Rozdział 43

Obudziłem się w środku nocy słysząc dziwne dźwięki. Uchyliłem oczy podnosząc się do pozycji siedzącej. Był środek nocy, dlatego nic praktycznie nie widziałem.
Przetarłem dłonią twarz wzdychając zganiając to na zwykły sen, lecz po chwili ponownie usłyszałem ten dźwięk.
Spojrzałem na męża, który zaczął się wiercić. Pochyliłem się nad nim czując od niego straszne gorąco. Przyłożyłem rękę do jego czoła, które było bardzo gorące i przez to śniły mu się koszmary.

ㅡ Skarbie... ㅡ Szepnąłem mu do ucha. ㅡ Kotku zbudź się.

ㅡ Nie! ㅡ Nagle krzyknął przypadkowo uderzając mnie w głowę dłonią, a także zaczął kopać nogami. Usłyszałem szlochanie męża, dlatego nie przejmując się bólem głowy i nogi przytuliłem go unieruchamiając jego kończyny.

ㅡ Jimin obudź się, proszę. ㅡ Mówiłem próbując jakoś go obudzić.
Po kilku chwilach usłyszałem skrzyp drzwi.

ㅡ Dlaczego krzyczycie?

ㅡ Tae, przynieś mi chłodny ręcznik. Już. ㅡ Rozkazałem, a chłopak bez żadnych pytań, które na pewno cisnęły mu się na język poszedł wracając po paru minutach. ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem kładąc materiał na czole młodszego.

ㅡ Co mu jest?

ㅡ Ma gorączkę i zły sen. Trzeba go obudzić i zbić wysoką temperaturę. 

ㅡ Nie lepiej od razu wrzucić go do wanny? ㅡ Spytał.

ㅡ Zaraz ciebie do niej wrzucę. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Idź spać. Dam sobie radę.

ㅡ No coś ty. ㅡ Powiedział siadając obok. ㅡ Zostaje. Pójdę po lekarstwa. ㅡ Wstał i wyszedł.

ㅡ Chimmy... Obudź się. ㅡ Szeptałem nawilżając szmatką całą jego twarz. ㅡ Jimin.

ㅡ Nie idź. Nie chciałem, uwierz mi!ㅡ Powiedział po chwili zaraz znowu zaczął płakać. ㅡ Jungkook..

ㅡ Jestem tu. Chim, słyszysz? Jestem obok ciebie. Obudź się.

ㅡ Nie zasługuje na ciebie... ㅡ Szepnął skulając się w moich ramionach.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Rzekłem cicho by po chwili uderzyć go w policzek, lecz nie za mocno. Obudził się zdezorientowany. Zapaliłem lampkę patrząc na niego. ㅡ Jimin... Wszystko w porządku?

ㅡ Nie wiem... Źle się czuję i... Policzek boli. Dlaczego?

ㅡ Musiałem jakoś cię obudzić. Nie chciałem cię uderzyć. Przepraszam.

ㅡ Zawsze miałeś inne metody by mnie obudzić, a nie biłeś. ㅡ Odsunął się trzymając za policzek mówiąc łamanym głosem.

ㅡ Próbowałem tych metod, ale nie działały. Miałeś bardzo twardy sen, a także straszy koszmar. Nie chciałem, naprawdę. Chodź do mnie, proszę. ㅡ Poprosiłem wyciągając do niego ręce.
Mąż po kilku chwilach przybliżył się przytulając moją osobę zaraz wybuchając płaczem. Głaskałem go po głowie dodając otuchy. ㅡ Co ci się śniło?

ㅡ Nic.

ㅡ Jimin, możesz powiedzieć.

ㅡ Nie chcę. ㅡ Trzymał się swego zaciskając mocniej swoje dłonie na mojej koszulce. Westchnąłem nie drążąc tematu.

ㅡ Gdzie ten Tae? Pobiegł aż do apteki po te lekarstwa? Tae!! ㅡ Krzyknąłem.

No już! Tylko się wywróciłem z lekami i teraz je sprzątam!

Zaśmiałem się cicho.

ㅡ Kookie?

ㅡ Tak, słońce?

ㅡ Kocham cię.

ㅡ Ja też cię kocham, Chim. Bardzo. Tylko zastanawiam się nad tym co ci się śniło. Mówiłeś przez sen, wiesz o tym?

ㅡ Nie ingeruj i tak ci nie powiem. Nie chcę..

ㅡ Czy.... Śnił ci się... Rozwód?

ㅡ Kookie, mówię coś. ㅡ Odparł poważnie.

ㅡ Ale Jimin... Mówiłeś, że nie zasługujesz na mnie, że nie chciałeś i mam ci uwierzyć. Śnił ci się tamten dzień?

Zamilkł zaczynając z powrotem płakać. Chciał się odsunąć, lecz mu nie pozwoliłem trzymając mocno w pasie.

