Steadily emerging with grace

Jimin

- Odeskortować - usłyszał Jimin, kiedy trwający prawie pół godziny krzyk liderki w końcu ucichł. Rudowłosa alfa wyglądała, jakby zaraz z miejsca miała całą tą ich beznadziejną gromadę rozstrzelać.

Dwóch mężczyzn zgodnie z jej poleceniem odprowadziło Yoongiego do izolatki, mimo protestu Hoseoka.

W pomieszczeniu, gdzie się zgromadzili zapanowała znowu cisza, przerywana jedynie wściekłymi warknięciami rudowłosej.

- Powinnam was za to skazać na jakieś wygnanie - powiedziała. - Bo świadomie i z pełną świadomością narażenia całej bazy uciekliście z niej. Powinnam was jakoś ukarać, bo kurwa, alf zostało tak cholernie mało na tym świecie, a wy jeszcze dodatkowo się narażacie! - krzyknęła patrząc po ich twarzach.

Jimin siedział skruszony z głową w dół, tak samo jak Seokjin i Jeongguk. Taehyung natomiast wyglądał na zupełnie niewzruszonego. Nic więcej nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi, czy sprawić, że pożałuje spędzenia ostatniego tygodnia poza bazą.

- Ale wróciliście cali i zdrowi. I uratowaliście Namjoona.

Kobieta nie wiedziała, czy ma większą ochotę na kolejny półgodziny wywód o tym, jak bardzo wszystkich narazili, jak zawiedli jej zaufanie i jak nieodpowiedzialnie się zachowali, czy raczej woli im pogratulować przetrwania i powodzenia misji.

- Kara was nie ominie, ale teraz musimy ustalić najważniejsze sprawy – powiedziała w końcu i pozwoliła innemu alfie poprowadzić przesłuchanie dotyczące całej akcji. Seokjin podjął się wyjaśnienia, jak rysowała się sytuacja, gdy po długiej podróży trafili w końcu do rezydencji. Pod koniec historii ewidentnie się zawahał. Wtedy z powrotem zabrała głos kobieta. - A gdy udało wam się wyjść z rannym, wykończonym Namjoonem z rezydencji to co? Co z Hoseokiem?

Jimin przełknął ślinę, wiedząc, że teraz może się dopiero zacząć trudniejsza część opowieści.

- Nie mogłem go zabić - odezwał się Hoseok, który w końcu był sprawcą całego zamieszania. Uwaga zgromadzonych skupiła się wtedy na nim. - Będąc tu, odwiedzałem lekarza i rozmawiałem z Jiminem, by jakoś uporządkować swoje uczucia i myśli i doszedłem do wniosku, że nie potrafię czuć nienawiści. Dlatego nie mogłem tam wejść i zabić Yoongiego. Dlatego zabrałem go ze sobą. Proszę jednak nie karać za to pozostałych, bo byli oni przeciwni i próbowali wybić mi to z głowy, ale... po prostu nie mogłem go zostawić.

- I dlatego uznałeś, że przyprowadzisz tu omegę, która bezpośrednio przyczyniła się do trzymania cię w klatce? Którego siostra przez dwa lata torturowała jednego z naszych braci?

- Yoongi wielokrotnie opowiadał mi o tym, że sam bał się siostry. Mówił o tym, kiedy ja sam byłem przypięty do jego łóżka. Mimo, że mieszkali pod jednym dachem, byli zupełnie inni.

- To obca omega.

Jimin poczuł się tak jak tego dnia, gdy sam przybył tu z Jeonggukiem.

- A ja byłem obcym alfą, gdy Minou mnie uratował - odparł Hoseok. - Czy nie powinniśmy wierzyć w to, że ludzie są różni? Są złe i dobre omegi i złe i dobre alfy. Gdy miałem pięć lat, zabito moich rodziców, a mnie zamknięto na ponad dekadę w Ogrodzie, gdzie dorastałem, jadłem same tabletki i oglądałem propagandowe filmy. A mimo to nigdy nie przestałem myśleć o wolności. Nie przestałem odróżniać dobra od zła. Jimin też postawił się swojej rasie i zaryzykował dla Jeongguka, choć wmawiano mu, że alfy są złe. Ale... nie jesteśmy źli. I nie wszystkie omegi są jak Yoonji.

