VI

Pov. Narr.

Brunet zarumienił się i schował twarz w zagłębienie obojczyka. Westchnął głośno i mocniej przytulił się do Malfoy'a, który ścisnął jego pośladki.

-A ja-ja chce żebyś ty był m-mój.- wyszeptał czarodziej pół krwii.

Blondyn uśmiechnął się półgębkiem, przyssał się do szyi Potter'a i przesunął dłonie na ramiona niższego, z których zsunął koszulę. Gdy jego "oznaczenie" było wystarczająco bordowe, polizał je i spojrzał w oczy bruneta, który zagryzł wargę i skierował wzrok na kołnierzyk jasnowłosego, dwa pierwsze guziki koszuli były rozpięte, dzięki czemu Wybraniec mógł dojrzeć jego wystające, kuszące obojczyki wraz z bladą skórą czysto krwistego. Przełknął ślinę czując dłonie ślizgona na pasku od spodni. Jego wzrok padł na twarz Księcia Slytherinu, który z dwuznacznym uśmiechem rozpinał jego rozporek i klamrę od paska. Delikatnie za duże spodnie spadły za szczupłych bioder i nóg gryfona.

Blondyn zaśmiał się i trzymając przeznaczonego pod tyłkiem, bez większego problemu podrzucił go do góry. Avadooki pisnął i owinął szczupłe nogi wokół bioder nastolatka, uczepił się go jak rzep i zamknął oczy.

-Potty, nie puszczę cię przecież.

Młodszy otworzył oczy dopiero gdy zimnooki zaczął jeździć zimną dłonią po tylniej części jego uda. Jęknął kiedy arystokrata uszczypnął go niedaleko tyłka.

-P-puść, ch-chcę na zie-ziemię.- zająkał się Potter.

-Oh mały, nie ma mowy, obiecałem ci karę prawda?

-M-Malfoy p-proszę pu-puść mnie.- w oczach zalśniły mu łzy.

-Jak chcesz- warknął arystokrata i rzucił bruneta na łóżko.

Jasnowłosy zawiesił się nad nim i zaczął całować kochanka po brzuchu. Delikatnie oderwał się od skóry zielonookiego, usiadł na udach ciemnowłosego i spojrzał z uznaniem na jego ciało.

Chłopiec był bardzo szczupły, miał dosyć ciemną karnację, wystające obojczyki i  kości biodrowe, kiedy leżał można było zobaczyć zarysowane żebra. Jasnooki oblizał usta czując jak w spodniach brakuje mu miejsca. Lubił takie ciała. Potter był dla niego idealny. Przejechał palcem po gumce od bokserek swojego ukochanego.

-N-Nie. Proszę.

-Zaraz będziesz prosił o coś innego- warknął władczo Malfoy, brunet skulił się, a po policzkach spływały mu łzy, nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy raz, wolał najpierw lepiej poznać Dracon'a.

-P-prosze- wyszeptał i zakrztusił się własnymi łzami.

Arystokrata przełknął ślinę, zabolało go serce widząc płaczącego chłopca. Szybko wstał, wszedł do garderoby, wyciągnął z niej swoją zieloną bluzę i rzucił ją Potter'owi. Wszedł do łazienki łapiąc po drodze pierwsze lepsze dresy i bokserki.

Pov. Draco.

Spojrzałem na swoje lustrzane odbicie, jak mogłem być taki głupi, myślałem, że w dzień, w którym Potter pozna prawdę (że to ja jestem jego przeznaczonym) od razu pójdziemy do łóżka? Przecież to Potter do cholery, co ja sobie myślałem.

Odkręciłem zimną wodę pod prysznicem i szybko się rozebrałem. Zakląłem widząc mojego stojącego penisa. Za szybko się przy nim podniecam.

Wszedłem pod lodowatą wodę, która chodź trochę miała złagodzić moją erekcję, co oczywiście się nie udało. Złapałem za różdżkę, która znajdowała się na półce koło prysznica. Rzuciłem zaklęcie wyciszające i odetchnąłem, próbując się rozluźnić. Przejechałem dłonią po całej długości mojej męskości i zagryzłem wargę. Zamknąłem oczy, w moje głowie od razu pojawił się obraz nagiego Potter'a.

Objąłem swoją męskość i zacząłem energicznie poruszać dłonią. Co chwilę wspominałem obraz bruneta leżącego podemną. Wyobraziłem sobie, że to on robi mi dobrze i od razu zadziałało, poczułem znajomy nacisk w podbrzuszu. Zagryzłem wargę, przejechałem palcem po spodzie penisa, gdzie znajdowała się żyła, spuściłem się na marmurową ścianę, na której po chwili nie było żadnego śladu. 16-latek odetchnął, jeszcze nigdy nie przeżył tak silnego orgazmu.

Kiedy wytarł się ręcznikiem, ubrał dresy i jak zwykle zadbał o cerę. Wyszedł z toalety, w oczy, od razu, rzucił się widok śpiącego Potter'a. Uśmiechnął się czule, chłopak spał ubrany w jego bluzę, gryfon skulił się, a do brzucha przytulił jedną z poduszek. Blondyn podszedł powoli do przeznaczonego, nakrył go kołdrą i pocałował w czoło.

Wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Zszedł po schodach i biorąc po drodze koc, położył się na kanapie.

Nie minęła chwila, a chłopak odpłynął.

*****************

18+
(pierdol pierdol napewno cię ktoś posłucha loool)

-Tak! M-mocniej! Sz-szybciej!

-Szybciej?

