Never Again

*Arielle*

Położyłam się w łóżku, jednak nie miałam nawet szansy zasnąć. Przez okno wpadały jasne światło. Potem rozległ się grzmot. Burza. Od małego bałam się jej. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy. 

Potrzebowałam kogoś przytulić. Do mamy pójść już nie mogłam. Został tylko Yugyeom. Trochę bałam się, że każe mi spadać czy coś, bo wcześniej byłam okropna. On starał się być miły, a ja zachowywałam się jak skończona suka. Miałam swoje powody.

Mimo moich obaw, ruszyłam w stronę pokoju braciszka. Delikatnie zapukałam. Głucha cisza. Postanowiłam wejść. Yugyeom leżał na łóżku. W uszach miał słuchawki. Postanowiłam go wystraszyć i skoczyłam na niego. Usiadłam na nim okrakiem. Automatycznie poczułam, że coś jest nie tak. Kiedy zdałam sobie sprawę, że chłopak był mocno podniecony, wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. On jedynie patrzył na mnie, po czym wyjął słuchawki.

- Skończyłaś się nabijać? - zapytał szorstko. Zdziwiło mnie to. Yugyeom, wiecznie szczęśliwy, był dla mnie nie miły. Pokiwałam jedynie głową na tak. - Czego ode mnie chcesz?

- Bo ja... - przerwał mi grzmot. Automatycznie wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka.

- Boisz się burzy? - jego muskularne ramiona opatuliły mnie w talii.

- Tak.

- Dlaczego? - zapytał z troską. To było urocze.

- Kiedyś ci o tym opowiem. Dobrze? - chłopak pokiwał głową. Coraz mocniej czułam jego wybrzuszenie w spodniach. Poczułam, że robi mi się gorąco. Odkleiłam się od Yugyeoma, który intensywnie wpatrywał się w moje oczy.

I wtedy stało się to.

Chłopak wpił się w moje usta. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Jego usta były takie delikatne. Cudowne. Zaczęłam nieznacznie się poruszać pod wpływem jego dłoni, które znalazły się na moich pośladkach. Zdałam sobie sprawę, że miałam na sobie jedynie koronkowe majtki i za dużą koszulkę, a Yugyeom był w samych bokserkach. 

- My nie powinniśmy. - wyszeptałam. 

On nic sobie z tego nie zrobił. Zaczął całować moją szyje. Złapałam za jego poliki i przyciągnęłam usta chłopaka do moich. Tym razem to ja dominowałam, pogłębiając pocałunek. Nie umiałam się powstrzymać. Oboje poruszaliśmy się, przez co nasze dolne partie ciała ocierały się o siebie.  Z moich ust wydobyły się niekontrolowane jęki. Poczułam, że jesteśmy coraz bliżej spełnienia. To było niewiarygodne dobre. 

- Jestem. Coraz. Bliżej. - Yugyeom mówił między pocałunkami.

- Yugyeom. - szepnęłam. Oboje osiągnęliśmy spełnienie. 

Automatycznie oderwaliśmy się od siebie. Yugyeom uśmiechnął się złośliwie. 

- Burza już minęła, siostrzyczko. - puścił mi oczko. - Miło było.

- Dzięki za dotrzymanie towarzystwa. - zarumieniłam się. - Dobranoc.

Najszybciej jak tylko potrafiłam, wybiegłam z pokoju Yugyeoma. Ponownie położyłam się w swoim łóżku. 

To było... Dziwne, ale przyjemne. Z tą myślą zasnęłam.

Rano wzięłam szybki prysznic i postanowiłam ubrać mundurek. Po paru ulepszeniach nie był taki zły. Zrobiłam również delikatny makijaż. I tak już się wyróżniałam na tle wyglądu. 

Cały czas patrząc w lustro, myślałam o tym co zaszło w nocy. Nie byłam zadowolona ze swojego zachowania. Yugyeom miał zostać moim bratem. 

- Arielle! - jak zwykle moja matka musiała mi przerywać.

- Już idę!

Zeszłam do kuchni, w której siedzieli już wszyscy. Oprócz mnie. 

- Nie jestem głodna. Yugyeom czekam pod samochodem. - powiedziałam stanowczo i wyszłam. 

- Przepraszam za nią. Musi przywyknąć... - szybko się oddaliłam. 

Nie miałam ochoty słuchać głupich tłumaczeń mojej matki. Jakoś nasze relacje się nie układały, ale nie wgłębiałam się w to, gdyż obok pojawił się Yugyeom. Wsiadłam do samochodu od strony pasażera.

- Sądzę, że musimy o czymś pogadać... - zaczął azjata.

- To był złe i nieodpowiednie. - dodałam.

- Zgadzam się.

- Nigdy więcej tego nie zrobimy.

- Nigdy więcej. - powtórzył Yugyeom.


To już szósty rozdział <3 Jeśli czytasz = gwiazdkujesz ;D

Dla uwagi gif z naszą Arielle, czyli Felice Fawn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: