"Rozprawa jakich mało"
Przypominam, że moja wiedza na temat rozpraw sądowych ogranicza się do oglądania Prawa Agaty i Sędzia Anna Maria Wesołowska, więc nie oczekujcie, że to ma jakiś sens ;-;
Sala sądowa była utrzymywana w barwach matowych. Sędzia, Arnold von Blackfalls, jeszcze nie wszedł do niej. Bracia John i Andrew Winterfrost siedzieli na swych miejscach, przeglądając poukładane równiuteńko dokumenty. Sporo osób przybyło, aby zobaczyć rozprawę. Przy jednej z ław oskarżycieli siedziała w prawniczej todze Alexandra Sullivan, z obojętnym wyrazem twarzy.
*Per Amandy*
Z Alex było coś nie tak. Wydawała się przytłumiona. Razem z Schmidtem i Ca... Scottem siedzieliśmy przy odrębnej ławie oskarżonych. Gdy spojrzała w naszą stronę, wyglądała jak naćpana. Co ukryła tym razem? Mimowolnie uśmiechnęła się, ale wtedy zacisnęła powieki, jakby to jej sprawiło ból.
Sędzia wszedł na salę rozpraw. Każdy podniósł się z miejsca.
-Proszę usiąść. Rozpoczynam rozprawę w sprawie...
Huh, no tak, zaczyna się bełkot.
-...oskarżeni Alexandra Sullivan i firma Fazbear Entertainment reprezentuje ją Scott Cawthon...
Bla bla bla... Niech zacznie się akcja!
-Oskarżona Alexandra Sullivan przechwycała pieniądze z kilkunastu kolejnych firm czerpiących zyski z miejskich pieniędzy...
Zaczęli pi... bzdury. Okej.
-Tak więc-usłyszałam już głos Alex, który był nieźle wkurzony.-po pierwsze, nie przyznaję się do winy. W każdej z tych firm pracowałam rzetelnie, nie podbierając pieniędzy. Ale od początku...
Jako że nadal, tak, od dwóch miesięcy nie umiem tego napisać to z bólem stwierdzam, że TimeSkip!!!
Wreszcie skończyła się pierwsza część. Łamiąc któryś tam paragraf etyki sądowej wybiegłam z sali do Alex, a ze mną Mike i Scott. Gdy tylko do niej dobiegłam, ta upadła. Schmidtowi ledwo udało się ją złapać.
-Ama, kameery... dupki... lekarz...-wysyknęła, po czym zemdlała.
-O co tu do cholery chodzi?
Wyciągnęłam chusteczkę i delikatnie wytarłam jej twarz. Jak myślałam, tak się stało. Znów wysmarowała się tym mocno uczulającym fluidem, a pod smugami tego świństwa był... ciemnofioletowy siniak wielkości pięści. Czuję, że to skojarzenie jest nazbyt trafne. Lekarz to wiadomo, bo ma uczulenie.
-Scott, dzwonisz po pogotowie?
Nie odpowiedział, bo już się połączył.
Dupki... Winterfrost? Cholera. Ale kamery? Czekaj, ponoć zgarnięto ją spod pizzerii...
-Mike, macie kamery na parkingu?
-Tak, ale po co ci to?
-Zobaczysz.
Gdy przyjechała karetka, Schmidt pojechał z tą małą wariatką. Ja zaś zadzwoniłam szybko do Caro.
-Paskuda, mam sprawę. Co? Nie, nie marysię. Poważna sprawa! Załatw mi na wczoraj do sądu nagrania z kamer parkingowych. Co? Dla dobra drugiej paskudy! Rusz zad!
Niestety, już po trzech minutach po tej rozmowie przerwa sie zakończyła.
-Gdzie jest panna Sullivan?
-Pogotowie ją zabrało.
-A panowie Winterfrost?
-Nie wiem.
Zwiało się? Pff.. poziom podstawówki...
W ciągu pięciu minut dowiedzieliśmy się jedynie, że Alex została skopana i jest w średnim stanie.
*Per Scotta*
Amanda zaczęła bronić Alex. Miała sporo świadków, o wiele więcej niż ci dwaj. Martwiłem się. Wtem usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi i krzyk jakiejś kobiety.
-Proszę otworzyć drzwi.-zagrzmiał Blackfalls.
W wejściu stanęli ci dwaj, wystraszeni nie na żarty. Następnie Caroline, trzymająca dwie płyty.
-Chciałam przekazać dowód w sprawie, Wysoki Sądzie.
-Przymuję dowód. Proszę przekazać go sekretarzowi rozprawy. Panowie Winterfrost, proszę usiąść.
Bliźniacy usiedli ze zbolałymi minami. Nagranie zostało uruchomione na projektorze. Był to fragment dokumentacji z parkingu pizzerii. Pochodził z tej nocy. Na filmie widać było sporą część parkingu. Nadjechało srebrne BMW i wysiadli z niego ci dwaj. Alex, zainteresowana, kto o tej godzinie tu się kręci, wyszła z pizzerii.
-Patrzcie, patrzcie, kogóż my tu mamy? Sullivan, dawnośmy się nie widzieli!
-Winterfrost, czego chcecie?
-Twojego aresztowania, skarbie.
Poza widokiem kamery słychać było odgłosy walki. Nagle coś łupnęło o ziemię, a na widoku kamery pojawiła się zakrwawiona dłoń dziewczyny. Po kilku kolejnych minutach nagrania, Alexandra podniosła się, a wtedy jej posiniaczona twarz była wyraźnie widoczna.
-Cholera. To jeszcze bie koniec...-westchnęła, a następnie ruszyła w stronę pizzerii.
W tym momencie nagranie się urwało, a włączyło się kompletnie inne. Było to chyba nagranie z korytarza sądowego.
-Panowie Winterfrost. Rad jestem, że chcecie wspomóc mnie, aczkolwiek muszę stanowczo odmówić. Byłem już karany za akceptację korupcji, więc sugeruję, abyście jednak mieli mocne argumenty na rozprawie, a nie tutaj. To ostatnie ostrzeżenie. Następna próba będzie karana.
A więc i tutaj próbowali przekupić sędziego? Blackfalls chrząknął.
-Dowody są wiarygodne. Czy ktoś chce coś jeszcze dodać?
-Proszę aby aresztować tego potwora na korytarzu!-wydarła się jakaś kobieta z tyłu sali.
-Cisza!-zagrzmiał sędzia, stukając młotkiem.-Proszę wezwać na salę to, co jest na korytarzu.
Funkcjonariusz otworzył drzwi i z lekkim zdenerwowaniem wyrzekł formułkę. Wtedy podłoga zaskrzypiała, a do sali wszedł... Adrian?
Tak! Wreszcie! Rozdział! Kocham was, moje animatroniki~ Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top