Part 2 - Działanie to krok drugi
W końcu mogłem wrócić do pracy po tygodniu spędzonym w łóżku. Umazane ręce smarem, przepocona koszulka, czy brudne maszyny nie były mi straszne, wręcz przeciwnie, to był najlepszy plac zabaw, jaki kiedykolwiek mogłem sobie wymarzyć.
Na moje nieszczęście telefon, który siedział grzecznie w mojej kieszeni spowodował, że musiałem na chwilę wyrwać się z mojego transu, podczas którego montowałem kolejną część silnika, który sam zaprojektowałem.
-Ehhh... - Westchnąłem, wycierając dłonie o i tak już brudną, kiedyś białą szmatę i widząc połączenie od mojego przyjaciela od razu się rozchmurzyłem, odbierając.
-Co tam Jiminnie? – Zapytałem szczęśliwy, że mogę usłyszeć jego głos, bo miałem takie zaległości w pracy, że nie miałem czasu podjechać do kwiaciarni w tym tygodniu.
-Bo ja to sobie przemyślałem i chciałbym spróbować. – Blondyn bez przywitania od razu przeszedł do rzeczy.
-Co takiego? – Dopytałem, nie wiedząc o co mu konkretnie chodzi.
-No chciałbym... Uprawiać seks. – Momentalnie zastygłem, ale moje serce wyczuwalnie przyśpieszyło ku mojemu zdziwieniu.
-Poznałeś kogoś? Masz dziewczynę albo chłopaka? – Ale jak do cholery tak szybko kogoś znalazł?!
-Nie ale... Bo ja... Bo ja bym chciał z tobą. – Upuściłem klucz, który trzymałem w jednej z dłoni, przez co na moje nieszczęście spadł prosto na moją stopę, a ja nie mogłem się powstrzymać od syknięcia z bólu i kilku cichych przekleństw.
-Jungkookie, wszystko w porządku? – Zdezorientowany Jimin pomógł mi się otrząsnąć nie tylko z bólu fizycznego, ale też szoku, w który wprowadziło mnie jego kilka słów, ale za to jakich słów...
-Tak, tylko klucz mi spadł.
-No dobrze, uważaj tam na siebie. Wracając do tematu, to kiedy przyjdziesz do mnie? Nie wiem zbytnio, jak się przygotować. Kupisz te... Prezerwatywy? – Kurwa.
-Kotek spokojnie. Nie ma co się śpieszyć. Może przyjadę do ciebie po pracy i pogadamy o tym na spokojnie, co ty na to? – No przecież nie mogę go przelecieć, bo... No bo kocham tego małego diabełka... Jestem w dupie... W cholernie ciasnej i głębokiej du... Nie rozpędzaj się tak Jeon, nie myśl o tym tyłku nie... Za późno...
-Dobrze, będę czekał. Ugotuje ci pyszną kolację, więc nie jedz jakichś świństw. Papa Gukkie.
-Do zobaczenia mały.
*
Po telefonie Jimina nie mogłem się skupić na pracy, chociaż bardzo chciałem. Gdy wybiła odpowiednia godzina ogarnąłem względnie miejsce pracy i poszedłem do szatni dla pracowników.
Wziąłem ze swojej szafki potrzebne rzeczy pod prysznic i zamknąłem się w jednej z kabin, puszczając ciepły strumień wody.
W pewnym momencie, kiedy wyszorowałem już swoje ciało z całego brudu, mój wzrok spoczął na moim penisie. Do głowy od razu napłynęły mi wspomnienia związane z filmikiem, jaki otrzymałem przypadkiem od Jimina. Nie mogłem nad sobą zapanować. Z jednej strony przerażała mnie myśl, że mógłbym uprawiać seks z moim najlepszym przyjacielem, ale z drugiej strony, gdy tylko przypomnę sobie kadr z filmiku, pełne usta, krągłą pupę, czy ślicznie zarumienioną buzię nie mogę się powstrzymać przed tym, by wyobrazić sobie, jak ten piękny i seksowny chłopak leży pode mną i błaga o więcej, podczas gdy ja posuwałbym go tak, by już nigdy nawet nie pomyślał o innym.
