lipiec 2017 | Yoongi

Limbo, 14-27.07.2017 r.

Kochane Centrum Wszechświata.

          Minęło już kilkanaście dni od naszego spotkania, a ja wciąż nie mogę powrócić myślami do jednostki. Chyba zostały przy Twoim boku lub gdzieś w Busan i chowają się pod parasolem przed tym okropnym słońcem.

          Sądzę, że jeszcze nigdy nie byłem tak opalony, jak tego lata, bo przecież nic nas nie zwalnia od ćwiczeń. Chociaż po tym, jak w zeszłym tygodniu kilku facetów zemdlało, dowódca Kim (który ostatnio pilnuje Moona coraz częściej), zadecydował o przeniesieniu naszych treningów bliżej rzeki i między drzewa, by dać nam choć trochę cienia i ochłody. A gdy i to było za mało, bo nadal nasze organizmy były zbyt wycieńczone przez gorąco, zdecydowano o wykorzystaniu wielkiej hali samolotowej (to chyba nazywa się hangar, ale tutaj mówią po prostu hala, więc tego się trzymam) do ćwiczeń. Jest lekki szok, bo gdy się tam wchodzi, to temperatura spada z tych trzydziestu stopni do dziesięciu. Przyznam szczerze, że uczucie jest, jakby nagle teleportowano nas na Alaskę. Oczywiście Moon zaczął mówić, jak wielkimi nieudacznikami jesteśmy, że nie potrafimy zachować sprawności przy tej temperaturze, ale Hoseok widział, jak ten piekielny dowódca pije hektolitry tych wszystkich napojów dla sportowców, by mieć zapewnione wszystkie witaminy i inne tego typu rzeczy. Jakby nam dawali coś więcej niż trzy litry wody dziennie i rzygowiny kota, to myślę, iż też nie byłoby problemu. Ale nie narzekam, wolę biegać, gdy jest chłodniej. I tak zalewam się wystarczająco potem, słońce nie musi mi jeszcze przypiekać karku.

          A Ty, mój kochany? Męczysz się z upałem? Rodzice zabierają Cię gdzieś na wakacje? Nie zdziwię się, jeśli powiesz ,,nie", bo pamiętam, co mi napisałeś o swojej babci. Jeśli faktycznie musicie być teraz blisko niej, to chyba nigdzie nie możecie wyjechać, prawda? Naprawdę mi przykro, że lekarze postawili taką diagnozę, ale nie wierz im, jeszcze na pewno zobaczysz ją w przyszłym roku. Trzymam za to mocno kciuki.

          Generalnie byłem przesłuchiwany przez tych moich ,,przyjaciół", którzy koniecznie chcieli usłyszeć coś więcej o Tobie. Stali przy płocie, gdy wracaliśmy z przepustki, więc widzieli Cię na żywo i teraz Hoseok ciągle ma ubaw z naszej różnicy wzrostu. Dlatego od dzisiaj masz zakaz na rośnięcie. Tak zdecydowałem i koniec. A poza tym Jimin twierdzi, że wyglądasz jak uroczy królik. Ma trochę racji, ale jak dla mnie zawsze będziesz słodkim ciastkiem, a nie gryzoniem z pomponem zamiast ogona.

          Ciężko mi się skupić przez zamieszanie, które się dzieje na zewnątrz. Nie wiem, czy słyszałeś, bo zapewne wspominali o tym w telewizji, ale prezydent ma się zjawić w naszej jednostce, aby walnąć jakąś mowę dla tych, którzy zostaną wysłani na granicę. A skoro głowa państwa przyjeżdża, to uwierz, że nawet trawę malują, by była bardziej zielona dla niego. Nie wspominając już o tym, że wszystko musi lśnić, od kafelek w każdej toalecie począwszy, na guzikach w naszych mundurach skończywszy. Przejmują się, jakby nie wiadomo kto to był... Czy jestem złym człowiekiem, skoro tak trochę olewam naszą hierarchię społeczną? Znaczy w sumie nie olewam, bo nie zwalniam Cię z obowiązku nazywania mnie ,,hyungiem", nie myśl sobie za dużo. No ale chyba powinienem być grzeczniejszy.

          W każdym razie trzeba uważać, po czym się biega, bo domycie butów z tej farby wcale nie jest proste, faceci z mojego pokoju już się o tym przekonali.

          Generalnie nie wiem, co jeszcze miałbym Ci napisać. Poczekam kilka dni, może coś się wydarzy (bo mówiłem Ci, że nie mogę pisać jednego wieczoru całego listu, więc cierpliwości).

          No i tak jak mówiłem, stało się. Jesteśmy już po wizycie prezydenta i jeśli widziałeś jakiś fragment w telewizji, to na pewno nie było tam ujętego nic z tego cyrku, który miał miejsce.

