Hi, hi hello guys

*Arielle*

Byłam w nie małym szoku jak Lily uderzyła tego małego dupka, przez którego byłam zamknięta w klasie z Lily. Jedynym plusem jest to, że zakolegowałyśmy. 

Po lekcjach podeszłam do Shin Hye.

- Cześć. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Cześć, Arielle. - odpowiedziała entuzjastycznie. Nawet ta radość zaczęła mi się udzielać. 

- Masz ochotę wybrać się ze mną na zakupy? - zapytałam nieśmiało. Nasza znajomość trochę źle się zaczęła, więc bałam się, że dziewczyna nie będzie miała ochoty się ze mną widywać.

- Jasne! Możemy iść nawet teraz. 

- Gdzie idziecie? - za Lily pojawiła się Minzy.

- Na zakupy. - odparłam cicho. - Miałabyś ochotę pójść z nami?

- Oczywiście, że tak. 

Ja, Lily i Minzy wyszłyśmy razem ze szkoły. Wcześniej napisałam do Yugyeoma, że nie wracam z nim do domu. Moja wiadomość zaskoczyła go, ale wiedziałam, że się ucieszył. W końcu dałam im wszystkim szansę i miał racje nie byli tacy źli. 

Dziewczyny zabrały mnie do największego centrum handlowego w Seulu. Spędziłyśmy w nim parę godzin. Świetnie się bawiłyśmy. Kupiłam parę rzeczy do mojego nowego pokoju, a poza tym jedną sukienkę na zbliżającą się imprezę, którą organizowała Minzy. 

Do domu wróciłam około dziewiętnastej. Pierwsze co poszłam do kuchni, gdzie zazwyczaj o tej porze wszyscy jedli kolacje. Jedyne co w niej znalazłam to karteczka.


Ja i mama pojechaliśmy na wspólną kolacje. Chłopaki mówili, że zamówią pizzę. Sądzę, że się z tobą podzielą. 

Całuski

Jin-young


Delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Moja mama była naprawdę w nim zakochana, a on traktował ją jak księżniczkę. Wzięłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. Zrobiłam miejsce na nowe lodówkowe SMS'y. 

Ruszyłam w stronę pokoju Yugyeoma. Tak jak pisał Jin chłopcy zajadali się pizzą i grali w gry. Wydawało mi się wcześniej, że Koreańczycy różnią się od chłopaków z Europy. Jednak byli prawie tacy sami. 

- Hi, hi hello guys. - stanęłam na środku pokoju zasłaniając im grę.

- Ej nic nie widzę, odsuń się. - powiedział Yuggie. Zaczęłam się śmiać.

- Jak dacie mi trochę pizzy.

Mark wstał, wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę pudełka, gdzie znajdowała się pizza. Kiedy nasze dłonie zetknęły się, poczułam, że moje serce przyspiesza. Muszę przyznać Mark bardzo mi się spodobał. 

- Częstuj się. - puścił moją dłoń i po prostu odszedł. Wrócił do grania. Trochę się rozczarowałam, ale czego mogłam się spodziewać. To życie, nie bajka.

Wzięłam talerz, na którym położyłam dwa kawałki pizzy i po ciuchu poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam im nie przeszkadzać. 

U siebie włączyłam telewizor i zaczęłam jeść pizzę. Jak na złość upaprałam koszulę od mundurka. Aby jeszcze bardziej się nie pobrudzić, przebrałam się w dresy i krótką koszulkę, która odsłaniała brzuch. W tym stroju czułam się zdecydowanie swobodniej.

Po skończonym posiłku, wzięłam się za rysowanie. Ostatnio miałam natchnienie. Po raz kolejny wciągnęłam się w wir sztuki. Szło mi całkiem dobrze, dopóki do pokoju nie wparował Marky.

- Arielle! - udarł się na cały regulator.

- Przecież cię słyszę debilu. - odwróciłam się w jego stronę. - Czego...?

Zdałam sobie sprawę, że chłopak był bez koszulki, w samych bokserkach, a raczej jakiś kąpielówkach. Mark zauważył, że mu się przyglądam. Podszedł do mnie z szerokim uśmiechem i wziął na ręce w stylu panny młodej.

- Co ty robisz? - zapytałam delikatnie przerażona. Jego mokre ręce odbiły ślad na mojej koszulce. Czułam się niekomfortowo, a moje serce chciało eksplodować. Mark był zdecydowanie za blisko.

- Zaraz zobaczysz księżniczko. - zbiegł ze mną po schodach. Zaczęłam się domyślać co planuje.

- Marky, ani mi się waż. - próbowałam się wyrwać z jego uścisku, jednak on  miał więcej siły. 

Skierował się do drzwi, które prowadziły na kryty basen. Poddałam się. Nie udało mi się uciec, ale może też nie chciałam. Jego ciało było takie ciepłe. Chłopak wywierał we mnie bardzo dziwne uczucia.

- Gotowa? - zapytał Mark. Kiwnęłam głową na nie, ale on sobie nic z tego nie zrobił. Skoczył ze mną do basenu. Kiedy wynurzyliśmy się i ja i on śmialiśmy się. 

- Jak mogłeś mi to zrobić? - mówiłam przez śmiech. 

- Zasłużyłaś na to. Byłaś wcześniej bardzo nie miła. - powiedział poważnie, ale zaraz ponownie chichotał jak mała dziewczynka.

- Obiecuje, że już nie będę. - po czym wskoczyłam na niego. Jednak Marky nie zanurzył się w wodzie. Opatulił mnie swoimi ramionami. Jego twarz znalazła się bardzo blisko mojej. Usta chłopaka wyglądały tak zachęcająco. Dzieliły nas milimetry. Moje serce stanęło. Jego wargi zetknęły się z moimi.

- Co wy kurwa robicie? - wykrzyknął Yugyeom. Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Poczułam, że na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Szybko wyszłam z basenu i cała mokra skierowałam się do pokoju. 


Kolejny rozdział z okazji pierwszego kwietnia! :D Tak, wiec nie wiem teraz komu bardziej zazdroszczę Yugyeom'owi czy Mark'owi? Sorry, Mark lovers forever <3 Czy tylko ja oglądam Shreka? Hallelujah so much ;D Pozdro to chyba moja najdłuższa notka ;) Także ten,  FITHING!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: