Bonus

Jin POV.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Skoczyli.....i to razem. Natychmiast przecisnąłem się przez ludzi.

ㅡ Nie! ㅡ Krzyknąłem zalewając się łzami widzą tą dwójkę na ziemi, leżących nie ruchomo. Wszędzie była krew. ㅡ Jimin! Jungkook! ㅡ Krzyczałem chcąc podejść bliżej, lecz zatrzymała mnie policja. Wyrywałem się, lecz nie wygrałem. Po kilku minutach włożyli ich do czarnych worków, lecz do mnie nadal nie docierało to, że...już ich nie ma na tym świecie. Upadłem na kolana wybuchając płaczem. Nie mogłem się uspokoić. Straciliśmy dwójkę przyjaciół. Natychmiast wstałem wsiadając do samochodu i jadąc do domu. Miałem gdzieś, że nie powinienem prowadzić w takim stanie. Zapłakany wbiegłem do domu przytulając Namjoona.

ㅡ Jin? Co się stało?

ㅡ Jimin...Jungkook...

ㅡ Spokojnie, powiedz.

ㅡ Nie da się spokojnie! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Skoczyli z wieżowca. Nie żyją, Namjoon! ㅡ Szarpnąłem go siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Że....co? ㅡ Szepnął niedowierzając tak samo jak ja. ㅡ Jin, nie żartuj w ten sposób.

ㅡ A czy się śmieję? ㅡ Spytałem patrząc na niego ze łzami w oczach. ㅡ Nie mogę w to uwierzyć. ㅡ Wybuchłem płaczem. Milczeliśmy będąc w rozpaczy.

ㅡ Wiesz....są teraz w lepszym miejscu i to razem. ㅡ Odezwał się cicho, lecz nie odpowiedziałem mu. ㅡ Musimy zawiadomić, Tae... ㅡ Odparł sięgając po telefon.

Taehyung POV.

Siedziałem w salonie w mieszkaniu przyjaciół wraz z Jimina tatą oraz z Sohee i Minah. Rozmawialiśmy o pierdołach, śmiejąc się w najlepsze. Po kilku minutach zadzwonił mój telefon. Zdziwiłem się widząc numer Namjoona. Bez namysłu odebrałem.

ㅡ Namjoon, hyung! Jak ja dawno cię nie słyszałem. Jak się miewasz?

Tae...

ㅡ Coś się stało?

Jungkook i Jimin oni...

ㅡ Co takiego? ㅡ Spytałem gwałtownie wstając z miejsca przez co wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. ㅡ Namjoon, mów!

Nie żyją. Naprawdę, Tae nie wiem....Jin mówił, że skoczyli razem z wieżowca ㅡ Płakał, tak jak ja.


R

ozłączyłem się nie chcąc słuchać dalej. Cały drżałem, a telefon, który trzymałem w dłoni wypadł mi z niej spadając na ziemię. Spojrzałem na resztę, którzy oczekiwali wyjaśnień, a konkretnie na mężczyznę. Ukłoniłem się nisko.

ㅡ Tae? Co ty wyprawiasz?

ㅡ Przekazuję panu moje kondolencje. ㅡ Szepnąłem łamanym głosem. ㅡ Jimin i Jungkook.... Oni...

ㅡ Nie, kłamiesz. Oni na pewno żyją. ㅡ Złapał moje ramiona zmuszając bym się wyprostował. ㅡ Błagam, powiedz, że to kłamstwo.

ㅡ Chciałbym. ㅡ Wyszlochałem.

ㅡ Jak to się stało?

ㅡ Skoczyli razem z wieżowca, lecz domyślam się, że Jungkook chciał popełnić samobójstwo, a Jimin za nim wskoczył, bo nie wierzę, że Kook by zmusił Jimina do zabicia się. Za bardzo go kochał. Obaj kochali się ponad życie... I teraz udowodnili, że prawdziwa miłość istnieje. Może... Może to i dobrze?

ㅡ Co ty wygadujesz, Tae? ㅡ Wyszlochała Sohee. ㅡ Jakie dobrze? Zabili się... Nie dociera do ciebie to, że ich już nie ma?

ㅡ So, oni i tak już wiele przeszli. Cierpieli więcej od nas! Dałabyś radę udźwignąć taki ból jaki posiadał Guk? Teraz są w spokojnym miejscu. Bez problemów, bólu.... I bez nas. ㅡ Szepnąłem wybuchając płaczem. ㅡ To sprawka tylko jednej osoby. ㅡ Dodałem. Wytarłem policzki idąc na korytarz, lecz zatrzymał mnie starszy..