Przemowa, choć krótka, spotkała się z wieloma skrajnymi głosami, które wybrzmiały głośno na sali. Mimo tego, na ostateczny werdykt pod tytułem "co dalej?", musieli czekać do wieczora.

Z uwagi na Namjoona, który miał spędzić najbliższe dni w łóżku pod obserwacją lekarza, uznano, że Yoongi nie może zostać w bazie. Jego zdrowie psychiczne postawiono wyżej zachcianek Hoseoka.

- Długo biłam się z myślami - przyznała później na osobności liderka ich bazy, gdy siedzieli całą grupą właśnie przy łóżku śpiącego nadal, rannego alfy. - I uznałam, że czasami ponad względy bezpieczeństwa musi wyjść nasza moralność. Dlatego Yoongi zostanie w izolacji do czasu przybycia patrolu z bazy numer cztery. Ale nie jesteśmy, jak wiele omeg z czasów czystek gatunkowych i nie zabijemy go za to, że nie urodził się alfą. Skoro ty nie uznajesz jego winy względem tego, co ci zrobił, nikt inny nie może postawić go przed aktem oskarżenia. Dlatego przypadnie wam pokój w bazie czwartej. Nie wiem, czy wiesz, Hoseok, ale rodzinom przysługuje jeden pokój, więc będziecie mieć cztery kąty dla siebie.

- Rodzinom? - zapytał zaskoczony alfa, ale kobieta tylko się uśmiechnęła.

- Może powinieneś iść z nim porozmawiać? - odparła po dłuższej chwili i niedługo później w sali została ich tylko piątka, a potem czwórka, gdy Seokjin postanowił iść i "porządnie się w końcu wyspać".

Taehyung nie dał się zabrać z pokoju, w którym spał Namjoon, ale nikt nie dziwił się jego postawie. Praktycznie cały czas spędzał przy jego łóżku, nie chcąc zostawić go choć na moment.

Rany alfy nie były małe, ale goiły się i jego ciało powoli odzyskiwało kolory.

Jimin i Jeongguk uznali, że po tak długiej rozłące, wypadałoby, żeby zostawili tą dwójkę w końcu samą. Podążyli za Seokjinem, musząc odespać ostatnie kilka niewygodnych nocy pośród drzew. Ciepłe i wygodne, choć trochę małe łóżko rekompensowało im spanie w śpiworze na mokrej trawie w otoczeniu robactwa i małych zwierząt. Kolejnej nocy znów przyszło im spać w pokoju w trójkę, bo Taehyung nadal koczował przy łóżku ukochanego, więc nadarzyła się okazja, by Jimin spełnił swoją obietnicę.

Przekupił Seokjina oddaniem deseru podczas obiadu, bo akurat kuchnia zaserwowała jego ulubione babeczki. Dlatego kiedy Jeongguk wrócił późnym popołudniem z pracy, która tego dnia przypadła mu znów "na górze", czyli w lesie wysoko nad bezpieczną bazą, zastał ich pokój pusty. Jimin dołączył do niego dopiero po kilku minutach, bo kąpiel w wannie trochę mu się przeciągnęła. Miał na sobie luźne ubrania, ale pachniał świeżo płynem do kąpieli i z jego włosów jeszcze kapała woda. Alfa zdążył ściągnąć moro kombinezon i położyć się na materacu, gdy omega zamknął za sobą drzwi na klucz.

- Mamy wieczór dla siebie - powiedział, a gdy podszedł bliżej łóżka, ściągnął przez głowę niepotrzebną koszulkę i następnie spodnie, by zostać w samych majtkach. Alfa momentalnie odłożył na bok kostkę rubika, którą wcześniej się bawił. - Powinienem być zły za to, że w ogóle musieliśmy ryzykować, ale chyba zaczynam rozumieć Hoseoka... bo może nie można się złościć na kogoś, kogo się kocha?