I to wygrywało ponad wszystkim, bo nawet nie zarejestrowałem momentu, w którym pochwyciłem dłonią twardego penisa i zacząłem się masturbować, wyobrażając tylko klęczącego przede mną Jimina, z moim kutasem w buzi. Z tą wizją też po chwili doszedłem, widząc jak skapująca sperma spływa razem z lecącą wodą i znika bezpowrotnie.
-Ja pierdole... - Mruknąłem pod nosem, zakręcając prysznic i zaczynając wycierać się cały ręcznikiem.
-Jungkook? Co ty się dzisiaj tak ociągasz? – Namjoon, który kończy zazwyczaj pół godziny po mnie wszedł właśnie do szatni, zastając mnie, podczas wkładania butów.
-A tak... - Namjoon już mnie dobrze zna i wie, że coś nie gra, więc jako dobry kumpel usiadł koło mnie i poklepał po ramieniu.
-Mów o co chodzi. Wiesz, że zawszę ci pomogę.
-Jimin...
-Co z twoją królewną? – Parsknąłem pod nosem, bo Nam zawsze tak mówił o Jiminie, ale tylko kiedy go ze mną nie było, bo bał się oberwać z kolanka w jajka, co za takie teksty w przeszłości już się zdarzyło.
-Bo on... Chce ze mną uprawiać seks.
-A ty nie chcesz tego robić. – Bardziej stwierdził, niż zapytał.
-Nie, to nie tak... Chce, nawet bardzo, ale... Cholera przecież to mój przyjaciel.
-Czyli tak się sprawy mają. Rozmawiałeś z nim o tym?
-Nie... Właśnie mam do niego jechać i jeszcze pytał mnie przez telefon, kiedy mi to oznajmił, czy ma kupić gumki, rozumiesz? Byłem w takim szoku, że aż upuściłem sobie klucz na stopę i mam siniaka.
-Pogadajcie, może spróbujcie od czegoś lżejszego, na przykład wiesz... Jakieś pocałunki, macanko, no ewentualnie lodzik. – No debil... Ale ma rację.
-Czyli mam nie kupować? – Spojrzałem na niego cierpiętniczo.
-Kup. – Ku mojemu zaskoczeniu Namjoon powiedział bez jakiegokolwiek zawahania, co mam zrobić.
-... Serio? – Dopytałem głupio.
-Daj spokój Jungkook. Ślinicie się do siebie od kiedy pamiętam. Dziwie się, że nie przyszło ci to do głowy wcześniej, a teraz doszło do takiego momentu, w którym to ten na dole chce zrobić jakiś krok do przodu. Jeon jeszcze stanie się tak, że to ty będziesz miał coś w tyłku.
-Pfff. – Prychnąłem, szturchając łokciem starszego ode mnie chłopaka.
-Serio ci mówię. Wybadaj teren i jak wszystko będzie grało to zaatakuj tak, że nie spojrzy na żadnego innego.
-Tak, jak ty z Jinem, z księgowości?
-Zgadza się. Przecież ja z nim też się znam od... Nawet nie pamiętam kiedy.
-I jak ty w sumie tego dokonałeś? – Są razem już od dłuższego czasu, a ja nadal nie znam tej historii.
-Normalnie. Podrywałem go po kątach, skradałem fajne buziaki, no i pewnego dnia po godzinach, na jego biureczku skonsumowaliśmy początek naszego związku.
-Dobra, dzięki Nam. Serio mi pomogłeś. – Przybiłem piątkę ze starszym, śmiejąc się z niego i nadal nie dowierzając, bo ta metoda nie mogła zadziałać, a jednak się sprawdziła, chociaż przypuszczam, że to trochę trwało, bo Jin hyung łamał serca po kolei wszystkim pracownikom, zarówno kobietom, jak i mężczyznom, który chcieli zabrać go na jakąś randkę... Kto by pomyślał, że jeden z tych ,,z dołu", ponieważ biura mieszczą się na piętrze, rozkocha go w sobie tak mocno, że Jin narazi się pracodawcy zabawiając się na własnym biurku z jakby nie patrzeć seksownym robolem.
