Rozdział 6

Walka MMA. Rzucenie butem. Sushi. Samochód Nialla. Apartament Harry'ego. Rozmawianie z Harrym.

Dwa shoty w środku.

- Jakiej muzyki słuchasz?

- Słyszałeś piosenkę 'Wild Boy'?

- Uch, a kogo to?

- MGK?

- Kto?

Harry zaśmiał się. - Jest raperem.

- Urgh, proszę, żadnego rapu.


- Co? Proszę! Musisz tego posłuchać! - Harry pogłośnił dźwięk.

Trzy shoty i półtora piwa.

Zayn pocałował szyję Nialla, a Louis wyszeptał do ucha Ni. - Masz to, czego chciałeś.

Niall zaśmiał się. - Mam o wiele więcej.

Louis skulił się ponownie przy ciele Harry'ego, kochając nadpływające od niego ciepło.

Sześć shotów, trzy piwa i jedna szklanka Hypnotic.

Harry przypiął Louis do lady w łazience i mocno go pocałował. Louis kochał każdy moment tego. Czuł, jak robi się twardy i naprawdę chciał Harry'ego.

- No dalej, chodźmy puścić następną piosenkę.

- Mmm... tak, pokaż mi coś innego, niż tego rapera - powiedział powoli Louis, przygryzając szyję Harry'ego.

Sześć shotów, pięć piw i jedna szklanka Hypnotic.

- Harry możesz zrobić mi przysługę?

- Tak kochanie, czego potrzebujesz?

- Kolejnego piwa? Proszę?

- Jasna sprawa, Lou.

- Louis pocałował miękko jego wargi i uśmiechnął się. - I weź też jedno dla siebie!

Sześć shotów, pięć i pół piwa oraz jedna szklanka Hypnotic.

- Rano będziesz tego żałował.

- Nie! Nie żałuję!

- Kochanie, twoje ciało jest wspaniałe; twoje uda i twój brzuszek, oh nie karz mi zaczynać o tym tyłku.

- Możemy zrobić więcej? Chcę zrobić więcej... Nigdy nie r-robiłem czegoś, czegokolwiek z facetem.

- Jestem trzeźwy.

- Mam się dobrze, chcę więcej.

- Chcę cię. Potrzebuję cię Haz. Pieprz...

- To dlatego, że jestem obleśny, prawda?

- Chcę tego! Nie obchodzi mnie to czy będę musiał o to błagać!

- Tak... w takim razie mnie pieprz. Pieprz mnie teraz.

- Nie, nie, kochanie... będziesz błagał o tego kutasa.

- Spraw, abym tak robił.

Louis był w szoku. Powoli usiadł na prysznicowej podłodze, ponieważ nie ufał wystarczająco swoim nogom, aby nadal stać. Chciało mu się rzygać. Przypomniał sobie. Oh cholera, pamiętał. Pamiętał to wszystko. Ale naprawdę wolałby nie.

- Harry! Jasna cholera! Twoje usta... o mój boże!

- Shh kochanie... shh... mam cię, dojdź dla mnie, tak?

Louis doszedł z imieniem Harry'ego na swoich wargach.

Louis pociągnął za swoje włosy, kiedy woda spływała po jego skulonym ciele. To nie mogło się stać. To dzieje się ludziom w filmach, nie w prawdziwym życiu.

- Chcę to wewnątrz siebie Harry, proszę... - Łzy spłynęły z oczu Louisa.

- W porządku, kochanie. Jesteś dla mnie taki dobry...

- Tak... tak, jestem dobry.

- Muszę najpierw włożyć w ciebie swoje palce, aby cię zranić, dobra?

- Mhm... o mój Boże!

- Nie kochanie, tylko Harry...

Louis delikatnie potarł swoje ramię. Dlaczego, dlaczego on? Nie był gejem. Jego oczy się rozszerzyły, to dlatego Niall nazwał go gejem. Był gejem? Czy coś takiego mogło się po prostu stać i nagle wszystkie te uczucia wypłynęły?