- Jimin...

- Jeśli udało ci się załatwić to, o co miałeś zadbać to może... mógłbym...

- Tak! Tak, mam je! - odparł od razu, zaraz prawie spadając z łóżka, próbując dostać się do najniżej położonej szuflady w etażerce. Z wypiekami na policzkach i uśmiechem na ustach wyjął z niej dwie paczki, które okazały się trójpakami prezerwatyw. Jedną od razu otworzył. - I przeczytałem nawet instrukcję, by wiedzieć co i jak - dodał, wyraźnie podekscytowany, ale jednak widocznie zdenerwowany. Gdy otwierał kartonowe pudełeczko ręce trzęsły mu się, a zęby zaciskały mocno na dolnej wardze.

- To... super - powiedział po chwili Jimin, siadając ostrożnie na skraju łóżka. Gdy ich spojrzenia się spotkały, szybko odwrócił głowę, czując jak zaraz jego policzki dosłownie zamienią się w aktywny wulkan.

- Jimin... bo ja... też trochę się boje.

- Zawsze wydawałeś mi się pewny siebie.

- Chciałem żebyś czuł się przy mnie bezpiecznie.

- Czuję. Inaczej nie poszedłbym z tobą do tamtej rezydencji. I nie poszedłbym za tobą do twojego domu. I... nie zakochałbym się w tobie, gdybym nie czuł się z tobą bezpieczny.

Alfa na chwilę odstawił na bok trzymane w ręku pudełeczko. Zbliżył się na tyle, by móc zawlec jeszcze mokry kosmyk włosów Jimina za ucho. Nie odsunął dłoni, tylko jej wierzchem przesunął delikatnie po policzku i szyi omegi. Wzrokiem skanował jego prawie nagą sylwetkę.

- Jesteś naprawdę piękny - powiedział, drugą dłonią obejmując chłopaka za kark, by go do siebie przyciągnąć. Jimin pozwolił mu na to i chwilę później naparł na alfę mocniej, przez co ten wylądował na plecach.

Jeongguka serce zdawało się bić niebezpiecznie szybko, ale jego ręce nie chciały czekać na uspokojenie się tętna. Dlatego omega szybko stracił również swoją bieliznę, a pomiędzy pośladkami poczuł ciekawski, niecierpliwy dotyk. Nie mógł mieć tego alfie za złe. Sam był podniecony i spragniony uwagi. Do tej pory właściwie nie mieli zbyt wielu okazji do czegoś więcej od pocałunku. Jimin go do siebie nie dopuszczał. I teraz też się bał, ale czuł, że mogą sobie zaufać. Zdążyli już to udowodnić.

Alfa zamienił ich miejscami, chcąc pozbyć się również swoich ubrań. Później przykrył ich kołdrą, bo choć krew szybciej krążyła w ich żyłach, ośrodek nie należał do najcieplejszych miejsc na Ziemi. Jego głowa prędko znalazła się pod pościelą, a usta mimo panującej ciemności bez problemu odnalazły drogę przez brzuch omegi do jego męskości, a potem niżej. Nie zabawił tam długo. Był zbyt niecierpliwy. Szybko wrócił na powierzchnie, znów łącząc swoje wargi z tymi omegi w pocałunku, który był chaotyczny, mokry i namiętny. Jeongguk odszukał w pościeli wcześniej porzuconą paczkę gumek i wtedy dopiero przestali się całować.

- Może... położysz się na brzuchu? - zaproponował i Jimin niezgrabnie zmienił pozycję. Alfa rozsunął mu nogi, by móc się między nimi zmieścić. Omega poczuł lekki chłód na plecach i zaraz jego ciało ozdobiła gęsia skórka.

Słyszał jak plastikowe opakowanie po pojedynczej gumce się rozrywa, ale bał się odwrócić i spojrzeć na to co się za nim działo. Poczuł jak Jeongguk rozchyla palcami jego pośladek i jak coś wilgotnego ląduje między nimi.