*
Po drodze zajechałem jeszcze do sklepu po kilka rzeczy i... Kupiłem jednak te prezerwatywy, postanawiając iść za radą swojego hyunga. Stojąc przy półce sklepowej w końcu zdecydowałem się na najcieńsze, jakie tylko były dostępne i dorzuciłem jeszcze dwa żele na lepszy poślizg... Znaczy to na wszelki wypadek, bo jako mężczyzna dominujący powinienem dbać o swojego... To zbyt trudne, najpierw musimy porozmawiać...
Podjechałem pod kamienice Jimina. W sumie sam nie wiem, dlaczego mieszkamy osobno, jak i tak ciągle u siebie nocujemy, nawet w tygodniu. Śpimy wtedy zawsze w jednym łóżku i do tego przytuleni do siebie, bo Jimin marznie często w nocy... W sumie, jak teraz na to patrzę z innej perspektywy to mogę stwierdzić, że od dłuższego czasu zachowujemy się, jak para, z tym, że nie całujemy się i nie kochamy, w sensie cielesnym oczywiście, bo to, że kocham Jimina jest faktem powszechnie znanym, tylko... Nie jestem pewien ile w tej miłości do niego jest tej romantycznej, a ile przyjacielskiej i to mnie właśnie niepokoi...
W swoim plecaku, z którym rzadko się w tygodniu rozstaje miałem całe zakupy, więc wziąłem go ze sobą i po zamknięciu mojego czarnego samochodu wszedłem na klatkę, korzystając z tego, że akurat jeden z mieszkańców postanowił gdzieś pójść. Ukłoniłem się kulturalnie, jak się okazało sąsiadowi Jimina, który mnie polubił i wbiegłem po schodach na samą górę, stając przed drzwiami Minniego. Nie musiałem pukać, ani dzwonić, więc po prostu wszedłem do środka, przed tym otrzepując buty ze śniegu na wycieraczce i zamknąłem drzwi, zaczynając ściągać z siebie wierzchnie warstwy.
-Jungkook? – Usłyszałem głos Jimina dobiegający z salonu.
-To ja! – Odkrzyknąłem, wieszając swoją ocieplaną skórzaną kurtkę i ściągnąłem też bluzę, bo w mieszkaniu było bardzo ciepło.
-Hej Jungkookie. Stęskniłem się. – Na przedpokoju pojawił się właściciel tego ładnie urządzonego mieszkanka... W tak króciutkich spodenkach, że zapewne było mu widać kawałki pośladków i lekkiej dosyć krótkiej białej koszulce na długi rękaw, nie zasłaniającej w żaden sposób pomarańczowych spodenek.
Mniejszy przytulił mnie, co z chęcią odwzajemniłem.
-Co to za kartony? – Spytałem, kiedy mój wzrok spoczął na kilku dosyć dużych pudełkach, stojących w kącie.
-To ozdoby świąteczne. Mam zamiar do końca tygodnia wszystko już udekorować. – Pokiwałem głową z uśmiechem idąc za blondynem do kuchni iii... Nie mogąc przestać się gapić na jego cudny tyłek... Za jakie grzechy mnie to spotyka?! Normalnie już bym zarywał i zaczął działać, ale... To jest zupełnie inna sytuacja... Po prostu czuje, że powinienem się postarać, bo jest o co i...
Zależy mi.
Autentycznie pierwszy raz w życiu zależy mi na zbudowaniu związku i zamierzam podjąć się tego zadania, choćby po to, aby codziennie budzić się koło tego słodkiego malca i widzieć jego zaspaną buzię, która zaraz zostałby obsypana moimi pocałunkami... Chyba w końcu dorastam w sferze umysłowej, bo w tej fizycznej już dłuższy czas temu to się stało.
-Ćwiczyłem yoge w salonie i nie słyszałem najpierw, jak wszedłeś. Ugotowałem ci to, co lubisz.
-Mięso. – Mruknąłem zadowolony, dziękując blondynowi, który podał mi posiłek.
-Zjedz ile chcesz, jak coś to weź dokładkę z piekarnika. Ja idę jeszcze przynieść jedno pudełko z bombkami. Zaraz wracam. – Jimin założył na siebie długą bluzę niemal do kolan, a ja zabrałem się za jedzenie. Jimina nie było na tyle długo, że faktycznie wziąłem sobie dokładkę tego cudownego dania i nawet umyłem talerz.
