Part 3 - Krok trzeci to powolne przesuwanie się naprzód
Nie widziałem sensu w jakimkolwiek krępowaniu się, podchodach, czy czymkolwiek innym. Przecież znamy się od dobrych kilkunastu lat i... Jimin próbuje wyprzeć z pamięci nawet pewien incydent, kiedy to w zeszłym roku moja własna ręka doprowadziła go do spełnienia na zapleczu, wtedy nowo otwartej kwiaciarni, w której świętowaliśmy właśnie dzień otwarcia. To nie tak, że nigdy pomiędzy nami się nic nie działo, bo on nawet nie pamięta, gdy się upije, co robi. Wcale to nie tak, że Jimin nigdy nie miał moich palców w sobie. Po prostu ma tak słabą głowę, że wszystko zapomina, a ja nigdy nie wiedziałem, czy powinienem mu powiedzieć, co wyprawiamy po pijaku, czy raczej nie, więc milczałem... Ale teraz nie zamierzam. Teraz chce być w szczęśliwym związku, gdzie dwie osoby nie muszą być ośmielone przez alkohol, by zrobić to, na co mają w rzeczywistości ochotę... Tylko jak ja mu powiem, że jęczał przeze mnie z przyjemności i to wcale nie tak dawno...?
-Ciepła, możesz wejść. – Mniejszy wszedł pod prysznic, stając pod strumieniem wody, a ja objąłem go od tyłu, przytulając w ten sposób i pocałowałem go w ramę, zaraz po tym opierając tam brodę.
-Jiminnie...
-Tak Jungkookie? – Dopiero teraz poczułem, jak niższy ode mnie chłopak się rozluźnia. Wiem, że to dla niego zupełna nowość, ale dla mnie też, mimo tego, że ja nie jestem tak niewinny, jak mój słodki malec.
-Z tym seksem to mówiłeś serio, czy...?
-... Mówiłem serio. – Mruknął, zaraz po tym wciągając głośno powietrze, bo moja narwana natura dała o sobie znać.
Zjechałem dłonią na podbrzusze blondyna i zacząłem je wyczuwalnie masować, przez co już po chwili cichy jęk wydostał się spomiędzy pulchnych ust Jimina. Był cudowny... Na trzeźwo brzmiał jeszcze lepiej, niż wtedy miesiąc temu w samochodzie pod pubem, w którym się bawiliśmy. Sapał mi wtedy do ucha, a ja trzymałem go na swoich kolanach, pieszcząc nawilżonymi śliną palcami... I było naprawdę świetnie, lepiej niż mógłbym się spodziewać, pomimo tego, że to nie ja byłem zaspakajany... Tylko później, gdy taksówkarz się skapnął, co robimy, wywalił nas, zanim jeszcze dobrze ruszyliśmy... Szkoda, że Jimin nie pamięta takiej śmiesznej, ale jednocześnie niesamowicie podniecającej akcji.
-Tak jest dobrze? – Spytałem, kiedy moja ręka w końcu złapała delikatnie za dosyć małych rozmiarów męskość Jimina.
-Yhymm... I-idealnie. – Odpowiedział i poddał się w zupełności, pokazując mi, że jest tylko mój i ufa mi nawet w tych sprawach, tak bardzo dla niego nowych.
-Wiem, że nie pamiętasz, ale chciałem ci powiedzieć, że nie pierwszy raz doprowadzę cię do orgazmu. – Mruknąłem do ucha, opierającego się o mnie blondyna.
-Pamiętam... Wszystko pamiętam. – Przyjemność, jaką mu w tym momencie dawałem, było słychać nawet w sposobie wypowiadania tych słów. Zmotywowało mnie to do tego, by pójść jeszcze krok dalej.
-Naprawdę? – Zapytałem zaskoczony, jednocześnie zaprzestając wykonywania jakichkolwiek ruchów.
-Skończmy najpierw to, co teraz robimy, a później porozmawiamy, dobrze? – Jimin położył dłoń na mojej, przypominając mi o tym, że mam coś do dokończenia, więc od razu zacząłem poruszać ręką, ale tym razem bardziej intensywnie i w szybszym tempie.
-Ach... Jungk... Kookie. – Jimin jęknął głośniej dochodząc na moją dłoń po krótkiej chwili. Sam nie wiem, czy wytrzymałbym przy nim dłużej... Zdecydowanie za piękny, cudowny i perfekcyjny.
Mniejszy uspokoił swój oddech i po chwili odwrócił się do mnie, niemal bordowy na buzi.
-Skarbie nie wstydź się. – Rozczuliłem się, uśmiechając i pocałowałem słodkiego buraczka w czoło.
