XX
Gryfon, rzucił okiem na stół ślizgonów, gdzie siedział jego chłopak, nie rozmawiali ze sobą, od dobrych dwóch dni, Harry wracał z biblioteki, lub spotkań z przyjaciółmi, około 18, za to Draco wracał do dormitorium późno w nocy, brał szybki prysznic i kładł się obok śpiącego gryfona.
Westchnął, spojrzał na odchodzącego blondyna, szybko odstawił talerz i ruszył za chłopakiem. Kiedy byli już na mniej uczęszczanym korytarzu, zaczął biec.
— Draco!
Platynowowłosy jednak, nie odwrócił się, podprawił krawat i przyśpieszył.
— Draco proszę!
Zimnooki szybko skręcił w uliczkę, musiał go ostrzec.
— Drac-
Szybko wciągnął chłopca do klasy, złączył ich usta, w słonym pocałunku. Płakał. Nie był gotowy na to co miało nadejść.
— Hej, Draco, co się dzieje?
— Harry, proszę idź do naszego dormitorium, zamknij drzwi na klucz, zabezpiecz je zaklęciem i czekaj tam na mnie.
— A-Ale Draco...
— Potter.
Zielonooki, aż skulił się pod wpływem ostrego spojrzenia. Kiwnął delikatnie głową, złapał jasną dłoń i pogłaskał, ją kciukiem. Malfoy zagryzł wargę, po czym złączył ich usta, w powolnym pocałunku.
— Nie wiem, co się dzieje, ale Draco, uważaj na siebie.
Blondyn złożył całusa na czole Potter'a i wyszedł z klasy. Harry poczuł, niepokój, działo się coś złego.
***********************
Patrzył bezradnie na dyrektora, chciało mu się płakać, lecz musiał być silny.
— Draco, mogę ci pomóc....
— Ty nic nie rozumiesz! On zabije mnie, moją siostrę, rodziców, nie wiesz jak to jest!
— Draco, ja...
— Obliviate.
Chłopak szybko odwrócił się, w wejściu na schody, stała Lukrecja.
— Nikt się nie dowie, kto to zrobił, myślę, że nie chciałbyś, aby tak się stało.
Starszy skinął głową i spojrzał na nauczyciela.
— Oh, witaj chłopcze? Kim ty tak właściwie-
— Avada Kedavra. — wyszeptał chłopak.
Zamknął oczy, pojedyncze łzy, poleciały mu po policzkach. Zabił.
*********************
Czuł się źle z tym, że nie posłuchał Draco, lecz chciał wiedzieć, co trapi, jego chłopaka. Niestety w połowie drogi, zgubił ślizgona. Ruszył, więc przed siebie, aż usłyszał szybkie kroki i głosy, schował się za pierwszym, posągiem i skulił, tak, aby najbardziej się schronić.
— Bella, uspokój się! — warknął Snape.
— Daj się kobiecie wyszaleć, niedawno wyszła z Azkabanu. — mruknął z lekkim uśmiechem Karkow.
Brunet wstał powoli, śmierciożercy, jak wywnioskował Potter, byli już od niego dosyć daleko i mógł spokojnie, jak najszybciej odejść oraz zawiadomić pomoc.
— A kogo my tu mamy?
Podskoczył, gdy zauważył przed sobą Greybacka. Zadrżał czując jak ten łapie go za kark i obwąchuje.
— Pachniesz znajomo. — warknął wilkołak.
— Greyback! Nie waż się, go ugryźć!
— A co ty do tego masz, co?
— P-Profesorze.
— To uczeń.
— I Potter! Jego rodzina sprzeciwiała się Czarnemu Panu!
— Mały Potter. — Bella podeszła do niego i przyjrzała się, zaczęła się śmiać.
Harry poczuł jak oczy mu łzawią, poczuł jak strach nim zawłada, dłonie zaczęły się pocić, nogi trząść, poczuł jak wilkołak, ciągnie go w stronę Wieży Astronomicznej. Nie miał siły się szarpać czuł, że to jego koniec, wtedy usłyszeli krzyk, wzrok, grupy Śmierciożerców, oraz Harry'ego powędrował na okno, z Wieży spadało, właśnie wiotkie, ciało, dyrektora Hogwartu.
Brunet poczuł jak ściska go serce, a z ust, próbuje się wydostać krzyk rozpaczy, wszystkie inne wydarzenia, działy się bardzo szybko. Bellatrix wykrzyczała jakieś zaklęcie, a nad Hogwartem ukazał się, znak Voldemorta.
Greyback, zaczął wyć, a jego dłonie, mocniej zacisną prawie je wykręcając.
Snape patrzył na schody wieży, jakby na kogoś czekał. Po chwili zbiegł po nich Draco, dłonie mu się trzęsły, po czole spływał pot, a włosy były rozwiane.
Ich wzrok spotkał się, a Harry już wiedział, wiedział, że to właśnie Draco, zabił Dumbledor'a. Łzy same spłynęły mu po policzkach, usłyszał jedynie zdenerwowany głos Draco.
— Czemu, jest tutaj Potter?!
— A wziąłem sobie, takie trofeum.
— Puszczaj go, albo mój ojciec się-
— Wisi mi twój ojciec, co ci tak na nim-
W tamtej chwili Draco złąpał za różdżkę i przystawił ją, do karku wilkołaka.
— Masz go puścić Greyback.
-— I ty myślisz, że się ciebie boję dzieciaku?
— Radzę Ci go posłuchać. — prychnęła Bella. — Jeśli dotkniesz Dracon'a, zadrzesz, ze mną.
— Z nami. — mruknął stojący obok Severus.
Wilkołak warknął groźnie, puścił Potter'a, który ledwo świadomie, prawie upadł na ziemię, w ostatniej chwili platynowo włosy, złapał go, w stylu panny młodej.
— I co ty z nim niby zrobisz, co Malfoy? — wypluł z siebie, śmierciożerca.
— Ja-Ja- — spojrzał na Potter'a. — Będzie moim służącym, ewentualnie, zrobię z niego dziwkę. — prychnął sztucznie i ruszył do przodu.
************************************
Hejka, moje Ogniste Whyski!❤️
Oto kolejny rozdział, w którym na prawdę, dużo się dzieje.
Co sądzicie o rozdziale?
Taca na opinie ---> ________________________
Do zobaczenia😘
Wasza
Kala_malfoy ✨🐍💚
Ps. Miło by mi było jeśli zostawiłbyś/łabyś gwiazdkę ✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top