rozdzia ł 11 vol. 1

zdrada.
[ notatka na dole ]

Aizawa Shouta: przytulał Cię z troską. potłukłaś się, ale w sumie niczego innego nie oczekiwał od takiej ciapy jak Ty. spadłaś ze schodów, ale na Twoje szczęście nie połamałaś. opatrzył Cię, a teraz trzymał na swoich kolanach masując bolące plecki. ucałował Cię w głowę. pachniał śpiworem i mydłem. i nutką alkoholu. czyli tak jak zwykle. uspokajał Cię ten zapach. koił. w pewnym momencie usłyszeliście sygnał wiadomości w jego telefonie. w ciągu sekundy zrzucił Cię ze swoich kolan, a Ty ponownie wylądowałaś na kanapie. to było niemiłe. nie aby Cię to jakoś szczególnie zdziwiło. on miał różne ciekawe przyzwyczajenia, ale nigdy nie rzuciłby wszystkiego dla smsa. tym bardziej skoro nawet nie sprawdził od kogo. wrócił po chwili. położył telefon na blacie stolika pytając Cię sucho czy masz ochotę na kawę.
miałaś. mowa tu o kawie. zawsze miałaś.
gdy tylko jednak zniknął wiedziona zmartwieniem, złością i co najgorsze ciekawością odblokowałaś jego telefon. weszłaś w wiadomości. messenger jako ostatnią konwersację ukazywał tą z niejaką "kitty 👉👌❤". chwyciło Cię za gardło obrzydzenie, a głowę opanowało uczucie jak ze słabego dramatu. weszłaś w ikonkę. i ledwo powstrzymałaś wymioty. nagie zdjęcia. i słodkie słówka. Aizawy i Midnight. brunet stanął w progu.
- czemu przeglądasz mi telefon? - warknął.
- czemu piszesz z midnight?! - odparłaś równie chłodno co on. spojrzałaś mu lodowato w oczy. i zdałaś sobie sprawę, że pobladł jeszcze bardziej.

Todoroki Shoto: zmęczona wyszłaś z mieszkania. miałaś dość. byłaś wykończona. sama do tej pory dziwisz się, że jeszcze byłaś się w stanie ruszyć i samodzielnie myśleć. oczy szkliły Ci się gdy tylko myślałaś o kłótni. nie ma rzeczy, która rani Cię bardziej niż czyjś krzyk. kończysz wtedy dyskusję, bo nie. nie będziesz rozmawiała z osobą, która nawet nie udaje wobec Ciebie szczątek szacunku. napisałaś krótkiego smsa do Shouto, czy mogłabyś do niego przyjść, bo jesteś w rozsypce. nie odpisywał, więc uznałaś, że trenuje, a w takim razie przyda mu się chwila odpoczynku. po chwili zapukałaś do jego domu. zero odzewu. wsunęłaś się zmartwiona do środka dzięki zapasowym kluczom umieszczonym pod doniczką. i zobaczyłaś jego. i ją. brunetka siedziała na blacie w jadalni, obok porozrzucane były zeszyty i podręczniki, ale czy one były teraz ważne?! ha! bynajmniej! heterochromik całował zawzięcie czarnowłosą, a ona zdążyła już zrzucić z niego koszulę. łzy spłynęły Ci po policzkach. złapałaś najbliższy podręcznik - ten od biologi - i rzuciłaś nim bez najmniejszego zawahania w nagie plecy ukochanego. dopiero wtedy oderwał się od Yaomomo.
- *Twoje Imię*?! - wykrzyknął zszokowany. drżały Ci usta. drżały Ci dłonie i drżało Twoje serce.
- nienawidzę Cię - warknęłaś - i Ciebie! - wrzasnęłaś do swojej jeszcze chwilę temu najlepszej przyjaciółki - jak mogłaś?! - załamał Ci się głos. sama nie byłaś w stanie na to patrzeć i zwyczajnie wybiegłaś z mieszkania. tego było za dużo. nawet dla Ciebie.

Midiroya Izuku: biegłaś przez korytarz. toeretycznie lekcje już się skończyły, a Midoriya obiecał, że pójdzie z Tobą do parku czy otwartego ogrodu przy maleńkiej klimatycznej kafejce tylko odda książki do biblioteki. nie było go jednak już bite pół godziny, a Ty miałaś na głowie kolejne trzy wypracowania, ogarnięcie pokoju i powtórzenie przed testem. co gorsza, mówiłaś Midoriyi, że jesteś ostatnio przeciążona, a dzisiaj upomniałaś go, że nie macie czasu. a teraz co?! wbiegłaś po przetartych od użytku schodach uczelni i zatrzymałaś się wpół kroku. usłyszałaś rozmowę. znałaś te głosy. zmarszczyłaś brwi. czyli zastał się tu z nią na pogawędkę? o czym? uh! nie ważne. za dużo tego. chciałaś tylko miłego popołudnia. Potem go wypytasz. ruszyłaś przed siebie i skręciłaś.
- kocham Cię, Izuku - szepnęła wpijając się w jego usta. a Ty nie wiedziałaś co zrobić. z rąk wypadł Ci telefon.
- Deku? - szepnęłaś ze strachem. dopiero wtedy zielonowłosy oderwał się od Uraraki.

Katsuki Bakugou: zawsze byłaś zazdrosna o Bakugou. to zabawne i ciężko w to czasem uwierzyć, ale z waszej dwójki to Ciebie bardziej bolały jego kontakty z innymi. on wybuchał, a Ty na ile mogłaś to w sobie tłumiłaś. wiele razy Ci się tłumaczył i pokrętnie wyjaśniał za każdym razem bardziej jakby żartował z Twoich uczuć niż czuł się winny. ale nie tym razem. wróciłaś z nocy filmowej z Twoimi przyjaciółkami. o dwie godziny wcześniej niż planowałaś. M. zaczęła bowiem się gorzej czuć po ósmym z rzędu horrorze. szanowałaś to, a nawet postanowiłaś ją odwieść. Na koniec i tak zostawili tylko te najgorsze gnioty, które znałaś na pamięć od podstawówki. zmęczona i zirytowana weszłaś do swojego mieszkania. ruszyłaś do sypialni, bo pod poduszką miałaś na łóżku schowaną piżamę. i doznałaś szoku. na Twoim własnym materacu. Bakugou i Kirishima.

[n o t a t k a]
czuję się okropnie z tą myślą, ale nareszcie mam czas pisać!
jednak jest problem.

czy moglibyście mi pomóc?
macie jakieś pomysły na rozdziały?
proszę, nie chcę tu robić zapełniaczy typu "jakiego koloru da Ci krzesło".

okey?

[ w a s z e p r o p o z y c j e n a r o z d z i a ł ]

co więcej!
mam ochotę napisać opko.

jako special na 3♡♡ flw

a. seria drabble o bohaterach z...

a1. marvela
a2. anime, które znam
a3. czegokolwiek

b. one shoty na zamówienie

c. nowa fabularna książka. opko o...
c1. wasze propozycje :

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top