Rozdział 11
Niall włożył swoją dłoń do małej doniczki na zewnątrz apartamentu Louisa i wyciągnął zapasowy klucz. Wszedł do środka i zobaczył, że Louis nadal nie wstał. Jeśli Niall miał być szczery, to prawie zapomniał o swoim przyjacielu, gdy był z Zaynem. Spędzili może dwie i pół godziny razem, nie żeby Niall liczył. I dla Nialla te dwie godziny z kawałkiem były najlepszymi godzinami w jego życiu, pomimo tego, że Zayn krzyczał na niego i Niall był naprawdę przerażony, ale wciąż życie było dobre.
Trzymał płytę Zayna swoim wskazującym palcem i kciukiem. Niall podszedł do nigdy nieużywanego radia i włożył płytę do odtwarzacza. Skrzyżował swoje palce, mając nadzieję, że stare radio zadziała. Cała twarz Nialla zaświeciła się, kiedy pierwsza piosenka się zaczęła.
- Tak! - Pisnął i podkręcił dźwięk trochę zbyt głośno.
„Gucci—I stay smoking on good Jamaican, I fuck bitches from different races, you get money they started hating... I woke up in a new Bugatti!"
Niall zaczął skakać po całym pokoju w rytm muzyki. Rzucił klucz na stół i ściągnął swoje buty. Kochał płytę Zayna, chociaż nie słyszał jeszcze wszystkiego.
Starał się jak najlepiej śpiewać tak jak w piosence. -
I woke up in a new Bugatti!
- Niall co do kurwy?! - Louis krzyczał z całych swoich płuc, z dłońmi na uszach, kiedy patrzył, jak jego przyjaciel tańczył do wybuchowej muzyki, którą ledwo mógł zrozumieć.
- Louis, czy to nie jest wspaniałe?! Zayn dał mi swoją płytę do treningów. I woke up in a new Bugatti, Louis!
Oczy Louisa były ogromne, podszedł do radia i odłączył wtyczkę. Niall kontynuował skakanie i śpiewanie bez muzyki. - I woke up in a new Bugatti, I woke up in a new Bugatti. Hej, włącz to z powrotem!
Usta Louisa były rozwarte, był w całkowitym i zupełnym szoku, co napadło tego chłopaka?
- Niall... - powiedział powoli Louis. - Co to do kurwy było?
Niall wzruszył ramionami. - Nie jestem pewny, myślę, że nazywało się to Bugatti, mam na myśli...
- Nie, co to było?! Muzyka była wszędzie. Co próbowałeś zrobić? Chciałeś mnie wykopać?! - Krzyknął Louis w niedowierzaniu.
- Och, przestań jęczeć! Jesteś po prostu zazdrosny, że Zayn dał mi swoją płytę do ćwiczeń, a ty żadnej nie masz - powiedział Niallpodchodząc do radia.
Louis spojrzał na niego oniemiały. - Co? Szczerze, jesteś idiotą! Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy! Kiedy Zayn pojawił się w tej rozmowie?
Niall westchnął i wcisnął włącznik przy radiu. - Widziałem dzisiaj Zayna i dał mi swoją płytę do treningów! - Niall cały czas klikał przycisk, ale to nie chciało się włączyć. - Hej, co ty zrobiłeś?!
Louis skrzyżował swoje ramiona. - Odłączyłem to, ponieważ jesteś szalony! Kiedy widziałeś się z Zaynem?
Niall zmrużył swoje oczy na Louisa i poszedł włączyć wtyczkę z powrotem, dopóki Louis nie pojawił się przed nim.
- Nie ma mowy! Nie możesz puszczać muzyki z taką głośnością! Przeraziłeś mnie na śmierć, a sąsiedzi będą wkurwieni!
Niall żachnął się. - W porządku, po prostu chciałem to usłyszeć! Proszę, nie puszczę tego głośno.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Louis mruknął i podłączył wtyczkę z powrotem. Muzyka zaczęła się natychmiastowo i wypływała z głośników. Niall uśmiechnął się słabo,kiedy Louis ściszył.
- Co? Niczego nie słyszę! - Skarżył się Niall.
- Oczywiście, że nie. Shhhh... - Niall zamknął się i obydwoje podłożyli uszy do cichej muzyki wychodzącej z głośnika.
