Rozdział 4
Louis włożył kawałek sushi do swoich ust, nim musiał odpowiedzieć na nadchodzące pytanie, dlaczego rzucił butem w samochód Harry'ego.
- Więc, wszystko zaczęło się tak - zaczął Louis. Popatrzył na Nialla, szukając potwierdzenia. Harry i Zayncierpliwie czekali. Louis odkaszlnął i lekko się uśmiechnął. - Uh... cóż... byliśmy na waszych sportach walki...
- Naszych sparingach - poprawił go Harry z uśmiechem.
- Tak, na sparingach! - Louis zaśmiał się trzęsąco, patrząc na Nialla, który posłał mu taki sam uśmiech. - I kibicowaliśmy wam... obydwojgu, prawda Niall? - Niall kiwnął głową z nerwowym uśmiechem.
- Kibicowaliśmy naprawdę głośno - dodał Niall.
- Tak i ten oto Niall kocha sport i cóż... - Louis zerknął na Nialla. Louis nie był pewien, dlaczego był taki podenerwowany, ale cóż tak było. Pociły mu się dłonie i nie mógł przestać się wiercić. Byli po prostu gwiazdami MMA, nie królowymi Anglii. Wykorzystał moment, by naprawdę się przyjrzeć Zaynowi i Harry'emu.Zayn miał małą bliznę na swoim lewym policzku i dało się zauważyć kilka siniaków i tatuaży pod kołnierzem jego koszulki. Harry wyglądał na bardziej pobitego, pod jego okiem był jasnofioletowy siniak, tatuażem miał na całym ramieniu, których wydawał się nie zauważyć podczas walki i dwa tatuażem wystawały mu spoza koszulki. Miał nacięcia na swoich dłoniach i jedno wyblakłe cięcie na swojej twarzy, a Louis był pewien, że było tego więcej. Louis wziął głęboki wdech, ale został uciszony.
- W porządku, naprawdę kurewsko cię lubię - Niall wskazał na Zayna. - Tak jakby bardzo, to w pewien sposób obsesja, jeśli mogę to tak nazwać i cóż naprawdę chciałem dostać twój autograf na swoje urodziny, ale kiedy się tam dostaliśmy, było tak w cholerę dużo ludzi, że nie mogłem się do ciebie dostać i zacząłem płakać. Wtedy Louis pobiegł prosto, a ja pobiegłem za nim, wtedy przystąpił do ściągania swojego buta i rzucił go w tył twojego samochodu, wy wysiedliście i cóż znacie resztę - powiedział Niall na jednym oddechu. Louis czuł ulgę, że nie musiał tego wyjaśniać samemu.
Harry i Zayn padli ze śmiechu.
Niall żachnął się. - Okej szczerze mówiąc, jesteście dobrzy w walce i w ogóle, nie musicie się kurwa z nas śmiać co chwilę przez całą cholerną noc. Spierdalajmy stąd Ni - powiedział Louis, wstając. Niall podążył za nim. - Zapłacimy rachunek - powiedział Louis, idąc w kierunku przodu.
Harry i Zayn wstali szybko i pobiegli za nimi, chwytając ramię Louisa. Louis odciągnął ich. - Mogę wam pomóc?
- Dlaczego idziecie? Nie śmiejemy się z was. Co jest z wami nie tak? - Harry zmarszczył brwi.
- Śmialiście się z nas, kiedy byliście w klatce, w samochodzie i teraz - żachnął się Niall.
Zayn zachichotał i uśmiechnął się do Nialla. - Ponieważ jesteście zabawni. - Niall zaczerwienił się.
- Tak czy inaczej musimy iść, jest chłodno. - Louis zawołał kobietę z przodu, więc mógł zapłacić.
- Iść gdzie, jest sobota? - Zapytał Harry, krzyżując swoje ramiona.
- Tak, cóż... czekaj. To nie ma znaczenia, co musimy zrobić. Nie znamy was w taki sposób.
- Cóż w pewien sposób jechałeś samochodem Harry'ego i mam na myśli to, że znamy wasze imiona... - powiedział zmieszany Zayn.
- To nie oznacza, że nas znacie. - Niall posłał Zaynowi swoje najlepsze spojrzenie.
- Myślałem, że mnie lubisz? - Żachnął się Zayn.