- Usiądź na tym kochanie, to czeka na ciebie...

- Mmm... tak. - Louis położył swoje nogi po każdej stronie Harry'ego i obniżył się.

- Kurwa! Harry, jesteś tak cholernie duży!

- Dzięki - jęknął Harry, kiedy Louis w pełni na tym usiadł. - W porządku, boo? Możesz się teraz poruszyć?

- Mmm... taaak... tak, czuję się taki pełny.

- Tak? Kurwa, pieprz mnie Lou.

Louis zamknął swoje oczy, życząc sobie, aby obrazy przestały przepływać przez jego głowę, ale tak się nie stało. A na domiar złego zaczynał być twardy.

- Zbyt dużo! Zbyt dużo! Doszedłem zbyt dużo razy.

- Wstydź się, boo... ponieważ jeszcze z tobą nie skończyłem.

- Proszę, porusz się, czuję się tak kurewsko dobrze, kiedy się ruszasz, Haz.

- Czy nie mówiłem ci, że będziesz o mnie błagał, Lou...

Louis był bałaganem pod Harrym. - Kurwa, Harry! Więcej, mocniej proszę! Potrzebuję więcej... chcę więcej.

- Tak Louis...

Louis.

Louis!

- Louis!

Louis warknął na swoje wspomnienia i wytarł swoją twarz. - T-tak?

- Tu Harry, wszystko w porządku? - Louis zamarł. To był Harry, a Harry również to pamiętał. - Oddychałeś naprawdę bardzo ciężko, po prostu chciałem zobaczyć czy wszystko z tobą dobrze?

Louis spojrzał w dół, tak miał mały... duży problem.

- J-ja... przypomniałem sobie, co się stało ostatniej nocy. - Louis usłyszał, jak drzwi się zamykają.

Harry westchnął. - Uch... tak. Przepraszam za to...

Louis skinął na podłogę. - Nie, nie musisz prze-przepraszać. - Łzy wypełniły jego oczy. - Chciałem... chciałem tego. - Krztuszący szloch opuścił jego wargi.

- Lou. - Harry powoli odchylił zasłonkę prysznicową, aby odsłonić skulonego Louisa. Wyłączył prysznic i delikatnie złapał Louisa.

- Nie... - Louis podniósł się i wstał. - Nie dotykaj mnie.

Harry westchnął i podał mu ręcznik. - Masz, wysusz się... ja wyjdę...

- Dlaczego?

- Huh?

- Dlaczego? Dlaczego?! Widziałeś mnie nago wczorajszej nocy. Widziałeś wszystko! - Krzyknął Louis i chwycił ciasno swój ręcznik.

- Louis... - Harry wszedł do brodzika.

- Nie, odsuń się! - Louis przesunął się w kąt.

Harry kontynuował i objął swoimi ramionami mokra posturę Louisa, a następnie go podniósł. Louis piszczał i krzyczał w ramionach Harry'ego, dopóki nie został rzucony na znajome łóżko. Nawet nie zauważył, że Harry wyciągnął go z łazienki.

- Możesz się proszę uspokoić? Więc będziemy mogli porozmawiać. Proszę? - Błagał Harry, wręczając Louisowi jakieś ubrania.

Louis zaczął ubierać się w ciuchy, które zdecydowanie nie były jego, pod oczami Harry'ego. - Tak, jestem twardy! Czy to pieprzone przestępstwo?

Harry pokręcił głową. - Niczego nie powiedziałem Louis. Wiem, że to dla ciebie trudne...

Louis zaśmiał się sarkastycznie. - Wiesz? Wiesz co? Byłem pieprzony przez mężczyznę wczorajszej nocy, a nie jestem nawet gejem! I chciałem tego Harry - jego głos załamuje się. - J-ja tego chciałem... - Harry wstał, aby przyciągnąć Louisa do uścisku, ale zamiast tego dostał pięścią w brzuch.

Harry osunął się i trzymał swój brzuch.

- Co do kurwy Lou?!