- Ja tam słyszę. - Louis uśmiechnął się.
Niall wciąż miał swoją głowę przy głośniku i wyglądał na wkurzonego. Odciągnął swoją twarz i nadepnął na jego stopę. - Louis, nie słyszę!
Louis podkręcił to o jedną jednostkę. - Teraz.
Niall mógłby go zabić. - Pozwól mi! - Pogłośnił to.
Louis zakrył swoje uszy i ściszył to. - Zbyt głośno, Ni.
- Uch, nie! - Niall podszedł, aby to pogłośnić, ale Louis stanął przed nim.
- Mój dom i moje radio, więc ja ustalam głośność.
Oczy Niall zaczęły łzawić. - To niesprawiedliwe! - Stanął na jego stopie, a łzy spływały po jego twarzy.
- Niall! - Krzyknął w rozdrażnieniu Louis. - Nie możesz płakać tylko dlatego, że nie dostałeś tego, czego chcesz! To tak nie działa! Jesteś dorosłym mężczyzną! - Niall zignorował go i kontynuował. Louis ugryzł wnętrze policzka i przetarł twarz. Pogłośnił radio na normalny poziom słuchania. - Nie więcej niż to, łapiesz?
Niall skinął szybko głową z uśmiechem. - Teraz to mogę lepiej usłyszeć. - Wytarł swoją twarz i pobrykał do kuchni Louisa.
Louis oglądał jego chód z małym uśmiechem na swoich ustach, wiedząc, że Niall będzie szukał jakiegoś jedzenia i kiedy nie znajdzie, będzie się skarżyć, że Louis nigdy nie kupuje jedzenia, wtedy Louis powie, że jest tam jedzenie, a Niall powie coś w stylu 'w porządku, udowodnij to, spróbuj mi coś zrobić' i Louis to zrobi, a wtedy Niall uśmiechnie się i powie 'dziękuję, że było jedzenie'. Mógł szczerze powiedzieć, że kochał Nialla każdym skrawkiem swojego serca. Niall miał trudne życie, ale Louis był bryzą. Przyszedł z bardzo zamożnego domu, poszedł do świetnej szkoły średniej i dostał się na wspaniały uniwersytet, gdzie poznał swojego małego irlandzkiego krasnoludka. Niall był niesamowitym szczęściarzem, że dostał się na uniwersytet, wszystko dzięki jego ocenom. Niall nie miał zbyt wiele, Louis musiał pożyczać mu ubrania przez większość czasu.
Louis przygryzł swoją dolną wargę w zamyśleniu.
Rodzina Nialla umarła po jego pierwszy roku na uniwersytecie. Byli w drodze, aby go odwiedzić z Irlandii i wielka ciężarówka wpadła na nich, jego mama, ojciec i brat natychmiastowo zmarli. Niall był zdewastowany, Louis był pewny, że był to jedyny rok, w którym nie mógł sobie przypomnieć uśmiechającego się Nialla. Niall ignorował każdego z wyjątkiem Louisa. Następnie było więcej 'dobrych' wieści, Niallzostał wyrzucony, ponieważ nie mógł płacić czesnego, ale Louis nie mógł pozwolić, aby to się stało. Jego rodzice wiedzieli o Niallu, więc zapłacili za jego edukację. Nie mógł być bardziej wdzięczny, tak samo Louis. Niall wyciągnął go z większej ilości problemów, niż mógł policzyć. Irlandczyk odpłacał każdego centa rodzicom Louisa, nawet jeśli oni byli temu przeciwni i to wtedy kiedy postanowili go zatrzymać jako swojego.
Niall i on razem przeprowadzili się do Londynu, dzielili razem mieszkanie przez jakiś czas, dopóki Louis nie zaczął się skarżyć, że może usłyszeć jęczenie Nialla z zewnątrz apartamentu, a Niall był zmęczony wchodzeniem na Louisa i jego dziewczyny na kanapie.
- Louis! Nie masz tutaj żadnego jedzenia! - Krzyknął Niall z kuchni. Louis uśmiechnął się i pokręcił głową, jedynie Niall mógł wywołać na jego twarzy uśmiech pomimo okoliczności.
- Jest jedzenie... - Powiedział powoli Louis, prawie czuł, jakby płakał, ale nie był pewien dlaczego.
