Rozdział 42

Następnego dnia popołudniu obudził mnie dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem patrząc na zegar widząc, że Jungkook i Tae są już dawno w pracy.

Ubrałem się w obojętnie jakie ciuchy schodząc na parter i otwierając drzwi.

ㅡ Yoongi? Co ty tu robisz? Nie powinieneś tu przychodzić. ㅡ Rzekłem cofając się krok do tyłu chcąc zamknąć drzwi, lecz uniemożliwił mi to.

ㅡ Proszę. Porozmawiajmy. Błagam, Jimin. ㅡ Powiedział patrząc mi w oczy, w których ujrzałem smutek i zagubienie.
Przestałem się siłować wpuszczając go do środka. ㅡ Skąd wiedziałeś, że nikogo nie ma w domu prócz mnie?
Obserwowałeś?

ㅡ Przepraszam, ale... Zależało mi na rozmowie z tobą. Naprawdę chcę was wszystkich przeprosić. Jimin... Znasz mnie najdłużej wiesz, że zawsze podejmuje złe decyzję i...

ㅡ Pobiłeś mnie do utraty przytomności. Mam ci to wybaczyć?
Chciałeś zniszczyć mój związek z Jungkookiem. Chciałeś zniszczyć nasze życie. ㅡ Mówiłem drżącym głosem. ㅡ Myślisz, że ci wybaczymy po tym co zrobiłeś? Naprawdę myślałem, że jesteś moim przyjacielem, a pomogłeś Suzy. Traktowałem cię jak.. Jak drugiego brata. ㅡ Szepnąłem, a po moim policzku spływały łzy. ㅡ A ty..

ㅡ Ja wiem, wiem wiem. ㅡ Usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach. ㅡ Zjebałem, Jimin. Nie mam nikogo. Hobi ze mną zerwał, Suzy nadal jest w więzieniu... A wy nie chcecie mnie znać. Nie chcę teraz brać cię na litość, bo jej nie chce. Chcę byście mi wybaczyli. Zresztą zostawiałem wam liściki.

ㅡ Więc.. To były twoje? Włamałeś nam się do domu i..

ㅡ Tak. Przepraszam za to też. Kurwa Jimin, co mam zrobić byście mi uwierzyli, że się zmieniłem? ㅡ Spytał płacząc. ㅡ Brakuje mi ciebie. Jako przyjaciela. I może byłem szorstki wobec ciebie kiedyś, ale także cię kochałem jako przyjaciela. Bolało mnie to, że robiłem ci krzywdę, czego nie chciałem. Bardzo. Do teraz mam wyrzuty sumienia i... Coraz bardziej mi z tym trudno.

ㅡ Yoongi... Nie potrafię ci już zaufać. ㅡ Spuściłem głowę pociągając nosem.

ㅡ W takim razie pozwól odbudować mi naszą przyjaźń.

ㅡ Nie mogę.

ㅡ Ja się zmieniłem, naprawdę.

ㅡ Przestań to powtarzać. ㅡ Spojrzałem na niego. ㅡ Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziesz.

ㅡ Ale Jimin..

ㅡ Wyjdź! ㅡ Krzyknąłem. Szarowłosy wstał i bez słowa wyszedł z domu.
Upadłem na kolana wybuchając płaczem. Bardzo chciałem mu wybaczyć. Nawet jeśli zrobił mi wielką krzywdę.

Kiedy się uspokoiłem zdecydowałem, że posprzątam trochę mieszkanie zaczynając od salonu.
Zmiatając podłogę spod szafki wyskoczyła zgnieciona kartka. Podniosłem odwijając ją.
Od razu w oczy rzucił mi się napis rozwód i mój podpis na samym dole.
Pamiętam. Jungkook miał to również podpisać, ale... Nie zrobił tego i dokument znalazł się pod szafą.
We wnętrz mnie znowu pojawiło się sumienie i ból.

Podskoczyłem słysząc pukanie do drzwi. Wziąłem głęboki oddech idąc otworzyć.

ㅡ Yoongi, mówiłem, że... Josh? ㅡ Spytałem zaskoczony. ㅡ Co ty tu robisz?

ㅡ Yoongi? Jakiś twój nowy na boku? ㅡ Zaśmiał się wchodząc bez pozwolenia do środka i siadając na kanapie.

ㅡ Nie. Nie jest nikim ważnym. A teraz wyjdź.

