24 |YoonGi|
Siedzę sobie spokojnie w ogródku za domem. A nie w sumie to nie spokojnie. Czemu? Tae ma skręconą kostkę, a KyungSoon ciągle się o to obwinia. Ponieważ Nabi wyszła na plażę z Jinem, SunHi oraz Jiminem ja muszę wysłuchiwać jej wywodów.
- Idź może sprawdź, co u niego- zasugerowałem dziewczynie.- Weź mu zanieś soku czy coś- dziewczyna pokiwała ochoczo głową i wbiegła do domu.
Odczekałem chwilę, aby upewnić się, że na pewno poszła na górę. Stanąłem obok drzwi balkonowych i zajrzałem do środka. Pusto. Złapałem swój telefon, który leżał na stoliku w salonie i pognałem ubrać buty. Po wyjściu z domu skierowałem się nad wybrzeże. Nie wiem czy szedłem w dobrym kierunku, ponieważ nie za bardzo orientuję się w tym mieście. Po drodze zadzwoniłem do HoSeoka. Okazało się, że wraz z Monem siedzą w jakimś barku obok plaży. Byłem już niedaleko, dlatego postanowiłem do nich dołączyć.
- Cześć chłopaki!- przywitałem się z nimi, po czym zająłem miejsce obok NamJoona. Siedzieli przy stoliku, który znajdował się najbliżej balustrady skąd mieliśmy piękny widok na morze.
- Annyong hyung!- odparł wesoły Hobi.
- Chcesz coś do picia?- zapytał blondyn.
- W sumie to napiłbym się wody- Jung przywołał gestem dłoni kelnera i złożył zamówienie.
- Tak właściwie to, co cię tu sprowadza?- zapytał po chwili.
- W tym domu nie da się wytrzymać. Ile to można słuchać ciągłego „To moja wina", „Może pójdę sprawdzić czy niczego nie potrzebuje", „Jak myślisz, bo nie chcę się narzucać"- próbowałem imitować dziewczęcy głos, co wcale nie było takie łatwe, ponieważ wyszedł mi z tego raczej pisk przejechanego kota. Moje nieudolne próby rozbawiły HoSeoka, którego śmiech przypominał duszenie się starego konia pociągowego.
- Nie nabijajcie się z niej- oboje spojrzeliśmy zaskoczeni na Mona. Był tak poważy, że momentalnie przypomniałem sobie jedną z wycieczek do muzeum. Nasza wychowawczyni przez godzinę kazała słuchać nam jakiś nudnych wywodów na temat starych rzeźb. Stałem akurat naprzeciwko niezwykle obleśnej, a za razem tak poważnej, że do dzisiaj kiedy zobaczę czyjąś powagę przypomina mi się ona. Przez kilka kolejnych dni po tej pamiętnej wycieczce śniły mi się koszmary z nią w roli głównej, dlatego aż do teraz jest to niczym jakieś fatum ciążące nade mną.
- A ty co nagle jej bronisz?- spytał Hobi.
- Może się zakochała. Nie można wyśmiewać się z uczuć drugiej osoby- pochylił się nad stołem i spojrzał mi prosto w oczy.- A jak ty byś się czuł, gdy to z ciebie śmiali się znajomi, ponieważ zadurzyłeś się w jakiejś dziewczynie, co?- no i tu trafił w mój czuły punkt. O tym, że podoba mi się NaBin wie tylko Tae, Kookie i KyungSoon. Czemu nie przyznałem się przed resztą? Nie bałem się tego, że mnie wyśmieją. Po prostu chciałbym sam jej o tym powiedzieć. W odpowiednim miejscu. W odpowiednim czasie.
- A ty co?- szturchnął mnie Jung.- Gdzie żeś odpłynął?- potrząsnąłem głową, aby odpędzić od siebie niepotrzebne myśli. NamJoon nadal wpatrywał się we mnie niczym lew w swoją ofiarę.
- Do Japonii- odparłem.
- Dlaczego tam?
- Bo ciebie tam nie ma- uśmiechnąłem się do niego zwycięsko.
- Wielkie dzięki hyung- udał obrażonego i odwrócił się do mnie plecami.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie YoonGi- zwrócił się do mnie blondynek. Poprawiał się teraz w fotelu popijając przez słomkę sok, który chwilę temu przyniósł mu kelner.