- Cóż, żadnego nie widzę! Chodź i mi to udowodnij!
Louis zaczął płakać bardzo małymi łzami. Pozwolił im spaść, kiedy śmiał się. - W porządku... - powiedział pomiędzy łzami szczęścia. - Udowodnię to...
~*~
- Jak jedzenie?
- Mmm... - Niall połknął jedzenie. - Jest w porządku. Potrzebuje dopieszczenia, może dodatkowego kawałka sera następnym razem. - Louis włożył swoją głowę pomiędzy dłonie i zachichotał.
- Ale zgaduję, że miałeś rację - powiedział Niall z pełną buzią. - Mimo wszystko tu było jedzenie. - Louis skinął głową i uśmiechnął się.
„Move and show me what you can do when you step into the circle and shake the way you do and move..."
- To naprawdę dobra muzyka, brzmi jak ta, której Harry by słuchał... - powiedział miękko Louis.
Niall skinął głową i skończył swoją kanapkę. - Tak, ale to jest Zayna. Mam na myśli, oni są przyjaciółmi, więc ich gusta są najprawdopodobniej podobne. Powiedział mi, że Harry również jakąś ma, może będziesz mógł go jutro o to zapytać - powiedział Niall, pijąc swoje mleko czekoladowe.
Louis uniósł swoją głowę i posłał Niallowi zabawne spojrzenie. - Co miałeś na myśli, mówiąc 'zapytasz go jutro'?
- Cóż... idziemy jutro na walkę.
- Uch, może ty idziesz. Ja nie. - Louis wstał i chwycił talerz Nialla. Wszedł do swojej kuchni i odkręcił kran.
Niall oparł się o framugę drzwi i trzymał ciasno swoje mleko czekoladowe. - Tak, my idziemy.
Louis westchnął i przytrzymał się końca zlewu. - Nie, my nie idziemy.
Niall wypił trochę swojego mleka i powiedział. - Rozmawiałem dzisiaj z Zaynem, on um... chce, abyśmy przyszli. - Szczęka Louisa zacisnęła się. - On... powiedział mi, że Harry pomalował swoje dłonie, przez co zmył twój numer. - Oddech Louisa był urywany. Nigdy nie zadzwonił do Harry'ego, nawet jeśli tak go kusiło... bardzo kusiło. Ale za każdym razem, kiedy tak było, dzwonił do Eleanor i próbował wybić sobie Harry'ego z głowy. To było nawet bardziej zasmucające, że Harry nie zadzwonił, dopóki Niall nie powiedział mu, że Zayndzwonił i że Harry zapytał jak się miał Louis.
- Och - było wszystkim, co Louis był w stanie powiedzieć. - Cóż, och...
Niall przełknął ciężko. Odepchnął się od framugi i usiadł na ladzie. - Jest więcej... - Louis skinął głową, jego oczy wciąż wpatrywały się w zlew. Niall uznał, że to okej, aby kontynuować.
- Harry jest... - Niall wziął głęboki wdech. - Harry nie bierze już w tym udziału. - Słowa wypłynęły szybko i prawie niezrozumiale.
Głowa Louisa szybko się podniosła, jego oczy były wypukłe. - Co masz na myśli?
- Zayn powiedział, że w dniu, kiedy się odklepał, było to dlatego, że...
- Wiem! - Krzyknął Louis. - Ale co masz na myśli, mówiąc, że już go tam nie ma?!
Niall odłożył swoją szklankę. - Stresował się bardziej, niż sądzisz... przegrał jeszcze dwie walki od tego czasu, więc nie może walczyć w finałach.
Louis mógł płakać... Był pewny, że to przez niego Harry przegrał. Louis podrapał się po łopatce. - N-nie łapię tego... jest wspaniałym zawodnikiem. Dlaczego przegrał? Nigdy wcześniej się tak nie zdarzyło! Dlaczego teraz? - Louis czuł się zły. Czy Harry był głupi?
Niall pochylił swoją głowę. - Cóż Zayn powiedział, że to przez ciebie... on był...
- Kurwa! Ten pieprzony facet! Nienawidzę go! On rujnuje moje życie! - Niall czuł się teraz zły.
- Co Harry zrobił źle? - Głos Nialla trząsł się.
