październik 2017 | przepustka
Yoongi
Wrzesień jak co roku przyniósł ciepłe dni, w czasie których ja i inni żołnierze w jednostce musieliśmy wciąż ćwiczyć, aby spełniać obowiązek wobec kraju. Nie było to jakoś szczególnie ciekawe zajęcie, a poligon znałem już na tyle dobrze, że bez problemu pokonywałem kolejne przeszkody, wiedząc, gdzie nie stawiać stopy, aby nie stracić zębów. A skoro nasz koszmar w postaci dowódcy Moona zniknął, miałem coraz mniej powodów, by nienawidzić tego miejsca. Nie zmieniało to jednak faktu, iż z utęsknieniem skrobałem małym nożykiem kolejną kreskę na desce przy moim łóżku, niczym więzień odliczający dni do wolności. Jednak nie ważne było to, czy znów będę mógł korzystać z telefonu, czy zobaczę rodziców, czy nie będę zmuszony zrywać się o świcie. Liczyło się tylko to, że znów zobaczę mojego Jeongguka.
Dwa pierwsze dni mojej przepustki musieliśmy spędzić z rodziną z powodu święta Chuseok. Znów zostałem odebrany spod jednostki przez mamę mojego ukochanego, która podobnie jak ostatnio, zawiozła nas na dworzec. Jednak tym razem podróż była krótsza, a my mogliśmy po prostu siedzieć obok siebie, trzymając się za ręce i obserwować zmieniający się za oknem krajobraz. Moi rodzice ucieszyli się na naszą wizytę, goszcząc nas z ciepłymi uśmiechami, choć wydawało mi się, że coś w oczach mojej mamy jest nie takie, jak powinno. Wieczorem, gdy młodszy poszedł się umyć, zacząłem kręcić się wraz z moją rodzicielką po kuchni, aby trochę jej pomóc. I wtedy dowiedziałem się, o co chodzi. Zarówno ona, jak i mój ojciec, byli mocno przeciwni temu, abym wiązał się z chłopakiem. Oczywiście miało to związek z "co ludzie powiedzą?". Jednak wywalczyłem to, że ostatecznie zaakceptowali moją miłość i pogodzili się z myślą o moim homoseksualiźmie. Myślałem, że sprawa jest zamknięta, jednak gdy własna matka prosi, byś już przestał się buntować i w końcu pomyślał o założeniu prawdziwej rodziny... Gdyby nie to, że nie chciałem martwić Jeongguka, zrobiłbym awanturę i wyszedł natychmiast z domu na pociąg. Jednak mogłem jedynie milczeć i kręcić głową na błagalne prośby mojej matki, bym rozstał się z moim ciastkiem. Poszedłem więc spać mocno zdenerwowany, ale nie wyjaśniłem młodszemu. o co chodzi, przytulając się tylko do niego bez słowa, aby móc zaznać spokoju, dzięki jego delikatnemu ciału. A z samego rana wyjechaliśmy do Seulu.
Drugi dzień przepustki był stanowczo spokojniejszy, choć nie czułem się komfortowo w mieszkaniu rodziców Jeongguka. Wiedziałem, że oni również nie są nam przychylni, jednak mama mojego chłopaka dużo mniej się z tym kryła, niż moja. Starałem się nie pokazywać jej zbyt często na oczy, choć musiałem przyznać, iż ta wizyta była wyjątkowo napięta. Z radością powróciłem więc do mojego mieszkania. Znaczy teraz, to już mojego i Jeongguka, bo tak właśnie chciałem myśleć o tym miejscu, nawet jeśli chłopak nie wprowadził się tu jeszcze, a wszystkie rachunki nadal były opłacane z moich odłożonych na ten cel pieniędzy. Nawet służba wojskowa nie zwalnia od takich przykrych obowiązków, a niestety oznaczało to również, że po zakończeniu jej czeka mnie znalezienie kolejnych dorywczych prac, aby jakoś wiązać koniec z końcem.
Cały kolejny dzień poświęciłem na moje ulubione zajęcie (oczywiście ulubione zaraz po całowaniu i przytulaniu Jeongguka), czyli na spanie. Budziłem się co jakiś czas, aby zjeść jakieś zamówione danie lub pójść do toalety, ewentualnie trochę się poprzytulać z moim słonkiem, które spędziło ten leniwy dzień razem ze mną. Mogliśmy więc stworzyć na łóżku nasz własny ,,kokon szczęścia", gdzie czas płynął bardzo wolno, pozwalając nam na maksymalne przedłużanie tego dnia.