- Z tym będzie łatwiej - odezwał się alfa. - Przynajmniej tak jest napisane na opakowaniu.

- Zimne.

Zaraz do chłodnego uczucia żelu dołączył ciepły dotyk palców, kiedy Jeongguk rozprowadził lubrykant po splocie mięśni omegi, który wiedział, że sam zaraz też będzie mokry. Alfa przekonał się o tym, kiedy wsunął między pośladki kochanka palce, chcąc sprawić mu jeszcze trochę przyjemności. Jimina wnętrze było przyjemnie wilgotne, przez co nie było też takie ciasne i spięte, choć omega ze stresu sam się co chwilę przyłapywał na tym, że zaciska mięśnie.

- Ale... mokro.

- Nie zawstydzaj mnie - mruknął Jimin, wciskając twarz w poduszkę. Zaraz zaczął w nią dyszeć, bo palce alfy zdawały się chcieć doprowadzić go na skraj zanim jeszcze na dobre zaczęli się kochać. - Mmm... Ah!

- Nie uciszaj się, chcę cię słyszeć.

- Ale reszta bazy nie chce! Ah! N-nie tak szybko! - jęknął, ale Jeongguka palce były wtedy już bardzo głęboko i naprawdę świetnie czuły się pośród całej tej pachnącej wilgoci.

Kiedy Jeongguk wyjął swoje palce, pośladki omegi były już całe mokre, tak samo jak szkliste stały się jego oczy, bo z nadmiaru wrażeń, Jimin wierzył, że zaraz łzy same popłyną mu po policzkach. Pierwsze uleciały, gdy alfa wszedł w końcu w niego swoją męskością mniej więcej połową długości.

Omega chciał ścisnąć swoje nogi, ale nie miał na to szans, bo pomiędzy nimi były te Jeongguka, który podtrzymując ciężar swojego ciała na łokciu, częściowo położył się na plecach Jimina, drugą wolną ręką ścierając mu łzy. Przez to, że jego głowa była zaraz za tą Jimina, miał idealny dostęp do jego szyi i ucha, które pocałował, nim zaczął kąsać i zasysać się na cienkiej skórze karku.

- Boli?

- Trochę - wysapał Jimin, a chwilę później poczuł jak Jeongguk wsuwa się jeszcze głębiej. Omega rozchylił wargi, nie przejmując się dłużej odgłosami, jakie wydawał.

Jeongguk pocałował go w tył głowy, a potem na tyle na ile pozwalała mu własna cierpliwość, zaczął się powoli poruszać. Pchnięcia nie były zbyt precyzyjne ani regularne, bo co chwilę gubili rytm, ale i tak było zbyt przyjemnie, by narzekać. Co jakiś czas omega cicho prosił "wolniej", by po chwili zażądać "szybciej". Ich ciała potrzebowały trochę czasu, by się zgrać i wyczuć, ile to "odpowiednio". Jak głęboko, jak mocno i w takim tempie.

Jimin miał chwilę, kiedy w jego głowie zabrzmiał dobrze mu znany strach. A co, jeśli gumka nie zadziała? Co, jeśli pęknie? Zaraz jednak uspokoił się, bo alfa zaproponował zmianę pozycji i okazało się oczywiście, że przezroczysta prezerwatywa ma się dobrze.

Jeongguk wygodnie rozsiadł się na ich łóżku, opierając się o ścianę, a Jimin wgramolił się niepewnie na jego kolana. Miał trudności z nabiciem się z powrotem, bo choć był rozciągnięty, to drżące nogi nie ułatwiły mu zadania.

- Spokojnie, kochanie...

- Jestem spokojny. Tylko nie mogę...

- Powoli.

Alfa przytrzymał go za pośladki i Jimin oparł się dłońmi o ramiona chłopaka. Wtedy sprawa stała się dużo prostsza. Omega szybko zmienił nastawienie do tej pozycji. Kiedy już poczuł w sobie alfę, z łatwością znalazł satysfakcjonujące go tempo. Podobała mu się kontrola, jaką miał. Podobała mu się też malująca się na twarzy alfy błogość. I to, że mógł patrzeć, jak jego buzia zmienia się pod wpływem orgazmu, który nadszedł dość szybko.