- Nie nazywaj mnie tak! I co? Myślałem, że jesteś pieprzonym bokserem, huh? Co się z tym wszystkim stało? - Krzyknął Louis, popychając Harry'ego.

Harry podniósł się. - Wiesz co?... Pieprz się! Pieprz się Louis! - Louis wzdrygnął się na szorstkość Harry'ego. - Zapomniałeś, że walczyłem ostatniej nocy. Jestem trochę poobijany ty głupku! Więc się pierdol!

Harry chwycił Louisa za kołnierz jego koszulki. Louis trząsł się ze strachu, ale jego przyrodzenie wydawało się jeszcze bardziej powiększać na słowa Harry'ego.

- Ale wiesz co... - Harry zaśmiał się smutno. - To by była zbyt łatwa droga.

- Co...

- Ugh, po prostu się zamknij! - Usta Louisa zamknęły się na słowa Harry'ego. - Wyjdź kurwa z mojego domu. - Louis nie był pewien, dlaczego słowa Harry'ego były takie piekielne, ale naprawdę chciał płakać.

- Jestem taki...

- Nie! Nie! Nie przepraszaj mnie, Louis! - Starszy chłopak pamiętał wcześniejszą noc, prawie przegapił czułe przezwiska Harry'ego.

- Ale...

- Ale nic! Zamknij się i wynoś się stąd! - Louis skinął głową i poszedł w kierunku drzwi pokoju Harry'ego.

- Jeśli chcesz swoje ubrania...

- Nie... po prostu je zostaw. Mam nadzieję, że posłużą jako wspomnienie. - Harry zachichotał mrocznie. - Wspomnienie sposobu, w jakim cię pieprzyłem na tym łóżku! - Głos Harry'ego się podwyższył. - Sposobu, w jakim pieprzyłem cię tak mocno, a ty błagałeś mnie bym nigdy nie przestawał! Jak bardzo chciałeś czuć się pełnym!

- Harr...

- Sposobu, w jakim podpierałeś się na swoich dłoniach i kolanach i błagałeś mnie, bym pozwolił ci ssać mojego 'dużego penisa'. To były twoje słowa.

- Harry pro...

- Wspomnieniem o tym, jak strasznie chciałeś, abym sprawił, byś czuł się tak przez tygodnie. Oh i będziesz, obiecałem ci to.

Louis odwrócił się, czerwony oraz prawie doszedł w spodniach na słowa Harry'ego.

~*~

- Więc nakrzyczał na ciebie, no dalej, nie możesz powiedzieć, że się dobrze nie bawiłeś?

Louis wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę szkolnego parkingu. - Tak Ni, mam na myśli to, że dobrze się bawiłem i zgaduję, że mi się to podobało... no wiesz...

- 'Wielki penis' Harry'ego. Twoje słowa. - Niall zaśmiał się przez telefon.

- Oh, zamknij się. - Louis rozłączył się i wyszedł ze swojego samochodu.

- Oh Louis! - Krzyknął Niall ze swojego samochodu. - Wydaje mi się, że się ze mną rozłączyłeś. - Louis podszedł do Nialla i uderzył go swoją torbą.

- Pieprz się, przynajmniej się położyłem.

Niall żachnął się. - Ow... cios poniżej pasa. Dlaczego musiałeś pójść w tę stronę? Ja i Zayn moglibyśmy się pieprzyć, gdybyście nie zajęli łóżka!

- Uh, był tam pokój dla gości, Niall.

- Oh, zamknij się, Louis. Skarżyłeś się na Harry'ego zaledwie pięć sekund temu.

Louis przygryzł swoją wargę, nie okłamywał samego siebie. Wiedział, co lubił, a czego nie, nie rozpowiadał bzdur. Harry zajmował jego myśli odkąd on i Niall opuścili jego mieszkanie tamtego poranka. Nie mógł spać, nie mógł jeść, nie mógł myśleć. Z Harrym uprawiającym z nim seks po jednej stronie mózgu i z Harrym będącym słodkim po drugiej stronie, za to na przedniej stronie jego umysłu było szorstkie słowa Harry'ego.

