Nic nie bylo.

- Kac? - zapytałam trenera, który ledwo zjadł śniadanie.
- Raczej zakwasy. - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. - Zatańczyć z tobą dwie piosenki to jak przebiec dwa maratony.
- Widzisz Pep, to dobry znak.
- Do czego?
- Do tego, żebyś zaczął ćwiczyć. - uśmiechnęłam się szeroko i skierowałam się do swojego pokoju. Wzięłam z niego walizkę i upewniłam się, że nic nie zostawiłam w pomieszczeniu. Po chwili rozległ się jednak dźwięk otwieranych drzwi, a następnie dynamicznego kroku.
Prawie od razu poczułam jak ktoś przygniata mnie do ściany.
- To co wczoraj wydarzyło się między nami nie wydarzyłoby się gdyby nie alkohol. Nie myśl sobie, że mógłbym wzdychać do ciebie. A już na pewno nie na trzeźwo. Wczoraj nic się nie wydarzyło i nie życzę sobie, żebyś w jakikolwiek sposób to wykorzystywała. Znam cię i wiem, że kochasz wykorzystywać takie sytuacje.
- Nie bój się. Nie mam zamiaru tego wykorzystywać. Każdy wie, że jak nie zaliczysz stajesz się największym, upierdliwym, zadufanym w sobie, agresywnym stworzeniem. I pokonujesz w marudzeniu nawet mnie i Pepa. - uśmiechnęłam się do niego fałszywie i szarpnęłam rękę by wyrwać swój nadgarstek z jego uścisku, co poskutkowało jedynie mocniejszym zaciśnięciem się jego dłoni na mojej. - A nie mówiłam. Jesteś agresywny jak nie uspokoisz swojego zwierzęcego popędu. - wywróciłam oczami i ponownie spojrzałam w ciemne tęczówki, które kipiały ze złości.
- Uroczo się złościsz a teraz mnie puść, bo zacznę krzyczeć i zwolnią cię, i jeszcze pójdziesz siedzieć za molestowanie. Tego chcesz?
- Wczoraj jakoś ci to nie przeszkadzało. - mruknął nad moim uchem.
- Wczoraj? Przecież wczoraj nic się nie wydarzyło. - uśmiechnęłam się uroczo i stanęłam mu obcasem na stopę. - Dziękuję łaskawco za uwolnienie mnie. A teraz możesz zanieść moje bagaże do autokaru. - uśmiechnęłam się złośliwie i wyszłam z pokoju. Zaraz za mną wyszedł Neymar z moją walizką.
- A wy spaliście w jednym pokoju? - Pique podszedł do nas zdziwiony.
- Po moim trupie. - odpowiedzieliśmy jednocześnie i ruszyliśmy przed siebie. - Idiota.
- No debil no. - Neymar przytaknął mi i szedł zamyślony obok mnie.
- Jakbyś przestał być taki irytujący to może byłby z ciebie jakiś facet.
- Jakbyś przestała zachowywać się jak chłop to może byłaby z ciebie baba.
- Wśród takich idiotów trzeba mieć jaja.
- Na facetów lepiej działa seksapil, a nie wtapianie się w tło i udawanie faceta.
- Na kobiety lepiej działa męskość, inteligencja i atrakcyjność, a nie pizdowatość i głupota.
- Faceci wolą śliczne,  delikatne, ... - zaczął kolejny swój żałosny wywód, jednak Philippe przerwał mu, gdy podbiegł do nas i objął mnie w pasie.
- Hej piękna. Jak się spało?
- Wyśmienicie. - parsknęłam.
- Jak jesteś ślepy to zacznij nosić okulary.  - Neymar nie dawał za wygraną.
- O co tym razem chodzi? - brunet westchnął zrezygnowany i spojrzał na mnie.
- Jak można nazwać ją piękną...
- Stary, idź zbadaj wzrok i zastanów się jakie konsekwencje niosą takie słowa w kierunku kobiet.
- Ja mam wszystko zdrowe. A to. - wskazał na mnie. - koło kobiet nie stało.
- To. - Warknął Coutinho. - Jest jedna z najpiękniejszych kobiet jaką kiedykolwiek widziałeś. I jeszcze będziesz żałował tego co mówisz.
- Jak ci się podoba to się z nią umów.  - prychnął Neymar. 
- Philippe, mnie nie rusza jego głupota. Nie ma sensu z tym walczyć. Tego nie wyleczysz. - poklepałam go po plecach z uśmiechem.
- A żebyś wiedział, że to zrobię. - Warknął Coutinho nie zwracając uwagi na mnie.  Dopiero po chwili szarpnął moją dłoń, obrócił mnie w swoim kierunku i wpił się w moje usta. Ostatnie co widziałam to zdziwiona mina nowego piłkarza Barcelony.


- Uznajmy to za przysługę za ostatni trening i zaufanie. - usłyszałam głos Coutinho'a, który nachylał się w moim kierunku zza fotela.
- Zaraz cię ktoś usłyszy. - mruknęłam patrząc przed siebie. Byłam na niego zła. Nie chciałam zniszczyć tej znajomości. Zależało mi na przyjaźni a nie związku. Nie miałam w planach wiązać się z kimkolwiek z drużyny. Był to krótkoterminowy kontrakt i po mistrzostwach kontakt i tak urwie się sam.

Nie myśl, że czegoś chcę. Chciałem tylko utrzeć mu nosa.

Na ekranie pojawił się numer Philippe'a.

Niby w jaki sposób?

Nie widzisz jak na ciebie patrzył wczoraj?

Był pijany.

Pijany facet często mówi prawdę.

Philippe nie chce psuć naszej znajomości

Masz moje słowo, że nic do ciebie nie czuje. Ale on nie musi wiedzieć. Widziałem jego zdziwienie i wiem, że nie było mu to obojętne.

Przestań gadać głupoty i zajmij się meczem.

Myślałem, że coś między wami jest.

Ciągle się ze mną kłóci, a ty myślisz że nas coś łączy?

Kto się czubi, ten sie lubi. Uwierzyłaś we mnie na ostatnim treningu i wystawiłaś mnie w głównym składzie, więc chciałem się odwdzięczyć.

Żebyś Ty się zaraz nie polubił z ziemią. A później z ławką. Bo możesz zacząćgrzać w każdej chwili

Ja i tak wiem swoje. A on nie musi znać prawy. Nie musi wiedzieć że nic nas nie łączy. Sama zobaczysz, że jest zazdrosny ;)

Spróbuj się zakochać i zniszczyć naszą przyjaźń to ci jaja własnoręcznie urwę.

Nie bój się kochanie. Nie jesteś w moim typie. Co nie zmienia faktu, że mówiłem ostatnio prawdę ;) nie kłamałem z tym, że jesteś atrakcyjna

Uśmiechnęłam się do telefonu, a następnie odkręciłam się do Coutinho'a.
Ten jedynie puścił mi oczko i uśmiechnął się promieniście. Gdy odkręciłam się moje spojrzenie skrzyżowało się z tym należącym do Neymara. Pokazałam mu środkowy palec i wróciłam do słuchania muzyki z uśmiechem na twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top