Kolejny dzień wcale nie zapowiadał się inaczej. Ta przepustka nie była kolejną wycieczką, w czasie której spędzaliśmy aktywnie czas na plaży w Busan lub włóczyliśmy się bez celu po ulicach miasta. Za bardzo chciałem czuć obok mnie ciało mojego ukochanego, abym pozwalał mu za daleko od siebie odchodzić. Chociaż jego ciało było zwykle dość chłodne, nawet pomimo sprzyjającej temperatury i leżenia pod kołdrą. Jednak wcale mi to nie przeszkadzało.
Po dniu lenistwa nie miałem już ochoty zbyt długo spać, dlatego obudziłem się dość wcześnie i zamrugałem parę razy, aby móc złapać ostrość obrazu. Do sypialni wpadały już promienie słońca, oświetlając całą podłogę i część łóżka, a senna atmosfera dawała uczucie komfortu.
Przekręciłem delikatnie głowę, aby spojrzeć na mojego wciąż śpiącego chłopaka. Jeongguk leżał twarzą do mnie i jak zawsze podkulał lekko ręce, które trzymał blisko twarzy. W nocy w pewnym momencie się od siebie odsuwaliśmy, dlatego teraz musiałem ostrożnie się przybliżyć, aby niepotrzebnie nie obudzić młodszego. Ten rozkoszny obrazek słodkiego ciastka był tak idealny, że przekręciłem się jeszcze, aby sięgnąć po leżący na szafce nocnej telefon i zrobiłem zdjęcie temu aniołkowi, po czym odłożyłem urządzenie i znów się zbliżyłem. Moja dłoń powędrowała prosto na włosy, które układały się w każdą stronę i delikatnie zanurzyłem w nich palce. Były tak samo miękkie jak zawsze i nawet stąd czułem ich charakterystyczny zapach, który jednoznacznie kojarzył mi się z domem.
Tak, jestem w domu.
Dłoń powoli zawędrowała niżej, aby móc zatrzymać się na policzku, gdzie kciuk zaczął głaskanie delikatnej skóry. Wiedziałem, że taki sposób pobudki będzie dużo przyjemniejszy, niż każdy inny, więc nie zdziwiłem się, gdy po chwili oczy mojego ukochanego na moment się otworzyły, by następnie zniknąć za jego palcami, które przetarły te śliczne, czekoladowe ślepia.
- Hyung w moim łóżku to taki nietypowy widok - stwierdził cicho, znów mając zamknięte oczy, a na jego ustach pojawił się łagodny uśmiech.
Jego słowa rozbawiły mnie, przez co zaśmiałem się krótko, jednak nie chciałem psuć tej cudownej atmosfery i szybko tego zaprzestałem.
-Twoim? Zdążyłeś je przywłaszczyć pod moją nieobecność? - zapytałem równie łagodnym tonem.
Młodszy złapał za kołdrę i podsunął ją nieco wyżej, chowając w niej połowę twarzy razem z nosem. Zaraz jednak materiał wylądował tuż przed moim obliczem.
- Jeonggukie. Czuje hyung? - zapytał, unosząc głowę, by móc na mnie spojrzeć jednym, uchylonym okiem. Mimowolnie zaciągnąłem się tym zapachem, który faktycznie oprócz czystości, pachniał mieszanką, która kojarzy się tylko z moim ukochanym.
- Zapakuję ją do walizki i zabiorę do wojska - stwierdziłem, naprawdę mając ochotę to zrobić.
W ten sposób mógłbym czuć obecność tak bliskiej memu sercu osoby.
Przybliżyłem się do mojego słońca i objąłem go, znów ciesząc się chwilą, w której cały mój świat mieści się w moich ramionach. Poczułem, jak młodszy znów przeciera oczy i dopiero wtedy wtulił się we mnie bardziej, pozwalając sobą cieszyć.
- Gdybym był niższy, już dawno bym się do jakiejś zapakował i to mnie byś zabrał - mruknął.
- Nie chcę tam wracać. Chcę zostać z tobą... - wyznałem cicho, naprawdę przerażony myślą o przymusie powrotu do wojska.
