Rozdział 11 Miłość czy rozsądek

POV SASUKE

Odkąd zobaczyłem ją po raz pierwszy poczułem, że coś mnie do niej ciągnie. Każdego dnia nie było chwili bym o niej nie myślał... Gdy usłyszałem, że zamierzają wysłać nas w delegację zrobiłem wszystko by być z nią w jednej grupie. Na szczęście Kakashi przystał na moje warunki i kazał Sorze mnie wpisać do grupy wyjeżdzającej do Tokyo.

Szalałem na samą myśl, że będę z nią tak blisko... Dodatkowo upewniłem się, że gwiazdy mi sprzyjają, gdy Nara nie zjawił się na lotnisku.

Przez pierwsze dwa dni wyjazdu nawet nie miałem chwili by porządnie z nią porozmawiać, dlatego postanowiłem sobie dobrze wykorzystać planowany bankiet. Z premedytacją poszedłem do niej do pokoju pod pretekstem pomocy, która była zbędna, ale gdy ją ujrzałem... zamurowało mnie.

Wyglądała tak oszałamiająco. Jej uśmiech, usposobienie i charakter... podobała mi się jej niedostępność... Przyzwyczajony byłem do tego, że kobiety mnie pożądają, a ona zachowywała się zupełnie inaczej. Widać, że do mnie lgnęła tak jak ja do niej, ale nie chciała tego...

Gdy tańczyliśmy, czas się dla mnie zatrzymał. Wiedziałem już, że to co do niej czuje to miłość...

Przy zgaszonym świetle jej oczy były dla mnie źródłem światła... Nie mogłem się powstrzymać by jej nie pocałować... Jej miękkie, malinowe usta i delikatne ich drżenie pobudziły moje wszystkie zmysły. Pogłębiłem pocałunek, ale zrobiłem to zbyt natarczywie, bo momentalnie się wystraszyła. Odsunęła się i spojrzała na mnie zaszklonym wzrokiem

- Zapomnijmy o tym... - powiedziała i wybiegła z Sali.

Stałem jeszcze chwilę na środku parkietu, słuchając ostatniej zwrotki piosenki. Dopiero wtedy oprzytomniałem. Wiedziałem, że nie mogę odpuścić. Ruszyłem za nią spokojnym krokiem...Dokładnie wiedziałem, gdzie ją znajdę.

..........................................

POV DEKASHI

Dalej nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło... jak mogłam do tego dopuścić!?

Całowałam się z żonatym mężczyzną! Jakby tego było mało, był bratem mojej najlepszej przyjaciółki... Najgorsze w tym wszystkim było to, że byłam w nim zakochana... czułam to od pewnego czasu, ale za wszelką cenę ignorowałam. Gdy analizowałam to wszystko z zawrotną szybkością, drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł brunet.

- Wyjdź, a w ogóle Jak tu wszedłeś!? – krzyknęłam na niego zaskoczona, odsuwając się w głąb pomieszczenia

- Masz te samą domenę co moja siostra i nie zamykasz drzwi... - odparł spokojnie jak gdyby nigdy nic

- Zapamiętam by się przy tobie barykadować – zironizowałam

- Dekashi...

- Wyjdź – przerwałam mu ostro. Byłam kłębkiem nerwów

- Najpierw porozmawiamy... - podszedł do mnie, pogładził po policzku i powiedział czule:

- Kocham cię...

- Nie będę tego słuchać – ominęłam go i ruszyłam do drzwi, ale w ostatnim momencie złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany

- Właśnie, że będziesz... - w jego źrenicach zatańczyły iskierki gniewu - Przestań ciągle uciekać. Dobrze wiem, że czujesz do mnie to samo

- Nic do ciebie nie czuję!

- Okłamujesz sama siebie... ten pocałunek był najlepszym tego dowodem

- Ten pocałunek był pomyłką Sasuke! Ja już nawet o nim zapomniałam! – krzyknęłam w złości.

Sądziłam, że wyprowadzi go to na tyle z równowagi, że wyjdzie... myliłam się i to okrutnie. Zamiast zostać sama, znów poczułam smak jego warg. Na siłę próbowałam się od niego uwolnić, a gdy mi się to udało, wykrzyczał:

- Więc będę ci o nim przypominał kolejnymi! Nie zignorujesz tego co jest pomiędzy nami... nie pozwolę na to...

- To jakiś obłęd! Ty masz żonę! – patrzyłam na niego jak na wariata

- Nie kocham jej... - odparł beznamiętnie

- To nie ma znaczenia! Przysięgałeś jej! – wrzasnęłam

- I cholernie tego żałuję! To był największy błąd mojego życia! Zrozum: Nie zrezygnuje z ciebie tylko dlatego, że byłem na tyle głupi, by ożenić się z Sakurą!