ㅡ Pójdę z tobą, Tae. ㅡ Odparł bez emocji. Co się dziwić? Stracił swojego prawdziwego i przybranego syna, a ja swoich najlepszych przyjaciół.
Zgodziłem się i razem z mężczyzną pojechaliśmy do firmy Pana Jeona. Gdy tylko weszliśmy do jego gabinetu chciałem go uderzyć, lecz w tym wyręczył mnie Pan Park. ㅡ To twoja wina, gnoju. Gdybyś nie zmusił Jungkooka pójścia do szpitala nic by się nie stało!

ㅡ O co chodzi? ㅡ Warknął masując szczękę.

ㅡ O to, że.... Junkook i Jimin nie żyją. I to Pana wina! ㅡ Uniosłem się podchodząc i kopiąc go w czułe miejsce. Ugiął się upadając na ziemię.

ㅡ Co? Kłamiecie. Mój syn żyje. Nie nabiorę się na te gierki! Czego chcecie?

ㅡ Słuchaj ty szkodniku. Przez ciebie straciłem dwójkę wspaniałych dzieci. Nie daruje ci tego, rozumiesz?! Zemszczę się za nich. Obiecuje Ci to kanalio!

Wyszliśmy z budynku wracając do mieszkania.

ㅡ Kupiłyśmy bilety do Korei. Już jutro tam będziemy. ㅡ Oznajmiła Minah. Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Myślałem, że zdążę im się pochwalić, jako iż jak i Min jesteśmy parą, ale najwyraźniej za długo zwlekałem. Oddała gest głaszcząc po głowie.

***

Patrzylem na dwie drewniane trumny, na których były zdjęcia naszych przyjaciół. Stwierdziliśmy, że będą pochowani w sposób dogodny, czyli razem i obok matki Jungkooka. Jeśli odeszli w miłości... Nie można ich rozdzielić.

Świadomość, że nigdy ich już nie zobaczę bolała tak bardzo. Wybuchłem płaczem upadając na kolana.

ㅡ Nie, proszę. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Niech to będzie tylko sen. Błagam... Obudźcie się.

ㅡ Tae... ㅡ Zaczepiła Minah przytulając mnie.

ㅡ Nie! ㅡ Krzyknąłem, gdy chowali ich do ziemi. ㅡ D-dlaczego? ㅡ Wyszlochałem.

ㅡ Są w lepszym miejscu. Sam tak mówiłeś. Pozwól im odejść.

ㅡ Zostawili mnie... Jestem sam.

ㅡ Masz mnie. Spójrz na nich. ㅡ Poprosiła. Podniosłem głowę patrząc na innych. ㅡ Im także brakuje Jimina i Jungkooka. Oni dla każdego byli kimś.

ㅡ Nie zasługiwali na taki los. Byli parą, która powinna pokazywać przykład jaka jest miłość. Mimo, że się kłócili nie zostawili się. Mimo, że Jimin raz popełnił błąd, Jungkook go nie zostawił mimo iż bolał go czyn Chima. Minah...

ㅡ Tak?

ㅡ Proszę, kochaj mnie tak mocno jak Jungkook Jimina i jak Jimin Jungkook.

ㅡ Kocham cie, Tae.

Przytuliłem ją.

Kiedyś się spotkamy... Szybko minie. Zobaczycie.

Ceremonia się skończyła, lecz większość z nas nadal nie mogła opuścić tego miejsca.

Wtedy z kieszeni wyjąłem czerwone pudełko.

ㅡ Dostałem twój list, Jungkook. ㅡ Zacząłem. ㅡ Mam to co chciałeś. Czyli wasze obrączki. ㅡ Przykucnąłem zakopując pudełko w ich miejscu, ówcześnie ostatni raz na nie spojrzawszy. ㅡ Trzymajcie się tam. ㅡ Dodałem nie mogąc powstrzymać łez kolejny raz. ㅡ Każdy was kocha.

Wstałem i łapiąc dłoń dziewczyny opuściliśmy teren cmentarza.

**********************

24.02.21

Hej
Taki już ostani rozdział książki do się działo dalej.
Jak wam się podoba?
I przyznam się, że popłakałam się, ponieważ wyobraziłam sobie ten ból straty bliskej osoby.

Miłej nocy ❤️❤️ i do zobaczenia w innych książkach

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top