Czy każde kolejne spotkanie i rozstanie będzie coraz trudniejsze?
- A gdybyśmy jutro spakowali plecaki i uciekli razem? - zapytałem. - Gdzieś daleko. Kupilibyśmy fałszywe dokumenty i wylecieli z kraju. Zamieszkalibyśmy na jakiejś wsi. Ja pracowałbym jako sprzedawca w małym sklepie, a ty grałbyś sobie spokojnie całymi dniami.
Ten szalony pomysł narodził się w mojej głowie już jakiś czas temu, gdy szorowałem na kolanach podłogę w naszym pokoju w jednostce. Był on tak bardzo nierealny, wręcz abstrakcyjny, ale jednocześnie... Tak bardzo kuszący...
Chłopak roześmiał się radośnie, wywołując w moim brzuchu ruch z powodu stada motyli, które na ten dźwięk zaczęły radośnie trzepotać skrzydłami. Wcześniej nie zwracałem uwagi na takie uczucia. Widać ta rozłąka zamiast nas oddalić od siebie, czego się szczerze obawiałem, sprawiła, iż tym bardziej dostrzegaliśmy nasze uczucia.
- Hyung, moja mama i tak by nas znalazła. Jest zbyt zawzięta. I na pewno byłaby skuteczniejsza od władz - zauważył Jeongguk, na co trochę się skrzywiłem, choć nie mógł tego zobaczyć. - Ale... jeśli byśmy uciekli i mieszkali razem, hyung musiałby ze mną przechodzić wszystkie gry - dodał młodszy, unosząc nieco głowę, aby móc skrzyżować nasze spojrzenia. Radość na jego twarzy była warta każdego głupiego, nierealnego pomysłu.
- Jestem gotów na to poświęcenie - zadeklarowałem, kładąc dłoń na jego policzku, aby móc go zatrzymać w miejscu i po prostu zbliżyć się, w celu złożenia na tych słodkich ustach delikatnego muśnięcia. Chłopak jednak zamiast domagania się większej ilości pieszczot, zacisnął wargi i odsunął trochę. Uniosłem brew na jego działanie, kompletnie tego nie rozumiejąc, ale wszystko się wyjaśniło, gdy Jeonggukie wyjął z szuflady w szafce nocnej paczkę gum do żucia. Jedna z nich wylądowała w jego ustach, a drugą poczęstował mnie. Nie mogłem uwierzyć, że zapomniałem o tym, iż młodszy nie lubi być całowany przed umyciem zębów, więc grzecznie żułem, choć powinienem po prostu wstać i iść wyszorować te zęby. Tak jednak było wygodniej, bo już po chwili młodszy przysunął się, aby tym razem domagać się znacznie dłuższej pieszczoty.
Chwilę nam zajęło pieszczenie naszych warg, które spotkały się w jak zawsze powolnym tańcu. Tak było idealnie. Tak było po naszemu. Tak powinno być zawsze.
- Myślałem, że twoja mama mnie zabije w czasie świąt. Wyglądała, jakby chciała rzucić we mnie miską ryżu - zauważyłem, jakoś nie mogąc zapomnieć miny kobiety, dlatego spróbowałem młodszego podpytać o jej zachowanie.
- To chyba przez te moje ucieczki do twojego mieszkania, hyung, ale nie martw się nią. - Chłopak jednak kompletnie się nie przejął zachowaniem swojej rodzicielki i zaczął próbować tworzyć balona z gumy.
- Powinieneś być grzeczny, kochanie - zauważyłem, trochę się o to martwiąc. Nie chciałem, aby miał przeze mnie kłopoty, choć sam nasz związek był problemogenny. Jednak na to nie mogłem nic poradzić. Znaczy teoretycznie mogłem, jednak zerwanie w ogóle nie wchodziło w grę.
- Ostatnio jestem... bo muszę się uczyć - stwierdził młodszy, krzywiąc się i zaprzestając swojej małej zabawy, aby schować się pod kołdrę.
Wykorzystałem okazję, aby otoczyć go ramionami i przytuliłem tę pseudo poczwarkę, mając nadzieję, że trochę go przy okazji ogrzeję.
- Zobaczysz, że zdasz to. Te egzaminy tylko strasznie wyglądają - zapewniłem go, przypominając sobie, jak ja sam musiałem się z nimi zmierzyć.
