fifty-three
Hyunjin nie umiał znieść tego, jak bardzo w tamtej chwili trzęsły się jego dłonie. Stres ogarniał go od środka, a serce uderzało coraz mocniej na myśl o tym, co chciał zrobić. I chociaż nie umiał powstrzymać strachu, to jednak wiedział, że Changbin miał rację — po tym, co postawił na szali, mógł zaryzykować jeszcze w tej sytuacji.
Jeszcze jakiś czas temu nie przypuszczałby, jak mogłoby potoczyć się jego życie — że zaryzykuje tak wiele, złamie kontrakt, zakocha się. I chociaż miał świadomość tego, że jeden błąd, a wszystko co miał i znał, mogło się skończyć, ale jednak z każdym dniem przywiązywał się do Jisunga coraz mocniej, nie będąc w stanie go porzucić. Chciał widywać codziennie jego śliczną buźkę, móc przytulać go godzinami, powtarzać czułe słówka, nawet jeśli nie mógł.
Jisung został u niego trochę dłużej, niż według założeniu miał. Sam napisał menadżerowi, że się spóźni, nie będąc w stanie wyjść wtedy z mieszkania, jakby Jisung działał na niego jak magnes. Zresztą, to, o co poprosić miał Hana, było o wiele ważniejsze, niż jakieś tam sprawy w wytwórni — a przynajmniej w tamtej chwili.
Tym razem oboje zachowali się o wiele mniej niezręcznie, niż podczas ich pierwszego spotkania. Film, który puścili, by odciągnąć myśli od wcześniejszych wydarzeń tego dnia, leciał w tle, zaś młodszy z nich był mocno wtulony w ciało Hwanga, który to nie miał zamiaru na to narzekać. Wręcz odwrotnie — z ekscytacją przyciągał ciało niższego jeszcze bliżej, nie będąc w stanie nacieszyć się jego obecnością. Wiedział, że działała ona niezwykle uspokajająco, gdyż Han istotnie pomógł mu uspokoić się po kłótni z Changbinem. Teraz jednak był zbyt zestresowany tym, co chciał zaproponować brązowowłosemu, by cokolwiek było w stanie uspokoić jego uderzające jak oszalałe serce.
Od ostatniej wiadomości do Changbina minęło ponad pół godziny i wiedział, że musiał coś zrobić, nawet jeśli bał się odpowiedzi. Dlatego też odchrząknął głośno, tym samym ściągając na siebie spojrzenie młodszego.
— Jisung — mruknął, a jego głos był przeraźliwie piskliwy i brzmiał tak żałośnie, że sam się sobą załamał. — Jisungie — powtórzył i tym razem zabrzmiało to o wiele subtelniej. — Mam pytanie.
Jisung oderwał spojrzenie od ekranu telewizora, momentalnie zapominając o filmie, który oglądał jeszcze przed chwilą. W zamian całą swoją uwagę skupił na Hyunjinie, przekręcając się w jego kierunku i wbijając spojrzenie w jego zaniepokojone oczy.
— Tak? — odparł, a uśmiech, jaki następnie wkroczył na jego usta, nieco uspokoił nadal panikującego Hyunjina.
W tym momencie Hyunjin poczuł, jak jego serce staje.
— Ja — zaczął, nie potrafiąc jednak wydusić ani słowa. — Ja — powtórzył, cały czas wpatrując się w zaciekawione i nieco zaniepokojone tęczówki niższego. — Ja chciałem spytać, czy zostaniesz moim chłopakiem, bo naprawdę mi na tobie zależy i chcę zaryzykować, by mieć cię przy sobie ciągle — wydukał na jednym oddechu, tak szybko, że Jisung ledwo wyłapał to, co powiedział.
Z początku Jisung jedynie rozchylił szeroko oczy, mrugając parę razy z niedowierzaniem, jakby nie umiał pojąć tego, że to działo się naprawdę. I szczerze, panika już wtedy przeszyła ciało Hwanga, gdyż wystraszył się on, że brak reakcji za chwilę mógł równać się z odmową. Jednak gdy po chwili Han uniósł niepewnie swoją dłoń, następnie układając ją na policzku czarnowłosego, w sercu piosenkarza pojawiła się kolejna fala nadziei.
I gdy tylko Jisung niespodziewanie uniósł się lekko, następnie przyciskając swoje usta do tych Hyunjina, starszy zrozumiał, jaka była odpowiedzieć.
— Tak, Hyunnie — odpowiedział, odrywając się od kuszących ust czarnowłosego. — Zostanę twoim chłopakiem.
I chociaż oboje wiedzieli, jak wiele trudności ich czeka, to wtedy jednak w ich sercach zapanowała czysta radość.
...
[573 słowa]
ja wiem że to dno jakieś, ale zaczęłam to pisać o 21 i wgl ten rozdział jest jakiś z dupy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top