marzec 2017 | Yoongi
Kochany Jeonggukie,
Po napisaniu tych dwóch słów, miałem ochotę się poddać. Pisanie listów jest dziwne. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek musiał jakiś pisać. Dużo bardziej wolałbym porozmawiać z Tobą przez telefon, ale w ciągu tej godziny, w czasie której możemy używać komórek, nie ma opcji, bym się do Ciebie dodzwonił. Dlaczego? BO NIE MA TUTAJ PIERDOLONEGO ZASIĘGU. GDZIE MY ŻYJEMY, ŻE GÓWNIANEGO POŁĄCZENIA NIE MOŻNA WYKONAĆ? Przepraszam, już się nie będę unosił. Ale chyba naprawdę jest ze mną coraz gorzej przez to wojsko. Albo może z tęsknoty za Tobą, moje kochane ciasteczko.
Wystarczyły te dwa tygodnie, bym mógł stwierdzić, że to stanowczo nie jest miejsce dla mnie. I mam na to całą listę dowodów.
Dowód pierwszy: myślałem, że jest fizycznie niemożliwe, aby człowiek mógł się obudzić przed godziną ósmą. Błąd. Może. I musi. O PIĄTEJ. BO NIE MA NIC LEPSZEGO, NIŻ BIEGNIE PO BAGNIE Z SAMEGO RANA.
Dowód drugi: no właśnie. BIEGANIE. Oni mi to każą ciągle robić! Wszędzie muszę biegać, mamy tak mało czasu na chociażby zjedzenie obiadu, że już pięć razy opuściłem posiłek, bo kolejka, która utworzyła się do odbioru talerzy była chyba kilometrowa i nie było opcji, bym zdążył cokolwiek dostać przed kolejnymi popierdolonymi ćwiczeniami, a co dopiero, abym mógł to zjeść.
Dowód trzeci: jeśli kiedykolwiek śmiałem się, że coś przypaliłeś, to cofam to. Wolę jeść ten twój czarny ryż, niż to gówno, które tu podają. Widziałeś kiedyś rzygowiny kota? To to coś ma właśnie taką konsystencję. Błagam, przyślij mi paczkę z normalnym jedzeniem, bo schudnę jeszcze bardziej...
Dowód czwarty: ludzie tutaj są nienormalni. Dam Ci za przykład dwóch idiotów, z którymi niestety bardzo często mam do czynienia. Generalnie udało mi się dostać pojedyncze łóżko i nikt nade mną nie śpi, w dodatku mam je przy ścianie (jedyny plus tego miejsca, jaki do tej pory znalazłem), ale niestety obok mnie jest piętrowe posłanie z dwójką dziwaków.
Ten na pięterku nazywa się Hoseok i wkurwia mnie na każdym kroku. Popapraniec cieszy się dosłownie ze wszystkiego. Mamy brać zbiorowy prysznic? Szczęśliwy. Mamy przebiec dziesięć kilometrów? Szczęśliwy. Mamy czołgać się po błocie? Szczęśliwy. ON NAWET BIERZE DOKŁADKI TEGO GÓWNA, KTÓRE SERWUJĄ NA STOŁÓWCE. No pojeb jakiś... Przysięgam Ci, że gdyby to nie było karalne, to udusiłbym go w nocy poduszką.
Drugi ma na imię Jimin i swoją pierdołowatością doprowadza mnie do białej gorączki. Gdyby spał na górnej części tego łóżka, to już pierwszej nocy by z niego zleciał. Wyobraź sobie, że lezie prostą drogą i potyka się o własne nogi. Chyba są z Hoseokiem jakimiś dobrymi przyjaciółmi, bo ten optymistyczny świrus ciągle mu pomaga i pociesza, gdy ten gamoń ryczy, a zdarza mu się to często. Nie zrozum mnie źle, ja też z tęsknoty za Tobą trochę łez wylałem, ale ten mazgaj ryczy nawet przez to, że nie potrafi łóżka pościelić. Żałosne...
Dowód piąty i stanowczo najważniejszy: mój dowódca. Kurwa, Jeongguk... Jeśli któregoś dnia nie wyślę Ci listu, to wiedz, że wsadzili mnie za kratki za zastrzelenie go. Dowódca Moon to człowiek, który ma korzenie w piekle. Wygląda na to, że uwziął się na mnie tylko z powodu mojej orientacji. Widziałem go, gdy pierwszego dnia wchodziłem na jednostkę, a on chyba widział nasze pożegnanie, bo teraz wysłuchuję bardzo niesmacznych żartów na temat tego, co prawdziwi mężczyźni (tacy jak on - jak sam twierdzi), zrobią z moim tyłkiem, jeśli się któregoś razu schylę po mydło. Ja pierdolę, co za imbecyl... Na szczęście większość facetów nie słucha go zbytnio i mają w dupie takie gadanie, ale muszę uważać na przydupasów Moona, który chyba tylko czekają na okazję przy tej kąpieli. Dlatego tak trochę zaniedbałem to mycie się (ale to nie zwalnia Cię z obowiązku dbania o swoją higienę, kochanie).