- Ja po prostu... nie rozumiem co się teraz dzieje Niall. Wiem, że nie jestem gejem... I co gorsze, El zadzwoniła wczoraj do mnie. - Nialljęknął, kiedy byli tuż przed pokojem nauczycielskim.

- Zadzwoniła do ciebie? Kłamca!

Louis pokręcił głową. - Nie. Zadzwoniła i teraz chce się spotkać dzisiaj spotkać.

- Co powiedziałeś?

- Powiedziałem tak...

- Dlaczego?! A co z Harrym?

- Co? Co z nim? Nie spotykamy się.

- Oh, więc sobota nic nie znaczyła?

Louis uniósł swoją brew na Nialla. - Niall, sprawiasz, że brzmi to tak, jakby to było czymś więcej niż tylko seksem po pijaku...

- I sądzisz, że nic nie mogłoby z tego wyjść?

- Jestem pewny, że nic by z tego nie wyszło, Ni.

- Cóż... idziemy na walkę w piątek po szkole.

- Co? Nie! Niall, no dalej.

Niall skinął głową. - Tak proszę pana, ty i ja. Zayn mnie zaprosił. Mam jego numer. Oh! I mam jego autograf! - Niall zanurkował w swoim wielkim plecaku i wyciągnął swoją broszurę.

Pomachał nią przed twarzą Louisa. - Widzisz?! Zayn Malik! - Niall uśmiechał się od ucha do ucha.

Louis wpatrywał się i wyrwał broszurę Niallowi z rąk.

- Hej!

- Idź do diabła, Nia... - Wymamrotał Louis, idąc w kierunku swojej klasy.

Niall zaśmiał się. - Spotkamy się tam Lou!

~*~

Louis wszedł na swoje zajęcia i nie oczekiwał, że dzieciaki w środku będą już gotowe. Dareen, Jacob i Andrew, aby być dokładnym.

- Niech pan usiądzie - powiedział poważnie Darren, wskazał na uczniowskie krzesło. Louis zmarszczył swoje brwi, ale powoli usiadł.

- Co pan robił...

- Byłeś z Harrym i Zaynem w sobotę! - Krzyknął Darren z wielkim uśmiechem.

Louis wzdrygnął się i przytrzymał swoją klatkę piersiową. - Co do cholery jest nie tak z...

- Był pan z nimi, panie T. Widzieliśmy was! - Wrzasnął Jacob.

- Widzieliście mnie? I proszę, przestańcie krzyczeć. - Ich trójka skrzyżowała ręce na swoich klatkach piersiowych i pozwolili Louisowi kontynuować. - Jak mnie widzieliście?

- Uh, byliśmy tam - powiedział głupio Andrew.

- Cóż... tak, tak samo ja.

- Wiemy to panie T! Widzieliśmy pana. Rzecz w tym, że wsiadł pan do samochodu Harry'ego. Zaraz potem jak rzucił pan w niego butem.

- Oh, błagam, przestańcie krzyczeć. Tak, wsiadłem do jego samochodu...

- Z panem Horanem! - Dodał Andrew.

- Tak, z nim. Po prostu poszliśmy na sushi... - Głos Louis stał się mamrotem. - I spotkaliśmy się w miejscu Harry'ego.

- Był pan w jego domu?!

Louis zaśmiał się na ich podekscytowanie. - Tak... tak, byliśmy tam.

- Oh mój Boże! - Darren przybił piątkę z Louisem. Koleś. To wspaniałe. - Louis zaśmiał się trochę bardziej. W pewien sposób było to wspaniałe.

- Więc co się stało? Piliście czy co? - Zapytał skwapliwie Darren. Louis zamarł. Cholera.

- Nic, po prostu się relaksowaliśmy, tak piliśmy. - Louis pociągnął za swój kołnierz, w pomieszczeniu zaczynało być duszno. - Niall i ja zostaliśmy na noc.

- Ty i Niall? O, o mój Boże! Pan i Pan Horan! Spali panowie w jego domu!

