Rozdział 76

Rano przebudził mnie płacz dziecka. Niechętnie podniosłem się do siadu nie widząc starszego obok. Kiedy chciałem wstać i go poszukać wszedł do pokoju z tacą ze śniadaniem.

ㅡ Proszę, Jimin. ㅡ Powiedział kładąc tackę obok mnie na komodzie. ㅡ Zjedz.

ㅡ A ty jadłeś? Zjedz ze mną, proszę.

ㅡ Nie jestem głodny. ㅡ Posłał lekki uśmiech. ㅡ Smacznego. ㅡ Rzucił chcąc wyjść.

ㅡ Nie zjem nic, dopóki ty nie zjesz. ㅡ Mruknąłem powodując, że się zatrzymał. ㅡ Rozumiesz?

ㅡ Ale ja naprawdę nie chcę jeść.

ㅡ Nie możesz się głodować. Ale od teraz będę razem z tobą. Idę się kąpać. ㅡ Powiedziałem wstając z łóżka podchodząc do szafy.

ㅡ Jimin, nie rób tego...

ㅡ Będę czy ci się to podoba czy nie. Chcę dla ciebie dobrze, Kookie. Więc jeśli nic nie będziesz jeść.. ja także. ㅡ Odparłem idąc do łazienki po drodze mijając Minah.

Po szybkim prysznicu wyszedłem z pomieszczenia kierując swe kroki od razu do kuchni zastając tam praktycznie wszystkich.

ㅡ W końcu.. ㅡ Mruknął Tae. ㅡ Ile można się kąpać? ㅡ Idąc do łazienki. Wywróciłem oczyma pochodząc do okna.

ㅡ Nie ma Kooka? ㅡ Spytałem rozglądając się.

ㅡ Wyszedł z psami. ㅡ Odpowiedziała So karmiąc córkę. Westchnąłem idąc na korytarz, lecz zatrzymała mnie nasza była sąsiadka.

ㅡ Jimin, daj mu spokój. ㅡ Powiedziała.

ㅡ Co?

ㅡ Niech pozbędzie sam. Choć przez chwilę. Ciągle jesteś przy nim. To przytłaczające dla niego.

ㅡ Minah chce powiedzieć, że Kook potrzebuje czasami chwili wytchnienia. ㅡ Wtrąciła się Hee trącąc dziewczynę ramieniem. Spuściłem głowę.

ㅡ Macie rację. ㅡ Uśmiechnąłem się sztucznie, czując ból w sercu. Nie miałem pojęcia, że zawadzam przestrzeni Jungkooka. ㅡ Chciałem tylko dobrze.... ㅡ Szepnąłem ubierając się, mając w oczach łzy.

ㅡ Jimin, poczekaj... ㅡ Powiedziały, lecz opuściłem mieszkanie i chcąc na ten czas uniknąć Kooka wybrałem schody. Lecz pech chciał, że starszy wybrał tę samą drogę.

ㅡ Jimin? Gdzie idziesz? ㅡ Spytał trzymając w rękach pieski.

ㅡ Niedługo wrócę. Idź do domu. ㅡ Poprosiłem schodząc w dół.

ㅡ Coś się stało? ㅡ Zapytał znowu.

ㅡ Po prostu idź na górę, proszę cię. ㅡ Szepnąłem i nie czekając zbiegłem po schodach.

Zaciągnąłem się świeżym powietrzem opierając się o kolana płacząc. Następnie pobiegłem w jakimś kierunku. Zatrzymałem się w parku siadając na ławce mając gdzieś to, że była zimna i mokra. Rozpłakałem się chowając twarz w dłoniach. Chociaż teraz nie będą gadać, że ciągle jestem z Gukiem. Będzie miał swobodę. Jaką chciał.

Do domu wróciłem dopiero po południu. Chciałem mu dać dużo czasu dla siebie, skoro wcześniej nie dałem. Wchodząc do środka zaatakował mnie Tae.

ㅡ Nareszcie. Gdzie byłeś do cholery?! ㅡ Krzyknął. ㅡ Masz natychmiast iść do Jungkooka. Jest w pokoju.

ㅡ Tae co się...

ㅡ Teraz się pytasz?! Wyszedłeś na prawie kilka godzin, gdzie Guk obwiniał się o twój humor, pociął sobie rękę, a potem nią uderzał w ścianę. Naprawdę pomyśl co robisz.

Załamany pobiegłem do sypialni widząc męża skulonego w kącie. Płakał, chwiejąc się na boki.

ㅡ Jungkook. ㅡ Powiedziałem zamykając drzwi za sobą.

