Rozdział 26

Po obiedzie wróciliśmy do domu zachaczając o market, gdzie zrobiliśmy zakupy. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu, nic nie było pogryzione czy zepsute, a pies leżał na kanapie całkowicie znudzony.

ㅡ Sarang! ㅡ Zawołałem z kuchni, a zwierzak przybiegł, więc wsypałem trochę karmy do jego miski. ㅡ Smacznego, młody. ㅡ Powiedziałem spojrzawszy na męża. ㅡ Wszystko w porządku, Chim?

ㅡ Tak, dlaczego pytasz? ㅡ Spytał chowając produkty do lodówki.

ㅡ Dla pewności. ㅡ Uśmiechnąłem się co młodszy odwzajemnił. ㅡ Jimin? ㅡ Zagadnąłem, a kiedy ponownie otrzymałem jego uwagę z reklamówki wyjąłem różowe pudełeczko. ㅡ Proszę.

ㅡ Co to? ㅡ Zapytał zdziwiony otwierając powoli wieczko. ㅡ Jungkook...

ㅡ To za tamten. ㅡ Powiedziałem zdejmując jego stary naszyjnik, a zarazem mój. Następnie założyłem mu ten nowy.

ㅡ Nie musiałeś. ㅡ Szepnąłem dotykając srebrnego serduszka. ㅡ Kiedy go kupiłeś?

ㅡ Obok był sklep jubilerski. ㅡ Zacząłem. ㅡ Poszedłem tam, kiedy zagadałeś się z Minah.

ㅡ Myślałem, że czegoś zapomniałeś w sklepie. ㅡ Uśmiechnął ciepło po czym mnie przytulił. ㅡ Dziękuję. Tym razem go nie zgubię. Obiecuję.

ㅡ Cieszę się, kochanie. ㅡ Odparłem całując go w czoło, a następnie odsunąłem się łapiąc jego dłoń i okręcają go wokół własnej osi. ㅡ Zatańczmy.

ㅡ Bez muzyki?

ㅡ Wyobraź sobie. Wielka sala, orkiestra.. Cudowny nastrój. Tylko my nikt więcej. ㅡ Objąłem go w talii zaczynając się kołysać na boki.
Uśmiechnął się kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.

Po kilku minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Niechętnie puściłem młodszego oznajmując, że pójdę otworzyć.

ㅡ Co ty tu robisz?

ㅡ Ale przywitanie, ale nie przyszedłem do ciebie, a do Jimina sprawdzić jak się ma.

ㅡ Czuje się dobrze, więc możesz już iść.

ㅡ Guk, wpuść go, dobrze?

ㅡ O! Jiminnie! Dawno cię nie widziałem. Co się z tobą działo?

ㅡ Josh, długa historia. ㅡ Zaśmiał się delikatnie i razem z chłopakiem poszli do salonu.
Poszedłem za nimi. Jak ja nie trawie tego całego Josha. Już zdążyłem o nim zapomnieć, a tu nagle pojawia się z nikąd.

ㅡ Kookie, zrobisz herbaty?

ㅡ No dobrze. ㅡ Westchnąłem..

ㅡ Tylko, proszę... ㅡ Zatrzymał mnie. ㅡ Nie dodawaj nic.

Uśmiechnąłem się chytro, gadzając się i idąc do wspomnianego pomieszczenia.

Zaparzyłem trzy herbaty.

ㅡ Josh ile słodzisz?! ㅡ Krzyknąłem.

ㅡ Dwie!

Zaśmiałem się pod nosem wsypując mu dwie łyżeczki soli, a następnie pomieszałem i wróciłem do tamtej dwójki.

ㅡ Proszę. ㅡ Położyłem kubki na stole specjalnie tą z solą na przeciwko Jimina, a normalą na przeciwko naszego gościa. Usiadłem na fotelu patrząc na niego, a on na mnie.
Widząc mój lekki uśmiech spojrzał na napój..

ㅡ Co jest? Nie napijesz się?

Prychnął biorąc szklankę do ust, lecz zawahał się. Po chwili, kiedy mój mąż patrzył na Sarang podmienił kubki uśmiechając się zadziornie. Udałem zdziwienie i przerażenie spojrzawszy na Jimina, by uznał, że wygrał.

Wybuchłem śmiechem, gdy upił trochę herbaty krzywiąc się jak nie wiem co.

ㅡ Jungkook! ㅡ Powiedział zdenerwowany mąż klepiąc duszącego się chłopaka. ㅡ Mówiłem coś głąbie.

ㅡ No, ale z humorem trzeba żyć, a że Josh go nie ma to nie moja wina.

ㅡ To nie śmieszne.

ㅡ Trochę jest. ㅡ Starłem pojedyncze łzy śmiechu.