Twarz Nialla płonęła. - Tak... ja po prostu... ja... o mój boże, po prostu chodźmy.
- Tak, my teraz wychodzimy - powiedział Louis, podpisując swój rachunek. - Dziękuję za noc, um, ale musimy iść się upić, na razie - Louis chwycił Nialla.
~*~
Powietrze na zewnątrz było chłodne, jednak odczuwało się je lekko.
- Przepraszam? Jak zamierzacie się dostać do swojego samochodu? - Zapytał chytrze Zayn.
- Wciąż za nami chodzicie, naprawdę? - Zapytał podenerwowany Louis.
- Drażliwy, drażliwy, Lou - szydził Harry.
Usta Louisa uformowały się w 'o'. - Nie mów tak o mnie... ty... ty... porywcza osobo!
Harry spojrzał na niego, ale niemniej jednak się uśmiechnął. - Porywczy? Nie jestem porywczy.
- Bijesz ludzi dla życia! Co masz na myśli, mówiąc 'nie porywczy'!
Niall pociągnął za koszulkę Louisa. - Co?!
- Taksówka... - powiedział delikatnie Niall.
- Oh, w porządku, cóż pa chłopcy. Miło było was poznać. - Louis poszedł, by wystawić swoją rękę.
Harry przyciągnął go z powrotem. - Przepraszam.
- Dlaczego nie możemy was odwieźć z powrotem do waszego samochodu?
- Tak - powiedział Zayn, idąc za Nialla, kładąc dłoń na jego ramieniu. Całe ciało Nialla zamarło. - Nie musisz wydawać swoich pieniędzy na taksówkę, Louis. - Louis wpatrywał się w Zayna i wyrwał się z uchwytu Harry'ego.
- W porządku. Niall masz coś przeciwko temu, aby nas podwieźli? - Zapytał Louis, a Niall przełknął mętnie.
- Cóż Niall... Masz coś przeciwko? - Wymruczał Zayn z głową wciąż na jego ramieniu.
- N-nie...
- To załatwione.
~*~
- Są całkowitymi ciotami - wyszeptał Louis do Nialla.
- Nie wiem... w jakiś sposób nas lubią - odszeptał Niall.
Louisowi opadła szczęka. - Myślisz, że my jesteśmy ciotami - odszeptał cierpko.
Niall zachichotał. - Nie ty idioto...
- Wiecie, że was słyszymy - odszeptał Zayn, odchylając swoją głowę na tylne siedzenia. Twarz Louis zarumieniła się.
- Więc idziecie się upić? Jaka jest okazja?
- Jutro są urodziny Nialla - powiedział obojętnie Louis.
- Są twoje urodziny? Oh, racja, mówiłeś o tym w restauracji. Chcecie pić razem? Nie mamy dzisiaj wieczorem nic do zrobienia, prawda Haz? - Harry skinął głową w zgodzie.
- Tak.
- Nie.
Niall i Louis odpowiedzieli w tym samym czasie.
- Dlaczego nie? - Żachnął się Niall.
- Nie znamy ich - wysyczał Louis.
- Louis to może się już nigdy więcej nie zdarzyć. Moje marzenie się spełnia! Co, jeśli on chce mnie poślubić? - Syknął Niall.
- Niall, on jest hetero! - wyszeptał Louis.
- Jesteśmy tutaj. - Harry wysiadł i podniósł przednie siedzenia. Louis się wyczołgał, a Niall za nim.
- Więc chcecie wrócić do mojego miejsca i pić? Możecie mieć wypadek w nocy, jeżeli chcecie wracać do domu, pijani. - Harry mrugnął do Louisa. Tym razem Louis wiedział, że mrugnął.
- Możecie dać nam sekundkę? - Louis zaprowadził Nialla do jego samochodu.
- W porządku, teraz mnie posłuchaj. Wiem, że jesteś zakochany w Zaynie, ale to zły pomysł. Jesteśmy nauczycielami, powinniśmy wiedzieć lepiej! Nie chodzi się do domu z przypadkowymi ludźmi!
Niall zaśmiał się. - Louis, no dalej... Yolo?
- Yolo? Yolo? Pieprzone Yolo, Niall? Właśnie tego kurwa nie powiedziałeś? Nie! Nie Yolo. Ty jedynie umierasz raz! (You Only Die Once) Yodo!