ㅡ Jimin, nie odtrącaj mnie i mojej bliskości, kiedy chce ją ci dać.

ㅡ Chciałbym by było jak kiedyś, ale to już nie wróci... To moja wina. Było tak pięknie, a teraz... Wszystko zepsułem. Zepsułem twoje zaufanie do mnie, miłość... Wszystko!  ㅡ Krzyknął zalewając się łzami.

ㅡ Chim.. Majaczysz przez gorączkę.

ㅡ Nie! ㅡ Odsunął się wyrywając z mojego uścisku. ㅡ Żałuję, że wtedy mnie uratowano. Cały czas mam wyrzuty sumienia. ㅡ Wstał z łóżka.

ㅡ Jimin, nie mów tak... ㅡ Także się podniosłem.

ㅡ Będę mówić co chce. Nie potrafię cieszyć się tak jak kiedyś. Nie umiem. Jestem winny temu wszystkiemu. Moja wina. ㅡ Powiedział chwytając za zdjęcie i rzucając na podłogę, a ramka roztrzaskała się na kawałki. Podniósł drżącą ręką kawałek szkła przybliżając do nadgarstka.

ㅡ Jimin, spokojnie.. Uspokój się. Nic nie rób, proszę cię. Będziemy żyli szczęśliwie, obiecuję ci to. Tylko to odłóż. ㅡ Powiedziałem wyciągając w jego stronę dłoń. W oczach miałem łzy, ponieważ się bałem. Bałem się o mojego Chima.

ㅡ Kookie, nie chcę tak już. ㅡ Wyszlochał robiąc jedną małą kreskę, który widok mnie zabolał.

ㅡ Wiem, że nie chcesz, ale można to naprawić. Uwierz mi. Odłóż.. ㅡ Szepnąłem powoli do niego podchodząc, a kiedy byłem blisko i młodszy się nie upierał zabrałem z jego dłoni szkło wyrzucając w kąt po czym przytuliłem go. ㅡ Cichutko... Nic się nie dzieje. ㅡ Uspokajałem.

Odsunąłem się kawałek, łapiąc w dłonie jego twarz i patrząc w oczy.

ㅡ Jesteś moim mężem, którego kocham ponad życie. Był to tylko mały błąd, a rany można wyleczyć. Jeśli naprawdę mnie kochasz i nie chcesz stracić, Jimin... Nie rób już tego nigdy więcej. Zrozum, że cię kocham. ㅡ Złapałem jego dłoń kładąc na mym sercu. ㅡ A moje serce należy do ciebie  i bije tylko dla ciebie, rozumiesz kochanie?

ㅡ Ale ja...

ㅡ Żyjmy tak jakby tego nie było. Jakby Josh w ogóle nie istniał. Wtedy będzie nam łatwiej odbudować nasze małżeństwo. Wiem, że będzie trudno, ale damy radę. Zawsze dawaliśmy, prawda?

ㅡ Kookie, nie sądzę by...

ㅡ Nie sądź, bo sam będziesz sądzony. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Uwierz w to, skarbie. Trochę wiary. Dlaczego w to nie wierzysz?

ㅡ Bo na to nie zasługuje. Jestem śmieciem.

ㅡ Nie mów tak, bo to nie prawda. Każdy zasługuje na drugą szansę i nam ją dano. Musimy z niej skorzystać. Więc jak? Zapomnisz już o tamtym? Chyba, że chcesz do psychologa.

ㅡ To szantaż?

ㅡ Nie. Zachęta na lepsze jutro. To jak?

ㅡ No... No dobrze. Spróbuję zapomnieć.

ㅡ Nie spróbuję, a na pewno.

ㅡ Spróbuję. ㅡ Spuścił głowę. Uśmiechnąłem się mając niefortunną sytuację za sobą. Przytuliłem go głaszcząc po głowę i składając czuły pocałunek na jego czole, a potem na małych ranach na jego nadgarstku.

ㅡ Jak słodko...

Odwróciłem się widząc w progu Tae.

ㅡ Ya! Pozbierałeś te leki z podłogi? ㅡ Spytałem obejmując młodszego w pasie.

ㅡ Tak. A potem oglądałem cudowną scenę romantyczną.

ㅡ Weź w końcu znajdź sobie mieszkanie. ㅡ Westchnąłem łapiąc pudełko, które mi rzucił, a następnie podałem je mężowi.

ㅡ Jeszcze będziesz tęsknić, pamponiu.

ㅡ Chyba jak będę spał.

ㅡ Ja nie wiem co masz za sny.

ㅡ Chyba nie myślisz, że z tobą?

ㅡ Wcale tak nie myślę. ㅡ pokazał język. ㅡ Idę spać. Narazie.

******************

21.07.20

Hejkaa
Jak wam się podoba p

Plus kto nie widział ostrzeżenia na tablicy
Zmieńcie hasło, ponieważ był wyciek danych na Watt.
A także skopiujcie swoje książki.

Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top