5
Hinata
Shoyo był dość zaskoczony propozycją Kageyamy, ale wolał nie pytać skąd wzięła się w nim taka zmiana bo bał zaliczyć przy tym lepa w twarz.
A było to wysoce prawdopodobne.
Zegar wybił północ.
Wtedy pomyślał, że jednak nie mógł się godzić na to, żeby Tobio odprowadzal go taki kawałek i to jeszcze w dodatku tak późno.
Ale bał się także odmówić.
- Kageyama?- zaczął dość nieśmiało- Jest już późno...
- I?
- Nie boisz się wracać teraz sam do domu?
- Faktycznie jest ciemno, ale jakoś przeżyje. To nie koniec świata- powiedział to dosyć spokojnie.
Jednak nie zrobił żadnego kroku przez kolejne parę sekund.
Jakby wiedział, że Hinata chce mu coś jeszcze powiedzieć.
Dlaczego?- zapytał się sam siebie w poszukiwaniu odpowiedzi.
Bo musi przecież być chociaż jedna logiczna odpowiedź coś żeby wyjaśnić tą całą sytuacje, ale powiedzmy szczerze, że u niektórych o tej godzinie mózg odmawia posłuszeństwa.
- Czy...- jąkał się niesamowicie- pr-rzen-nocujes-sz u mni-ee?
Rozgrywajacy staną jak słup soli.
Nic nie odpowiedział...
Może taka propozycja była nie na miejscu? - pytał się siebie Hinata- Ale w końcu są kolegami z drużyny więc...
- No dobrze- odbąknał przekręcajac głowę w inną stronę.
Jednak dało się zauważyć, że Kageyama nie mógł powstrzymać tego rumienca.
Hinata lekko parsknał pod nosem cicho hihoczac.
Coś było z nim nie tak.
- Z czego rżysz idioto?!- wykrzyczał po chwili sprowadzając go na ziemię.
Tak to był ten Kageyama.
Chyba nie potrzebnie się martwił.
- Więc chodźmy.
Tak... niepotrzebnie.
Weszli do domu bezszelestnie.
Było strasznie cicho.
Nawet za cicho, jak stwierdził domownik.
- Nie sądzisz, że jest trochę za cicho? - spytał go rozgrywający
- Dlaczego o to pytasz?
- W końcu to twój dom Hinata. Przecież twoja siostra zawsze gania po korytarzu jak głupia, a o tej godzinie twoja mama zawsze ogląda telewizję, prawda?
- Skąd ty..- urwał
- Przechodziłem obok- wytłumaczył.
Ale przecież chłopak mieszkał na drugim końcu miasta.
Wiec jak to ,,przechodziłem obok"?
- Przechodziłeś? Obok?- uniósł jedną brew.
- Moja babcia mieszka nieopodal.
Brązowooki nie drążył dalej tematu ponieważ wiedział, że nie uzyska poprawnej odpowiedźi.
Rozgladneli się po pokojach.
Nic.
Pustka.
Nikogo nie było.
Lekko przestraszony chłopak wykonał telefon do mamy.
- Halo?- odpowiedział mu kobiecy głos
- Mamo?
- Shoyo! Zapomniałam ci powiedzieć! Jestem na szkoleniu, a Natsu jest u babci. Wrociłeś już?
- Tak. Trochę się wystraszyłem- przyznał
- Nie. Nie martw się. Jak mecz?
- Wygraliśmy.
- To wspaniale- powiedziała wesołym głosem- Przepraszam, ale muszę kończyć. Wyśpij się słońce.
- Tak. Pa- pożegnał się odkładając słuchawkę.
- Jesteśmy sami- powiedział do Kageyamy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top