11. Wyznanie

Betty otworzyła ociężale oczy i zorientowała się że leży na hamaku. Podniosła się delikatnie i ostatkiem sił usiadła. Zaczęła się rozglądać i zdała sobie sprawę, że dalej jest w AntiVoidzie. Zobaczyła nagle Inka i Errora siedzących na "podłodze" i rozmawiających o czymś szeptem. Starała się wytężyć słuch i podsłuchać o czym mówią, ale nie umiała wyłapać ani jednego słowa, chociażby na swój temat. Dziewczyna poprawiła się trochę na hamaku, który lekko zaskrzypiał. To zwróciło uwagę rozmawiających szkieletów. Odwrócili się i zobaczyli Betty. Natychmiast do niej podbiegli.

-Betty! Wszystko dobrze?-zapytał na wstępie Ink. Betty raz patrzyła na Inka, raz na Errora.

-No...tak, chyba. Co się stało?-zapytała.

-Zemdlałaś. Dlaczego mówiłaś że nie jesteś człowiekiem? Myślałem że kłamiesz. Co to była za czarna maź? Co tu jest grane?-Error zaczął zadawać multum pytać. Betty jednak nie nadążała za tym co mówi.

-Error, uspokuj się. Daj jej dojść do siebie-Ink pogłaskał Errora po ramieniu. Szkielet zaczął się delikatnie glitchować.

-Nie, jest w porządku Ink. Skoro Error poruszył ten temat, to chyba jestem wam winna wyjaśnienia-uznała Betty. Usiadła twarzą do szkieletów, a oni zaczęli na nią wyczekująco patrzeć. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.

-Ja...nie jestem człowiekiem. Ani potworem. Nie należę do żadnej z tej rasy. Jestem...zaklęciem. Pamiętacie jak mówiłam wam że jestem Beté Noire? Cóż, to nazwa zaklęcia. Daje drugie życie ciału które jest już martwe. Ale to zmienia. I to bardzo.

-To...byłaś człowiekiem w poprzednim życiu?-wtrącił się Ink.

-Idąc tym tokiem myślenia to tak. Nie pamiętam dokładnie swojego poprzedniego życia. A jeśli chodzi o tą czarną maź...nazywa się "Nienawiść". Nie jest duszą, tylko substancją wzmacniającą duszę. Ale dość dużym kosztem.

-To znaczy?-zapytał Error trochę sfrustrowany.

-Cóż...nienawiść zabiera kawałek po kawałku ciebie. Wypełnia cię od środka. To...trochę mnie przeraża. Czasami nie jestem w stanie kontrolować tej substancji. Dopóki żyję, jestem w stanie trzymać nienawiść w sobie. Ale to oznacza, że będzie jej coraz więcej. Dlatego czasami muszę się jej pozbyć. Czasami świadomie, a czasem poza moją kontrolą.

-Poza kontrolą...?-zdziwił się Ink.

-Tak. Jak się zdenerwuję i używam mocy niekontrolując jej, albo używam mocy kontrolując ją, ale zbyt się zmęczę. Przywykłam do tego, nie martwcie się.

Gdy Betty skończyła swoją historię, Ink i Error posłali sobie niepewne spojrzenia. Byli jednocześnie zmartwieni i zaskoczeni. W końcu Ink wstał i usiadł obok Betty kładąc jej rękę na ramieniu.

-Słuchaj Betty, dobrze że nam powiedziałaś. Przynajmniej czujemy że zaczynasz nam coraz bardziej ufać-Ink uśmiechnął się, ale Betty nie odwzajemniła tego uśmiechu. Nagle coś ją tknęło.

-Właśnie chciałam zapytać o jedną rzecz. Skoro są tu inne światy, to mój też gdzieś jest?-zapytała dziewczyna.

-Właściwie to-

-Nie-Error nagle przerwał Inkowi.

-Nie rozumiem-Betty podniosła brew.

-Nie ma tu twojego świata. Zniknął kiedy cię z niego zabraliśmy-wyjaśnił Error. Betty zrobiła wielkie oczy. Ink również zrobił zdziwioną minę.

-R-rozumiem...-odezwała się w końcu dziewczyna. Wstała powoli z hamaka i poszła w swoją stronę. Ink również wstał z hamaka i podszedł zdenerwowany do Errora.

-Dlaczego ją okłamałeś?-zapytał. Widać było że powstrzymuje się przed uderzeniem Errora.

-Dla jej dobra. Nadal jest zagrożeniem dla swojego świata, pamiętasz?-odpowiedział szkielet obojętnie.

-To nie jest żadne wyjaśnienie! Myślałem że polubisz Betty, ale chyba się myliłem. A, i jeszcze jedno. Jest teraz całkiem bezbronna, co nie?-po tych słowach Ink się oddalił. Error patrzył jak się oddala. Nie towarzyszyły mu żadne emocje na twarzy, ale w duszy czuł...że jednak nie powinnien okłamywać Betty.

Tymczasem Betty siedziała w znacznej odległości od Inka i Errora. Widziała że rozmawiają, ale nie wiedziała o czym. Ciągle ją jednak nurtowało to, dlaczego jej świat zniknął. I jak się to stało.

-Hm, chyba serio jestem potworem...-powiedziała do siebie Betty uśmiechając się smutno.

Hejka! Macie w końcu rozdział z książeczki. Trochę nie miałam pomysłu na rozdział, ale starałam się żeby wyszło jak najlepiej. Cóż, ogółem rozdział mi się podoba, tylko koniec trochę ssie. Ale nie miejcie do mnie pretensji. Dobra, widzimy się jutro. Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top