Rozdział 12

Po dwóch godzinach tak jak obiecałem blondynowi, wróciliśmy razem do domu.

ㅡ Hej, mały. Byłeś grzeczny? ㅡ Spytałem psiaka, gdy przybiegł do nas, głaszcząc go po głowie. ㅡ Pomożesz mi się spakować, Chim?

ㅡ Jasne, nie ma problemu. ㅡ Powiedział, więc poszliśmy na górę.

Po przekroczeniu progu sypialni przybiłem go do ściany patrząc intensywnie w oczy.

ㅡ Dzisiaj mnie nie posłuchałeś. ㅡ Rzekłem.

ㅡ Nie rozumiesz, że nie mogłem? Chcesz bym stracił pracę?

ㅡ Nie, ale i tak spotka cię kara.

ㅡ Jesteś wredny. ㅡ Mruknął zarzucając ręce za mój kark. ㅡ Ale najpierw trzeba cię spakować. ㅡ Odsunął mnie podchodząc do szafy, a spod łóżka wyjął dużą czarną walizkę.

ㅡ No dobrze. ㅡ Westchnąłem.

Po półtorej godzinie byłem spakowany co skutkowało, że zrobiłem się zmęczony, dlatego poszliśmy do salonu siadając na kanapę i włączając telewizor. W międzyczasie przebraliśmy się w luźniejsze ubrania.

Po kilku minutach Jimin niespodziewanie wstał siadając plecami do mnie na moich nogach.
Co najlepsze wypiął się w moim kierunku dając mi cudowny widok na jego brzoskwinki.
Czułem jak z każdą chwilą robię się twardy.
Złapałem go za biodra przyciskając do swojego krocza.

ㅡ Robisz to specjalnie. ㅡ Szepnąłem mu do ucha poruszając swoją miednicą.

ㅡ Chciałbyś. ㅡ Odgryzł się po czym wstał, zdjął moje dresy i usiadł na mnie już przodem okrakiem.
Mimowolnie położyłem dłonie na jego pośladkach ściskając je. ㅡ Pan Jeon Jungkook się podniecił? ㅡ Spytał łapiąc moją męskość powoli zaczynając poruszać dłonią.

ㅡ Na twój widok, kotku. ㅡ Jęknąłem odchylając głowę do tyłu.
Młodszy zniżył się klęcząc przede mną chuchając w mojego członka. Nawilżył swoje usta językiem pochłaniając najpierw główkę liżąc i ssając. ㅡ Jimin. ㅡ Sapnąłem dosyć głośno, gdy włożył całego członka do ust. Zaczął poruszać głową jakby był to jakiś zwyczajny lizak.
Czułem, że jestem blisko, ale młodszy nie przestawał. ㅡ Jimin stój! Ah! ㅡ Krzyknąłem dochodząc w jego jamie ustnej. ㅡ Dlaczego?

ㅡ Okay, koniec na dziś. Tyle ci wystarczy. Muszę ci ograniczyć seks. Masz za wysokie libido, a mój tyłek nie wyrabia.

ㅡ Ale kotku...

ㅡ Zdecydowałem. ㅡ Uśmiechnął się zadziornie wstając na równe nogi. ㅡ Musisz kontrolować swojego małego artystę. ㅡ Wybuchł śmiechem.

ㅡ Co? Nie mam małego! Junior jest w całkiem pokaźnej wielkości, widzisz?

ㅡ Tak, tak.. ㅡ Machnął dłonią idąc do kuchni.

ㅡ Ya! ㅡ Poszedłem za nim ignorując to, że nie miałem na sobie nic prócz bluzki. Byłem u siebie i mogłem robić co chce, przy okazji Jimin to mój mąż i nie raz widział mnie nagiego. Niczego się nie wstydzę. Nie przy Chimie. ㅡ Twierdzisz, że jest mały? ㅡ Spytałem łapiąc go za biodra odwracając w swoją stronę.

ㅡ Czekaj. ㅡ Podszedł do szuflady. ㅡ Zobaczymy. ㅡ Wyjął miarę.