Jimin nie wiedział, jak się zachować, a sam czuł już jak jest blisko, dlatego złapał za swojego penisa i nadal poruszając się po męskości alfy, zaczął stymulować się również z przodu.

Niewiele więcej mu było trzeba. Doszedł, brudząc brzuch Jeongguka przed sobą, a potem jeszcze wpił się w jego usta, normując oddech. Wszystkie poprzednie orgazmy zdawały się teraz być niczym w porównaniu z tym. Gdy omega zszedł z kolan ukochanego, jego obawy po raz drugi już rozwiały się, bo gumka była nadal cała.

A więc przeżyłem, pomyślał. Zdawał sobie sprawę, że prezerwatywy były prawdopodobnie towarem cholernie rzadkim, ale zaraz w jego głowie urodziła się myśl o jakiejś innej metodzie. Wiedział, że podczas rui jedno, nawet potrójne opakowanie może być niewystarczające.

- O czym myślisz? - zapytał Jeongguk, gdy już leżeli obaj z powrotem pod kołdrą. - Mam nadzieję, że było ci dobrze.

- Liczysz na to, że połechtam twoje ego, mówiąc jaki byłeś wspaniały? - zaśmiał się, a Jeongguk zaraz zawstydzony spłonął rumieńcem. - Żartuję! Było... naprawdę... bardzo dobrze.

- Czyli nie będziesz chciał mnie wymienić na żadnego innego alfę?

- Oczywiście, że nie - zaśmiał się, trącając Jeongguka ramieniem. Ten zbliżył się, na chwilę jeszcze łącząc ich wargi w pocałunku. - Mówiłem już, że się w tobie zakochałem. Inaczej nie poszedłbym z tobą na powierzchnię. I nie myślałbym tyle o tobie...

Teraz to policzki Jimina przybrały barwę dojrzałych pomidorów. Alfa wstał z łóżka, by znaleźć im obu czyste piżamy, bo nadal leżeli nadzy, a nie mieli pokoju wyłącznie dla siebie. Ale to nie było ważne, dopóki mogli być blisko siebie. Dopóki mogli zasypiać spokojnie z tym drugim u boku, a rano budzić się z widokiem znajomej twarzy naprzeciwko siebie.

Yoongi

Nowa baza była większa od poprzedniej, choć omega nie miał prawa tego wiedzieć. Wcześniej mógł poruszać się jedynie po ciasnej izolatce i łazience dwa metry na dwa metry. Gdy w końcu przeszedł wszystkie procedury bezpieczeństwa i złożył podpisy pod licznymi regulaminami bazy, mógł w końcu nazywać się jej pełnoprawnym członkiem. Tak samo jak Hoseok.

Dostali jeden pokój, który był również dość ciasny, ale nie na tyle, by co chwilę się o siebie obijali. Zawczasu dołożono do ich wyposażenia kołyskę i nawet przewijak.

Yoongi czuł, jak coś kłuje go boleśnie pod żebrami, gdy przyłapywał alfę na wpatrywaniu się w meble dla dzieci. Wcześniej rozmawiali o tym tylko raz. Jeszcze, gdy byli w poprzedniej bazie. Hoseok zwyczajnie przyszedł do niego do izolatki i zapytał, czy będą mieć "potomka". Tak to określił. Oficjalnie. Jakby był to dziedzic Żelaznego Tronu. Yoongi kiwnął wtedy głową, bojąc się, że jak tylko się odezwie od razu się rozpłacze.

- Przepraszam - wydukał tylko po kilku minutach ciągłego milczenia.

- W porządku.

- Nie, wcale nie w porządku... - powiedział, czując jak pod koniec zdania głos mu się łamie. - Te wszystkie okropne rzeczy, które ci zrobiłem... to jest jedna z nich.