Po skończonym posiłku poszedłem skorzystać z toalety i...
-No kurwa mać... - Zauważyłem coś, czego w życiu bym się nie spodziewał.
Do szyby od prysznica było przyklejone dildo naprawdę malutkich rozmiarów. Było tak krótkie i cienkie, że nawet mój palec wskazujący był większych rozmiarów.
-Ty seksowny diable, tylko zgrywasz takiego niewinnego... - Pokręciłem głową z niedowierzaniem, w końcu załatwiając swoją potrzebę i umyłem ręce wpadając na genialny pomysł.
Otworzyłem szklane drzwi od prysznica, sięgając ręką i zwyczajnie w świecie oderwałem niewyrośnięte dildo, co przyznam, że na sucho nie było najłatwiejszym zadaniem, zresztą jak wszystko.
Korzystając z tego, że mniejszy jeszcze nie wrócił poszedłem do swojego plecaka, który zostawiłem w przedpokoju i wsadziłem tam to coś, wyciągając przy okazji zakupy, ale zostawiając jednak w nim nabyty ,,seks zestaw".
Coś uderzyło nagle w drzwi, próbując widocznie je otworzyć, więc zapiąłem prędko plecak i uchyliłem drzwi przez które wszedł Jimin z jednak dwoma kartonami na rękach. Pomogłem mu odstawić je na miejsce, a mój przyjaciel podziękował mi ładnie i ściągną swoją długą bluzę.
-Chodź do salonu Gukkie. Zaparzyłem truskawkowej herbaty. – Jimin złapał mnie za rękę i zaciągnął do salonu, sadzając na kanapie i pozwalając mi patrzeć, jak nalewa napój do filiżanek, lekko się przy tym schylając, ale to wystarczyło, bym mógł... Cholera, muszę przestać się gapić, bo wyjdę na zboka...
-Kupiłem ci Pocky. – Wyciągnąłem dwa opakowania słodyczy, chcąc odciągnąć swoje myśli od kształtów, którymi obdarzyła Jimina sama Matka Natura.
-Truskawkowe! Jesteś najlepszy Gukkie. – Jimin pocałował mnie w policzek, zaraz odkładając opakowania na stolik.
-Więc... Przyjechałem dzisiaj, ponieważ zadzwoniłeś do mnie z pewną... Propozycją. – Postanowiłem po wzięciu łyka truskawkowej pyszności zacząć temat, przez który dzisiaj się tutaj pojawiłem.
-Tak... Nie spytałem cię w ogóle o zdanie i trochę mi głupio teraz, ale... No dobra... - Jimin wziął głęboki wdech i spojrzał mi w oczy.
-Jungkook, czy chciałbyś, żebyśmy zaczęli ze sobą sypiać? – A to nie miało być jeden raz?
-W sensie, że nie jeden raz tylko...?
-Tak. – Mniejszy potwierdził przygryzając wargę
-Co... Co się zmieniło?... Dlaczego tak nagle proponujesz zmiany...?
-Bo... Widzę, że dorosłeś Jungkook. Z dnia na dzień udowadniasz mi to coraz bardziej. Mam wrażenie, że jesteśmy już na takim etapie, by się zacząć ustatkowywać. Znaczy ja jestem gotowy od jakiegoś czasu i przyznam, że czekałem trochę na ciebie, pozwalając byś się wyszalał... Nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi, ale chce ci przez to powiedzieć, że widzę w tobie od jakiegoś czasu mężczyznę... Który bardzo mi się podoba i chciałbym... Czegoś więcej... Oczywiście, jeśli ty tak tego nie widzisz to niech zostanie, jak jest, ale... - Jimin dał mi chwilę na przetworzenie informacji, ale mi nasuwało się jeszcze jedno pytanie...
-Skąd wiedziałeś, że podczas mojego ,,szalenia" się w kimś nie zakocham?
-... Bo nie jestem ślepy Jungkook. – Kiwnąłem głową, samemu nie wierząc, że za to ja byłem cholernie ślepy... Ale może to i lepiej, bo jeszcze zraniłbym mojego pięknego anioła, a to ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić.
-Więc... Od teraz będziemy budować związek? Wspólnie? – Nie lubiłem niedopowiedzeń, więc wolę postawić sprawę jasno.
