XVII
Pov. Narr.
— Pani Pomfrey, co z nim będzie? — wyszeptała Hermiona.
— Nie wiem Panno Granger, nigdy nie miałam takiego przypadku na swojej sali. Sama nie wiem jak nazwać jego stan. Żyje, lecz jego wyniki są krytyczne, serce bije zdecydowanie za wolno, oddech jest płytszy, a organy praktycznie przestały pracować.
Hermiona usiadła na łóżku, obok Pottera, przyszła do Skrzydła kilka minut temu, kiedy Mcgonagall obwieściła jej na Historii Magii, że Gryfon zemdlał.
Ron nadal nie chciał pogodzić się z faktem, że Harry jest gejem, myślał, że przyjaciel będzie z jego siostrą. Przecież pasowali do siebie!
**************************
Harry obudził się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Miał na sobie szare dresy i bluzę Malfoy'a, kiedy stanął na nogach okazało się, że nie ma skarpetek, stał na trawie. Nagle białe ściany zmieniły się w łąkę, przy jednym z drzew zauważył białą czuprynę.
Brunet przygryzł wargę i ruszył w stronę Malfoy'a. Stanął z kilka kroków za jego plecami, zaczął się kiwać się, w przód i w tył, ręce złączył przed sobą i przełknął ślinę.
— Draco?
Platynowowłosy podskoczył w miejscu, spojrzał przez ramię na chłopaka. Stanął przed chłopakiem i otworzył usta ze zdziwienia.
— P-Potter? A-Ale co ty tu robisz?!
— Ja... Poczułem ból, w sercu, potem zakręciło mi się w głowie i-i obudziłem się tutaj.
Blondyn spojrzał na chłopaka w szoku, przejechał dłonią po twarzy i westchnął głośno. Usiadł na trawie i przygryzł wargę, patrząc na białą ścianę, kilkanaście metrów od nich.
— Dra-
— To nie miało tak być, miałeś być bezpieczny, miałeś znaleźć prawdziwą bratnią duszę, miałeś być szczęśliwy. T-Ty nie możesz być ze mną.
— D-Draco o czym ty mówisz?! Myślisz, że było mi z tobą źle?!
— Nic nie rozumiesz Potter.
— Ja? Ja nic nie rozumiem?! A co w tym nie zrozumiałego?! Kocham cię Draco! Jesteś jedyną osobą, która zapewniła mi bezpieczeństwo! Jesteś jedyną osobą, przy której mogłem być sobą! Ja-
— Zdradziłem cię.
Brunet zamarł, serce na chwilę przestało mu bić, nogi stały się wiotkie. Zachłysnął się powietrzem, upadł z wrażenia. Zakrył usta dłonią, a drugą podparł się, o ziemię.
Platynowowłosy spojrzał na niego przez ramię. Widok zapłakanego kochanka ściskał go za serce. Zagryzł wargę i podszedł do chłopaka, usiadł obok niego i pocałował w kąt żuchwy.
— Draco...
— Harry ja...
— Kocham cię Draco — brunet zaszlochał głośno i owinął ramiona wokół zgiętych nóg.
Blondyn delikatnie objął go w talii. Spojrzał na gryfona, który patrzył nieodgadnionych wzrokiem na jakieś drzewo.
— Puść mnie — wyszeptał zielonooki i zwrócił wzrok na jasną twarz byłego chłopaka.
— Kochanie-
— Proszę Draco, nie dotykaj mnie — włożył głowę między kolana i zapłakał cicho.
Szarooki odsunął się od gryfona i przeczesał dłonią jasne kosmyki. Oparł brodę o kolona, zerwał źdźbło trawy i zaczął mientolić go w palcach.
— Była to kobieta?
Blondyn spojrzał na niego, westchnął i kiwnął głową.
— Co ona miała, cz-czego nie mam ja?
— Byłem pijany, ja-ja..
— Pytam czego nie mam? Może nie pasuje ci, że mam chuja co?!
Brunet wstał i podszedł do byłego chłopaka. Blondyn spojrzał na niego, chłopak usiadł na jego udach okrakiem.
— Harry, wiesz, że tylko ciebie pragnę, ona nie była dla mnie nik-
Brunet złączył agresywnie ich usta, poruszali wargami agresywnie, pocałunek był mieszanką złości, strachu i miłości.
Zielonooki zaczął rozpinać koszulę platynowowłosego. Po chwili sam zdjął z siebie bluzę, oraz odpiął pasek od jeansów zimnookiego.