- Ni jak. Nie zakochałem się jeszcze, dlatego nie mam czym się martwić- odparłem i upiłem trochę wody ze szklani.
- Czy aby na pewno?- spojrzałem na niego zmieszany.- Nie udawaj głupiego, przecież widać, że lecisz na Nabi. Tylko ślepy by się nie zorientował.
- Ja się nie zorientowałem dopóki mi nie powiedziałeś- do rozmowy włączył się Hobi.
- Bo ty to już inny przypadek.
- Czy wy rozmawialiście o mnie zanim do was przyszedłem?- zapytałem oburzony. No jeszcze mi brakowało tego, żeby przyjaciele mnie obgadywali.
- Nie tylko. Rozmawialiśmy już o tym w domu- Mon jest dzisiaj strasznie ironiczny.
- Przy Jinie?- przestraszyłem się, bo jeśli on również uczestniczył w ich wymianie zdań to już po mnie.
- Czy ty uważasz nas za idiotów?- no ciebie HoSeok z największym szacunkiem, ale jednak tak.
- No nie- powiedziałem nieco zmieszany.
- Dlaczego nam nie powiedziałeś? Przecież jesteśmy przyjaciółmi- Kim nadal nie dawał za wygraną.
- Bo bałem się, że któryś z was się wygada, a ja sam chcę jej powiedzieć. Tylko jeszcze nie teraz- spuściłem głowę w dół i zacząłem bawić się palcami prawej dłoni.
- Nikt by się nie wygadał- spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Czy on serio nie wie, że ktoś siedzący obok mnie, brunet, koń i śmieszek w jednym ma za długi język?- No dobra. Może znalazłaby się jedna osoba- oboje spojrzeliśmy na HoSeoka, który w tym momencie siedział z nogami zarzuconymi na oparcie krzesła i bawił się gumą do żucia. Co za wstyd.- Możemy ci pomóc. Prawda Hobiś?- Jung zaskoczony omal nie przewrócił stolika, gdy odwracał się w naszą stronę.
- Jasne, jasne- odpowiedział szybko, jednak po chwili dodał.- A o co tak właściwie chodzi?
- Pomożemy Sudze z Nabi.
- Pewnie- skinął z podekscytowaniem głową. Kiwał nią i kiwał. Matko, bo zaraz mu z zawiasów wyleci.
- Gdzie jest haczyk?- to było zbyt piękne, żeby było bezinteresowne.
- Nie ma żadnego- odpowiedział NamJoon.
- Naprawdę?
- No dobra!- brunet wyrzucił ręce do góry.- Bo Jin hyung nie chce nas nigdzie zawozić samochodem. Ciągle tylko NaBin to NaBin tamto oszaleć można- chwycił się za włosy i lekko za nie pociągnął.- Przed wyjazdem obiecał mi, że zabierze mnie do kina na tą nową bajkę. Premiera była tydzień temu, a on poszedł sobie z Nabi do galerii! Rozumiesz to? No jak tak można. Tyle na nią czekałem.- zaszlochał cicho. Czy on właśnie popłakał się z powodu bajeczki? Wiedziałem, że jest emocjonalnym człowiekiem, ale no.
- Dobrze. Przyjmę waszą ofertę pomocy- wyciągnąłem dłoń w stronę Mona, którą po chwili zamknął w uścisku.
- Wiedzieliśmy, że się zgodzisz. Dlatego mamy tu już przygotowany plan działania- że co? Patrzyłem na niego oniemiały, kiedy spod stołu wyciągnął białą teczkę. Położył ją na blacie, a następnie rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nie przyciągnęliśmy uwagi żadnego z klientów. Otworzył ją ostrożnie i wyciągnął trzy kartki. Każda zapisana od góry do dołu. Co oni jakąś wojnę zaplanowali?
- Czy wy żeście poszaleli do końca?- krzyknąłem.
- Zamknij się i czytaj- pokręciłem w zrezygnowaniu głową i zabrałem się za lekturę, tegoż jakże wspaniałego planu.
- Zaznajomię z nim później Tae- pokiwali zgodnie głowami. No dobra to zobaczmy, co te dwa wielkie umysły wymyśliły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top