- Apartamencie - poprawił Louis.

- Apartamencie! - krzyknęli wszyscy. Louis zaśmiał się, myślał, że tym razem lepiej będzie śmiać się niż płakać.

~*~

- Niall, naprawdę nie chcę widzieć ponownie Harry'ego. On nie chce widzieć mnie, ja nie chcę widzieć niego. Proszę!

- Louisie Tomlinson! Jakim cudem pozwalasz mężczyźnie rujnować swoje życie, hmm? Hmm?!

- Niall, nie pozwalam mężczyźnie czegokolwiek rujnować, po prostu wolę go nie widzieć. Co, jeśli wciąż jest smutny?

- Oh przestań chrzanić! Znajdź innego faceta, by kołysał tym ciałem - jęknął Niall.

Louis zachichotał. - Niall. Nie jestem gejem. El i ja nawet uprawialiśmy seks zaraz po naszej randce w poniedziałek.

Niall zaśmiał się. - Tak? A przypomnij mi Lou, co było potem?

Louis zarumienił się na karmazynowy. - Oh, cholera, zamknij się.

- Nie było tak 'Oh Niall! Ledwo mogłem z nią wytrzymać. Wciąż myślałem o Harrym. Nawet wtedy, kiedy mi ssała!' - zaimitował Niall.

Louis pchnął go. - Odwal cię. Widzisz, to dlatego o niektórych rzeczach ci nie mówię. - Louis żachnął się, zakładając bluzę Harry'ego. Nosił ją teraz cały czas oraz jej nie prał. Nie obchodziło go to czy było to dziwne. Pachniała Harrym, a on lubił zapach Harry'ego, nie było w tym nic złego.

- No dalej, wchodzimy za darmo i możemy wejść na backstage! Woohoo!

~*~

- Hej Liam!

- Niall! Louis! Tak się cieszę, że przyszliście. - Liam przyciągnął zagubionych chłopców do ciasnego uścisku. Louis uśmiechnął się delikatnie i potarł swoje ramię, rozglądając się w poszukiwaniu burzy loków, które nawiedziły jego życie. Uspokoił się, kiedy nie zauważył Harry'ego.

- Oh, Harry i Zayn podpisują jakieś rzeczy dla VIP-ów. Nie martwcie się - zapewnił ich Liam. Louis uśmiechnął się wdzięcznie.

- Liam! - Zawołał kobiecy głos.

- Tutaj, kochanie!

- Hej - powiedziała bez tchu dziewczyna z kawowym kolorem skóry. - Ja... o Boże. Jestem zmęczona.

- Kochanie. - Liam pomógł jej usiąść. - Masz tam nasze dziecko, musisz przestać się aż tak bardzo przemęczać, słoneczko.

Dziewczyna uśmiechnęła się z miłością. - Li, jestem jedynie w piątym tygodniu i jestem zmęczona, ponieważ musiałam przejść dwa piętra po schodach. Jezu Chryste.

Liam zaśmiał się i pocałował dziewczynę w czoło. - Niall, Louis, to moja narzeczona Danielle. Dani to jest Niall, a to Louis.

- Miło cię poznać - przywitał się Louis.

Uśmiechnęła się. - Mi również. Jesteś 'Louisem'? Tak?

Louis spojrzał na nią zmieszany. - Tak, jest 'Louisem' - powiedział Liam, kręcąc głową.

Daniella przytaknęła. - Oh... czy Harry wie, że on tu jest?

- Tak, tak sądzę. Właściwie to lepiej ich sprawdzę. Zaraz wracam. - Liam szybko wybiegł bocznymi drzwiami.

W pomieszczeniu zrobiło się cicho. - Więc, dziecko? To miłe - powiedział jako pierwszy Niall.

Danielle uśmiechnęła się ciepło. - Tak, jestem szczęśliwa, on też jest szczęśliwy.

- Znacie już płeć? - Louis pacnął Nialla. - Hej!

- Powiedziała, że jest dopiero w piątym tygodniu ciąży, nie można tego powiedzieć tak wcześnie, głupku. - Niall nadąsał się.