-Spróbujmy... Razem. – Złapałem Jimina za rękę, splatając ją z tą swoją, o wiele większą. Idealnie do siebie pasowały, a ja nadal zastanawiam się jak to się stało, że wcześniej tego nie zauważyłem.
-Tak... Powinniśmy spróbować. – Uśmiechnąłem się do mniejszego, który oddał uśmiech.
-No dobra to teraz musimy sprawdzić, czy do siebie pasujemy. – Jimin nagle się ożywił i tak po prostu usiadł na mnie okrakiem.
-Co? – Zapytałem głupio nadal zaskoczony śmiałością blondyna... Ale podobało mi się... I to cholernie.
-Przeczytałem w Internecie. Nie ruszaj się. – Śmiałość mojego Jimina mnie zaskakiwała, ale w takiej wersji naprawdę bardzo mi się podobał.
Jiminnie najpierw złapał mnie za ręce, chyba stwierdzając, że pasują do tych jego idealnie, po czym podciągnął spodenki i ponownie łapiąc za moje dłonie tak po prostu ułożył je na swoich pośladkach. Byłem sparaliżowany zajebistością tego chłopaka. Po prostu nie byłem w stanie nawet tego komentować, bo miękka i gładziutka skóra pod moimi dłońmi była, jak spełnienie moich najskrytszych marzeń. Nie przypuszczałem, że można mieć tak kurewsko perfekcyjny tyłek i... Nie mogę się doczekać, by zobaczyć całe ciało w pełnej okazałości...
Mniejszy siedzący na moich kolanach złapał rączkami za moje policzki, a następnie zarzucił ręce na moją szyję.
-Wow. Według tego, co napisali rzadko się zdarza, że wszystko idealnie się zgadza. No dobra to teraz mnie pocałuj. – Czy to jakaś ukryta kamera i zaraz ktoś wyskoczy krzycząc mi prosto w twarz, że jestem frajerem, bo takie rzeczy normalnie się nie dzieją, a przynajmniej nie z tak cudowną osobą, jaką jest Jimin.
-Czekaj Jiminnie. Poczekaj... - Zatrzymałem poczynania mniejszego, bo uważam, że nasza rozmowa jeszcze nie dobiegła końca.
-Coś nie tak? – Zapytał zmartwiony.
-Może najpierw powiedzmy sobie, co w sobie lubimy i nam się podoba? – Zaproponowałem, chcąc wiedzieć, co myśli o mnie mój, jakby nie patrzeć... Chłopak.
-No dobrze. Ty zaczynaj, ale szczerze. – Uśmiechnął się do mnie, lekko podskakując na moich kolanach. Uroczy.
-To ten... No... Podoba mi się twoja buzia. Masz ładne oczy i śliczny uśmiech, a usta... Naprawdę cudowne i już nie mogę się doczekać, by je porządnie wypróbować. Ślicznie wyglądasz w tym blondzie i cały jesteś taki zadbany. Twoje ciało pewnie jest idealne, a twoje zgrabne nogi i pupa... Ma cudowne proporcje i krągłości. Lubię cię bardzo, bo jesteś delikatny, ale też zadziorny, nikogo nie udajesz i potrafisz być uparty... Jesteś opiekuńczy i w ogóle cały jesteś piękny. No i czysto wizualnie... Nie oszukujmy się za każdym razem twardnieje, bo jesteś seksowny na potęgę. Nie jestem poetą, a uczucia w pewnym sensie przekazuje komuś pierwszy raz, ale chce byś wiedział, że jestem z tobą szczery do bólu.
-To było naprawdę kochane Jungkookie, dziękuję ci za wszystkie miłe słowa.
-Nie masz za co, to sama prawda. No dobrze teraz twoja kolej, a później chce nagrodę. – Puściłem oczko mniejszemu, który zarumienił się delikatnie.
