Krok ostatni. Ten na który zawsze warto czekać

    Nie byłem w stanie przez chwilę w ogóle cokolwiek powiedzieć, czy zrobić, bo mnie zwyczajnie w świecie zatkało. Mógłbym spodziewać się wiele po Jiminie, jak na przykład ta kurtka, która była najlepsza, ale... Nie najpiękniejsza, bo przede mną stoi perfekcja w każdym aspekcie.

-Ja... - Jimin widząc mnie w takim stanie zachichotał uroczo i cały zarumieniony podszedł do mnie, opierając ręce na mojej klatce piersiowej, po czym stanął na palcach, by cmoknąć mnie niemal niewyczuwalnie w usta.

-Czyli mam rozumieć, że podoba ci się taki prezent? – Spytał nieco niepewnie i zsunął mi koszulę z ramion, na co ani trochę nie zaprotestowałem.

Materiał spadł na ziemię, poniekąd wybudzając mnie z transu, więc od razu postanowiłem skorzystać z chwilowej przytomności mojego umysłu i wziąć sprawy w swoje ręce.

Ułożyłem dłonie na biodrach pięknego blondyna, który w tym momencie był bóstwem w ludzkim ciele. Mógłbym paść przed nim na kolana i wykonać każdy rozkaz, byle by móc jeszcze chwilę bardziej oślepić się jego blaskiem... Tylko zastanawiam się, czy bym nie oślepł całkowicie.

-Jesteś najpiękniejszy... Najcudowniejszy... Jesteś moim wszystkim Minnie. – Nie musiałem odwracać wzroku od pięknych oczu blondyna, nie musiałem się wstydzić swoich uczuć, ani tego, że ta perfekcja ma nade mną całkowitą władzę. Byłem słaby i bezbronny, ale tylko dla niego, tylko przed nim mogłem zrzucić wszystko z siebie i nadal czuć się docenionym, kochanym i zrozumianym.

-Tylko ja i ty... Bądźmy dzisiaj razem... - Zamiast cokolwiek odpowiedzieć, połączyłem nasze usta w pocałunku.

Nie byłem nachalny, ani brutalny. To było romantyczne, miłosne i ciepłe, jeśli mogę tak to określić, a zaraz miało się też stać gorące, tak bardzo, że szyby będą parować, gdy nasze ciała się połączą i zaczną ze sobą współgrać.

-Ahh Jungkookie... - Jimin wymruczał słodko, kiedy złapałem go mocniej w swoich ramionach i zacząłem pieścić jego wrażliwą szyję, która już kilka razy była przeze mnie bardzo widocznie przyozdabiana.

-Chodźmy do sypialni... - Mruknąłem do ucha słodkiego blondyna, zaraz po tym lekko je przygryzając i całując to miejsce.

-A... Możemy zostać tutaj? – Zapytał, a ja spojrzałem na miękkie posłanie, które Jiminnie przyszykował, by było nam wygodnie koło choinki, kiedy otwieraliśmy prezenty... A skoro to miejsce jest do tego przeznaczone, to znaczy, że i mój najlepszy prezent musi być tam rozpakowany.

-Cudowny pomysł perełko. – Zgasiłem jeszcze szybko światło, powodując bardziej romantyczną atmosferę, którą zapewniały świeczki, lampki choinkowe i wiele innych światełek o ciepłej barwie. W pomieszczeniu nadal było dosyć jasno, ale na pewno bardziej nastrojowo.

Wróciłem prędko do mojego chłopaka i uśmiechając się do siebie, znów powróciliśmy do pocałunków, które z chwili na chwilę były coraz bardziej zachłanne, jakby każdy z nas doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kolejny element zostanie skradziony i schowany głęboko w naszych sercach.

Złapałem Jimina za ręce, które ucałowałem ściągając z mojej szyi i przygryzłem wargę, patrząc na zarumienioną buzię, po czym położyłem jego pulchne dłonie na moim rozporku, przekazując tym, że może w końcu pozbyć się chociaż części mojej garderoby, którą jeszcze miałem na sobie.

Jimin jeszcze bardziej się zawstydził, dlatego cmoknąłem go słodko w usta, ośmielając w ten sposób i powodując, że blondyn drżącymi rękami rozpiął w końcu guzik moich jeansów i rozsunął rozporek.

Pomogłem mu ściągnąć z siebie obcisłe spodnie oraz pozbyłem się również niepotrzebnych skarpetek.

-Jeszcze to. - Chciałem podnieść Jimina, ale powstrzymał mnie, wskazując na moje bokserki, w których lekko stwardniały członek wyraźnie się już zaczął odznaczać.