- Co? - Zapytał Louis z zirytowanym westchnięciem.
Głos Niall podniósł się. - Co Harry w ogóle zrobił źle?!
Louis był zmieszany i zszokowany, dlaczego Niall na niego krzyczał?
- Cóż?! - Zapytał Niall. - Wydaje się, że nie potrafisz odpowiedzieć! - Niall mentalnie przeprosił Zayna za użycie jego słów. - To dlatego, że nie zrobił nic w odróżnieniu od ciebie! Zbliżasz się do Harry'ego coraz bardziej, a potem odpychasz go i dajesz mu upaść! - Kolejne mentalne przeprosiny.
Louis nie mógł mówić. - Ja... cóż, ja...
- Ty nic Louis! Idziemy jutro, punkt ósma! Będę tutaj po ciebie! To ty musisz przeprosić, nie Harry! - Głos Nialla był stanowczy i złośliwy.
Louis przygryzł wnętrze swojego policzka i skinął głową.
Niall odetchnął. - W porządku... dobra. Widzimy się jutro w szkole, tak? - Louis skinął głową, chciał, by Niall sobie poszedł, zanim zaczął płakać.
Louis odprowadził Nialla do drzwi i otworzył je.
- Pa... - głos Louisa był delikatny... nie chciał mówić, wiedział, że będzie płakał.
- Pa... - Niall przeszedł przez próg, ale odwrócił się. - Louis...
- Nie Niall... - Louis mógł poczuć łzy tworzące się w kącikach jego oczu.
Oczy Nialla były delikatne. - Louis... Kocham cię i chcę dla ciebie wszystkiego, co najlepsze. Jesteś dla mnie wszystkim i więcej, nie będzie mnie tutaj, jeśli nie będzie to dla ciebie. Jestem twoim przyjacielem Lou... nie powiedziałem ci tego, by cię zranić, wiesz?
Wargi Louisa trzęsły się. - Taa, w-wiem...
Niall skinął głową. - To nie jest o tym, że widziałem się z Zaynem... tu chodzi teraz o ciebie. Nigdy nie widziałem cię tak bardzo udupionego. Jeśli nie możesz przestać o kimś myśleć albo jest on jedynym, którego chcesz widzieć, może jest jakiś powód. Lubisz go, jesteś zmieszany Louis... i przepraszam. Bycie zmieszanym to nie jest dobre uczucie. - Deszcz zaczął padać bardziej, a łzy Louisa spływały. - Chcę, abyś był szczęśliwy... ale nie jesteś! - Niall teraz płakał. - A nie mogę mieć cię smutnego... wtedy kim jestem? Nie jestem przyjacielem... - Louis skinął głową, jego uchwyt na drzwiach zacisnął się. - Tak bardzo cię kocham Lou... - Louis puścił drzwi i przytulił swojego przyjaciela.
- Nie odchodź! - Louis zapłakał w ramię Nialla.
- Nigdy...
~*~
Kiedy Louis, powiedział, aby nie odchodził, miał dosłownie na myśli to, żeby Niall został u Louisa i pożyczył jego ciuchy, więc mogli pojechać do szkoły razem.
~*~
Niall wszedł do klasy Louisa.
- Przepraszam panie Tomlinson.
Louis przestał uczyć i uśmiechnął się. - Hej, co tam?
Niall podszedł do niego i powiedział cicho. - Zayn zadzwonił do mnie i powiedział, że chce, żebyśmy przyszli na salę treningową, jeśli chcemy przyjść wcześniej. Powiedziałem, że nie jestem pewny i muszę zapytać ciebie...
Louis przygryzł wargę. - Po szkole muszę odwieźć El, ponieważ jej samochód się zepsuł, więc spotkamy się na miejscu.
Niall uśmiechnął się. - Okej, brzmi dobrze. - Odwrócił się w kierunku klasy. - Przepraszam! Uczcie się dobrze! - Dzieciaki spojrzały na niego dziwnie, a kilka osób się zaśmiało.
~*~
- Darren, możesz poczekać chwilę? Chciałbym z tobą porozmawiać. - Darren skinął głową, kiedy reszta klasy wychodziła. Louis uśmiechnął się ciepło. - Um... zastanawiałem się, czy słyszałeś cokolwiek o Harrym?