-Staram się, ale wiesz, że to dla mnie coś zupełnie nowego i takiego wiesz... Intymnego, w dodatku z chłopakiem... Który...
-Który?
-Bardzo mi się podoba i... Ciężko mi nad sobą zapanować, gdy jesteś obok. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale to chyba pożądanie... Takie duże. – Oparł czoło na moim torsie, zawstydzając się jeszcze bardziej... Jest taki uroczy.
-Kicia jesteś słodziutki, jak miód, wiesz? To normalne, że chcesz robić ze swoim chłopakiem takie intymne rzeczy. Ja też tego z tobą chcę, ale na wszystko przyjdzie czas. Nie musimy się spieszyć, ważne, żeby było ci przyjemnie i byś czuł się komfortowo. – Zapewniłem, głaszcząc go uspokajająco po plecach.
-Tak się czuję przy tobie. Dziękuję Jungkookie i przepraszam, że jestem taki niedoświadczony. Naprawdę chciałbym dać ci wszystko na raz, by pokazać ci, że ja też potrafię być w tym dobry. – Mniejszy wtulił się we mnie, a ja nie mogłem wyjść z podziwu, jakie kroki w budowaniu swojej pewności siebie i śmiałości poczynił w tak krótkim czasie.
-Cieszę się i... Nigdy nie wątpiłem w to, że nie jesteś w czymś dobry. Poza tym mówią, że praktyka czyni mistrza. A teraz wykąpmy się w końcu i chodźmy odpocząć po tym dniu. – Jimin pokiwał zadowolony głową i zaczęliśmy myć siebie nawzajem. Pozwoliłem nawet niższemu umyć moje włosy, bo jak sam powiedział ,,ja też muszę o ciebie dbać, chce być grzecznym chłopcem". I Jiminnie faktycznie jest takim słodkim chłopcem... Od dzisiaj moim chłopcem w każdym aspekcie... Nie mogę tego spierdolić.
Czyści wróciliśmy do sypialni, gdzie odchyliłem kołdrę dla mniejszego, samemu mając zamiar ułożyć się pod nią za kilka minut.
-Ubierz się i wskakuj, zaraz wracam. - Powiedziałem do słodkiego blondyna i wyszedłem z pokoju, kierując się do kuchni.
Wiem, że Jimin w nocy wstaje pić, więc postanowiłem zrobić mu ciepłej herbaty i nalać do kubka termicznego. Jest zimno, a ten maluch najczęściej choruje na gardło. Muszę teraz opiekować się nim bardziej, niż dotychczas. Już nie mogę doczekać się świąt...
Gdy wróciłem do sypialni Jiminnie leżał grzecznie w łóżku i gdy mnie zobaczył zaczął robić pewnego rodzaju aegyo , na co pokręciłem głową, ale jednak zadowolony z tego i ułożyłem się koło mniejszego wygodnie.
Słodki malec prychnął obrażony i podniósł się, by położyć na mnie i po prostu się przytulić.
-Co to było? – Zapytałem, obejmując go w pasie i jeszcze poprawiając kołdrę, by blondyn w całości był pod nią.
-Skoro teraz jesteś moim chłopakiem, to musisz mnie przytulać, a wcześniej tylko ewentualnie mogłeś. – Odpowiedział podnosząc głowę i stykając nasze nosy ze sobą, rozbawiając mnie w ten sposób.
-Będę cię przytulał w każdej możliwej chwili, pasuje? – Zapytałem, zaczynając głaskać ręką po plecach blondyna.
-Tak, pasuje. – Nim się zorientował, zdążyłem skraść słodkiego buziaka z jego ust, na co w świetle lampki mogłem dostrzec śliczne, delikatnie rumieńce, które dodawały mu uroku, jak nic innego na tym świecie.
-Mieliśmy porozmawiać o tym, czego nie pamiętasz, a raczej pamiętasz. – W końcu zdecydowałem się zacząć temat, na który chciałem znać więcej odpowiedzi.
-No bo... Ja pamiętam, może nie wszystko, ale pamiętam to wtedy... W taksówce... I kwiaciarni. – Jimin schował buzię w zagłębieniu mojej szyi, za pewne z powodu zawstydzenia, przez co jego głos był stłumiony.
-Naprawdę? – Dopytałem, by się upewnić.
-Tak Kookie... - Potwierdził, mocniej się wtulając. Moja słodka, wstydliwa kruszynka.
-Czemu nigdy mi nie powiedziałeś? Myślałem, że nie pamiętasz kompletnie nic z tych wydarzeń.
-A jak myślisz? Wstydziłem się ci powiedzieć... Tego, co zrobiliśmy też i... Jeszcze tego, że mi się podobało i było... Miło? – Wciągnąłem powietrze, bo wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy, a nie chciałem nic ,,działać" w tym momencie.
-Oj, zdecydowanie było miło... Było bardzo miło... Cholernie miło, kiedy mogłem cię tak dopieścić. – Zagryzłem wargę, bo to znaczyłoby, że Jimin chciałby naprawdę to powtórzyć, a nawet pójść dalej.
-No tak, ale tylko ty mi sprawiałeś przyjemność, nic nie dostając w zamian. – Nie wydawał się być pocieszony tym faktem.
-Wystarczyło, że byłem przy tobie i mogłem to zrobić. To było największą nagrodą. – Byłem w tym momencie zupełnie szczery. Nawet podczas tych sytuacji ani razu nie przeszło mi przez myśl, by żądać od Jimina coś w zamian, czy nawet oczekiwać, aż się odwdzięczy.
-Jungkook...
-Tak? – Zapytałem, zjeżdżając dłonią na ciepły pośladek, zasłonięty cienką warstwą materiału krótkich spodenek.
-Chce, by tak zostało już zawsze... – Powiedział, unosząc głowę i spojrzał mi głęboko w oczy.
-W sensie? – Nie wiedziałem o co dokładnie chodzi mniejszemu.
-My... Razem. – Szepnął, zbliżając się do mojej twarzy i owiewając ją swoim miętowym oddechem.
-Ja też tego chce, więc tak już zawsze będzie... My będziemy, razem. – Małe uśmiechy zagościły na naszych ustach, ale jak szybko się pojawiły, to równie szybko zniknęły.
Oboje chyba poczuliśmy tą zagęszczającą się atmosferę. Nie czekałem więc na nic dłużej i zniwelowałem dzielącą nas przestrzeń, łącząc w ten sposób dosyć zachłannie nasze usta.
Jimin szybko się uczy, dlatego też po kilku minutach zmieniłem naszą pozycję, przekręcając się na bok, mogąc teraz trzymać blondyna całego w ramionach, umieszczając dodatkowo swoją nogę pomiędzy jego udami.
-Świetnie ci idzie, skarbie. – Skomplementowałem mniejszego, który ładnie pracował swoimi ustami, podczas naszego pocałunku. W końcu dołączyłem język, który zaczął subtelnie ocierać o ciepły mięsień Jimina.
W końcu po naprawdę długiej serii pocałunków różnego rodzaju, oderwaliśmy się od siebie z głośnym mlaśnięciem, ciężko oddychając. Usta Jimina zapewne, jak i moje były spuchnięte i błyszczały od śliny, włącznie z całą brodą. Uśmiechnąłem się i wytarłem mokre miejsca, kawałkiem pościeli blondynowi z buzi.
Jimin położył dłoń na moim policzku, lekko zaczynając go głaskać. Nie potrafiłem oderwać od niego oczu. Zawsze uważałem, że był piękny, ale mam wrażenie, że ten mój zachwyt rośnie z każdą minutą z nim spędzoną.
-Jesteś naprawdę śliczny. – Powiedziałem cicho, wręcz bojąc się zniszczyć tę cudowną atmosferę. Jiminne uśmiechnął się lekko, chyba tak samo zaczarowany moimi oczami, jak ja jego.
Złapałem za małą rękę blondyna, która cały czas spoczywała na moim policzku i ucałowałem ją delikatnie, przenosząc zaraz w miejsce, gdzie bicie mojego serca było wyczuwalne najbardziej.
-Czujesz, jak szybko bije? – Zapytałem po chwili.
Jimin pokiwał głową, zabierając swoją dłoń i złapał moją, by przyłożyć ją w tym samym miejscu, ale na swoim ciele.
Uśmiechnąłem się radośnie, bo jego serduszko biło dokładnie tak samo, jak moje. Biły dla nas nawzajem, bo zostały połączone ze sobą nierozerwalnie i teraz to moje należy do tego słodkiego malca, a to jego tylko do mnie. I tak ma być już zawsze. Dopilnuje tego.
Nachyliłem się, całując miejsce, gdzie przed chwilą jeszcze była moja ręka i przytuliłem się do mniejszego, który zaczął głaskać mnie po włosach.
Na granicy snu zdołałem zarejestrować, że Jiminnie zgasił lampkę i chyba również po chwili zasnął zapewne z takim samym uśmiechem, jak ja na swoich ustach.
*************
Mam nadzieję, że ta część przypadła wam do gustu♥
Miłego♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top