- Są nie na moją głowę, hyung - mruknął gdzieś z wysokości moich żeber. - Dla ciebie to pestka, bo jesteś mądry.
Pokręciłem głową na jego słowa. Ten dzieciak miał o mnie za dobre zdanie, na które niekoniecznie zasługiwałem i czasem musiałem prostować sytuację.
- Raczej leniwy i nie szykowałem się za bardzo do egzaminów. Miałem po prostu szczęście - zdradziłem.
- Szczęście? Łatwy arkusz?
- Zaznaczałem odpowiedzi losowo.
Jeonggukie wynurzył się spod kołdry, więc odsunąłem się trochę od niego, aby mu było łatwiej to zrobić.
- Metoda na dinozaura? - zapytał z radością.
- Na dinozaura? - powtórzyłem unosząc brew, gdyż kompletnie nie miałem pojęcia, o co mu chodzi.
- Rysowanie dinozaura na karcie odpowiedzi. Na pewno coś się wtedy trafi, jeśli już naprawdę nic się nie wie.
Roześmiałem się radośnie. Ten wysoki chłopak, o delikatnej budowie i błyszczących oczach naprawdę był dla mnie wszystkim. W końcu kto inny jednym zdaniem, pozornie nieśmiesznym, byłby w stanie mnie tak rozbawić?
Jeongguk
Spędzanie z hyungiem prawie całego tygodnia, przypominało czasy sprzed rozpoczęcia przez niego służby. Dlatego pomimo całego szczęścia i radości, którą wywoływał we mnie ukochany, wciąż pamiętałem o swojej decyzji, której chyba nie potrafiłem dotrzymać. Mama również zdążyła mi to wytknąć, nawet podczas tego jednego dnia spędzonego z Yoongim u mojej rodziny. Tak jak w czerwcu, gdy udałem się z nim do Busan, miała takie samo podejście do naszego związku, zapewne najchętniej w ogóle nie jadąc ze mną po Yoongiego, a tym bardziej na dworzec, abyśmy mogli udać się nad morze, a na Chuseok do Daegu. I w sumie też się trochę obawiała reakcji rodziców mojego chłopaka, nie chcąc, abym się czegokolwiek bał lub o cokolwiek martwił. Ale spędzanie z nimi czasu nie było wcale gorsze od na przykład uczenia się do testów. I tak prawie cały czas był przy mnie Yoongi, co prawda ograniczając trochę nasz kontakt fizyczny przy rodzicach, ale gdy już wylądowaliśmy sami w jego pokoju, wszystko mi wynagrodził, pozwalając się w siebie wtulać i długo całować. Choć dopiero po odwiedzeniu rodzin i wylądowaniu w mieszkaniu starszego, mogliśmy w pełni odetchnąć i w końcu nacieszyć się sobą.
Nie ingerowałem w rozmieszczenie przedmiotów w którymkolwiek z pomieszczeń mieszkania. Jedynie w szafie wylądowały dwie białe koszulki, zawieszone przy ubraniach hyunga. A na półce przy telewizorze znajdowały się najnowsze gry – Bioshock Infinite i The Last of Us, które już jakiś czas temu zakupiłem za bon sprezentowany mi przez ukochanego. Musiałem tu jakoś żyć, nawet jeśli przychodziłem tylko w weekendy, obiecując przy tym mamie, że nie tylko będę grał i pisał do niej co pół godziny – co oczywiście robiłem – a również zadbam o zdrowe posiłki i brak zbędnego wysiłku. O nauce przypominała mi w tych co półgodzinnych SMS-ach, dlatego chyba odpuściła to sobie jeszcze przy opuszczaniu domu z samego rana w piątek. I nawet jeśli nie widziałem sensu w staraniu się o dobre wyniki na maturze, bo życie miało dla mnie inne plany na przyszłość, robiłem to dla mamy, aby jak zwykle nie dodawać jej cierpienia, mówiąc że to bez sensu.
