Houston we have a problem

*Arielle*

Minął tydzień od tej wyjątkowej nocy. Od tego czasu zaczęłam dogadywać się Yugyeom. Dałam mu szansę. Mimo to nie pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć, ale byłam mniej chamska. 

Był poranek, dokładniej poniedziałkowy poranek. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam mundurek. Zrobiłam również szybki makijaż składający się z korektora, tuszu i beżowego błyszczyka. Sięgnęłam po torbę i zbiegłam na dół do kuchni, gdzie siedziała cała rodzina.

- Ooo... Ari. - zaczęła moja mama. Nie dałam jej dokończyć, tylko usiadłam do stołu. Wzięłam naleśnik, który polałam czekoladą. 

- Yeommy nalej mi soku. - powiedziałam do braciszka, jednak on gapił się na mnie, jak na kosmitkę. Zresztą jak mama i jej narzeczony. - No co? To już nie można zjeść śniadania z rodziną?

Nikt nic nie odpowiedział. Chyba byli w szoku. Mniejsza oto. Yugyeom jako pierwszy otrząsnął się z transu i zrobił to o co go poprosiłam.

- Dziękuje. - promienny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Czułam, że ten dzień będzie wyjątkowy i się nie myliłam.

Po zjedzonym śniadaniu, ja i Yugyeom byliśmy w drodze do szkoły.

- Co ty dzisiaj taka wesoła? - zagadnął braciszek.

- Nie wiem. - odparłam. - Ale wydaje mi się, że zdarzy się dzisiaj coś ciekawego.

Włączyłam radio, w którym leciała moja nowa ulubiona piosenka - 4MINUTE Hate. Od razu śpiewałam razem z wokalistkami zespołu. 

- Masz piękny głos. - pochwalił mnie Yugyeom. Nie powiem ucieszyło mnie to, gdyż on był znanym i cenionym członkiem boysbandu. 

- Dzięki Yeommy. 

- Yeommy? Co to ma być?

- Twoje nowe przezwisko. 

Chłopak delikatnie się uśmiechnął,.

- Jesteśmy na miejscu. Arielle? - zanim wyszliśmy Yugyeom złapał mnie za rękę.

- Tak? - zapytałam z ciekawością.

- Daj szansę moim przyjaciołom. Oni nie są tacy źli.

- Okay. Postaram się. - po raz kolejny na mojej twarzy zagościł uśmiech.

Po wejściu do szkoły, a mianowicie pokonaniu muru zrobionego z fanek EXO i GOT7, cała paczka podeszła przywitać się z nami, a raczej z Yugyeom'em.

- Cześć. - podeszła do mnie Lily. Była śliczną blondynką. Jako jedyna uściskała mnie na powitanie. 

- Cześć. - odparłam cicho i oddałam przytulasa.

- Czy ty właśnie się odezwałaś? - podszedł Mark. - Bravo! Ari jestem dumny.

- Nie nazywaj mnie Ari, Marky.

- A ty nie nazywaj mnie Marky, debilko. - odparł Mark. 

- Sam jesteś debilem. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Ona umie się śmiać!!! - wykrzyczał Sehun.

- Co z nią zrobiłeś Yugyeom?! - zapytała Minzy.

Wszyscy najwidoczniej byli zaskoczeni moim dzisiejszym zachowaniem. Miałam dość tych dziwnych pytań i po prostu odeszłam na lekcje, które jak zwykle szybko minęły.

Po zakończonych zajęciach zbierałam się do wyjścia, jednak ktoś złapał mnie za rękę i wciągnął do klasy. Moim oczom ukazała się blondynka. Lily. Jak na taką maleńką osóbkę, miała mnóstwo siły.

- Co ty robisz? - zapytałam.

- Chce z tobą pogadać. 

- O czym? Nie mam czasu. - w zamiarach miałam wyjść z klasy, jednak drzwi były zamknięte. 

- Sehun! - wykrzyczała Lily, ale chłopaka już nie było. - Chyba tu utknęłyśmy.

- Powiedz, że masz telefon - powiedziałam błagalnym tonem. 

- Miałam nadzieje, że ty go masz. 

- Houston we have a problem. - wypowiedziałam w moim ojczystym języku. Usiadłam na krześle obok Lily.

I tak zaczęła się nasza kilku godzinna rozmowa. Poznałam bliżej dziewczynę. Okazało się, że mamy wiele wspólnego. To było trochę przerażające. Lubiłyśmy tych samych aktorów, te same książki i styl też miałyśmy podobny. Nie spodziewałam się, że taka kochana istota lubi styl gotycki. 

Polubiłam ją. 

Cześć, cześć! Wracamy z kolejnym rozdziałem ;) Miłego czytania <3 Dla uwagi gif z Mark'iem i Yugyeom'em ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: