Rozdział 92
Mijały dni, a Guka humor ani trochę się nie poprawił. Większość czasu spędza w łazience bądź w zamkniętej sypialni. Nie mogę z nim porozmawiać. Unika mnie. Nie wiedziałem co mam myśleć.
Siedziałem na tarasie pod metalową bramką patrząc w błękitne niebo. Mąż znowu zamknął się w łazience, a ja nie mogłem nic zrobić. Moje gadanie nic nie dawało, a kolejnych drzwi nie chciałem wyważać. Znowu czułem się samotny, lecz dużo spokojny, ponieważ wiedziałem, że Guk jest bezpieczny.
Usłyszałem szelest. Odwróciłem głowę zauważając męża, który również wszedł na taras i usiadł obok mnie, a następnie przytulił się.
ㅡ Kookie. Wszystko w porządku?
ㅡ Przepraszam cię za wszystko, Jiminnie. ㅡ Szepnął.
ㅡ Za co?
ㅡ Po prostu za wszystko.
ㅡ Nie musisz, Guk. ㅡ Powiedziałem głaszcząc go po policzku. ㅡ Nie jestem na ciebie za nic zły. Wyjdziesz z tego, ale proszę nie unikaj już mnie.
Zamilkł zaczynając płakać.
ㅡ C-chim....
ㅡ Jungkookie, co się dzieje? ㅡ Spytałem przejęty. Ponownie zamilkł przytulając moją osobę jeszcze bardziej. Usiadłem mu na kolanach wtulając go w moje ciało. ㅡ Będzie dobrze. Zawsze będzie. Dopóki jesteśmy razem będzie dobrze. Znajdziemy dowody na twojego ojca. Poślemy go za kratki. Nie pozwolę by cię skrzywdził. Kocham cię.
ㅡ Też cię kocham, Chim... ㅡ Wyszlochał. ㅡ Dziękuję. Za wszystko.
Westchnąłem głaszcząc go po głowie, kilka razy całują w jej czubek lub czoło. Musiałem teraz pokazać mu więcej miłości niż w całym naszym małżeństwie.
***
Następnego dnia poszliśmy znowu na plażę. Usiedliśmy na piasku patrząc na taflę wody, która się kołysała przez wiatr. Spojrzałem wtedy na męża, który również obserwował ten piękny widok.
ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytałem, lecz nie uzyskałem odpowiedzi. Westchnąłem bezdźwięcznie opierając głowę na jego ramieniu. Wtedy poczułem jak mnie obejmuje. Uśmiechnąłem się lekko przymykając oczy.
ㅡ W porządku. ㅡ Szepnął.
ㅡ Popływamy? ㅡ Zapytałem.
ㅡ Nie mamy strojów.
ㅡ No to co?
ㅡ Nie chce. ㅡ Zaprzeczył odwracając głowę w drugą stronę.
ㅡ Ale dlaczego? Orzeźwisz się.
ㅡ Nie chce i tyle. Skończ już ten temat, proszę.
ㅡ No... Dobrze. ㅡ Spuściłem głowę smutny. ㅡ W takim razie.... Chodźmy na gofry. ㅡ Wstałem na równe nogi otrzepując się z piasku.
ㅡ Jimin, przepraszam.
ㅡ Ale nic nie zrobiłeś. ㅡ Posłałem mu uśmiech. Podałem mu dłoń i pomogłem wstać. Przytuliłem go mocno po czym się odsunąłem. ㅡ Nie przepraszaj. Wszystko jest w porządku, Jungkookie.
Westchnął spuszczając głowę, a następnie skinął ponownie przytulając mnie.
ㅡ Czy nadal pamiętasz?
ㅡ O czym?
ㅡ Że cię kocham?
ㅡ Zawsze, Jungkookie. Wiem to, ale ty także pamiętaj, arasso?
ㅡ Będę. ㅡ Uśmiechnął się lekko.
***
ㅡ Smakuje ci? ㅡ Spytałem opierając się o dłoń patrząc na starszego, który siedział na przeciwko mnie.
ㅡ Tak. Jest pyszne. ㅡ Odpowiedział, lecz ja i tak wiedziałem, że jest inaczej. Nie jadł tego, a się tym bawił małym widelczykiem będąc kompletnie w innym wymiarze. ㅡ Wracamy już do domu?
ㅡ Możemy. ㅡ Uśmiechnąłem się nie chcąc go już dzisiaj martwić. Zapłaciłem za nasze desery po czym wróciliśmy do domu taksówką. Mężczyzna tuż po przekroczeniu progu poszedł do łazienki i się w niej zamknął. ㅡ Jungkook nie. ㅡ Zawołałem biegnąc za nim i pukając w drewnianą powierzenie. ㅡ Otwórz, proszę cię. Miałeś już się nie zamykać.
ㅡ Idź stąd Jimin! ㅡ Krzyknął uderzając w drzwi po drugiej stronie przez co się wystraszyłem. ㅡ Idź...
