Rozdział 24

ㅡ Jimin! Skarbie, gdzie jesteś? ㅡ Krzyknąłem po przekroczeniu progu domu. Zdjąłem obuwie biegnąc najpierw do salonu i widząc, że go tam nie ma pobiegłem do sypialni. ㅡ Kochanie. Wszystko w porządku? ㅡ Spytałem siadając obok niego na łóżku.

ㅡ N-naprawdę się bałem. Stał prawie godzinę i patrzył się na nasz dom. Jakiś wariat! Dlatego chciałem się zapytać, ale tylko się odwrócił i poszedł sobie.

ㅡ Nie powinieneś był tego robić. Co jeśli by cię zaatakował?

ㅡ Musiałem to zrobić. Tak to by ciągle stał. ㅡ Rozpłakał się.

ㅡ No dobrze już. ㅡ Przytuliłem go do siebie. ㅡ Od dzisiaj masz się zamykać, jasne? Zamkniesz wszystko, a także zasłonisz okna. Jeśli coś będzie się działo dzwoń natychmiast do mnie.

ㅡ Dobrze, zadzwonię. Cieszę się, że tak szybko przyjechałeś.

ㅡ Dla ciebie wszystko, skarbie. ㅡ Powiedziałem całując go w czoło przytulając bardziej. ㅡ Bardzo cię kocham.

ㅡ Ja też cię kocham, Jungkookie. ㅡ Uśmiechnął się lekko kładąc rękę na mojej klatce piersiowej całując w usta. Po chwili poczułem jak jego dłoń zjeżdża niżej do mojego członka, którego ścisnął przez materiał spodni. ㅡ Dawno nie dotykałem twojego niszczyciela. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Właśnie to robisz. ㅡ Zauważyłem uśmiechając się pomiędzy pocałunkami kładąc go na łóżku zwisając nad nim. ㅡ Chcesz tego?

ㅡ Nie chcę mi się, ale chętnie podotykam. ㅡ Zaśmiał się masując moją męskość.
Sapnąłem zaczynając całować jego szyję pozostawiając po sobie czerwonokrwiste ślady. ㅡ Jungkook?

ㅡ Hm?

ㅡ Pójdziemy się kąpać?

Uśmiechnąłem się szeroko wstając i łapiąc go za rękę zaprowadziłem nas do łazienki.

***

Zmęczony, jeszcze nie do końca obudzony wszedłem do budynku firmy kierując się w stronę windy, lecz po chwili zatrzymała mnie Sohee.
Wywróciłem oczyma wciskając przycisk.

ㅡ Guk, możemy porozmawiać?

ㅡ Nie mam zbytnio czasu.

ㅡ Chciałam przeprosić cię za moje zachowanie, ale po prostu... Musiałam.

ㅡ Niby dlaczego? ㅡ Spytałem ciągle patrząc w blaszane drzwi.

ㅡ Bo trochę się pogubiłam z tym wszystkim. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

ㅡ Po prostu powiedz mi prosto w twarz. ㅡ Spojrzałem na nią. ㅡ W porządku nie musisz mi mówić. ㅡ Mruknąłem, a po chwili metalowe drzwi się rozsunęły, dlatego wszedłem do środka. ㅡ Jak będziesz gotowa to przyjdź.

ㅡ Kook, czekaj. Jestem w ciąży. ㅡ Powiedziała trzymając dłonią by wrota się nie zamknęły. Spojrzałem na nią zaskoczony wychodząc z wielkiej puszki.

ㅡ Z kim? Ze mną?

ㅡ Oszalałeś durniu? Nawet z tobą nie spałam. Jestem z moim byłym narzeczonym. ㅡ Spuściła głowę.

ㅡ Z tym co cię traktował jak kurę domową? Ten jak mu tam.. Kang Sungjin?

ㅡ Tak. Z nim. Naprawdę nie chcę. ㅡ Rozpłakała się, więc ją przytuliłem. ㅡ O-on nic nie wie.

ㅡ Jejku, So. Współczuję ci. Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? Naprawdę nie mam pojęcia jak ci pomóc, ale myślę, że musisz mu powiedzieć. Nie może tak być.

ㅡ Boję się. Ma już inną.

ㅡ A to chuj. Pójdę do niego z tobą.

ㅡ Naprawdę? ㅡ Podniosła głowę.

ㅡ Tak. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko.

ㅡ Teraz żałuję, że nie powiedziałam ci wcześniej. Przepraszam. ㅡ Odsunęła się zarzucając włosy za ucho.

ㅡ Już w porządku. Porozmawiamy później. Naprawdę się śpieszę.

ㅡ Już cię nie zatrzymuje. Dziękuję, Kook.