-Hmmm jesteś bardzo przystojny. Też lubię twój uśmiech i te królicze ząbki, które zawsze mi się podobały. Jesteś opiekuńczy i pomocny. Cudowny przyjaciel, moja bratnia dusza... Bardzo, ale to bardzo lubię twoje mięśnie, które niestety tylko mogłem zazwyczaj oglądać latem i to, że jesteś taki silny cholernie mnie pociąga i te tatuaże dodają ci męskości, a mnie na ich widok robi się cieplutko w środku... No i dobrze wyglądasz w tych skórzanych kurtkach. Podobają mi się twoje czarne oczy i ciemne włosy... Po prostu jesteś w moim typie, zawsze tak było, ale z czasem nauczyłem się to jakoś ignorować. Chyba nawet muszę przyznać, że zawsze byłeś moim crushem, nawet jeśli nie chciałem się do tego przyznać. A co najważniejsze jesteś moim bohaterem od dziecka.
Nie mogłem się dłużej powstrzymywać, więc kiedy tylko Jimin skończył mówić przybliżyłem się do niego i po raz pierwszy prawdziwie pocałowałem. To nie trwało jednak długo, zaledwie kilka sekund.
-Poczułeś coś? – Zapytałem, wiedząc, że od tego zależy cała nasza relacja, a Jimin w tej kwestii mnie nie okłamie.
-Eksplozje... Nagły przypływ gorąca i szybsze bicie serca oraz... Coś jeszcze w podbrzuszu... A ty? – O cholera to naprawdę się dzieje.
-Potrzebuje więcej, bo już się uzależniłem. – Automatycznie znów się pocałowaliśmy, ale tym razem pozwalałem sobie na coraz więcej.
-Całowałeś się... Kiedyś? – Zapytałem pomiędzy coraz gorętszymi pocałunkami.
-Nie licząc... Tych trzech cmoknięć... Z tobą to... Nie.
-To teraz spróbujemy z językiem. – Zacząłem coraz namiętniej całować Jimina, który starał się dotrzymywać tępa.
Mniejszy chyba nie wiedział, że ma otworzyć buzię, bym mógł działać, więc ścisnąłem jego pośladki, przyciągając do siebie i otarłem nasze twardniejące erekcje o ciebie.
-Achh... G-Guk-Gukkie... - Jimin sapał mi w usta, bo przez moje działania rozchylił wargi, pozwalając mi pieścić siebie coraz intymniej.
-Jimin... - Szepnąłem, przelizując całą długość szyi drobniejszego, który odchylił ją do tyłu, dając mi lepszy dostęp do miejsca, w którym chciałem pozostawić widoczny ślad.
-Jungkook... Nie wiedziałem... Że to jest tak cholernie ahhh... Przyjemne. – Jimin odsunął mnie od siebie popychając tak, że oparłem się o kanapę.
Cały zarumieniony, patrząc mi prosto w oczy złapał pewnie za dół swojej koszulki i zdjął ją odsłaniając mi widok swojego wręcz perfekcyjnego ciała.
-Ty też ściągnij, chce pooglądać twoje tatuaże z bliska. – Pokiwałem głową w niedowierzaniu i uśmiechnąłem się cwaniacko, napinając mięśnie, po czym ściągnąłem koszulkę, ukazując Jiminowi mój tors w pełnej okazałości.
Nie czekając na nic więcej złapałem blondyna w swoje ramiona i zacząłem pieścić jego wystające obojczyki, które właśnie sobie uświadomiłem, że nieziemsko mnie podniecają.
-Jungkookie... Mmmm... - Mniejszy zaczął mruczeć, podczas gdy ja robiąc ścieżkę z pocałunków dotarłem aż do sutka bawiąc się nim, a po chwili zasysając.
-Ach... - Jimin cały ciężar oparł na moich rękach odchylając się do tyłu, pokazują w ten sposób, że mi ufa.
Po dłuższej chwili, kiedy dopieściłem już wszystkie miejsca, którymi w tym momencie mogłem się zająć miałem ochotę na trochę standardowych pieszczot, którymi często się obdarzaliśmy.
-Przytul się. – Jimin chętnie objął mnie za szyję, mocno mnie przytulając tak, jak lubiłem. Nigdy nie byłem jakiś ckliwy, albo romantyczny, bo zwyczajnie nie miałem dla kogo, ale teraz chce się zmienić... Chce się starać i być za to docenionym.
-Zależy mi... Na nas. – Szepnąłem słodkiemu blondynowi na ucho, zaraz go w nie cmokając i mocniej przytulając.