Oczywiście dowodów na moje niepasowanie tutaj mógłbym wymieniać jeszcze wiele, ale zabrakłoby mi kartki. I tak musiałem na chwilę zostawić ten list, bo nie potrafię z jakimś sensem tego wszystkiego sklecić i piszę co mi ślina na język przyniesie, a jeszcze ciągle mnie od tego odrywają. Teraz piszę już trzecią noc, bo to jedyny czas, gdy mogę to robić w skupieniu. Hoseok się do czegoś przydaje, bo ze swojego łóżka widzi patrol, który od czasu do czasu do nas zagląda i może mi mówić, czy powinienem zgasić przemyconą latarkę, by mi jej nie skonfiskowali. Nie sądziłem, że nawet takie czynności jak kontakt z Tobą będą mi utrudniane...
Coraz bardziej jestem zły na mojego ojca, że kazał mi tu być. Dużo bardziej wolałbym leżeć teraz obok Ciebie i tulić mocno, jak zawsze wtulając nos w te pachnące kokosem kosmyki. Chociaż ostatnio chyba zmieniłeś szampon. Jakaś lawenda? Nawet nie zdążyłem Cię o to zapytać... Ale wróć do tego koksa, proszę, zawsze mi się z nim kojarzysz. W ogóle to przepraszam, bo podprowadziłem jedną z twoich białych koszulek, którą teraz trzymam pod poduszką. Wiem, że niedługo wywietrzeje, ale na najbliższej przepustce domagam się nowej. Dzięki temu jest trochę łatwiej. Wiem, że pewnie mnie nie posłuchałeś i przesiadujesz często (jak nie cały czas) w moim mieszkaniu i nie mam Ci tego za złe. Choć w głębi duszy mam nadzieję, iż posłuchałeś mojej prośby i jesteś u rodziców...
Nie wiem, o czym jeszcze miałbym Ci napisać... Jestem tak wykończony tym koszmarem, że nie mam ochoty o tym myśleć, a co dopiero jeszcze Ciebie tym niepokoić. Wiem, że pewnie trochę Cię zmartwiłem tym narzekaniem, no ale myślę ciągle o tym, że jeszcze tylko dwadzieścia miesięcy i znów będziemy razem. Tylko to mnie teraz trzyma jeszcze przy siłach, bym mógł o tej pieprzonej piątej wstać i pozwalać sobą dyrygować przez jakiegoś narcystycznego dupka z tatusiem, który mu stopnie załatwia.
Liczę na jak najszybszą odpowiedź, Jeonggukie. Z tego, co mówili mi faceci, którzy są tu już jakiś czas, listy są wysyłane tylko raz w miesiącu, ostatniego dnia, więc niestety tylko tyle będę mógł do Ciebie pisać... Wkurzają mnie te zasady. Widać aż za dobrze, że próbują zrobić z nas bezmózgie robociki, zaprogramowane na bezwzględne posłuszeństwo.
Kocham Cię, więc proszę bądź grzeczny, ucz się i nie martw za dużo. Moje serce jest zawsze przy Tobie i chroni moje ciastko, nawet, jeśli jest daleko. (W ogóle wiesz, że napisanie takich wyznań jest dużo trudniejsze, niż powiedzenie ich? Przynajmniej w moim przypadku...).
A skoro już siedzisz w tym moim mieszkaniu, to mógłbyś przejść się ze szklanką wody i podlałbyś kaktusy? Ładnie proszę.
Napisz, co u ciebie, jak się czujesz, co robisz, o czym myślisz, w jaką znowu gierkę się wciągnąłeś i wszystko inne, o czym zawsze chcesz mi mówić. Czekam z utęsknieniem na kopertę z moimi danymi, więc radzę Ci ją szybko wysłać. OCZYWIŚCIE Z LISTEM W ŚRODKU. Bo znając Twój psotny charakter, wysłałbyś pustą kopertę...
Naprawdę mocno Cię kocham, moje ciastko. Uważaj na siebie.
Twój Yoongi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top