Gdy rozpoczęliśmy wprowadzać z hyungiem nasz dzisiejszy plan lenistwa w życie, na razie nie było mowy o zaciągnięciu go na wspólny prysznic. Chciałem odpocząć, trochę odespać i nacieszyć się jego bliskością. I właśnie w takich momentach bardzo się cieszyłem, że nie tylko trafiłem na naprawdę przystojnego chłopaka, a również trochę leniwego. Bo dzięki temu nie musieliśmy chodzić na spacery, zwiedzać jakichś miejsc przy wyjazdach lub kombinować z czymś w łóżku. Dlatego to był jeden z wielu powodów, przez które sądziłem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Choć oczywiście uczucia, które towarzyszyły mi przy hyungu, były na pierwszym miejscu tej ogromnej listy powodów.
Po naprawdę miłej pobudce, przez którą myślałem, że śnię, i krótkiej rozmowie o wszystkim i o niczym, w mojej głowie powoli powstawał idealny scenariusz tego poranka. Nie czułem się niestety na siłach, aby uprawiać z Yoongim seks, ale w takich momentach miałem inne, niegroźne alternatywy, które zapewniały starszemu tak samo dużo przyjemności. Ale na razie musiałem wybrać na to odpowiedni moment, skupiając się na rozmowie o metodzie na dinozaura. A śmiech hyunga, który temu towarzyszył, skutecznie odciągnął mój umysł od szybkiego zniknięcia pod kołdrą.
- Nawet nie wiedziałem, że to ma nazwę. Ale w sumie skoro jestem taki stary, to ten dinozaur mi pasuje – stwierdził, chyba postanawiając wyciągnąć z naszych listów te najgorsze części, które miały zostać przez niego zapomniane. Ale hyung oczywiście wszystko musiał przywołać, do tego w najmniej odpowiednim momencie, bo nie mogłem po prostu uciec lub zmienić tematu. Zresztą, to za bardzo mnie bawiło, abym nawet próbował to zrobić.
- Dlaczego hyung tak twierdzi? – zapytałem, przyglądając się jego nadal lekko zaspanej twarzy. Włosy trochę mu urosły, ale to nadal nie była długość, jaką uwielbiałem. Moje palce już tęskniły za długimi, czarnymi kosmykami, którymi lubiły się bawić. I choć w mojej głowie pojawiła się myśl, że już nigdy nie będą miały okazji tego zrobić, jak zwykle nie starła ona uśmiechu z mojej twarzy. W końcu byłem idealnym aktorem.
- A kto mi to powtarza? – kontynuował rozpoczęty temat, powoli przenosząc się tuż nade mnie. – No kto? – dodał, gdy moje oczy uważnie obserwowały jego twarz. Faktycznie trochę opaloną, ale nadal tak samo przystojną. I niestety musiałem przyznać, że uwielbiałem gdy znajdowaliśmy się w takiej pozycji, choć rzadko na to pozwalałem, zwłaszcza podczas sprawiania sobie przyjemności. Ufałem mu i byłem pewien, że nigdy mnie nie skrzywdzi, ale na pewno nie wiedział jak łatwo to zrobić, nawet gdyby nie miał takich intencji. Dlatego nawet teraz, uśmiechając się do siebie i uciekając wzrokiem na bok, byłem ostrożny.
- Jimin? Albo Hoseok? – Przywołanie Kat Jeden i Kat Dwa idealnie wpasowało się w sytuację. I nieważnym było to, że obaj dobrze wiedzieliśmy jakie imię powinienem wymienić. Zresztą, hyung chyba nie po to przeniósł się nade mnie, w czym oczywiście zaraz mogłem się utwierdzić.
- Jesteś niegrzeczny – stwierdził krótko, kończąc tymi dwoma słowami moje niewinne droczenie się z nim, bo nawet nie zdążyłem przenieść spojrzenia z powrotem na jego twarz, gdy usta starszego wylądowały znów na tych moich. I tym razem nie musiałem sięgać po gumy, bo obaj mieliśmy choć trochę odświeżone oddechy. Dlatego moje usta skupiły się wyłącznie na całkowitym oddaniu tej niewielkiej przyjemności. I nie tylko one współpracowały teraz z ciałem Yoongiego, bo ręce wyrwały się do góry, aby lepiej poznać nową długość jego włosów, krążąc w nich chwilę palcami i zaraz po prostu obejmując ciało starszego. Nie pozwalałem sobie na zamykanie oczu, bo teraz mogło to być dla mnie zgubne. Jednak obserwowanie powiek ukochanego, do tego pod różnymi kątami, gdy nasze usta chciały siebie posmakować z innych stron, dawało mi tyle samo satysfakcji. Hyung naprawdę wczuwał się w nasz pocałunek, będąc przy tym jak zwykle delikatny i czuły, dlatego kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, na naszych twarzach zagościły radosne uśmiechy, podkreślające jak bardzo lubimy sprawiać sobie takie przyjemności. Starszy jednak szybko wylądował na miejscu obok, przeciągając się i podkładając ręce pod głowę. A to był dla mnie znak, aby przejść do mojego planu.