Blondyn zwolnił ruchy swoich bioder. Oblizał wargi widząc zarumienionego chłopca pod sobą. Brunet jęknął męczeńsko.

-Draco, proszę, nie drażnij się ze mną.- jęknął czując jak blondyn przejechał palcem po główce jego napiętego penisa.

-Spokojnie księżniczko, mamy przed sobą jeszcze całe życie na pieprzenie się.

Pchnął mocno biodrami, wchodząc w chłopca pod innym kątem. Brunet krzyknął głośno, czując jak przyjemność rozrywa go od środka. Zimnooki ponowił ruch jeszcze kilkakrotnie wchodząc w mężczyznę wręcz po same jądra.

Zielonooki poczuł jak kula kumulująca się w jego podbrzuszu pęka. Doszedł, brudząc swój brzuch jak i klatkę piersiową swojego chłopaka. Blondyn mruknął czując jak chłopiec zakleszczył się na jego męskości. Spojrzał na zarumienioną twarz gryfona, widok lwa zupełnie go zaspokoił, spuścił się głęboko w chłopaku.

-Oh Potter- niebieskooki polizał całą długość, bordowej, od malinek szyi.- jesteś taki cudowny.- blondyn wyszedł z chłopaka, pocałował jego usta i przymknął oczy z przyjemności.

-Malfoy. Malfoy!

-Co się dzieje Pot- ślizgon otworzył oczy, Wybraniec stał nad kanapą i szturchał go za ramię. To był sen?

-Czy mógłbyś spać w sypialni?- zielonooki zarumienił się po uszy i mocniej naciągnął, za długie rękawy bluzy, na swoje dłonie- nie lubię być sam- szepnął- zawsze miałem z kimś dormitorium, a teraz nie dość, że mam nowy pokój, to śpię tam sam.

Blondyn westchnął, jeszcze przed chwilą chłopak leżał pod nim i jęczał. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że zarumienione policzki chłopca, ubranego w jego za dużą, miętową bluzę, nie robiły na niego wrażenia, był uroczy.

Uśmiechnął się delikatnie i wstał zabierając koc i poduszkę.

-Chodź Potty.- blondyn przeczesał włosy Harry'emu i pocałował go delikatnie w czoło.

****************

Czuł piękny zapach jabłek, mięty i wody kolońskiej. Spał bardzo mocno, lecz czuł gdzieś głęboko niepokój. Przekręcił się na drugi bok i otworzył oczy. Otaczała go ciemność, nie czuł się za dobrze. Był sam, znowu wrócił myślami do domu Dursley'ów, ten sam niepokój.

Stanął na nogi, bose stopy poczuły chłód posadzki. Robiąc małe kroczki zszedł po krętych schodkach.

Jego wzrok padł na kanapę, na której spał ślizgon. Chłopiec podszedł do blondyna i przez chwilę wpatrywał się się w twarz przeznaczonego. Delikatnie włożył dłoń w grzywkę blondyna. Miał bardzo delikatne, puszyste kosmyki. Uśmiechnął się.

-Malfoy. Malfoy!

-Co się dzieje Pot- ślizgon otworzył oczy, Wybraniec odsunął się się odrobinę od sofy, a na jego policzki wpłynął delikatny rumieniec.

-Czy mógłbyś spać w sypialni?- zielonooki zarumienił się po uszy, mocniej naciągnął, za długie rękawy bluzy, na swoje dłonie i zaczął bawić się palcami- nie lubię być sam- szepnął- zawsze miałem z kimś dormitorium, a teraz nie dość, że mam nowy pokój, to śpię tam sam.

Blondyn westchnął, ciemnowłosy spojrzał na chłopaka zażenowany, nie czuł się jeszcze pewnie w towarzystwie ślizgona, jego zdaniem prośba była glupia i bezsensowna, lecz ku jego zdziwieniu chłopak wstał i z uśmiechem zgarnął swoje okrycie jak i poduszkę.

-Chodź Potty.- blondyn zmierzwił jego włosy i pocałował go delikatnie w czoło, na co avadooki zamknął oczy, delektując się tą drobną pieszczotą ze strony węża.

Chwilę później byli już w górnej części mieszkania, w sypialni. Czysto krwisty jęknął w głębi duszy, musiał spać na podłodze lub w fotelu. Rzucił koc i poduchę na spore siedzenie, spojrzał przez ramię na przeznaczonego, kładącego się na materac. Jego kąciki ust się podniosły widząc jak czarodziej, dosłownie, zakopuje się w pościeli i wtula twarz w poduszkę.

Niepewnie potrzedł do łoża, stanął w miejscu, napotykając wystraszone oczy młodszego. Wciągnął gwałtownie powietrze, wyprostował się i z pełną gracją zrobił dwa szybkie kroki.

Brunet aż podskoczył gdy blondyn, z szybkością wampira, zmaterializował się tuż przed nim. Przeszedł go dreszcz niepokoju, niespełna 4 godziny temu kryształowooki próbował go przelecieć.
Jego strach rozmył delikatny pocałunek w czoło, jasnoskóry zawachał się przy jego ustach, zrezygnował jednak martwiąc się o reakcje bratniej duszy.

Posłał zielonookiemu kojący, delikatny uśmiech i skierował się na swój fotel.

-Dobranoc Harry.... .- powiedział podkulając nogi i okrywając się kocem.

-Dobranoc......Draco- drugie słowo wyszeptał, nie był pewny czy starszy go usłyszał.

Jednak na ustach Malfoy'a zagościł delikatny, zwycięski uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top