- Kazano ci.

- Nikt mi pistoletu do głowy nie przykładał.

- Nie wiedziałeś, że to złe.

- Widziałem, jak cierpisz.

Hoseok przez moment znów się nie odzywał. Wyglądało to tak, jakby on chciał usprawiedliwić zachowanie Yoongiego przed nim samym, a Yoongi usilnie chciał odpokutować. Zachowanie alfy było dla niego zupełnie niezrozumiałe, ale był tak cholernie wdzięczny, że alfa zamiast go po prostu zabić, zemścić się, okazał się być chyba naczelnym aniołem przebaczenia.

- Dlatego - zaczął znów niepewnie omega - jeśli to dla ciebie za dużo to... poproszę o rozmowę z lekarzem. Chyba mi jej nie odmówią.

- Po co?

- Jeśli to dla ciebie problem to się go pozbędę.

- Ale ty chcesz mieć dziecko.

Policzki niższego z dwójki nagle spłynęły łzami. Kiwnął głową energicznie, ale zaraz znów się odezwał.

- Chcę żebyś ty też miał coś do powiedzenia. W końcu. Tak jak powinno być od początku.

Teraz to alfa kiwnął głową, ale nic więcej już nie powiedział. Niedługo później wyszedł. A teraz obaj patrzyli na białą, trochę smutno wyglądającą, pustą kołyskę. Yoongi odruchowo dotknął swojego brzucha, który przecież nadal był zupełnie płaski. Na większe krągłości musiał poczekać. Tak samo jak czekać musiał aż niezręczna cisza i napięcie między nim, a Hoseokiem w końcu powoli przerodzi się w większe zrozumienie.

Zaczęło się od mniejszych gestów, rozmów. Alfa wiele stracił, żyjąc w Ogrodzie. Wiele oczywistych dla omegi rzeczy okazywało się być czymś zupełnie nowym dla Hoseoka. Konwersacje były sztywne, dopiero później z drętwych ewoluowały w zwyczajne i w końcu przyjemne, luźne. Yoongi nadal bardzo się denerwował towarzystwem alfy, choć ciągle powtarzał sobie, że to on był agresorem. To jego alfa miał prawo się bać. Miał prawo się dystansować. Miał prawo krzywo patrzeć i się brzydzić. Tymczasem Hoseok starał się przyzwyczaić do nowej roli. Bycie "wolnym" było ciekawe, ale i trudne, jeśli wcześniej było zupełnie obce. Leżąc w łóżku, mógł cieszyć się swobodą ruchów. Mógł chodzić na długie spacery po bazie, a później nawet doczekał się statusu Młodszego Łowcy, jak już zdołał opanować podstawowy podręcznik przetrwania w lesie.

Alfa jednak skłamałby, gdyby powiedział, że było to łatwe. Wątpliwości co jakiś czas nawiedzały jego myśli, a strach czasami powracał, choć naprawdę nieźle go maskował. Widział zmianę w zachowaniu omegi. Yoongi czasami zanim koło niego usiadł, pytał trzy razy, czy to na pewno w porządku.

- Możesz mi odmówić - przypominał i Hoseok kiwał głową na znak, że rozumie. W głębi duszy jednak wiedział, że nie umiałby naprawdę odmówić czegoś tej omedze.

Gdy jeszcze mieszkał w rezydencji i egzystował między jedną, a drugą wizytą omegi, jego przychodzenie i paplanie o pierdołach czasami go denerwowało. Lęk był nieodzownym elementem spotkań. Teraz role w pewnym sensie się odwróciły. Może dlatego, że Yoongi stanąwszy przy alfie wyraźnie widział ich różnice we wzroście i rozmiarze? Może przez brak zabezpieczenia w postaci kajdan? Choć zauważył, że mimo iż w bazie mieszkały setki alf, przy żadnej nigdy tak bardzo się nie martwił. Nie skubał skórek przy paznokciach. Nie zerkał nerwowo w niczyją stronę.