Odsunąłem się smutny, następnie idąc do sypialni. Położyłem się zaczynając płakać. Tym razem w tym miejscu byłem sam. Nie miałem od nikogo wsparcia. Nikt mi teraz nie powie: "Będzie dobrze". Te słowa mogę ciągle powtarzać Gukiemu, ale kto mi to uświadomi? Jestem po prostu beznadziejny.
Po kilkunastu minutach poczułem dłonie na talii. Odwróciłem się widząc swojego męża, który położył się obok i przytulił od tyłu.
ㅡ Przepraszam. Proszę, nie płacz z mojej winy. ㅡ Szepnął całując mój policzek.
ㅡ To nie twoja..
ㅡ I proszę nie kłam. ㅡ Dodał. ㅡ Nienawidzę jak to robisz, choć prawda jest inna. Cierpisz z mojego powodu, bo myślisz, że nie potrafisz mi pomóc.
ㅡ Jungkook...
ㅡ Nie zaprzeczaj. Słuchaj, jeśli kiedykolwiek mnie zabraknie znajdź sobie kogoś innego. Kogoś kogo pokochasz bardziej niż mnie. Z kim będziesz szczęśliwy.
ㅡ O czym ty mówisz? ㅡ Odwróciłem się do niego przodem. ㅡ Nie pozwolę ci odejść, Kookie. ㅡ Powiedziałem z łamanym głosem. ㅡ Nikogo nie pokocham tak jak ciebie. Jeśli cię zabraknie pójdę za tobą. Nie ważne będzie to, że wszyscy będą mi tego odradzać. Pójdę tam, gdzie ty będziesz. Mogą mnie nawet zamknąć, ale nie powstrzymają mnie.
Zamilkł zaczynając płakać. Przytuliłem go, wtulając się w niego.
ㅡ Tak bardzo cię kocham, Jungkookie. Jeśli ciebie nie będzie, jaki będzie sens żyć? To już nie będzie to samo.
ㅡ Ja tylko nie chce już cierpieć. ㅡ Wyszlochał.
ㅡ Wiem, ale daj czas. Wszyscy ci pomożemy. ㅡ Spojrzałem mu w oczy. ㅡ Dobrze? ㅡ Spytałem, a gdy skinął głową pocałowałem go w usta. Zdziwiłem się, że pogłębił gest zwisając nade mną. ㅡ Guk? ㅡ Oderwałem się na moment patrząc mu w twarz.
ㅡ Zróbmy to. Naprawdę tego chce. ㅡ Rzekł ponownie wpijając mi się w usta. Byłem niepewny. Jeszcze przed chwilą mieliśmy trudny temat, a teraz chce się kochać?
ㅡ Jungkook, poczekaj. Czy chcesz to zrobić... By się oderwać? Nie chcesz tego naprawdę, tak?
ㅡ Chcę. Mówię teraz szczerą prawdę. Chcę to zrobić. ㅡ Odparł ocierając się o nasze krocza przez co jęknąłem. ㅡ A ty?
ㅡ Też chcę, ale...
ㅡ To nie myśl o innych rzeczach, a skoncentruj się na mnie i na tym co teraz chcemy zrobić. ㅡ Powiedział łagodnie patrząc mi prosto w oczy. Poddałem się, więc skinąłem głową sam inicjując pocałunek. ㅡ Nie zmuszam się, jeśli o to ci chodzi. ㅡ Wyszeptał pomiędzy pocałunkami wkładając ręce pod moją bluzkę. Nogami oplotłem go w pasie, a swoje dłonie zanurzyłem we włosach bruneta. Z delikatnymi całusami zjechał na moją szyję zaczynając teraz ją pieścić.
Sięgnąłem do paska starszego, odpinając go, ale kiedy złapałem za rozporek wzdrygnął się przerywając pieszczoty.
ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Jest wszystko dobrze. Nie martw się.
ㅡ Ale Guk... Widzę przecież. Ty także mnie nie okłamuj. Jeśli nie chcesz mojego dotyku tam, to powiedz.
ㅡ Nie o to chodzi. Znaczy.... Dobrze. W takim razie nie dotykaj mnie w tamtym miejscu.
ㅡ Arasso. ㅡ Zgodziłem się zabierając ręce, które położyłem na policzkach męża, lecz je także strącił po czym wstał podchodząc do okna. Przyznam, że odrobinę zabolało, ale nie byłem na niego zły. To była moja wina. Mogłem najpierw zapytać o zgodę. ㅡ Jungkook? Co się wydarzyło w tym szpitalu tak naprawdę? Wykorzystywali cię? W jakiś sposób dotykali? Kookie...
ㅡ Wyjdź.
ㅡ Ale ja tylko...
ㅡ Powiedziałem, że masz wyjść! ㅡ Krzyknął uderzając w ścianę. Bez już zbędnych słów wyszedłem z sypialni.
*********************
20.02.21
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top