Eleven
Po wczorajszym dniu mój humor zmienił się ogromnie. Pogodziłem się w końcu z Jungkookiem mimo to on nadal trzymał dystans pomiędzy nami i cóż gdy dostałem od niego w twarz bolało cholernie jednak starałem się tego nie pokazywać. Naprawdę nie sądziłem, że chłopak może mieć tak mocne uderzenie szczególnie, że kilka lat temu nawet nie był w stanie uderzyć mnie z taką łatwością i siłą. Byłem z niego niesamowicie dumny, że w końcu wziął się w garść i zaczął chodzić na treningi z samoobrony czy nawet na siłownie bo wcześniej był małym chucherkiem, które zawsze kryło się w moich ramionach, a teraz? Teraz jest tak samo silny jak ja.
Po naszych wczorajszych zakupach młodszy zaprosił mnie do siebie na gorącą czekoladę, gdzie spędziliśmy miło czas przed telewizorem i przy okazji poznałem swoją córeczkę, która była wspaniały dzieckiem. Kookie wychował ją na tak cudowną dziewczynkę, że byłem rozczulony. Również zostałem przez nich zaproszony na kolacje wigilijną na co mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Może nie jesteśmy z powrotem w związku bo wiem, że jemu jest jeszcze trudno mi zaufać mimo, że nic nie zrobiłem, a tak właściwie to moja matka jednak pozwolił mi zostać u siebie na noc i spać z nim w jednym łóżku.
Jungkook miał trzymać dystans i sam mi mówił, że na razie tak będzie najlepiej... A teraz leży wtulony w mój tors na co zaśmiałem się cicho pod nosem. Nie przeszkadza mi to zbytnio bo jest mi tak przyjemnie i mógłbym tak spać z nim praktycznie codziennie. Jednak teraz, gdy chciałbym zrobić nam śniadanie to niestety nie mogę się ruszyć przez to, że również oplótł mnie nogami w pasie. Był naprawdę przesłodki i zawsze się tak zachowywał, gdy miałem wyjechać w delegacje to nigdy nie chciał mnie puścić i to chyba mu się nie zmieniło... A ja nie mam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie.
Po chwili do sypialni wbiegła mała z dużym pluszowym misiem i z szerokim uśmiechem, który od razu odwzajemniłem.
- Co jest, malutka? - przechyliłem głowę w bok i wziąłem ją na rączki sadzając obok siebie - Jesteś głodna?
- Tak - pokiwała główką - Chce naleśniczki... Tata robi przepyszne naleśniczki z czekoladą! - zaśmiałem się rozczulony i przeniosłem wzrok na młodszego, który nawet się nie poruszył.
- Chyba czas obudzić, tatę co? - uniosłem brew do góry - Bo ja też jestem głodny, ale niestety nie mam jak się ruszyć - westchnąłem śmiejąc się - Jungkookie - pogładziłem delikatnie jego policzek, na co nawet się nie poruszył... No tak nigdy to na niego nie działało. Przysunąłem swoją twarz bliżej tej jego i złożyłem czuły pocałunek na jego ustach.
- Mmm przyjemnie - wymruczał sam muskając moje usta na co uśmiechnąłem się lekko podnosząc do siadu.
- Wstawaj bo jesteśmy głodni~
- No już już - wymruczał sennie i sam się podniósł przeciągając - Mogłeś ty śniadanko robić bez budzenia mnie - jęknął niezadowolony i uderzył mnie lekko w ramie na co pokręciłem rozbawiony głową. Był naprawdę przeuroczy.
- Chciałem - uniosłem na niego wzrok - Ale ktoś jest straszną przylepą i przyczepił się do mnie jak koala przez co nawet nie miałem się jak podnieść - zachichotał pstrykając mnie w nosek na co fuknąłem niezadowolony.
- W sumie dobrze, że mnie obudziłeś... Mam ochotę na naleśniki z czekoladą - oblizał usta i zszedł z łóżka idąc prosto na dół na co pokręciłem tylko głową rozbawiony.
- Widzisz... Tata też ma ochotę na naleśniki z czekoladą, więc już wiemy co zjemy na śniadanko - wziąłem małą na rączki i razem zeszliśmy na dół. Gdy tylko posadziłem małą na krzesełku ta od razu zaczęła mi opowiadać przeróżne historię związane z przedszkolem czy jej kolegą, który zawsze kupuje jej fajne rzeczy.
***
- Chyba już powinienem się zbierać - odezwałem się po chwili, gdy film dobiegł końca i leciały już tylko napisy końcowe - Jest już naprawdę późno a nie chce znów się narzucać - westchnąłem. Tak naprawdę nie chciałem wracać do domu... Wolałem zostać tu z nimi i spędzić kolejny dzień razem we trójkę jednak obowiązki mnie wzywały. Musiałem jeszcze powypełniać jakieś papiery do pracy przez co nie uśmiechało mi się wracać.
