Bam...What are u doin'?!
*Junior*
Właśnie miałem zamiar iść poćwiczyć, kiedy zadzwoniła do mnie zdesperowana Lily, mówiąc, że potrzebuje pomocy w odciągnięciu fanek od ich domu. Lekko rozbawiła mnie ta sytuacja, bo wiedziałem, że kiedyś w końcu Jackson będzie zbyt mało spostrzegawczy i dziewczyny zaczną go śledzić, tym bardziej kiedy był z nim też Yugyeom.
Zgodziłem się im pomóc, toteż szybko wsiadłem do samochodu i udałem się na miejsce, gdzie miał czekać na mnie BamBam, który będzie robił za wsparcie.
- Co tak długo? –oburzył się młodszy, wsiadając do pojazdu.
- Widzę, że i tak miałeś ciekawe zajęcie – parsknąłem spostrzegając kilka malinek na jego szyi – Kto tym razem?
- Taemin... - mruknął,odwracając wzrok.
- Przecież on ma dziewczynę – zdziwiłem się. – Jakim cudem ty to zrobiłeś?
- Nie było aż tak trudno – odpowiedział wymijająco.
Odpuściłem sobie wypytywanie go o szczegóły. Niekoniecznie chciałem słuchać jak mój najlepszy przyjaciel szmaci się praktycznie z kim popadnie. Już nie raz próbowałem mu przemówić do rozsądku, ale ten pieprzony satyryk, nawet nie miał zamiaru mnie słuchać. W zasadzie to byłem ciekaw, co takiego się stało, że stał się seksoholikiem, pytałem go o to, ale nigdy nie dał mi jasnej odpowiedzi...
Po kilku minutach jazdy, z oddali zauważyłem rzeszę fanek czatujących na któregoś z chłopaków.
- Dobra, wypuść mnie– powiedział młodszy. – Zajmę się nimi.
Zatrzymałem się i otworzyłem drzwi, przez które wyszedł chłopak. Przebiegł na drugą stronę i kiedy upewnił się, że kilka dziewczyn go zobaczyło, przyspieszył kroku, a ja ruszyłem za nim.
Po chwili już wszystkie dziewczyny biegły za szatynem. Kiedy byli już wystarczająca daleko, od domu Lily i Jacksona, podjechałem po przyjaciela, który ze śmiechem wpadł do auta.
- Fajna zabawa –zaśmiał się chłopak, sprawiając tym uśmiech na mojej twarzy.
- Coś czuję, że to się jeszcze nie raz powtórzy – rzuciłem, w duchu śmiejąc się z głupoty Jacksona.
Resztę drogi spędziliśmy na śmiechu. Wkrótce dotarliśmy pod dom Tajlandczyka.Spostrzegłem, że ten poruszył się nerwowo.
- To... do jutra...Junior – powiedział niepewnie, po czym wyszedł z samochodu.
- Cześć Bam... -odpowiedziałem zdezorientowany. Kiedy szatyn opuścił auto, jeszcze przez chwilę się nie ruszyłem, zastanawiając się o co chodzi. Po minucie, gdy byłem gotowy do odjazdu, drzwiczki po stronie kierowcy otworzyły się. Popatrzyłem pytająco na młodszego, którego wyraz twarzy trochę mnie przeraził.
Po chwili BamBam wpadł do mojego samochodu, usadawiając się na moich kolanach.
- Bam... Co ty wyprawiasz?! – zapytałem, kiedy usta chłopaka zaczęły obdarowywać pocałunkami moją szyję. Chciałem go odepchnąć, ale to było tak przyjemne, że nie potrafiłem. Nagle chłopak przeniósł swoje usta wprost na moje.
- Tak bardzo...chciałem to... zrobić – wydyszał między pocałunkami. Jego drobne dłonie wsunęły się pod moją koszulkę.
- Proszę, przestań –zaskomlałem, kiedy jego palec otarł się o mój sutek.
- Chcesz tego Junior –mruknął uwodzicielsko do mojego ucha. –Pomogę nam – skończył,całując mnie namiętnie w usta.
Wiedziałem, że BamBam jest zdeterminowany i nie powstrzymam go. Po chwili przestałem mieć jakiekolwiek opory, bo skoro młody sam to zainicjował, to dlaczego by nie skorzystać?
Odsunąłem fotel, po czym przenieśliśmy się na tylne siedzenie samochodu.
Ułożyłem chłopaka na plecach, a sam zwisałem nad nim. Młodszy w pośpiechu ściągał moją koszulkę, nie przestając całować mojej szyi. Zrobiłem to samo, co on i już po chwili byliśmy w samych spodniach, których też zamierzaliśmy się pozbyć.
W pewnym momencie Tajlandczyk uklęknął przede mną i zaczął majstrować przy moim rozporku. Bez przeciągania zsunął moje spodnie, razem z bielizną,ukazując mojego twardego przyjaciela.
Szatyn popatrzył na mnie z dołu, biorąc mnie całego do ust, przez co wydałem zduszony jęk.
BamBam sprawnie poruszał swoim językiem, sprawiając, że momentami brakowało mi tchu. Wplotłem swoją rękę w ciemne włosy chłopaka, który dzięki temu zaczął przyspieszać swoje ruchu.
Kiedy byłem już bliski spełnieniu, młodszy wycofał się, uśmiechając się uwodzicielsko.
- To była tylko rozgrzewka, słoneczko – szepnął, ściągając spodnie i siadając okrakiem na moich kolanach. Zachłannie wpił się w moje usta, a jaw tym samym czasie skierowałem jeden paluszek, do jego niestety już nie dziewiczej dziurki. Kiedy go wsunąłem sapnął leciutko. Po chwili doszedł drugi palec. Nie musiałem długo czekać, aż Bam będzie gotowy. Bądź co bądź, to mój przyjaciel i nie chciałem sprawić mu bólu.
Kiedy wysunąłem z niego palce, chłopak podniósł się, położył ręce na moich ramionach i powoli nabił się na mojego gotowego penisa.
- Spokojnie, maluchu –powiedziałem, gładząc go po policzku. Chłopak spojrzał na mnie swoimi dużymi, ciemnymi oczami, po czym uśmiechnął się.
Już po chwili był przyzwyczajony do mojego przyjaciela, toteż zaczął się poruszać.Jeździłem rękami po jego biodrach a on co jakiś czas wydawał stłumione jęki, których mógłbym słuchać i słuchać. Przez chwilę zapragnąłem, aby jęczał już tylko dla mnie...
Z moich ust wyrwał się przeciągły jęk, kiedy szatyn mocniej nabił się na mojego penisa.Gdy poczułem, że niedługo nadejdzie spełnienie, chwyciłem członka młodszego i zacząłem go stymulować, dzięki czemu Bam mógł zaznać jeszcze więcej przyjemności.
Minęło jeszcze kilka sekund, a oboje doszliśmy. Ja w przyjaciela, on w moją rękę. Po skończonej zabawie, chłopak opadł na mnie, wtulając się we mnie i chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi, a ja szczelnie oplotłem go swoimi ramionami.
- Dziękuję, Junior –szepnął po chwili.
CZEŚĆ! Wracamy z kolejnym rozdziałem <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top