Oblizałem usta, patrząc na moje słodkie kochanie i bez skrępowanie ściągnąłem bokserki, stając przed blondynem w pełnej okazałości.

-Podobają mi się twoje tatuaże... - To chyba była jakaś próba flirtu... Bardzo udana próba.

Napiąłem mięśnie i złapałem jedną z rąk Jimina, by położyć właśnie na wytatuowanej części ciała, pozwalając badać mu strukturę mojego umięśnienia.

Mniejszy poczerwieniał, ale nie wyglądał na takiego, co miałby uciec. Wręcz przeciwnie, przysunął się do mnie i odwrócił tyłem, bym mógł rozwiązać śliczną kokardę, która była zawiązana na dolnej linii pleców i tym samym pozwolić całej wstążce opaść na podłogę, pozostawiając Jimina zupełnie nagiego.

-Moje śliczne kochanie... - Pocałowałem niższego najpierw w ramie, później zająłem się jego szczęką a na samym końcu połączyłem któryś z kolei dzisiejszego wieczoru nasze usta i wziąłem go na ręce, łapiąc pod zgrabnymi udami.

-Kookie... - Jimini wił się nieco w moich ramionach, chcąc czuć chyba więcej mojego dotyku na sobie.

Położyłem mniejszego na puchatym posłaniu, które znajdowało się zaraz koło choinki i w ten sposób od razu znalazłem się pomiędzy zgrabnymi nogami, które chętnie się przede mną rozłożyły.

-Myyyhh... - Jiminnie zajęczał mi w usta, w momencie, w którym zacząłem powoli ocierać nasze krocza o siebie i zjechałem jedną dłonią na duży pośladek, ściskając go.

-Jungkoookie... - Mniejszy nie był w stanie zapanować nad sobą, kiedy w grę wchodziło pieszczenie jego szyi. Już nie raz pokazywał mi, jak bardzo ta część jego ciała jest wrażliwa, a ja skrupulatnie to wykorzystywałem za każdym razem.

-Aniołku potrzebuje czegoś do...

-Tutaj. – Jiminnie wskazał na czerwone pudełko, znajdujące się pod choinką, którego wcześniej nie zauważyłem.

Podniosłem się z blondyna, by móc po nie sięgnąć, a gdy je otworzyłem to uśmiech wypłynął na moje usta, bo w środku był dokładnie ten ,,sex zestaw", który kupiłem, gdy Jimin zadzwonił do mnie z propozycją.

Wyciągnąłem potrzebne rzeczy i znów powróciłem do mojego seksownego blondyna, który nagi i rozpalony czekał na mnie z rozłożonymi nogami, zarumienioną buzią i mokrymi ustami od śliny.

Nałożyłem odpowiednią ilość żelu intymnego i rozsmarowałem sobie między palcami.

Drugą dłonią zacząłem sunąc po ciele rozpalonego aniołka, który wyginał plecy w łuk pod wpływem mojego dotyku. Cudowny widok...

-Skarbie... Na pewno tego chcesz? – Musiałem spytać, zaraz po tym kilka razy muskając słodziutkie wargi.

-T-Takkk Kookie... Ach... - Włożyłem powoli najdłuższego palca do małej dziurki Jimina i po chwili, kiedy już miałem pewność, że się przyzwyczaił zacząłem nim poruszać.

-Wszystko w porządku? – Zapytałem pieszcząc sutek mniejszego ustami, by odciągnąć jego uwagę od mojego palca w środku, do którego zaraz dołączy drugi.

-Ach... Tak, nie boli... - Jiminnie przyciągnął mnie do pocałunku, a ja postanowiłem wykorzystać moment i dołożyłem drugiego palca, który wszedł już bardziej opornie, niż pierwszy.

-Rozluźnij się kochanie... Jesteś bardzo dzielny.

-Mówiłeś, że go usunąłeś. – Dotknąłem kciukiem małego tatuażu na kości miednicznej, który gdy Jimin ma majtki, staje się po prostu niewidoczny.

-Nie usunąłem, bo wiem, że ci się podobał. – Odpowiedział, szybciej oddychając zapewne spowodowane to było moimi palcami w jego wnętrzu.

-Pasuje ci. Jesteś cholernie pociągający kochanie...

-Och! - Jimin nagle jęknął naprawdę głośno, tak, że aż przeszły mnie ciarki podniecenia i odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy.

-O to mi chodziło. – Od tej pory zacząłem uderzać tylko w to miejsce, a Jiminnie chyba nawet nie poczuł, że dołożyłem trzeciego i ostatniego palca, którego zamierzałem w niego włożyć.