- Ty też zrozum Sasuke! Nie będę rozbijać małżeństwa! Jest to najważniejsza instancja w jaką wierzę!

- Moje małżeństwo istnieje tylko na papierze. To fikcja

- A Tekst zapożyczyłeś z książki : „Jak uwieść idiotkę" – ironia sytuacji sięgała zenitu

- Moje uczucie do ciebie jest szczere i prawdziwe...

- Do Sakury w dniu ślubu też pewnie było – odbiłam piłeczkę

- Nie wiesz z jakich powodów się z nią ożeniłem – powiedział chcąc dalej wyjaśniać, ale ja nie byłam skłonna słuchać

- To nie ma znaczenia. Liczą się fakty! Obrączka na twoim palcu powinna być dla ciebie przypomnieniem, że w domu czeka na ciebie kobieta, która cię kocha!

- Ale ja nie kocham jej

- To już twoje zmartwienie... Nie będę twoją zabawką... i nie dam ci zniszczyć życia Sakurze i sobie samej – powiedziałam gniewnie.

Mimo że czułam do niego to samo, nie mogłam zrozumieć jak może być tak okrutny w stosunku do uczuć ośmiornicy... nie przepadałam za nią, ale nawet jej się należał szacunek jako żonie... skoro nie był z nią szczęśliwy czemu wcześniej się nie rozwiódł, tylko chce zdradzić? Nie zamierzałam być „tą drugą"

Żałowałam, że nie posłuchałam co miał mi do powiedzenia o ich małżeństwie, ale moje wzburzenie wzięło górę...

- Sama nie wiesz co mówisz... - powiedział zirytowany i podszedł do drzwi – To co jest między nami jest zbyt silne.

- Stawię temu czoła – odparłam dumnie – a od jutra masz jedynie kontaktować się ze mną w sprawach służbowych

- Jak chcesz – powiedział wściekły i wyszedł

Opadłam zmęczona na podłogę... To wszystko było zbyt trudne. Serce nie chciało z niego rezygnować, ale rozsądek przedstawiał mi okrucieństwo sytuacji... Nie mogłam się też nikomu wyżalić... Do Sory nie miałam odwagi się przyznać, że kocham jej brata, a do Yumi tym bardziej nie mogłam zadzwonić w tej sprawie. Vivi niepotrzebnie by się martwiła, a Takumi od razu by przyjechał i zrobił brunetowi awanturę...

Płakałam i analizowałam swoje pechowe życie... Mężczyzna który miał się w nim pojawić i mnie uszczęśliwić, był już żonaty. Nie mogłam zrozumieć jak los mógł podsunąć mi kogoś takiego... na szczęście po kilkunastu chwilach zasnęłam wyczerpana, udając się do świata snu w którym wszystko było łatwiejsze...

....................................

POV SASUKE

Dawno nie byłem tak zdenerwowany... Gdy wróciłem do swojego pokoju otworzyłem butelkę wiski i nalałem do szklanki. Mocny alkohol miał mnie wyciszyć, ale nie było to łatwe. Przed oczami ciągle miałem Dekashi, która krzyczy, że nic do mnie nie czuje...

Starałem się ją zrozumieć, ale ona nawet nie dała mi niczego wyjaśnić...

Dobrze wiem, że nie do końca wierzyła moim intencją... Ale nigdy jeszcze nie byłem tak pewny swoich uczuć...

Z Sakurą ożeniłem się z poczucia obowiązku, ale nigdy nie zdołałem jej pokochać. Jakby tego było mało, każdego dnia nienawidziłem jej coraz bardziej... Była taka irytująca. Nawet Seks z nią był dla mnie utrapieniem, więc unikałem go na ile się da... Często nawet szedłem do baru i znajdywałem panienkę na jedną noc, by zaspokoić swoje pragnienia. Nie miałem nawet wyrzutów sumienia...

Nie rozwodziłem się z nią z kilku przyczyn... Opinia naszej jakże wielce szanowanej rodziny nie mogła zostać zhańbiona, Jej ojciec był nam potrzebny ze swymi udziałami, a poza tym skoro mogłem mieć kobiety na jedną noc nie widziałem potrzeby by pakować się w rozwody i nowe związki... Prawie każda kobieta, którą poznawałem była taka sama. Lepiła się do mnie i była gotowa na wszystko...

Dekashi natomiast była wyjątkowa. Dla niej byłem gotowy zrezygnować z tego wszystkiego... Musiałem się tylko upewnić czy jej uczucie do mnie jest tak samo mocne jak moje... tylko nie wiedziałem jeszcze jak...

......................................................

No to się pokomplikowało xD Nie myśleliście chyba, że będzie tak łatwo XD hahahah 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top