- Cóż, byłem uziemiony, więc niestety nie było mnie na żadnej walce, ale wiem, że wypadł z finałów. Pieprzona porażka.
Louis skinął głową. - Wiesz dlaczego?
Darren wzruszył ramionami. - Najprawdopodobniej z pańskiego powodu. Mam na myśli, udzielał kilku wywiadów i mówił, że był rozproszony i tego typu rzeczy. - Louis wzdrygnął się, prawie zapomniał, że jego uczeń wiedział.
- W porządku, dzięki.
- Wie pan, to w porządku, jeśli jest pan gejem, panie T.
Louis się cofnął. - Co?
- Nikt nie będzie pana nienawidził, ponieważ jest pan gejem. Pan Horan jest gejem i wszyscy go kochają. Nie mam pojęcia jak, ale to w porządku być gejem. Nie musi się pan bać. - Louis był przerażony.
- Dziękuję Darren, do zobaczenia w poniedziałek.
- Na razie.
~*~
- Cholera! - Przeklął Louis. Nie miał paliwa i był jakieś dziewięć bloków od klubu. Zjechał na pobocze, kiedy jego samochód wydawał podejrzane dźwięki.
- Kurwa! - Pozwolił swojej głowie opaść na kierownicę. To wina Eleanor, pomyślał, wpatrując się w nic. Louis wyciągnął swój telefon i zadzwonił do Nialla...
- Tak?
- Ni?
- Hej kochanie! Gdzie jesteś? Walka się zaczyna za jakieś dziesięć minut.
- Uch. Cóż... właściwie mam mały kłopot.
- Wstrzymaj się Zayn, Louis ma problem. Co się stało?! Gdzie jesteś?
- Nie! Uspokój się! W porządku, po prostu skończyło mi się paliwo i utknąłem na poboczu...
- Och! Dzięki Bogu... Nie Harry, jest w porządku... po prostu skończyło mu się paliwo. - Niall zaśmiał się. - Myślałem, że zostałeś porwany.
Louis westchnął. - Nie, mam się dobrze, tylko potrzebuję podwózki.
- Podwózki? Harry mówi, że może cię odebrać.
Louis przygryzł swoją dolną wargę. - Tak... w-w porządku.
- Okej, możesz po niego pojechać... Gdzie jesteś, Lou?
~*~
Louis niespokojnie czekał na przyjazd Harry'ego. Co powinien powiedzieć? Wiedział, że ma przeprosić, ale jak? Ma powiedzieć 'przepraszam'? Powinien powiedzieć więcej? Może mógłby pojechać i kupić mu prezent... ale w jego samochodzie skończyło się paliwo. Louis miał konflikt wewnętrzny i nawet nie zauważył, że Harry zaparkował obok jego samochodu.
- Przepraszam Harry... wiem, że nie dzwoniłem... - Louis pokręcił głową. - Hej, Harry! Dziękuję za przyjechanie po mnie, tęskniłem! - Louis jeszcze raz pozwolił swojej głowie uderzyć o kierownicę.
Dłonie Harry'ego delikatnie zapukały w okno po stronie Louisa. Głowa Louisa podskoczyła do góry i przesunął się na siedzenie pasażera, krzycząc wulgaryzmy. Trzymał się za klatkę piersiową, kiedy Harry śmiał się po drugiej stronie jego okna. Westchnął z ulgą. Harry próbował otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Louis powoli je odblokował.
Harry otworzył drzwi i uśmiechnął się. - Cześć.
Louisowi zabrało dech, Harry wyglądał... cóż obłędnie. Louis mógł powiedzieć, że ćwiczył więcej. Czarny tank top, który nosił, przylegał do jego ciała i pokazywał jego brzuch i ramiona. Nigdy wcześniej nie obczajał faceta, więc nie zdawał sobie sprawy z tego, że to robił.
- Hej, to tylko ja... wszystko w porządku? - Zapytał Harry zatroskanym głosem.
Louis powoli skinął głową. - Uch... Tak! Tak! Och Boże, dzięki za przyjście! - Louis gubił się w swoich słowach.
Harry uśmiechnął się. - Więc mogę wejść?
Louis skinął głową, wciąż trochę przestraszony. Harry usiadł po stronie kierowcy i zamknął drzwi. - W takim razie powinienem je zablokować? - Louis kliknął przycisk zablokowania po swojej stronie, sprawiając, że wszystkie drzwi się zablokowały.