- Musisz? - wymamrotał smętnie Kook patrząc na mnie - Nie możesz zostać jeszcze dziś na noc?
- Naprawdę bym chciał - odparłem patrząc na jego oczy przepełnione prawdziwym smutkiem. Nie sądziłem, że chłopak będzie smutny z takie powodu jednak jakoś miło zrobiło mi się na sercu i jeszcze bardziej zapragnąłem zostać tu z nimi... - Ale obowiązki mnie wzywają - westchnąłem ciężko.
- Jakie obowiązki? - zmarszczył brwi patrząc na mnie podejrzliwie.
- Muszę dokończyć pracę, którą zacząłem przed wczoraj jednak jej nie skończyłem przez spotkanie z tobą i spędzenie czasu razem - uśmiechnąłem się lekko - Jednak nie myśl sobie, że to twoja wina czy coś w tym stylu bo tak szczerze wolałbym spędzić ten czas tylko z wami jednak mając własną firmę nie jest tak wszystko łatwe jakbyśmy tego chcieli - wymamrotałem smętnie.
Przecież moglibyśmy się spotkać jeszcze jutro, pojutrze i w kolejne dni, jednak obu nam było smutno, że musieliśmy się rozstać na te kilka godzin. Jednak po chwili wpadłem na pewien pomysł.
- Co powiecie na to, żebym jutro pójść razem we trójkę na łyżwy? - uniosłem brew do góry patrząc na nich z szerokim uśmiechem. Miałem tylko cichą nadzieję, że jednak mała zostanie u rodziców chłopaka i spędzę z nim ten czas sam na sam jako randka...
- Yuri ma jutro balet - odezwał się po chwili namysłu Jungkook - A później idzie do mojej mamy robić jedzenie na święta - westchnął
- Ale możecie iść wy - zachichotała klaszcząc w dłonie - Mnie zabierzecie innym razem~
- No dobrze - skinął głową - W takim razie we trójkę pójdziemy następny razem - zgodził się i zagonił małą do kąpieli.
- Czyli mam traktować to jako randkę? - uniosłem brew do góry. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszyłem się z rozwoju sytuacji.
- Mmm może tak - zaśmiał się obejmując moją szyję rękoma - Jeśli chcesz może to być nasza randka - szepnął opierając swoje czoło o to moje. Teraz miałem ogromną ochotę go pocałować, ale nie wiedziałem jak zareaguje. Ostatnim razem jak dostałem od niego w twarz to wolałem już nie ryzykować... Chociaż rano mu to jakoś zbytnio nie przeszkadzało.
- Więc to będzie nasza pierwsza randka po sześciu latach - szepnąłem i przymknąłem oczy. Mimo, że miałem ogromną ochotę poczuć jego usta na tych swoich to ja nie byłem w stanie zrobić pierwszy krok, więc zrobił to on.
Od razu przyciągnąłem go do siebie jeszcze bliżej tak, że siedział na moich kolanach i pogłębiłem pocałunek mrucząc cicho zadowolony. Starałem się całować go delikatnie bez żadnego pośpiechu jednak to on sam inicjował nasz pocałunek przez co stawał się on bardziej namiętny. Nie chciałem być mu niczego dłużny, więc wsunąłem język do jego buzi i złączyłem nasze języki w gorącym tańcu.
Zapewne doszłoby teraz do czegoś, więcej.
Pewnie posunąłbym się jeszcze dalej, a on nie miałby nic przeciwko... Jedyną przeszkodą jaka stanęła nam teraz na drodze to była wykąpana Yuri, która stała na środku salonu z czymś w ręce. Gdy zobaczyła nas w takiej pozycji od razu upuściła tą rzecz, a tak właściwie to szklankę, która rozbiła się na drobne kawałeczki.
Od razu oderwałem się od chłopaka i posadziłem go na kanapie biorąc małą na ręce. Nie powiem, że nie bo wystraszyłem się cholernie.
- Nic ci się nie stało? - spytałem zmartwiony i posadziłem ją obok - Nie wbiło ci się w nic szkło?
- Nie - szepnęła kręcąc głową - Przepraszam, tato... Nie chciałam rozbić tej szklanki... I nie chciałam wam przeszkadzać... Nie będziecie na mnie źli?
- Oczywiście, że nie - powiedzieliśmy jednocześnie patrząc na nią z czułością.
Nie chciałem ich znów opuszczać... Chciałem zostać przy nich już do końca swoich dni i miałem nadzieję, że Jungkook pozwoli mi zostać w jego sercu na jak najdłużej się tylko da.
****
Kto jest dumny? W końcu coś napisałam uwuwuw♥
Mam nadzieję, że rozdzialik nie jest taki zły :///
A teraz lecę się zdrzemnąć i dopakować resztę rzeczy. Buziaczki, dziubaski ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top