ㅡ Dlaczego? Jungkooka nie ma, więc nie musisz się tak spinać. ㅡ Powiedział wstając i podchodząc do mnie. Odepchnąłem go, kiedy chciał objąć mnie w talii cóż... Taki miałem zamiar, lecz złapał mój nadgarstek popychając na kanapę zwisając nade mną. ㅡ Źle ci było? Możemy dokończyć.

ㅡ Nigdy! Puść mnie, proszę cię. Nie chcę stracić Jungkooka przez ciebie. ㅡ Wyszlochałem próbując go odepchnąć, lecz był jak skała.

ㅡ Jeszcze ci się nie znudził? Oj Jiminnie..

ㅡ Puść mnie.

ㅡ Nie opieraj się. ㅡ Szepnął z uśmiechem przybliżając się do mojej szyi. Zacząłem się szarpać bardzo mocno chcąc go zrzucić z siebie.

ㅡ Josh, puść do cholery! ㅡ Krzyknąłem, gdy brunet gwałtownie i z agresją rozerwał moją bluzkę.
Przez kilka minut walczyłem z nim, dopóki usłyszeliśmy trzask drzwi. Chłopak zatrzymał się patrząc w stronę korytarza.
Zobaczyłem swojego męża, który jak wszedł tak szybko się zdenerwował.

ㅡ Ty łajdaku pierdolony! ㅡ Krzyknął podchodząc i odpychając chłopaka ode mnie, który upadł na podłogę.
Zaczął go okładać piąstkami po całej twarzy i ciele. ㅡ Teraz się odegram. ㅡ Warknął nie oszczedzając chłopaka.

Nie patrzyłem na to mając zakrytą twarz poduszką płacząc w nią.
Po kilkunastu minutach usłyszałem jak mąż wyrzuca niechcianego gościa z domu, a po kilku chwilach poczułem dłoń na swoich włosach.

ㅡ Nie. Nie dotykaj. Mnie też powinieneś pobić za to, że powoliłem mu tak po prostu wejść choć nie dałem mu zgody. Naprawdę przepraszam. ㅡ Wyszlochałem próbując jakoś zakryć swoje ciało.

ㅡ Jiminnie.. Uspokój się. ㅡ Powiedział łapiąc moje nadgarstki. ㅡ To nie twoja wina.

ㅡ Moja. Ale... Cieszę się, że już wróciłeś. Gdy nie ty... D-dziękuję.

ㅡ Dobrze, że się rozmyśliłem nad zakupami w monopolowym. ㅡ Zaśmiał się całując mnie w czoło i podając mi kocyk, którym się przykryłem.

ㅡ Znalazłem to. ㅡ Szepnąłem podając mu znaleziony dokument. ㅡ Jak sprzątałem.

ㅡ Jimin... To już nie jest ważne. ㅡ Podarł świstek kładąc go w kawałkach na stół. ㅡ Po co do tego wracać? Żyjmy przyszłością.

Spuściłem głowę pociągając nosem.

ㅡ Jimin... Chcesz bym zapisał cię do psychologa?

ㅡ Nie. Wszystko ze mną w porządku.

ㅡ Ja myślę, że nie, ale jeśli tak twierdzisz to ci wierzę. Chcesz kakao?

ㅡ Chętnie. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko. 

Chłopak wstał idąc do kuchni wracając po kilku minutach. Gdy tylko usiadł i odłożył kubki na stół przybliżyłem się przytulając go.
Oddał gest i w takiej pozycji siedzieliśmy kolejne kilka minut.

ㅡ Jimin, może chcesz gdzieś jechać? Iść?

ㅡ Dzisiaj już raczej nie mam nastroju.

ㅡ Może pojedziemy do Seulu? Bym odwiedził mamę. Aish... Przepraszam...

ㅡ Za co?

ㅡ Bo jeździmy tylko tam, gdzie ja chce. Tak jak teraz dałem propozycje do Seulu by tylko odwiedzić mamę.

ㅡ Przecież twoja mama jest także i moją. To nic złego ją odwiedzić na pewno będzie jej miło.  Pojedźmy tam.

ㅡ Tylko nie mam pojęcia, kiedy dostanę wolne.

ㅡ Poczekam. ㅡ Cmoknąłem go w szyję. ㅡ Kocham cię.

ㅡ Ja ciebie też kocham, Chim.

**************

16.07.20.

Hejka!
Ale burza jest. U was też?
Masakra.
Podoba wam się?
Miłej i spokojnej nocy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top