- Więc... jak się masz? - Zapytał Harry, jakby pomiędzy nimi nic się nie stało.
- Ja... wyglądasz inaczej - powiedział w końcu Louis.
Harry zachichotał. - Uch tak... Mój przyjaciel powiedział, że powinienem zaczesywać moje włosy do tyłu i zacząłem ćwiczyć trochę więcej i w ogóle...
Oczy Louisa poszły do włosów Harry'ego, były one pociągnięte do tyłu i to również wyglądało naprawdę dobrze. Louis przełknął i powiedział. - Przepraszam, że nigdy nie zadzwoniłem...
Harry wzruszył ramionami. - To fajnie, że dostałeś dziewczynę, Louis. - Harry uśmiechnął się. Chociaż Louis go przejrzał, to nie był uśmiech. - Ty dostałeś dziewczynę, ja dostałem...
- Masz - poprawił go Louis.
Harry uśmiechnął się, tym razem prawdziwym uśmiechem. - Dostałem - powtórzył.
- Masz.
- Dostałem.
- Masz!
- Dostałem!
- Masz!... O mój Boże, dobra uprawiajmy już seks! Kurwa! - Louis przeczołgał się ponad i usadowił się na podołku Harry'ego. Ułożył swoją głowę na Harrym tylko po to, by być z powrotem zepchniętym na siedzenie pasażera.
- Co ty do kurwy robisz?! - Krzyknął Harry, trochę przerażony.
- Ja... ja...
- Kurwa, zaatakowałeś mnie! Nie zadzwoniłeś do mnie. Nie napisałeś ani nie zapytałeś jak się mam, po prostu myślałeś, że będę cię pieprzył! - Louisowi odebrało mowę. Nie mógł uwierzyć, że właśnie to zrobił. Po prostu tak cholernie chciał Harry'ego i...
- Mam kogoś dla twojej kurewskiej informacji! Ja... widuję się z kimś.
- N-nie! - Krzyknął Louis. Och, te słowa nie powinny wypaść z ust Harry'ego. Rozrywała go zazdrość.
Harry poprawił swoje włosy. - Ssie, co? Bycie kogoś drugim wyborem.
- Nie. - Louis był wściekły. Chwycił Harry'ego za kołnierz i przyciągnął go do szorstkiego pocałunku. Kiedy Harry poczuł te wargi... Te, których pragnął, te, które zwaliły go na kolana... Musiał, po prostu musiał mieć Louisa... teraz.
Louis wślizgnął się na podołek Harry'ego z nogami po każdej stronie. Całował w górę i w dół szyję Harry'ego, ssąc i wszędzie zostawiając siniaki. Jak Harry mógł z kimś być? Louis tego nie miał!
- Lou... Kurwa! - Harry chwycił uda Louisa, kiedy starszy chłopak pchnął swymi biodrami.
- Więcej! Daj mi więcej Harry! - Louis chciał płakać, minęły trzy tygodnie. Trzy pieprzone tygodnie uprawiania seksu z dziewczyną... potrzebował tego gówna.
- Okej! Na tyły! Samochodu Lou... - Louis skinął głową i przeciągnął się na tylne siedzenie swojej toyoty. Harry podążył za nim. Harry natychmiastowo zaczął ściągać swoje szorty. Louis za nim był czerwony, ściągając swoje ciasne jeansy. Przeklinał sam siebie za ubranie dzisiaj jeansów. Kiedy były ściągnięte, Louis leżał niewygodnie na plecach i czekał na Harry'ego. Harry pochylił się i uniósł koszulkę Louisa. Zassał malinkę na jego brzuchu, tworząc jęki i stękania.
- Będę cię tak dobrze pieprzył, Louis... minęło tak wiele czasu - powiedział Harry, głaszcząc penisa Louisa.
Louis wygiął się w łuk. - Jasna cholera... proszę!
Louis straszliwie tego chciał. Niekończące się noce z nim i jego prawą ręką były miłe i w ogóle, ale nie były Harrym. Dłoń Eleanor była mała i delikatna, Louis chciał dużej i szorstkiej.