-Mi też zależy... Bardzo. – Odpowiedział, bawiąc się kosmykami moich włosów.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale zajęło nam to dłuższą chwilę. Nie chciałem wypuszczać z ramion mojego blondynka, nawet na krótką chwilę, ale do weekendu zostało nam jeszcze trochę, a Jiminnie musi być wyspany, kiedy idzie do pracy, zresztą ja tak samo.
-Chodźmy się wykąpać. Zostanę dzisiaj u ciebie, dobrze? – Jimin, który chyba zaczął zasypiać odsunął się ode mnie na małą odległość i zrobił coś, przez co o mało się nie rozpłynąłem.
-Jesteś bardzo uroczy. – Zaśmiałem się cicho, nie mogąc oderwać wzroku od przecierającego piąstkami oczy malca.
-Wiem Jungkookie. Często mi to powtarzasz. Chyba masz rację z tą kąpielą. – Jimin chciał wstać z moich kolan, ale nie zdążył, bo złapałem go pod udami i wstałem z nim na rękach, zaczynając kierować się do łazienki.
-Chcesz pierwszy? Czy...
-Stój! Tak, j-ja wejdę pierwszy, a ty tutaj poczekaj i... - Jiminnie nagle się ożywił i zeskoczył ze mnie, zaczynając panikować i zagradzać mi przejście, bym nie mógł wejść do pomieszczenia. – Ajj skarbie...
Przewróciłem oczami, pozwalając jednak wejść Jiminowi pierwszemu. Niedługo jednak wytrzymałem z zamkniętymi drzwiami przed nosem, więc postanowiłem wejść do środka.
-Nie wchodź! – Jimin wyglądał, jakbym przyłapał go na czymś, na gorącym uczynku.
-Skarbie uspokój się. Jeśli szukasz tego, co było na szybie od prysznica, to tego nie znajdziesz. – Posłałem mu uśmiech i zacząłem się rozbierać.
-Ale... Ale jak to... Co ty... Co z tym zrobiłeś? – Mniejszy widząc, co robię odwrócił się plecami, zapewnie widocznie rumieniąc.
-Pozbyłem się. Nie jest ci potrzebne, skoro masz teraz lepsze do dyspozycji. – Wzruszyłem ramionami, wiedząc, że i tak blondyn tego nie widzi, bo usilnie wpatruje się w ścianę.
-To... Ja pójdę pościelić łóżko, a ty się w tym czasie... Jungkook!? – Zacząłem się śmiać, bo Jiminnie był naprawdę rozkoszny, kiedy stanąłem przed nim zupełnie nagi.
-Co ty robisz, jesteś zboczony, wredny i cholernie...
-Przystojny, lecisz na mnie i wiem, że tak naprawdę tylko czekasz, aż się zaczniemy... - Wkurzony i zaczerwieniony blondyn walnął mnie z pięści w mój umięśniony brzuch, który w ostatniej chwili zdążyłem naprężyć.
-Tak, tak i tak, ale nie myśl sobie, że dam ci się tak szybko przelecieć dupku.
-Zadziorny... Lubię tak. – Puściłem oczko blondynowi, który pisnął, bo złapałem go w pasie, przyciągając do siebie i pocałowałem mocno, po krótkiej chwili odrywając się z głośnym mlaśnięciem.
-Jeszcze zobaczymy. – Odpowiedział, łapiąc za moje dłonie i wsuwając je sobie pod spodenki, powodując tym, że cieniutki materiał osunął się w dół, ostatecznie lądując na ziemi.
-Od kiedy zobaczyłem to maleńkie dildo pod prysznicem, wiedziałem, że nie jesteś taki niewinny. – Jeszcze raz powoli cmoknąłem seksownego blondyna, teraz już ku mojemu zadowoleniu całego nagiego i złapałem go za małą rączkę, wprowadzając pod prysznic.
*****************
Wiem, że miało być w sobotę, a nawet w piątek, ale TSS, jak to TSS zapomniała, że jedzie na ślub i w dodatku jest świadkiem także wybaczcie.♥
Ktoś w Zakopanym? Duuuużo ludzi wszędzie.♥
Miłego i mam nadzieję, że się podobało.♥
Postaram się też opublikować jak najszybciej kolejną część Pure love i do zobaczenia za tydzień w kolejnej części.♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top