ㅡ Ja już pójdę. ㅡ Wstał z kanapy. ㅡ Zadzwoń jak nie będzie go w domu.

ㅡ Ya! Nie pozwolę ci dobierać się do mojego męża! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Nigdzie do ciebie nie zadzwoni, a teraz jazda z mojego domu. ㅡ Warknąłem.

Chłopak wywrócił oczyma i bez słowa opuścił mój teren.

ㅡ Mógłbyś czasami być miły.

ㅡ Jestem.

ㅡ Nie. Josh jest moim przyjacielem. Bardzo dobrze się z nim dogaduje. Zabronisz mi mieć przyjaciół? Jest moim jedynym. Ty masz Tae, Hobiego, Namjoona, Jina oraz Sohee, a także Minah.

ㅡ Oni są również twoimi przyjaciółmi.

ㅡ Chcę mieć takiego jakim był Yoongi. A teraz... Idę zająć się swoim życiem. ㅡ Powiedział poważnie również wstając.

ㅡ Jak Yoongi? Czyli, który chciał nas zabić razem ze swoją chorą siostrą? Który zrobił ci krzywdę? Zdradził cię? Takiego chcesz przyjaciela?

ㅡ Zanim to było.. Yoon był super kompanem do wypicia piwa czy pogadaniu o problemach. Po prostu... Gdzieś się pogubił i... ㅡ Szepnął obejmując się ramionami.

ㅡ Chim. ㅡ Podniosłem się z fotela kładąc dłonie na jego ramionach. ㅡ My jesteśmy z tobą. My cię kochamy naprawdę. My ci nie zrobimy krzywdy, ani nie zdradzimy. Jin, Namjoon, Tae, Hobi, Sohee oraz Minah.. To prawdziwi przyjaciele. Nie Yoongi. On był od początku fałszywy.

ㅡ Kłamiesz. Był moim przyjacielem. Zwierzałem mu się ze swoich problemów. Pomagał mi, wspierał. Nie wierzę, że miałby być fałszywy.

ㅡ Jimin... Zrozum, że od samego początku chciał najpierw zdobyć twoje zaufanie by potem bam! Pojawiła się jego siostra z zabawką, która cię postrzeliła. Taki przyjaciel? Chciał rozwalić nasz związek i prawie mu się udało. Do tego cię pobił do nie przytomności. Przyjaciele tak robią? Skąd. Jedno jest pewne.. Jeśli go kiedykolwiek zobaczę rozwale jego buźkę. ㅡ Powiedziałem idąc na górę.

ㅡ Może się zmienił?! ㅡ Krzyknął przez co się zatrzymałem.

ㅡ Zmienił? Ha! Bo uwierzę. Nigdy mu nie wybaczę nawet jeśli padnie na kolana i będzie całował mi stopy. Nigdy! ㅡ Warknąłem wchodząc do sypialni siadając przy biurku i włączając laptopa, a pierwsze co wyskoczyło to nasza wspólna tapeta. Uśmiechnąłem się pod nosem zaczynając swoją pracę.

Po dwóch godzinach dołożyłem sprzęt na bok wstając z krzesła i przeciągając się na boki, by następnie wyjść z pokoju szukając męża, którego nie było w domu.

ㅡ Jimin? ㅡ Zawołałem, lecz odpowiedziała mi głucha cieszą. ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknął wychodząc na podwórko, jednakże tam również go nie było. Zacząłem się bać, ale dla pewności wyszedłem również przed dom. Odetchnąłem z ulgą widząc go jak zajmuje się kwiatami roznące przy domie. ㅡ Chim.. ㅡ Podszedłem do niego przytulając.

ㅡ Kook?

ㅡ Nie strasz mnie tak. Cieszę, że nic ci nie jest.

ㅡ Nie widziałeś kartki? Powiesiłem ją na lodówce, że jestem przed domem.

ㅡ Umm.... Sarang zjadł.

ㅡ Jest cały czas ze mną, czubie. ㅡ Pokazał język. ㅡ Wyrzucisz? ㅡ Spytał podając mi żółte wiaderko z chwastami.

ㅡ No dobra.. ㅡ Westchnąłem biorąc wiaderko i idąc do kontenera. ㅡ Już. ㅡ Oznajmiłem podając mu już pustą rzecz. Podziękował wracając do swojego raju jakie są kwiaty.
Usiadłem obok psa łapiąc za jego zabawkę zaczynając się z nim po prostu bawić, a czasem nawet gonić po trawniku.
Tego mi teraz brakowało.

****************

06.06.20
Nie mam pojęcia czy ktoś zobaczy to powiadomienie
Dzień dobry!!
Podoba się?
Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top