- Pieprz mnie, proszę! Harry, cholera! - Louis nie był w nastroju na słodkości, nie chciał drażnienia ani gry wstępnej. Chciał twardego, szybkiego pieprzenia.
- Tak kochanie... - Głos Harry'ego był głęboki i uwodzicielskich, kiedy głaskał sam siebie. - Aż tak bardzo mnie chcesz? Chcesz, żebym cię wypełnił? Hmm? Dał ci dobre pieprzenie, kochanie?
Louis jęknął i skinął głową. - Taaa... tak. Proszę.
- Dobrze Boo, pokażę ci, co kurwa przegapiłeś! - Harry podłożył palce do twarzy Louisa. - Ssij je dobrze, kochanie. Nie mam żadnegolubrykantu. - Louis otworzył swoje usta i przywitał palce Harry'ego, które były długie i dobrze smakowały w jego ustach. Patrzył na Harry'ego, kiedy je ssał, chciał, by Harry go oglądał.
- Mmm, taka mała, pieprzona dziwka, Lou. Wyglądasz o wiele lepiej z moim kutasem w swoim gardle. - Louis jęknął wokół palców Harry'ego i lekko je skubnął.
- Nic więcej Harry! Chcę tego teraz! - Błagał Louis.
- Jak bardzo Boo?
- Straszliwie. Tak bardzo za tobą tęskniłem Hazza... potrzebuję tego.
- Co z twoją małą dziewczyną, huh?
- Nie jest wystarczająco dobra... - Louisowi nie było dane skończyć, ponieważ Harry wepchnął w niego swoje dwa palce. Louis pięknie wygiął swoje plecy w łuk, a syk opuścił jego usta. - Ow... Kurwa, Harry.
Harry zaśmiał się złowieszczo. - Pieprz się, Louis! Mam nadzieję, że to cholerstwo cię boli! - Kontynuował wpychanie dwóch palców w ciasną dziurkę Louisa. Niedługo po tym Louis sam pieprzył się na palcach Harry'ego, błagając Harry'ego, aby go pieprzył.
- Proszę po prostu... Kurwa! Tak straszliwie tego potrzebuję...
- Pieprzona dziwka! Co, jeśli nie dam ci mojego kutasa, hmm? Co do kurwy wtedy zrobisz?! - Louis doszedł z głośnym krzykiem. Harry wyciągnął swoje palce i polizał je. Zachichotał lekko. - Hmm, gdybym znał cię trochę lepiej, powiedziałbym, że lubisz być traktowany jak mała dziwka!
- Tak Hazza! Twoja dziwka!
Harry wślizgnął swoje palce pomiędzy spermę Louisa i uśmiechnął się. - Zastanawiam się, co by powiedziała twoja dziewczyna, gdyby cię teraz zobaczyła? Może następnym razem możemy ją zaprosić, co?
Louis pokręcił głową. - Tylko ty Harry... - Harry zlizał spermę Louisa ze swoich palców, powodując u tamtego jęk.
- Gotowy Boo? - Do tego czasu okna były przykryte parą, a powietrze było ciężkie. Obydwoje się pocili i było im ekstremalnie gorąco.
- Tak, Harry! Tak! Daj mi to, proszę! - Louis rozłożył swoje nogi tak szeroko, jak mógł. Harry'ego kusiło, aby opaść na dół do ciasnej dziurki Louisa i by naprawdę dać mu trochę przyjemności, ale zadecydował się to zostawić na inny czas.
- W porządku kochane, ale musimy się pospieszyć, Zayn będzie smutny, jeśli nie będzie nas na walce. - Louis ochoczo skinął głową. Harry szybko wepchnął się w dziurkę Louisa i mógł dokładnie tam dojść.
- Cholera kochanie... Tak kurewsko ciasny! Uch! - Oczy Louisa przewróciły się na tył głowy. Harry był taki gruby i mógł go poczuć tak głęboko, naprawdę tęsknił za tym uczuciem. Paznokcie Louisa zaatakowały plecy Harry'ego, drapał go w dół z każdym pchnięciem.
- Harry! Harry! O mój Boże! Taaak kurewsko dobrze...
- Kurwa!
- Szybciejszybciejszybciej!
Harry przyspieszył swoje tempo. Pozycja, w której byli była trochę niekomfortowa, ale to działa. Harry uderzał dokładne w miejsce Louisa. Łzy spływały z zamkniętych oczu Louisa.