— Pieprz mnie. Pieprz mnie Draco. Tak jak ją. Zerżnij mnie rozumiesz?
Blondyn spojrzał mu w oczy, płakał.
— Nie mogę Potter.
— PIEPRZ MNIE! Chce żebyś mnie pieprzył, proszę.
— Nie Potty, nie mogę rozumiesz?
— Błagam, Draco, pieprz mnie, będę lepszy od niej... Będę lepszy.
Brunet oblizał wargi, ścisnął wybrzuszenie w spodniach jasnowłosego. Jasnooki mruknął nisko i przekręcił ich tak, aby brunet leżał pod nim.
— Nie prowokuj mnie Potty.
— Pieprz mnie, proszę, będę lepszy.
— Po-
— Błagam.
Malfoy złączył ich spragnione usta i zdjął z nich spodnie. Zjechał pocałunkami na szyję bruneta, a ich palce splótł ze sobą.
Brunet owinął nogi wokół pasa jasnookiego i otarł o siebie ich wypukłości. Platynowowłosy mruknął cicho, polizał oba różowe sutki, prawego przygryzł i wykręcił.
Zielonooki krzyknął głośno i mocniej naparł na ich krocza. Blondyn polizał szyję kochanka i mocno pocałował. Dołożył do pieszczoty język.
— Nie mam lubrykantu.
Gryfon złapał jasną dłoń ukochanego i włożył do ust trzy palce. Malfoy przełknął gulę w gardle, patrzył jak zarumieniony Potter ślini jego palce, jakby od tego zależało jego życie.
Już po chwili obaj byli nadzy, a jeden z długich, bladych palców znajdował się w Harry'm. Potter co chwilę nabijał się na jego dłoń, aby zaznać, coraz więcej przyjemności.
— Dray~
Platynowowłosy dołożył do jego wnętrza kolejne dwa palce. Zaczął rozciągać jego różową dziurkę, chłopak był jak zwykle ciasny, a dzięki ślinie nawilżony.
Po chwili wyjął z niego palce i oblizał. Okularnik zarumienił się wściekle słysząc mruk zadowolenia, ze strony ślizgona.
Ciemnowłosy podniósł biodra do góry, aby dać lepszy dostęp Ślizgonowi. Zagryzł wargę czując nabrzmiałego penisa arystokraty, ocierającego o jego wejście.
Zimnooki wszedł w niego główką męskości, westchnął na tę cudowną, gorącą ciasnotę, zagłębił się bardziej w jego wnętrze. Brązowowłosy wygiął plecy w łuk, mocniej wypiął się w stronę krocza drugiego chłopaka.
Już po chwili Malfoy wchodził w młodszego płynnymi ruchami. Ślizgon poruszał się w nim bardzo szybko, za każdym razem uderzając o prostatę. Jedną z dłoni ściskał pośladek bruneta, a trzymał jego nadgarstki i podtrzymywał.
— Oh~
Zielonooki zaczął kołysać biodrami, chciał przedłużyć tę przyjemność, lecz poczuł jak w jego podbrzuszu kumuluje się ta dobroć, do której dążyli.
— Mocniej Draco.
Niebieskooki złączył ich usta w agresywnym pocałunku, Potter płakał, czuł jego łzy. Arystokrata z całej siły jaka mu została, uderzył dwukrotnie w punkt G, swojego byłego chłopaka.
— DRAY~
Z penisa bruneta wytrysnęła stróżka spermy, ubrudził płynem swój brzuch, i klatkę piersiową kochanka. Malfoy napierał na jego dziurkę, chciał skończyć w chłopcu.
— Harry, czy mogę...?
— Chce to poczuć, zrób to.
Blondyn jęknął głośno czując jak mięśnie wokół jego penisa, zaciskają się na nim. Zrobił kilka mocnych ruchów i osiągnął cel. Biała maź rozeszła się po wnętrzu bruneta, który zaszlochał, czując to niezwykłe uczucie.
Draco zrobił kilka niedbałych ruchów i wyszedł z mniejszego ciała. Położył się obok na trawie i delikatnie ułożył Potter'a na swoim brzuchu.
Usłyszał jak Harry płacze.
— Obiecaj, że to nie był nasz ostatni raz. — wyszeptał zielonooki.
— Oczywiście, że nie. Jeśli tylko zgodzisz się dać mi drugą szansę.
*************************
Cześć wam!
Mam nadzieję, że się podoba ❤️
Jak oceniacie rozdział?
Taca na pomysły, żale ----> __________________
Do zobaczenia 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top