Danielle zaśmiała się, ale skinęła głową. - Louis ma rację... I nie chcemy znać płci dziecka, chcemy, by to była niespodzianka. Więc Louis... jesteś chłopakiem Harry'ego, huh? - Danielle uśmiechnęła się.

Louis poczuł jak się rumieni. - Uh... Chłopakiem? N-nie, nie jestem nim.

- Masz na sobie jego sweter, prawda?

Louis przygryzł swoją wargę i skinął głową. - Tak... nie mam nic czystego.

Niall prychnął. - Proszę, nic czystego? Nosiłeś tę obskurną rzecz przez cały tydzień.

- Zamknij się, Niall! - Skarcił go Louis.

- Oh, drogi, cały tydzień? Wiesz, prawie zapomniałem o moim swetrze. - W pokoju rozbrzmiał głos Harry'ego.

Ciało Louisa zaczęło się trząść. - Ha-ha...

- Harry, tak. Jestem Harry, ale to już wiesz - kręconowłosy chłopak uśmiechnął się. Pochylił się nad Danielle i delikatnie pocałował ją w głowę. - Hej Dani, jak się masz?

Uśmiechnęła się. - Dobrze, dziękuję.

Zayn wszedł do pomieszczenia, krzycząc. - Liam jest pieprzonym kutasem Haz... O Niall! Lou! Hejka, przyszliście!

Buzia Nialla opadła na widok Zayna bez koszulki. Louis pokręcił głową i zamknął Niallowi usta. - Powinieneś to zamknąć, bo muchy ci wlecą.

Zayn pocałował policzek Danielle. - Co tam u ciebie, D?

- Zayn! Przyprowadź tutaj swój tyłek z powrotem! - Krzyknął Liam, wchodząc już do zapełnionego pomieszczenia. - Nie idziesz dzisiaj natą imprezę, chcesz wiedzieć dlaczego?

- Nie.

- Ponieważ macie jutro cholernie podpisywanie, ominęliście jedno w ostatnią sobotę, to się nie powtórzy! Ani ty, ani Harry! - Oczy Louisa przeszły na Harry'ego. Powiedzieli, że nic nie zrobili zeszłej soboty.

- W porządku Liam, cholera!

- W porządku Liam, nic! Zabierzcie swoje tyłki do pomieszczenia do ćwiczeń i przygotujcie się do swoich walk! - Krzyknął wściekle Liam, wychodząc.

- Boże, D, daj Liamowi trochę seksu czy coś, bo jest kompletnym kutasem.

Danielle jedynie potarła swój brzuszek i wzruszyła ramionami. - Nie mogę, nie chcę, aby dziecko wyszło ze wgięciem w głowie.

- Właściwie - przerwał jej Niall. - Możesz uprawiać seks, będąc w ciąży, musisz to tylko robić poprawnie.

Harry podszedł do Louisa w połowie rozmowy. - Lubisz mój sweter? - Louis skinął głową, jakby był poza kontrolą. Wargi Harry'ego uformowały się w uśmiech. - Jestem pewny, że tak, Lou. - Ciało Louisa zrobiło się gorące, tak naprawdę kurewsko gorące. Życzył sobie, aby nie zapocić swetra Harry'ego, ponieważ w tym pokoju robiło się zbyt ciepło na jego lubienie.

- Będziesz oglądał moją walkę?

- T-tak.

- Dobrze, będziesz mi kibicował?

- Tak...

- Dobrze, wtedy cię zobaczę, tak?

- Tak.

Harry oblizał drażniąco swoje usta i wyszedł.

- Do zobaczenia potem. Dzięki za przyjście - powiedział Zayn, machając im na pożegnanie.

Niall uśmiechnął się szeroko. - Żaden problem, Zayn! Do zobaczenia później.

Danielle potarła swój mały brzuszek i uśmiechnęła się szeroko. - Jesteś taki popieprzony, Louis.

Louis opuścił swoją głowę, wiedział, że taki był.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top