5. "Będzie trudno..."
Ink i Error patrzyli jak Betty ucieka. Kilka łez spadło za nią na "podłogę". Kedy zniknęła z pola widzenia szkieletów, ci tylko poparzyli po sobie.
-Powinniśmy ją złapać?-zapytał Ink.
-Nie, nie sądzę. Cóż, dopóki nie umie tworzyć portali, nie musimy jej tak bardzo pilnować-odpowiedział Error.
-Według mnie i tak ktoś powinien mieć na nią oko-uznał Ink.
-Dlaczego? Bez tego swojego dziwnego stworka jest zupełnie bezbronna-zdziwił się Error.
-Tylko na wszelki wypadek. Nigdy nic nie wiadomo. Jeśli odkryje, że jej uniwersum jest tutaj, będzie próbować do niego wrócić. Nie możesz do tego dopuścić.
-Chyba masz rację...Czekaj, ja?!
-No a kto? To był twój pomysł, żeby ją tutaj sprowadzać.
-A ty się zgodziłeś! Ty też jesteś za nią odpowiedzialny.
-Wiem, ale nie mogę tu przesiadywać całymi dniami tak jak ty. Muszę chronić światy przed BG.
-Oj, no weź! Nie zostawiaj mnie na pastwę tej smarkuli! Prawie mnie zabiła! To pewne, że mnie nie lubi!
-Mnie też nie lubi.
-Ona nikogo nie lubi!
-Przestań się denerwować, bo się zawiesisz.
Error zrobił kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić.
-Słuchaj Error, nie mówię ci, że masz cały czas za nią łazić, tylko po prostu mieć na nią oko. To chyba nic wielkiego, prawda?
-Nie.
-To było pytanie retoryczne. No weź, to tylko na jakiś czas, prawda.
-No...niby tak, ale-
-Świetnie! To ja lecę ratować świat, bo chyba BG są w Underswap, narka!
Zanim Error zdążył zaprotestować, Ink zniknął w kałuży tuszu machając mu na pożegnanie.
-No i poszedł...-westchnął Error.-Lepiej poszukam tej całej Betty.
Error zaczął chodzić po całym AntiVoidzie, ale nigdzie nie mógł znaleźć Betty. Przez chwilę się przestraszył, że dziewczynie udało się uciec. Nagle zauważył kogoś przy "kąciku rysunkowym" Inka. Ink nazywał tak swoją małą osobistą strefę w AntiVoidzie, gdzie siedział, malował i ogólnie się wyciszał. Wtedy w AntiVoidzie było najspokojniej. Kiedy podszedł bliżej, od razu rozpoznał Betty. Odetchnął z ulgą. Podszedł bliżej.
-Co tam młoda?-zapytał. Przestraszona Betty podskoczyła i odwróciła głowę w jego stronę. Gdy zobaczyła, kto ją wystraszył, na jej twarzy odmalowało się niezadowolenie.
-Ugh, miałam nadzieję, że chociaż tu nie uda mi się zobaczyć tego twojego śmiesznego wyrazu twarzy-powiedziała oschle. Error, nie zważając na to, usiadł w nieznacznej odległości obok Betty.
-Wiesz młoda, ja bym ci nie radził siedzieć tutaj, to prywatna przestrzeń Inka.
-A co mnie obchodzi twoje zdanie? Skoro już utknęłam tutaj z tobą i tą chodzącą tęczą to chyba wolno mi chodzić po tym miejscu, co nie?
-Chodzącą tęczą?
-No tak. Bo wygląda jak tęcza i w dodatku chodzi.
-Pfff, a mnie jakie dałaś przezwisko?
-Chodzący, glitchująca się pomyłka lat 80.
Error popatrzył na Betty głupkowato.
-Co, boisz się, że nie uda ci się zapamiętać?
-A czemu ja mam o tym pamiętać? A może tak milej?
-Hmm, no dobra. To ty będziesz Glitchem, a ten cały Ink Kałamarnicą.
-Od razu lepiej się czuję, młoda.
-Nie nazywaj mnie tak, mam imię.
-Dobrze, Landrynko.
Zarówno Betty, jak i Error, zarumienili się.
-L-landrynko?!
-No a czemu nie? Ty możesz nazywać mnie Glitchem.
-To już wolałam, jak nazywałeś mnie "młoda".
Error wzruszył ramionami nadal się rumieniąc. Betty wstała i przewracając oczami zażenowana odeszła.
-"Rany, uparta jak osioł. Będzie trudno ją przenieść na jasną stronę mocy..."
Hejka! Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się wam podobał.
E: *zza kulis* Mnie nie!
Zamknij się Error, teraz gadam z czytelnikami.
E: Nie, nie zamknę się, żądam od ciebie zapłaty za wynajęcie mojego AntiVoidu na rzecz tej książki.
Mówiłam ci już, nie mam forsy. Jeszcze.
E: JESZCZE?! To niesprawiedliwe!
B&I: *ciągną Errora za bluzę z powrotem za kulisy*
Dzięki! Sorki za to, ale tak to już jest, gdy twoim domem jest fandom UT. Oby ci, którzy to czytają, rozumieli mój ból. Dobra, ja lecę planować, co będzie w następnym rozdziale czy coś.
B: *zza kulis* Ej, słaba podróbo mnie! Ty mi lepiej powiedz, kiedy następny rozdział z Glitchtale!
Ehh. No dobra, muszę iść, bo mi Betty spokoju nie da(truje mi o następnym rozdziale z GT od jakiegoś już czasu help T-T). Do następnego duszyczki!
I: Ej, idziesz czy nie?
No idę! Jezu, z czytelnikami musiałam się pożegnać!
*odchodzi*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top