-Nie boli? – Musiałem się upewnić, czy jeszcze nie za wcześnie chce zastąpić swoje palce czymś o wiele większym.

-Nie Kooko. – Odpowiedział, wywołując tym mój cichy chichot.

-Kooko? – Spytałem, wysuwając palce i wyciągnąłem prezerwatywę z opakowania, następnie ją otworzyłem i nałożyłem na twardego do granic możliwości penisa, odrzucając opakowanie nieopodal. Tak samo, jak po palcach rozsmarowałem żel po penisie i wszedłem pomiędzy chętnie, chociaż nadal nieco nieśmiało rozkładające się przede mną uda.

-Szybciej, proszę... - Jiminie chciał dotknąć swojego członka, ale złapałem jego niegrzeczną rączkę i pocałowałem kiwając głową, że ma tego nie robić, bo to ja tutaj jestem od sprawiania przyjemności.

-Jak będzie coś nie tak masz od razu mówić, dobrze słoneczko?

-Tak Jungkookie... Kocham cię. – Cichy szept dotarł do mojego ucha, a ja nie mogłem na to nie odpowiedzieć, dlatego najpierw czule pocałowałem blondyna, a następnie równie szczerze mu odpowiedziałem.

-Ja ciebie też bardzo kocham i zamierzam ci to dzisiaj pokazać w taki sposób. – Całowaliśmy się jeszcze dłuższą chwilę, coraz namiętniej i zachłanniej dotykając się i po prostu pragnąc swojej bliskości.

Złapałem swojego nabrzmiałego członka i całując mniejszego, by odwrócić jego uwagę, powoli zacząłem się wsuwać w jego ciasne... Cholernie ciasne wnętrze.

Pozwoliłem sobie, aż cicho jęknąć, kiedy wszedłem cały, bo Jimin jak się okazuje jest perfekcyjny w każdym elemencie swojego ciała.

-Minnie...? – Zobaczyłem, że mój słodki chłopiec ma szklane oczy, co nieco mnie zmartwiło, ale widziałem w jego oczkach, że żadnej krzywdy mu nie robię.

-Jesteś... Bardzo duży Kookie... I tak... Głęboko... Dobrze mi, boli tylko troszkę, jakbym przeciął paluszka, albo wyszedł mi duży pryszcz. – Obydwoje zaczęliśmy chichotać. Ja z dwóch powodów. Po pierwsze mojemu skarbowi było dobrze, a po drugie to fakt, że porządnie udało mi się go rozciągnąć.

-Accchh!

-Okay? – To przecież nie możliwe, żebym trafił już za pierwszym razem... Prawda?

-Tak... Och Jungkookie... Proszę, jeszcze raz. – Poruszyłem się ponownie, powodując, że mój mały seksowny kotek, wygiął się w łuk i znów głośno jęknął.

Zadowolony postanowiłem zacząć powoli, ale za to całą długością w równym tempie poruszać się i w ten sposób sprawiając nam obu coraz więcej przyjemności.

Jimin jedną ręką trzymał mnie za szyją, przyciągając mnie bliżej siebie i co chwilę pozwalając mi się całować, drugą dłoń za to splotłem z tą moją, poddając się temu wspaniałemu uniesieniu, na które cierpliwie czekałem i mógłbym czekać tyle, ile Jiminnie by potrzebował czasu, chociaż przyznam, że ostatnio stałem się w jego kierunku bardziej śmiały i pozwalałem sobie na różnego rodzaju ,,macanki" lub inne takie. Na przykład dwa dni temu spałem nago, a Jimin nie potrafi spać inaczej, niż przytulony do mnie... I takim sposobem w końcu pozwolił mi na dopieszczenie jego dziurki moim językiem. Moje słodkie kochanie tak cudownie jęczało...

Po dłuższej chwili takiego tępa i patrzenia, jak mój chłopiec poddaje się rozkoszy postanowiłem przyśpieszyć.

-Jungkook! – Jimin krzyknął, zaczynając głośno sapać, a ja uśmiechnąłem się cwaniacko, po czym przyśpieszyłem jeszcze bardziej, powodując, że dźwięk obijających się o siebie ciał był słyszalny za pewnie w całym mieszkaniu.

-Jung... Kook... Ach jak mi... Dobrze...

-Minnie cholera... Jesteś cudowny. – Pot zaczął ze mnie spływać, ale nie zamierzałem nic z tym robić. Jimin tak samo sapał i pozwalał mi na coraz więcej i w większych dawkach intensywności. Coś czuję, że nasze zbliżenia seksualne będą na porządku dziennym.