- Skoro tak... - stwierdziłem, uśmiechając się do siebie i zaczynając wsuwać od razu pod kołdrę, aby hyung nie miał ani sekundy na dopytanie o moje działania.
Jeszcze tylko wyciągnąłem gumę z buzi, przyklejając ją już na oślep gdzieś na Yoongiego, po czym zsunąłem się jeszcze niżej, by być na wysokości jego krocza.
Jestem niegrzeczny, taak?
Złapałem za gumkę od spodenek, które wraz z koszulką były jedynymi elementami hyunga piżamy, i ściągnąłem je szybko, aby wyczuć dłonią stan twardości starszego. A skoro przy naszym pocałunku się kontrolował, co łatwo zauważyłem po jego tylko w połowie twardym penisie, pochyliłem się bardziej, aby wziąć samą końcówkę do buzi i zacząć ją drażnić swoim językiem.
- Jeongguk... - Yoongi dopiero przy tej akcji pojął moje zamiary, łapiąc za kołdrę i unosząc ją do góry. Wstydziłem się, gdy mnie obserwował, dlatego od razu za nią złapałem i nawet nie podnosząc na niego wzroku, pociągnąłem w dół. – Kochanie, nie musisz. – Jego głos lekko już drżał, co podpowiadało mi, że chyba robię to dobrze. Oczywiście nie byłem w tym najlepszy i niezbyt za tym przepadałem, głównie ze względu na ogólny skład spermy. Nigdy jej nie wypluwałem, bo raz – hyung byłby z tego niezadowolony, każdy lubił, kiedy jego ukochany połyka, a dwa – nie pasowało to do mojej ścisłej diety. Ale raz na jakiś czas nie mogło mi aż tak zaszkodzić.
Ruchy moimi ustami nie były idealne i nie potrafiłem wziąć całego penisa do buzi, starając się, ale niestety mając w tym za mało doświadczenia. Ale hyung wydawał się być z tego wszystkiego zadowolony, bo jego ręka głaskała moje lekko elektryzujące się już włosy, a usta wydawały ciche pomruki. Nie miałem tu za dużo powietrza i zaczynało mi go brakować, dlatego starałem się szybko doprowadzić starszego do orgazmu. I na szczęście nie było to wcale ciężkie, bo po kolejnym, kilkumiesięcznym celibacie, Yoongi w mgnieniu oka wypełnił moją buzię swoją spermą, którą połknąłem jeszcze zanim wynurzyłem się spod kołdry.
Moja guma nadal trzymała się szyi hyunga, dlatego ją stamtąd odkleiłem, aby zamienić słony posmak w buzi na coś bardziej przyjemnego.
- Jestem grzeczny, widzi hyung? I cię szanuję. Do tego JAK – zauważyłem, zadowolony ze swojej akcji, która na pewno podobała się również Yoongiemu, bo widziałem to po jego ciemnych oczach i lekko spoconej twarzy.
- Powinienem się odwdzięczyć? – zapytał, gdy jego ręce objęły mnie, aby przyciągnąć bliżej, dlatego położyłem ręce na jego torsie, spierając na nich podbródek i nie odrywając oczu od twarzy ukochanego.
- To było tylko okazanie hyungowi szacunku, nie wiem, czy jako twój dongsaeng na to zasługuję – zażartowałem, śmiejąc się z własnych słów i zyskując dzięki nim kolejne pogłaskanie po włosach i pocałunek prosto w czoło.
- Zasługujesz na każde szczęście tego świata, moje kochane ciastko – zapewnił, próbując mnie podnieść, abyśmy znów mogli złączyć swoje usta.
Ale ja nie byłem już pewien słuszności takiego stwierdzenia. Bo nie zasługiwałem na tak wspaniałego człowieka. Nie po tylu kłamstwach i wybraniu najgorszej możliwej opcji zakończenia naszego związku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top