ㅡ Przepraszam. Nie chciałem. Przepraszam... ㅡ Powtarzał jak wierszyk. Ukucnąłem przed nim przytulając go.

ㅡ Nie, króliczku. To ja bardzo cię przepraszam. To moja wina. Nie płacz już, proszę. ㅡ Szepnąłem ścierając z jego policzków łzy. ㅡ Mogłem nie wychodzić. A wyjaśnić. Wybacz.. To nie twoja wina, uwierz mi.

ㅡ To co? Czemu miałeś taką minę jak na mnie patrzyłeś? Czemu?!

ㅡ Guk...

ㅡ Co zrobiłem?

ㅡ Nic. Nic nie zrobiłeś. Po prostu... Minah i So miały rację.

ㅡ W czym?

ㅡ Że nie pozwalam ci być samemu. Przepraszam cię. Wyszedłem, bo tym sposobem chciałem byś był trochę sam ze sobą. To było głupie. Przepraszam. Przepraszam cię, Kookie. ㅡ Usiadłem mu na kolanach, które rozprostowałem i przytulając go. ㅡ Pokaż mi to.. ㅡ Poprosiłem łapiąc za jego zranioną dłoń, która na szczęście była już zabandażowana. ㅡ Boli?

ㅡ Nie. I Jimin... Ja... Ja nie chcę być sam ze sobą. ㅡ Szepnął oddając gest. ㅡ Chcę być tylko z tobą. Z nikim więcej. Tylko przy tobie czuję się bezpieczny. ㅡ Wyszlochał. Płakałem razem z nim, głaszcząc go po głowie.

ㅡ Na pewno? Jeśli będziesz chciał być sam powiedz, a wyjdę. ㅡ Również wyszeptałem całując go w czoło.

ㅡ Masz być ze mną. Proszę.

ㅡ Dobrze, będę. Ale obiecaj, że już się nie skrzywdzisz. Przepraszam, kochany.

ㅡ Spróbuję, dobrze?

ㅡ Dobrze... Jadłeś coś?

Zamilkł, lecz po chwili pokręcił przecząco głową uciekając wzrokiem.

ㅡ Chodź coś zjeść. ㅡ Zaleciłem.

ㅡ Nie chce. Ty jesteś głodny, więc idź.

ㅡ Nie. Już mówiłem. Nie jesz...

ㅡ Przestań. Ty musisz też jeść. Nie patrz na mnie. ㅡ Warknął smutno i kładąc dłonie na mych policzkach. ㅡ Musisz...

ㅡ Jungkookie... Już zdecydowałem. Wybór należy do ciebie. Chcesz bym się głodował razem z tobą?

Rozpłakał się chowając twarz w moim zagłębieniu szyi. Zacząłem nucić piosenkę by po chwili wydobywać pierwsze słowa.

ㅡ Jimin?

ㅡ Tak?

ㅡ Nie opuścisz mnie, prawda?

ㅡ Skąd ten pomysł?

ㅡ Tak słyszałem... Mówiły mi to.

ㅡ Kto taki?

ㅡ Głosy w mojej głowie. To one każą mi to wszystko robić. ㅡ Szepnął patrząc mi w oczy.

ㅡNie słuchaj ich. Kocham cię, Jungkookie. Nie zostawię nigdy. Na wszystko co mam.

Bez żadnej już rozmowy siedzieliśmy w ciszy będąc przytuleni do siebie. Po kilkunastu minutach do środka weszli wszyscy nasi goście.

ㅡ Już jest wszystko dobrze. Możecie iść. ㅡ Spojrzałem na nich.

ㅡ Chyba powinieneś nam coś powiedzieć, nie? Po co wyszedłeś na tak długo, co? Dało to coś? Tylko pogorszyło.

Spuściłem głowę.

ㅡ Dajcie już mu spokój! ㅡ Uniósł się starszy przytulając mnie. ㅡ Może miał powód co? Umiecie tylko mówić.

ㅡ Jungkook... Spokojnie.. ㅡ Szepnąłem mu do ucha głaszcząc jego włosy.

ㅡ Wyjdźcie stąd. Już!

Zrobili tak jak kazał.

ㅡ Nie pozwolę by cię obwiniali.

ㅡ Ale robią dobrze, bo to moja wina, Guk.

ㅡ Nawet jeśli... Nie powinni. ㅡ Powiedział. ㅡ Kocham cię, Chim.

ㅡ Ja ciebie też kocham cię bardzo mocno. I dziękuję. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko.

***************

06.01.21

Hejka
Jak wam się podoba?

Dobrej nocy kochani i miłego dnia

Przepraszam was, że.. Po prostu zepsułam tą drugą część tej książki, ale wytrzymajmy do końca, dobrze?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top