ㅡ Po to są przyjaciele. ㅡ Rzekłem wchodząc do windy i jadąc na górę.

***

Po pracy odwiozłem przyjaciółkę do domu, a potem wróciłem do swojego, gdzie zastałem młodszego na kanapie, który słodko sobie spał.

ㅡ Cześć, Sarang. ㅡ Ukucnąłem przed psem głaszcząc go za uchem. Ten wstał i polizał mnie po policzku. Zaśmiałem się przytulając go, następnie wstając i podchodząc do mojego męża. ㅡ Skarbie.. ㅡ Szepnąłem całując go w czoło.

ㅡ Nie śpię. ㅡ Mruknął otwierające oczy.

ㅡ Co porabiałeś?

ㅡ Byłem na spacerze.

ㅡ Jimin... Nikt cię nie zaczepiał?

ㅡ Nie tylko... Dostałem pewne zdjęcia.

ㅡ Jakie? Od kogo?

ㅡ Nie wiem. Animowy ktoś. Pokaże ci.  ㅡ Wstał biorąc do ręki swoje urządzenie, potem podając mi.

ㅡ Chim. Nie wiem kto to ci wysłał, ale ten napis, że mam kochankę to nie prawda. Przecież wiesz, że Sohee jest naszą przyjaciółką.

ㅡ Wiem. Ale dlaczego się przytulaliście? Znaczy wiadomo, że w przyjaźni to normalne, ale.. Ugh. ㅡ Rozpłakał się chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Kochanie. Z So nie łączy mnie nic prócz przyjaźni. Przytulałem ją, bo ją pocieszałem w ten sposób wspierając.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ So, jest w ciąży. Z tym swoim byłym narzeczonym. Pamiętasz go?

ㅡ Tak, pamiętam. Naprawdę jest?

ㅡ Tak. Dlatego się do mnie nie odzywała, bo musiała trochę odpocząć od ludzi. Ale skarbie... Uwierz, że-..

ㅡ Kookie, wierzę ci. Po prostu przez chwilkę tak myślałem, ale przeszło mi. Przecież obiecywałeś, że mnie nie zdradzisz. Wierzę w to, ale tego samego oczekuję od ciebie.

ㅡ Chimmy, ja również ci wierzę całym sercem. Wiesz jaki jestem czasami.

ㅡ Tak, wiem. ㅡ Uśmiechnął się przytulając mnie.

ㅡ Jiminnie?

ㅡ Hm?

ㅡ Jesteś ze mną szczęśliwy?

ㅡ Kookie, skąd takie pytanie?

ㅡ Pytam, bo chcę być pewny. Ale odpowiedz mi szczerze.

ㅡ Nie, nie jestem, wiesz? ㅡ Powiedział sarkastycznie, lecz ja jak to ja nie wyczułem go, dlatego poczułem wielki ścisk w sercu. ㅡ Oczywiście, że jestem głuptasie. ㅡ Dodał z uśmiechem całując mnie w usta. Po tych słowach uspokoiłem się nieco.

ㅡ Bardzo mocno cię kocham, wiesz?

ㅡ Ja ciebie również kocham, Jungkookie. Tak mocno mocno.

ㅡ Jadłeś?

ㅡ Yhm. Jadłem. Zrobię ci coś.

ㅡ Nie, siedź. Sobie zrobię. Mam ręce. Widzisz?

Zaśmiał się skinając głową.
Wstałem więc idąc do kuchni otwierając lodówkę i wyjmując z niej kilka produktów.

ㅡ Kook.

Usłyszałem, dlatego podniosłem wzrok na młodszego, który po chwili zdjął powoli koszulkę, a potem odwiązał sznurek od dresów, które również wylądowały na podłodze. Uśmiechnął się zadziornie łapiąc za gumkę od swoich bokserek.
Przęknąłem gęstą ślinę czując jak w spodniach brakuje mi miejsca.
W końcu po kilku chwilach stał przede mną jak Bóg stworzył podchodząc do mnie.

ㅡ Na co czekasz? Czy może... Nie podnieca cię? ㅡ Zaśmiał się widząc mój problem.

Złapałem go za biodra opierając o lodówkę całując go po szyi.

ㅡ Tylko bądź ostrożny.

ㅡ Tak bardzo kusisz, że będzie mi trudno się powstrzymać. ㅡ Szepnąłem robiąc mu malinkę, jednocześnie wkładając od razu dwa palce w jego wejście. Jęknął obejmując jedną nogą mnie w pasie. 

**************
01.06.20

Specjalnie! Zmusiłam się do pisania. Przepraszam, ale zawsze mam tak, że jak zacznę nową książkę to więcej czasu poświęcam jej.
Jak wam się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top