"Plotki rodzinne"
*Per Fritza*
Wtedy wyszedłem z kuchni i zobaczyłem siedzącą tam dziewczynę. Wpatrywałem się w nią jak w anioła.
-Me-Megan?-szepnąłem.
Spojrzała w moją stronę, słysząc zawołanie. Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Zapamiętałem dobrze ten wzrok. To co początkowo brałem za ducha rywalizacji, było dość śmiałym odzewem przyjaźni.
-Siemka Fritz. Czyli to o tobie głoszą legendy?
-O czym ty mówisz, piękna?-nie zdążyłem się powstrzymać przed skomplementowaniem jej wyglądu.
Każde ukradkiem uczynione spojrzenie na jej boskie ciało przyprawiało mnie o dreszcze.
-Chodzi o tę pizzę.-rzekła, przerywając tą jakże wzniosłą chwilę.-Pamiętam jak oczarowywałeś nią nawet na Hell's Kitchen! Dasz mi znów jej trochę?
Uśmiechnąłem się lekko.
-Tą co ostatnio?
-Taak.
Nim zdążyłem ruszyć do kuchni, uderzył nas zapach pieczonego dzieła. Kompozycja mych przypraw... ale kto ją stworzył? Megan ruszyła za mną i zobaczyliśmy Chicę z Pico. Siedziały w kuchni, plotkując i sprzątając blat z resztek rozrzuconych składników.
-Ale oni słodko wyglądają... Może zostaną parą?-palnęła Chica.
-Na pewno! Shipujemy Frigan! [Fritz x Megan dla niekumatych]
Spojrzałem na Megan zarumieniony. Z trudem powstrzymywała chichot. W pewnym momencie podniosła z ziemi łyżkę. Nie domyśliłem się, co próbowała zrobić. Chwyciła mnie za rękę, rzuciła łyżkę na podłogę i nagle przyciągnęła do pocałunku. Nie mogłem w to uwierzyć!
-Uuu! Epicko!-dosłyszałem zachwycone głosy kurczaków, ale już to ignorowałem.
Objąłem Megan w pasie i pogłębiłem pocałunek.
Tymczasem...
*Per Adriana*
-W tej pizzerii jest tak dziecinnie... Same zwierzaczki, śpiewające piosenki o jedzeniu i zabawie. Nie mam pojęcia, co my tu robimy.-usłyszałem głos nastoletniego chłopaka.
Podszedłem bliżej. Rozmawiał ze swymi kumplami, w wejściu do pizzerii. Uśmiechnąłem się lekko.
-Chyba nie doceniacie tego lokalu...-odrzekłem poważnym głosem.
Spojrzeli na mnie z lekką trwogą. Mimo mojej renowacji, wciąż nie przypominałem reszty animatronów.
-Woow. To ty jesteś Spring Bonnie?-odrzekł jeden z nich.
-Ja, ale wolę być nazywany Adrian. Co się takiego wydarzyło? Zrobiłem się popularny?
Jeden z nich, ten najbardziej wystraszony westchnął.
-Gdy odnaleziono ciebie, ktoś stworzył horror o przerażającym Spring Bonnie'm. Ale byłeś tam taki...
-Rozwalony? Rzeczywiście, wyglądałem jak z horroru. Ale może zamiast tak stać, usiądziecie i zjecie pizzę?-westchnąłem z uśmiechem, pokazując zęby.
Przytaknęli i usiedli. Kilka minut później Chica i Pico, trajkocząc o jakiejś Megan, przyniosły pizzę. Postanowiłem dowiedzieć się jakiś nowych plotek. Szybko spotkałem BB, który chichotał w swej balonowej kryjówce.
-Wiesz coś na temat tej całej Megan?-spytałem, krzyżując ramiona.
-Oczywiście że tak! Hahahaa. Ale znasz zasady. Plotka za plotkę, info za info.-rzekł rozweselony.
-No nie wiem. Scott był na randce z Amandą?
-Stare. Mówiła mi to już Pico, trzy razy. Wymyśl coś nowego.
Poszedłem stamtąd. Przy stolikach Mari zbierała talerze.
-Mari, wiesz może gdzie jest Jeremy?-spytałem.
Spojrzała na mnie, poprawiając fryzurę.
-Szukasz ploteczki dla BB? Miejmy tylko nadzieję, że nie narobisz cyrku. Poszedł do... do tej dziewczyny co pomagała Cię naprawiać.
-Ahh... do Stacy. Dziękuję.
-Tylko pamiętaj, nie narób kłopotów.-odezwała się i pogłaskała mnie po włosach.
-Dobrze mamo.-mruknąłem.
Znów się uśmiechała. Ja natomiast wróciłem do BB i powtórzyłem wiadomość.
-Ciekawe. Plotka delikatna. Masz to masz, zgodnie z umową. Megan to kolejna, ostatnia z ekipy Amandy i Alex. Pico i Chica widziały, jak pocałowała Fritza. Ponoć się poznali w trakcie programu Hell's Kitchen.
-Wow. No to niezła wieść. Dzięki BB.
-Dziękuj raczej swojej mamusi.-odrzekł wystawiając do mnie język.
-To jest też twoja mama.-odgryzłem się, po czym ruszyłem przed siebie.
Mari śpiewała piosenkę, a Złoty przygrywał jej na gitarze Bonnie'go. Cieszyli się razem, choć niedźwiedź okropnie fałszował. To uwielbiałem. Nieważne co, jesteśmy rodziną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top