- Harryharryharry! - Wypadło z ust Lou. - Chcę dojść! Mogę dojść? Proszę!
- Tak kochanie, dojdź dla mnie! - Louis wcisnął swoje paznokcie w plecy Harry'ego, a Harry wbił swoje w uda Louisa. Obydwoje doszli ze swoimi imionami na swoich wargach.
~*~
- Nie mogę uwierzyć, że doszedłem na pieprzony dach swojego samochodu! - Skarżył się Louis, kiedy się ubierali.
Harry zaśmiał się. - Przepraszam za to.
Louis wzruszył ramionami. - To była moja sperma...
Harry zaśmiał się jeszcze bardziej. - O Boże, Louis... Co my robimy?
Louis zapiął swoje spodnie. - Nie wiem...
Harry westchnął. - Wiesz co, musimy jechać. Zayn będzie wściekły - powiedział Harry, otwierając tylne drzwi.
- Haz, czekaj... przepraszam.
- Za co? Było wspaniale! - Harry był zmieszany.
- Nie... za to, że nie dostałeś się do finału.
Harry spojrzał w dół i westchnął. - Jest dobrze, to się zdarza.
- Harry nie...
- Powiedziałem, że jest w porządku, po prostu to zostaw Louis!
- Nie, ponieważ to moja wina! Ja... przepraszam! - Louis wczołgał się na podołek Harry'ego i pocałował go. Upewnił się, że Harry czuł wszystkie emocje w tym pocałunku... szczęście, smutek, obawę i miłość.
Kiedy się od siebie odpychają, Harry pozwala swojej głowie opaść na ramię Louisa. Pociera uspokajająco jego uda i biodra.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem. - Głos Louisa był niski.
- Ja też... dlaczego nie zadzwoniłeś? - Louis zamknął swoje oczy i ścisnął biceps Harry'ego.
- Przepraszam... bałem się...
Harry podniósł swoją głowę z ramienia Louisa i zielony spotkał niebieski. - Czego?
- Wszystkiego. Byłem zmieszany i bałem się... - Louis mógł poczuć napięcie mięśni Harry'ego. - Ale miałem wiele czasu na myślenie...
- Tak?
- Tak... i wciąż jestem zmieszany, ale już się nie boję. - Oczy Harry'ego były duże i pełne nadziei. - Lubię cię i chciałbym cię poznać lepiej, jeśli chcesz mnie?
Harry trącił delikatnie swym nosem ten Louisa. - Tak długo, jak będę mógł cię poznać.
Louis skinął głową.
- Nigdy więcej nie znikaj.
Louis przygryzł swój język. - Tylko, jeśli zerwiesz z osobą, którą jesteś.
Harry prychnął i zabrał swoją dłoń z ciała Louisa. - Wtedy zrywasz z Eleanor!
Louis również zabrał swoje dłonie i skrzyżował je. - Nie ma mowy! Nie złamię jej serca!
Harry wzruszył ramionami. - W takim razie w porządku, mogę być z kimkolwiek chcę!
Louis wpatrywał się w niego. - Zerwij z nim, Harry.
Harry również się w niego wpatrywał. - Zerwij z Eleanor, Louis.
Zawody we wpatrywaniu chwilę trwały, dopóki Harry nie powiedział. - To jest wspaniałe i w ogóle, ale naprawdę muszę jechać na walkę Zayna, a tutaj jest gorąco jak w piekle. - Harry zepchnął Louisa i otworzył tylne drzwi. Louis usiadł i otworzył swoje. - Nie musisz pchać! - Krzyknął Louis, kiedy Harry wyrzucił coś z samochodu.
Harry odszedł i wręczył Louisowi czerwony kanister wypełniony benzyną. - Proszę, dzięki temu się tam dostaniesz.
Louis westchnął i zabrał kanister. - Dzięki... Możemy wcześniej zatrzymać się w jakieś łazience?
- Jasne, musisz siku?
Louis pokręcił głową. - Nie, ale doszedłeś we mnie i śmiesznie się czuję - powiedział Louis, kręcąc swoimi biodrami. Harry zaśmiał się, kiedy samochody ich mijały.
- Jesteś czymś innym Lou...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top