Niall zaśmiał się jeszcze bardziej. - Yodo? Jesteś głupi, Lou. No dalej, proszę? To wielka okazja.
- Niall on nie jest gejem! Nie skończycie, będąc razem! - Louis czuł się źle ze słowami, które opuściły jego usta.
Niall spojrzał na ziemię, a następnie z powrotem na Louisa. - Louis to nie było bardzo miłe... - łzy spływały po twarzy Nialla.
- Ni... Ni, przepraszam. Przepraszam. - Louis przyciągnął Nialla do uścisku.
- Ugh... wszystko w porządku? - Zapytał Zayn. Niall odepchnął się i otarł swoją twarz.
- Tak. - Uśmiechnął się. - Wszystko jest świetnie.
Harry żachnął się. - Co zrobiłeś swojemu przyjacielowi?
Louis westchnął. - Nie twój interes. - Harry przewrócił oczami. Louis odwrócił się. - Ni, przepraszam. Chodźmy się upić i upewnię się, że ty i Zayn będziecie mieć swój moment.
Niall uśmiechnął się szeroko. - Dzięki, Lou! Idziemy! Będziemy jechać za wami w moim samochodzie.
~*~
- Więc jesteś nastawiony do tego pozytywnie, Ni? - Niall skinął głową. - Mam na myśli to, że w każdej chwili możemy zawrócić.
- Jezu, Lou tak! - Louis westchnął. - Louis, wiem, że nie chcesz tutaj być i przepraszam, ale mam połączenie z Zaynem, mogę to poczuć.
Louis spojrzał na Nialla. - W porządku Ni... Jeśli naprawdę tak myślisz, to jestem w stu procentach po twojej stronie. Żadnych więcej wątpliwości, znajdywanie nowych przyjaciół zawsze jest dobre, prawda?
Niall uśmiechnął się od ucha do ucha. - Dzięki, Louis, naprawdę. Ugh, to będą najlepsze urodziny w życiu! Mogę to poczuć. I hej... - zatrzymali się pod naprawdę mile wyglądającym budynkiem. - Harry wydaje się mieć połączenie z tobą Lou.
Louis zaczął grymasić. - Umm, nawet nie sądzę, że jest gejem.
- Uh, tak jest gejem. Również jest z tym otwarty.
- Cóż nie mam nic przeciwko niemu, ale ja nie jestem gejem. Hmm, to przypomina mi o tym, że muszę zadzwonić do El, ona...
- Louis. Serio? Wciąż rozmawiasz z Eleanor? Dlaczego? Czy ona nie ma chłopaka?
Ktoś puknął w okno Nialla. - Jesteśmy tu! - Krzyknął Zayn do zamkniętego okna.
- Miała chłopaka Ni, miała. Jeśli dobrze wszystko rozegram, to się ułoży.
Niall mruknął. - Louis - otworzył drzwi. - Lubię ją, jest miła i ładna, ale nie sądzę, że ona cię lubi.
Louis posłał mu małe spojrzenie. - Patrz Niall. Jeszcze będzie mnie błagać!
- Kto będzie błagał? - Zapytał Harry, otwierając drzwi Louisa.
- Ugh... dziewczyna - powiedział Louis, wysiadając z Range Rovera.
- Masz dziewczynę? - Zapytał Harry, zamykając za Louisem drzwi.
- Nie... właściwie nie, mam na myśli, czasem jest tak czasem inaczej...
- Nie, nie są razem - powiedział Niall, wkładając swój telefon do kieszeni.
- Wasza dwójka nie jest razem? - Zapytał Zayn, kiedy szli do windy w budynku. Louis i Niall zaśmiali się, aż rwało ich w boku. Louis nie był pewien, dlaczego nie mógł przestać się śmiać. - Nie... nie! Ew, w każdym razie, Louis nie jest w moim typie.
- Hej!
Zayn zachichotał. - A jaki jest twój typ?
- Hm... cóż lubię wysokich, ciemnych, przystojnych, wytatuowanych, takich, którzy walczą w MMA, quiffy zawsze są dobre, z kolczykami i ze Środkowego Wschodu.
Louis uśmiechnął się. - Myślę, że znam perfekcyjnego chłopaka dla ciebie.
Harry zaśmiał się i otworzył drzwi do swojego apartamentu. Pachniało jak kadzidło. - A ty, Louis... Jaki jest twój typ? - Głos Harry'ego był niski.