-Achhh! – Jimin naglę doszedł rozlewając się pomiędzy naszymi brzuchami. Opuściłem jego wnętrze, pozwalając na to, by w spokoju przeżył silny orgazm, który pochodził prosto z głębi, bo jego dziurka pulsowała, pokazując mi jak silne było to doznanie.

-Było dobrze? – Spytałem po chwili, w której uspakajaliśmy oddechy i skradaliśmy sobie romantyczne pocałunki.

-Najlepiej... – Jiminnie przełknął ślinę, nawilżając zaschnięte gardło i spojrzał na mnie rozkochanym wzrokiem.

-A tobie? – Spytał, mocno mnie przytulając.

-Cudownie kochanie, jesteś najlepszy. – Zapewniłem, pomimo tego, że nie osiągnąłem spełnienia.

Po dłuższej chwili podniosłem się z mniejszego, który od razu wyłapał, że prezerwatywa jest pusta i widząc to poderwał się od razu do siadu.

-Ty nie...? – Uśmiechnąłem się ciepło i pocałowałem go czule, chcąc ściągnąć gumkę, ale Minnie mnie uprzedził, sam się jej pozbywając, ku mojemu zdziwieniu.

-Skarbie to nic i tak było cudownie. – Zapewniłem, ale Jiminnie mnie pocałował, uciszając w ten sposób i usiadł na piętach, pochylając się jeszcze do przodu i za nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, mój słodkie chłopiec zaczął lizać samą końcówkę mojego wciąż twardego penisa niczym mały kotek, który bawi się kłębkiem wełny... Urocze... I kurewsko seksowne.

-Moja kicia... Mmmm... - Mruknąłem, kiedy Jiminnie popatrzył mi w oczy mając całą buzię świecącą od śliny. Końcówką mojego członka zaczął jeździć po swoich wargach, jak najlepszą szminką, po czym wsadził go do buzi, co spowodowało, że mój twardy członek wypchnął mu policzek.

-Kurwa mać... - Sapnąłem, bo mniejszy nadal stymulując końcówkę zaczął poruszać głową. Jedną dłonią podparłem się, żeby nie położyć z wrażenia, a drugą wplotłem w jego jasne włoski, delikatnie za nie pociągając w momentach, w których przyjemność była zbyt intensywna.

-Minnie nie. – Powiedziałem stanowczo i pociągnąłem niezadowolonego Jimina, który wyglądał, jakbym mu zabrał najlepszą zabawkę.

-Ale Jungkookie... Podobało mi się, czemu nie chcesz? Nie było przyjemnie? – Zrobił smutną minkę, przytulając się do mnie.

-A może... Spróbujemy inaczej? – Zaproponowałem, sadzając sobie blondyna okrakiem na kolanach.

-Inaczej? Czyli jak, bo nie skończymy prezentu, jak ty też... No wiesz... – Jiminnie zawstydził się, co wywołało mój uśmiech.

Sięgnąłem po żel, który cały czas gdzie się tutaj plątał i otworzyłem go, pod czujnym i zaciekawionym wzrokiem mojego skarbu.

-Daj rączkę aniołku. – Jiminnie posłusznie wyciągnął swoją pulchną dłoń, a ja złapałem ją w tą swoją większą i nalałem sporą ilość rozgrzewającego żelu.

-Zaufaj mi. – Szepnąłem, całując znów blondyna, który chętnie oddawał pocałunki i gdy się od siebie oderwaliśmy przeniosłem jego dłoń na moją sterczącą męskość.

Jiminnie od razu wiedział, co ma zrobić, dlatego już po chwili cała długość była nawilżona do tego stopnia, że mogliśmy zacząć działać.

-Unieś się... Idealnie kochanie... A teraz powoli usiądź z powrotem... O cholera...

-Poinstruowałem blondyna, co ma zrobić i aż stęknąłem z przyjemności, bo znów znaleźć się w ciasnym wnętrzu takiej śliczności to najlepszy prezent, jaki mogłem kiedykolwiek otrzymać.

-Aaaahhh... T-tak Głęboko... - Jiminnie wbił paznokcie w mój kark, posapując głośno i przyzwyczajając się do wielkości, jaka się w nim znalazła.

Z bioder mniejszego przeniosłem dłonie tak, by móc go teraz całego obejmować ramionami.

-Kocham cię... Bardzo. – Szeptałem pomiędzy pocałunkami i zacząłem unosić Jimina, by mógł załapać rytm i chwilę później z moją pomocą, zacząć mnie ujeżdżać.

-Ja też Kookie... Kochaj mnie mocniej... Och tak... Jesteś taki duży... Tak dobrze... Ach! – Jimini pojękiwał coraz głośniej, szybciej podskakując i co najlepsze, wyżej.