          Generalnie prezydent wziął wszystkich z zaskoczenia, bo zamiast o piętnastej, zjawił się już o dziewiątej. A niestety nie wszystko jeszcze było gotowe i tak na przykład farba na pewnym odcinku trawy jeszcze nie zaschła. Co się dowódcy nagimnastykowali, aby prezydent przez przypadek tam nie wszedł! Oczywiście uroczystości musiały być przyspieszone, ale nim udało im się to zorganizować, nasza głowa państwa po prostu zniknęła. Jego ochrona od razu została postawiona w stan gotowości, wszyscy latali, jakby im się gacie paliły. Chcieliśmy pomóc, ale zagoniono nas do ćwiczeń. I co się okazało? Prezydent zakosił mundur z magazynu i pobiegał sobie z nami! Serio! Dopiero po kilkunastu minutach, gdy miał problem z wejściem po ściance, Moon się zorientował, że coś jest nie tak! I wiesz co? Prezydent był tak zadowolony z jego bezlitosnego znęcania się nad nami, iż nakazał przeniesienie naszego koszmaru od razu, a nie dopiero w październiku! Niech tylko go stąd zabiorą, a Hoseok już zapowiedział, że dogada się z kucharkami, by przemyciły nam alkohol, by to oblać. Cudowne wiadomości!

          W każdym razie, mogę Ci się pochwalić, że biegałem razem z prezydentem. No takich atrakcji to na pewno nikt nie przewidział, ale cóż, przynajmniej się okazało, że to całkiem spoko facet. W dodatku ogłosił, iż zje z nami obiad. A skoro tak, to nie mogli podać naszego dania głównego (tak, rzygowin kota), lecz zrobiono porządne posiłki. Co jednak dowodzi temu, że jak trzeba, to potrafią. Oj zrobimy tu bunt w końcu, zobaczysz.

          Zapomniałem jeszcze wspomnieć, że dziękuję Ci za koszulkę. Poprzednia chyba nadaje się do wyrzucenia, bo generalnie spałem z nią pod poduszką, ale niekoniecznie prałem, aby nie straciła Twojego zapachu... No ale powiedzmy, że to nieświadome wyrównanie rachunków za moje porozciągane koszulki, które czekają na mnie w szafie z naszym mieszkaniu.

          Nie zauważyłem, że Hoseok wisi mi nad uchem od kilku minut i błaga, bym dopisał, że on i Jimin Cię pozdrawiają. Co prawda nie rozumiem tej maniery czytania obcej korespondencji, ale wiem, iż kto jak kto, ale on nie wyśmieje nawet najbardziej ckliwych tekstów. Skąd to wiem? A bo ostatnio za szybko wróciłem w nasz ,,dzień wolny" ze śniadania i mogłem posłuchać pod drzwiami, co takiego mówi ,,swojemu Jiminniemu, który błyszczy jak najpiękniejszy diament". I uwierz, że to była najmniej ckliwa rzecz, którą mu wtedy mówił. Kilka miesięcy temu bym to wyśmiał, ale teraz... Teraz sam mam ochotę powiedzieć to samo o Tobie, mój kochany. Ale Ty jesteś stanowczo doskonalszym skarbem, niż Jimin. Hoseok się nie zna, mój ciasteczkowy chłopcze.

          Wiem, że gdy spędzaliśmy razem czas na przepustce, to gdyby zsumować czas poszczególnych czynności, to na samo całowanie poświęciliśmy ładnych kilka godzin. Ale wiesz co? To za mało! Ciągle mam niedosyt i brakuje mi Twoich słodkich ust. Chyba będziemy musieli zrobić jeszcze większe zapasy pocałunków przy mojej kolejnej przepustce. A jeśli się uda, to będzie ona już w październiku na Chuseok! Cieszysz się, kochanie? Będę się starał, aby mnie wypuścili do Ciebie. Ale tym razem zostaniemy w mieszkaniu, dobrze? Chcę trochę odespać, a długi leniwy dzień w pościeli dobrze nam zrobi. Nie będę musiał wypuszczać Cię z objęć. No chyba, że do toalety albo kiedy pójdziemy coś zjeść. Więc chyba zacznę odliczać czas do świąt. Tylko pamiętaj, że póki co nic nie jest jeszcze wiadome, bo wszyscy chcą mieć wolne w tym tygodniu, a ktoś na jednostce musi zostać. Choć postaram się, aby ten przykry obowiązek nie spadł na mnie.

          Kończę już te rozważania i ściskam Cię mocno, moje ciastko. I całuję, prosto w usta, bo je uwielbiam. A całego Ciebie kocham.

Proszę, uważaj na siebie, jedz dużo i nie martw się za wiele.

Twój chłopak, kochający Cię nawet za każdy oddech.

Yoongi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top