Louis przełknął cienko. - Uh... cóż...
- Louis lubi waginy - powiedział ze śmiechem Niall.
Harry skinął głową. - Interesujące.
Louosowi było duszno, chociaż apartament Harry'ego był naprawdę duży. Przeszedł przez wielką kuchnię i wszedł do salonu. - Twój dom jest naprawdę miły... - powiedział Louis ze zdumieniem.
Harry miał szafkę z trofeami i wieloma nagrodami oraz obrazy na ścianach, jego apartament był bardzo żywy.
- Dzięki. - Harry uśmiechnął się. - Czuj się jak u siebie w domu. - Louis spojrzał na Nialla, który rozmawiał o czymś z Zaynem. - Chcesz mi pomóc z drinkami? - Zapytał Harry, wskazując kciukiem w kierunku kuchni.
- Uh... tak jasne - Louis uśmiechnął się.
~*~
- Więc jesteś nauczycielem? - Louis skinął głową, on i Harry gawędzili w kuchni, kiedy Niall miał trochę czasu sam na sam z Zaynem.
- Uh tak, jestem nauczycielem od dwóch lat.
Harry uśmiechnął się. - To fajnie i lubisz to? - Zapytał, podając Louisowi kieliszek do shotów.
- Tak, ja... - Louis spojrzał w dół na dłoń Harry'ego. Była posiniaczona i okrwawiona.
Harry uśmiechnął się bezczelnie. - To była mocna noc, ale to zauważyłeś.
Louis czuł się zażenowany i chwycił kieliszek. - Przepraszam... - wymamrotał.
- Nie... jest w porządku. To normalna reakcja.
Louis przygryzł swoją wargę. - Czy to boli?
Harry pokręcił głową. - Nie... mam na myśli, jutro najprawdopodobniej będzie, ale na razie po prostu czuję jej odrętwienie. - Louis skinął głową, nie lubił tego, że Harry sprawiał, iż czuł się dziwnie i nieśmiało, naprawdę tego nie lubił.
- Więc lubisz nauczanie?
- Oh! Tak, kocham to.
- Jaki rocznik uczysz, Louis?
- Dwunastą klasę... szkoła średnia.
- Oh. - Harry zachichotał. - To brzmi ciężko.
Louis uśmiechnął się. - Troszeczkę, ale jest zabawnie.
Dołeczki Harry'ego ukazały się po raz pierwszy tego wieczoru. Louis wpatrywał się w nie z podziwem.
- Co? - Zaśmiał się Harry. - Mam coś na swojej twarzy?
Louis szybko pokręcił głową. - Nie, po prostu masz dołeczki.
Harry zrobił zszokowaną twarz. - O mój Boże! Mam pieprzone dołeczki? Żartujesz!
Louis nie był rozbawiony.
Harry zaśmiał się i pchnął delikatnie Louisa. - Tak, lubisz dołeczki?
Louis skinął głową. - Tak... zgaduję.
- A ta dziewczyna, którą lubisz? Ma je?
Louis zarumienił się. - Nie, nie ma.
Harry uśmiechnął się. - Oh.
Stało się cicho.
- Ile masz lat? - Louis przerwał ciszę.
- Dwadzieścia dwa, a ty?
- Dwadzieścia cztery.
Harry skinął głową. - Lubię starszych.
Louis zarumienił się. Nie lubił myśli o tym, że mężczyzna sprawił, że się rumieni.
- Przepraszam, ale będziemy do kurwy pić czy jak? - Zapytał Zayn z zarumienionym Niallem za sobą.
Louis wyprostował się. - Tak... tak! Zróbmy to!
Każdy z nich wziął kieliszek wypełniony czystą wódką. - Za Niall w jego...
- Dwudzieste trzecie - pomógł Louis.
- Dwudzieste trzecie urodziny! - Skończył Harry.
Wszyscy unieśli swoje kieliszki. - I za nowych przyjaciół. - Zayn uśmiechnął się do Harry'ego.
- Nowych przyjaciół... - powiedział delikatnie Louis.
Przytknęli kieliszki do ust i przełknęli ciecz, Louis teraz tego nie wiedział, ale jego życie odwróciło się teraz do góry nogami i to była wina Nialla.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top