-Cholera... - Przekląłem, kiedy penis wysunął się z mniejszego, ale szybko go złapałem i znów umieściłem pomiędzy pośladkami seksownego blondyna, który jak tak dalej pójdzie, stanie się przysłowiową seks maszyną.

-Tak... Tak... Tak! – Raz za razem uderzałem w prostatę Jimina, który ujeżdżał mnie na pełnych obrotach i jęczał tak głośno, że za pewnie sąsiedzi z dołu nas słyszą, ale miałem to gdzieś, bo przecież kocham się z moją cudowną kruszynką, którą tylko ja mogę doprowadzać do takiego stanu.

Czułem, że fala orgazmu się zbliża, ale postawiłem sobie za cel doprowadzić do jeszcze jednego spełnienia Jimina i zamierzam go osiągnąć.

-Chodź do mnie. – Położyłem się na plecach pociągając mniejszego na siebie i podkurczyłem nogi, by mieć jakieś zaparcie, po czym zacząłem mocno i z zawrotną prędkością się w niego wbijać. Jiminnie zaczął wręcz krzyczeć moje imię i kilka innych bardziej niecenzuralnych słów, których na co dzień raczej nie używał.

Głośno stęknąłem, podczas gdy wspólnie osiągnęliśmy orgazm. Jiminnie podczas moich trzech końcowych silnych ruchów uronił łzy i głośno zapiszczał, ale byłem pewien, że wszystko było spowodowane zbyt dużą rozkoszą, która ogarnęła nie tylko nasze ciała, ale także umysły.

-Kocham cię Jug... Kook... Kocham...

-Ja bardziej kocham. Czasami, aż boli mnie serce, tak mocno się w tobie zakochałem skarbie...

-Kochamy tak samo mocno. – Minnie podniósł zmęczony główkę z mojego ramienia i popatrzył mi w oczy.

Odgarnąłem kosmyki blond włosów, żeby nie wpadały mu do oczu i pocałowałem namiętnie, przekazując wszystkie uczucia, jakie do niego żywię.

-Było dobrze? – Zapytałem, wysuwając się z nadal lekko jeszcze pulsującego wnętrza mniejszego.

-Było perfekcyjnie. Gdybym wiedział, że to tak przyjemne, to już dawno byśmy się kochali Jungkookie. To lepsze niż.. No wiesz...

-Walenie konia?... Znaczy masturbacja, wybacz skarbie. – Jimin schował buzię w mojej szyi, za pewnie się zawstydzając, co w sumie jest nieco dziwne, bo właśnie odpoczywamy po intensywnym kochaniu do tego nadal nadzy, spoceni i umazani spermą.

-Jungkookie...?

-Tak aniołku? – Przytulałem i głaskałem Jimina od pleców, aż po pośladki, co chwilę cmokając go w losowe miejsce.

-Bo ja... Czuje cię nadal w środku, wiesz...? – No tak, było bez kondoma.

-Nie martw się, zaraz cię calutkiego wyczyszczę, dobrze?

-Tak Kookie... Mam nadzieję, że...

-Hmmm? – Mruknąłem pytająco, kiedy Jiminnie zamilkł.

-Jutro...

-Nie wstydź się Minnie, naprawdę nie masz czego, już bliżej być nie możemy, niż jesteśmy w tym momencie.

-Jutro też mnie przelecisz? – Zastygłem w bezruchu, bo tego to się nie spodziewałem.

-Ach! – Jiminie pisnął z zaskoczenia, kiedy lekko klepnąłem go w nagi pośladek.

-A co to za słownictwo? Gdzie się podział mój aniołek? Nie przelecę cię słoneczko, bo jesteś moim kochaniem, a ja z tobą mogę się tylko kochać i to wiele razy, okay?

-No dobrze to będziemy też się kochać jutro? – Powtarzam pytanie. Gdzie mój aniołek?

-Jak nie będzie cię nic boleć, to kiedy tylko będziesz chciał. – Zapewniłem, wiedząc, że nowo poznane miejsce między pośladkami blondyna, będzie przeze mnie odwiedzane baaardzo często.

-Kocham cię!

-Ja ciebie też bardzo kocham.

********************

Wybaczcie za brak części w poprzednim tygodniu, ale jakoś nie mam motywacji, by regularnie dodawać.

To była ostatnia część, ale w najbliższym czasie pojawi się jeszcze mały BONUS.♥

Mam nadzieję, że całość wam się podobała♥

Niedługo pojawi się coś nowego i mam też pytanie. Wolicie coś bardziej przyzwoitego, czy mniej, bo mam dwie opcje♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top