ㅡ Nie będziesz mi go mierzyć!

ㅡ W takim razie preferujesz lupę? ㅡ Pokazał ową rzecz.

ㅡ Nie mam małego. ㅡ Warknąłem.
Młodszy się zaśmiał wyjmując z szafki kubek. ㅡ To sobie znajdź kogoś kto ma większego jak ci nie pasuje. ㅡ Warknąłem idąc do salonu, gdzie założyłem swoje dresy, a następnie do pokoju gościnnego przyniosłem swoją aktówkę oraz laptopa.
Zacząłem zajmować się po prostu pracą.

ㅡ Jungkookie... ㅡ Szepnął tuż przy uchu blondyn. ㅡ No nie obrażaj się. ㅡ  Oparł głowę o mój bark. ㅡ Powinieneś iść spać już, skoro masz tak wcześnie rano wstać. ㅡ Dodał, lecz nie odpowiedziałem. ㅡ No Jungkook no... Przepraszam. Nie uważam, że masz małego. Dobra, masz giganta, okay?

ㅡ Jasne. ㅡ Prychnąłem.

ㅡ Hej, Guk. To były żarty. Przepraszam. Nie wiedziałem, że aż tak cię to ruszy. Kookie... ㅡ Usiadł na moich kolanach przerywając moją pracę. ㅡ Może... Zróbmy pranka Tae i Hobiemu, co?

ㅡ Jakiego?

ㅡ Wyjeżdżasz na dwa tygodnie. Na pewno się uda. Nabierzmy ich, że się rozwodzimy, a ty się wyprowadziłeś.

ㅡ Nie za ostro będzie? W ogóle skąd taki pomysł?

ㅡ Przed chwilą go wymyśliłem, ale to nie będzie prawda, Guk. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Kocham cię.

ㅡ Ja ciebie też kocham, ale ten prank...

ㅡ Zwykła zabawa. Co ty na to? Zgadzasz się?

ㅡ Jimin, to głupie. Nie róbmy czegoś co ich zrani. Pomyśl o konsekwencjach. Nie oglądaj już tych filmów. ㅡ Powiedziałem wstając, a młodszego kładąc obok. ㅡ Bo przez nie masz takie głupie pomysły.

ㅡ To wyrzuć telewizor przez okno, co?

ㅡ Chętnie bym to zrobił.

Wywrócił oczyma krzyżując ręce na piersi prychając.
Poszedłem do łazienki zamykając się na klucz.

Zabrałem szybki prysznic. W samym ręczniku wyszedłem z pomieszczenia idąc do sypialni. Tam zastałem młodszego, który leżał na łóżku z okularami na nosie i czytając książkę.
Bez słowa wyjąłem bokserki zakładając je.
Położyłem się obok plecami do niego.

ㅡ Jungkook?

ㅡ Co?

ㅡ Czasami... Chciałbyś wrócić do wojska by mieć ode mnie spokój? Byłeś tam dwa lata. Na pewno odpocząłeś ode mnie.

Odwróciłem się do niego zdziwiony.

ㅡ O czym ty mówisz? Wcale tak nie jest. Mam dosyć wojska i nie mam zamiaru już tam wracać. ㅡ Podniosłem się do siadu obejmując go ramieniem. ㅡ Skąd takie myśli?

ㅡ Po prostu. Przeanalizowałem to wszystko i tak jakoś... W dodatku trochę się obawiam tego, gdy będzie moja kolej na pójście w szeregi.

ㅡ Dlaczego? Czego się boisz?

ㅡ Nie ważne. ㅡ Westchnął opierając głowę na mojej klatce piersiowej, zamykając książkę, a także zdejmując okulary, które odłożył na półkę. ㅡ Chodźmy spać, hm?

ㅡ Masz mi najpierw powiedzieć. Czego się boisz? Że co? Że będę miał kogoś na boku. Że cię zdradzę.

ㅡ Tak. Właśnie tego. ㅡ Spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałem łzy. ㅡ Że gdy wrócę zobaczę przed sobą ten  świstek. Dokumenty rozwodowe.

