What should we do, now?
*Arielle*
Weekend minął mi tak samo szybko, jak reszta dni. Zdążyłam zaprzyjaźnić się z dziewczynami, a oprócz tego zakolegowałam się z Juniorem, który swoją drogą ostatnio wypłakiwał mi się z powodu Bam'a. Smutne, ale czego mógł się spodziewać. Z tego co słyszałam mały BB jest uzależniony od seksów.
Właśnie szykowałam się do szkoły, kiedy do mojego pokoju wparowała mama.
- Nagły kryzys! - była cała we łzach. Mocno się przestraszyłam.
- Co się stało? Mummy. - jednak ona zaczęła szlochać i niczego się nie dowiedziałam. Dopiero podała mi kartkę i to co na niej przeczytałam... To mnie zabiło.
- Ale... Jak?! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!!
Nie wytrzymałam. Rzuciłam tym pierdolonym liścikiem i wybiegłam z domu. Biegłam ile sił w nogach, żeby tylko nie płakać. Jednak kiedy dobiegłam do celu, nie dałam rady. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Zapukałam do drzwi, a w nich stanął zdziwiony Mark. Nie wiem dlaczego akurat do niego przybiegłam Może dlatego, że mieszkał najbliżej?
- Co się stało?! - złapał moje ramiona i przyciągnął. - Ari...
- Mark!! - nagle zza moich pleców rozległy się krzyki zrozpaczonych fanek. - Kim ona jest?!
Jedna dziewczyna podbiegła i wyszarpała mnie z jego uścisku.
- Co wy robicie?!
Usłyszałam głos Marka, ale nie miałam siły na nic. Łzy spływały mi po policzku. A potem została tylko ciemność.
***
*Mark*
- Co kurwa?! Mark! To się robi nienormalne. - Yugyeom zaczął wydzierać mi się do ucha.
- Przecież wiem. - odpowiedziałem spokojniej. - Nic jej nie będzie. Zresztą wiesz może dlaczego przybiegła do mnie taka rozpłakana?
- Niestety nie, ale jej matka jest w podobnym stanie. - powiedział smutno. Coś musiało być na rzeczy, jednak postanowiłem poczekać, aż dziewczyna sama mi o tym opowie. Zresztą miałem teraz gorszy problem. Zanim Arielle cokolwiek mi wyjaśni, to chyba najpierw muszę ją znaleźć.
Tak porwały ją szalone fanki. Zwołałem całą ekipę i rozpoczęliśmy poszukiwania dziewczyny. Nie miałem pojęcia, gdzie te wariatki mogły ją zabrać, ale byłem zdeterminowany. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś jej się stało, zwłaszcza z winy moich psychicznych fanek.
Minęło kilka godzin, a my dalej nie znaleźliśmy dziewczyny. Jakby rozpłynęła się w powietrzu.
- Yuggie... Co my teraz z robimy? - Lily zaczęła rozpaczać. - Przecież one mogły jej coś zrobić.
- Nic jej nie zrobiły. Jasne? Nawet tak nie mów. - powiedziałem rozdrażniony.
- Sądzę, że powinniśmy zawiadomić policje. - zasugerowała Minzy. Jedyna mądra w tym towarzystwie.
- Nie możemy się poddać ludzie. Szukamy jej do upadłego, ale najpierw zadzwonię po policje! - powiedziałem. Bardzo martwiłem się o moją Arielle, która swoją drogą mocno zmieniła moje życie. Chyba się w niej zakochałem.
Wyciągnąłem telefon i wtedy zdałam sobie sprawę, że mam jedną nie przeczytaną wiadomość, którą oczywiście od razu otwarłem.
,, Ktoś tu się zakochał!! Marky to był sprawdzian. Od teraz możesz umawiać się z moją siostrą. Yuggie ^^,,
Czy mieliście kiedy w życiu ochotę kogoś zabić? Bo w tym momencie, chciałem udusić Yugyeoma.
- Co wyście sobie kurwa wyobrażali?! - zacząłem się drzeć.
- Spokojnie bro. Ludzie się patrzą - powiedział Kai.
- Jak mogę być spokojny?! Zaprowadźcie mnie do niej.
Półgodziny później byłem już przy dziewczynie. Nic nie mówiła. Cały czas płakała. Zastanawiałem się jak oni mogli to zrobić. Zwłaszcza kiedy Arielle ciągle ryczała i widocznie była strasznie zdołowana.
- Słoneczko. Nie płacz już. - jeszcze mocniej przytuliłem dziewczynę. - Może masz ochotę porozmawiać?
Ari pokiwała głową na nie.
- A może masz ochotę zjeść kimchi?
- Kichmi? - zapytała zdziwiona. - Nie dzięki.
Lekko się uśmiechnąłem. Dziewczyna odezwała się, to już jakiś progres.
- To może powiesz mi co cię tak zasmuciło?
- Mój brat... On nie przeżył... - zaszlochała ponownie.
- Brat? Ty miałaś brata? - dziewczyna delikatnie pokiwała głową na tak.
- Nazywał się Joshua. Zmarł w wieku szesnastu lat.
- Jak to? Dlaczego nie przyleciał z wami do Korei? - to mnie zaskoczyło. Nigdy o tym nie wspomniała.
- Bo on miał wypadek i od wieku trzynastu był w śpiączce. Nie mogliśmy go przewieść. Zbyt duże ryzyko. Dlatego też, wcześniej byłam taka zła. Nie chciałam go zostawić. Cały czas miałam nadzieje, że się wybudzi. Nie było dla niego szans. - dziewczyna trochę uspokoiła się.
- Jaki wypadek?
Dziewczyna usiadła w pionie i popatrzyła na mnie poważnie. Nawet w takiej chwili był urocza.
- Nie sądzisz, że za dużo nowości jak na jeden dzień. Tak w ogóle to dlaczego siedzisz u mnie w pokoju? Przecież Yuggie cie zabije.
- O to się już nie musisz martwić.
- Nie? - zapytała z nadzieją.
- Nie.
Arielle przybliżyła się do mnie i zaczęła mnie całować. Usadziłem ją na moich kolanach i mocno przytuliłem. Jej usta smakowały tak dobrze. Czułem się naprawdę szczęśliwy.
Z okazji, że mam dużo wolnego teraz, dodaje drugi rozdział ;D Trzymamy kciuki za littledarkprincess3, która jutro piszę testy i jest również cudowną autorką Fabulous! <3 FITHING Unnie! Wierzymy w ciebie ;D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top