ㅡ Jimin, powtarzam ci to setny raz. Nie zdradzę. ㅡ Odsunąłem się. ㅡ W tym i następnym życiu. Nigdy. Aż tak bardzo wierzysz, że jestem w stanie to zrobić? Tak mi ufasz? Dlaczego w ogóle ja miałbym cię zdradzać? A ty? Ty to święty? To tak jakbym ja ciebie cały czas oskarżał. Ciągle ci powtarzam, że tego nie zrobię. Co ty mnie podpuszczasz?! Chcesz bym to zrobił? Na to liczysz? ㅡ Spytał uderzając w materac. Wstałem podchodząc do okna.

ㅡ Kookie, źle zrozumiałeś. ㅡ Wyłkał wycierając dłonią policzki.

ㅡ Co źle? Co kuźwa źle? ㅡ Warknąłem spojrzawszy na niego. ㅡ Ciągle się o to pytasz.

ㅡ Bo chce być tylko pewny! ㅡ Krzyknął.

ㅡ A ja ci mówię, że nie. Nie wierzysz mi? Za kilka godzin lecę do Włoch. Będziesz codziennie dzwonił z pytaniem czy już cię zdradziłem? Może zapytam cię o tego Josha, co?

ㅡ Przeginasz, Jungkook. Nie mieszaj w to Josha. On nic nie zrobił.

Zaśmiałem się otwierając okno na szerz, wychylając się.

ㅡ W dodatku... Nie chcę się z tobą kłócić. ㅡ Powiedział, a po kilku chwilach poczułem jak przytula mnie od tyłu. ㅡ Przecież wiesz jaki jestem. ㅡ Szepnął, a na swoim ciele poczułem krople wody. ㅡ Po prostu nie chcę cię stracić, rozumiesz? Boję się, że znajdziesz kogoś lepszego ode mnie, ładniejszego, dlatego chcę być pewny. ㅡ Wyszlochał zaciskając swoje ręce.

Odwróciłem się do niego przytulając z całych sił.
Blondyn hamował się zagryzając wargę, lecz nie wytrzymał wybuchając płaczem w moje ramię.

ㅡ Jimin, przepraszam. Nigdy mnie nie stracisz. Bardzo, ale to bardzo mocno cię kocham. A te obrączki to znak naszej miłości, prawda? One nas połączyły na wieczność. Pomyśl, dlaczego wybrałem ciebie, a nie kogoś innego? Dlaczego się zgodziłeś zamiast być z kimś innym? Bo się kochamy, tak?

Milczał będąc we mnie wtulony. Czasami się zastanawiam o czym myśli, skoro teraz jest tak zamyślony.

ㅡ Jimin. ㅡ Powiedziałem szturchając nim. Ocknął się spojrzawszy mi w oczy. ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Tak.

ㅡ Na pewno?

ㅡ Jestem pewny. ㅡ Odparł. ㅡ Też cię bardzo mocno kocham, Jungkookie. Tylko zastanawiam się, kiedy to wszystko się zepsuje i przez co. Nie ma idealnego małżeństwa, Guk. Na pewno my takiego nie mamy, bo to nie jest bajka, a życie. Czasami musimy się kłócić, bo byłoby nudno.
Wyobraź sobie być w takim idealnym małżeństwie. Wszystko idealne.

ㅡ Po kilku dniach bym na to rzygał.

ㅡ Właśnie.

ㅡ Masz rację. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Ale nigdy cię nie zostawię. Obiecuję i ty też mi obiecaj.

ㅡ Obiecuję. ㅡ Posłał lekki uśmiech.

**************************

11.05.20

Lepiej ranka nie mogłam zacząć, a chodzi o sprawdzian z BHP. Wstaje a tu "o 10:30 wyślę pytania na sprawdzian" plus nie miałam potem internetu. Już byłam wkurzona, ale dzięki przyjaciółce zdążyłam.
Jej nie będzie szmaty!

A u was?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top