- O czym myślisz? - zapytał, gdy kolejny raz przyłapał alfę na bezczynnym wlepianiu wzroku w dziecięce meble.

Pożałował, że w ogóle się odezwał. Wyobraźnia podsunęła mu obraz wściekłego alfy, który krzyczy, że myśli o tym koszmarze, który ich czeka, gdy na świat przyjdzie dziecko. Jego myśli nawiedzała wizja, jak alfa z obrzydzeniem spogląda na jego niedługo już duży brzuch.

Tymczasem Hoseok odparł zupełnie spokojnie:

- Ciekawe, czy będzie chłopiec, czy dziewczynka.

Lody powoli topniały, ale Yoongi musiał być cierpliwy. Zdążył już przytyć kilka kilo, a Hoseok nadal pozostawał często milczący jak grób, choć bywały momenty, kiedy miewał lepszy humor. Grali wtedy razem w karty, czytali i oglądali coś, co akurat było dostępne na odtwarzaczu.

- Mogę cię pocałować? - zapytał podczas właśnie jednego z seansów alfa, kiedy na ekranie pojawił się John Travolta z pistoletem wycelowanym w widza.

Yoongi był już wtedy w jakimś czwartym, może piątym miesiącu ciąży. Zastygł w bezruchu. Jedyny i ostatni raz, kiedy ich usta się połączyły, był w dniu, kiedy Hoseok pojawił się ponownie w rezydencji, by wraz z całą bandą zabić jego krewnych, a jego samego uratować przed resztą świata. Od razu poczuł, jak pocą mu się dłonie.

- Tak - odparł. - Oczywiście - dodał szybko, błyszczącymi z podekscytowania oczami patrząc teraz tylko na swojego alfę.

Pocałunek był... delikatny. Pierwszy był z zaskoczenia i wyrażał wszystkie te emocje, które wtedy nimi targały i ten teraz spełniał podobne zadanie. Przebijała przez niego niepewność. Jedno muśnięcie, dwa, potem kolejne, bardziej stanowcze.

Yoongi z zaskoczenia aż odsunął się, gdy po chwili poczuł dłoń alfy na swoim brzuchu. Hoseok jednak nie cofnął się. Dalej skradał kolejne pocałunki, które były dalekie od pożądliwych. Zupełnie, jakby nie chciał wyrządzić nimi żadnej krzywdy.

Omega pomyślał, że może Hoseok jest blisko swojej rui. Przez to, że żył tyle lat w Ogrodzie miał zupełnie rozregulowany cykl, więc trudno było powiedzieć, kiedy ruja może uderzyć. Ale teraz to nie ona przez niego przemawiała. Gdyby tak było, nie byłby tak delikatny, a raczej zdecydowany na działanie; nie badanie terenu.

Dłoń z brzucha nagle przesunęła się niżej. Minęła pępek i ciemniejszą linię ciągnącą się od niego aż do krocza. Zatrzymała się na materiale spodni od piżamy tylko po to, by po chwili się cofnąć.

- M-możesz... - zareagował od razu omega, rękoma sięgając do twarzy alfy, który odruchowo lekko się cofnął. - Jeśli chcesz...

- Nie wiem.

- Boisz się?

- Nie wiem, co robić.

- Rób, co chcesz - odparł Yoongi, samemu przysuwając się bliżej, by poczuć na policzku ciepły oddech, a później znowu pożądliwy pocałunek, który długo rozgrzewał go aż do czerwoności.

Ile razy marzył o tym, by zdjąć Hoseokowi kaganiec i maskę? Nie umiał tego nawet policzyć. Alfa nie był jego więźniem długo, ale to wystarczyło, by Yoongi czuł wyrzuty sumienia tak ogromne, że na sam widok ukochanego ściskało go w gardle. Nie wiedział, czy kiedykolwiek uda im się żyć "normalnie". O ile w ogóle w świecie, który wyglądał tak, a nie inaczej można było mówić o normalności.

Nawet jeśli uda im się kiedyś wyjść na powierzchnię, nic nie będzie takie, jak było kiedyś.

Teraz jednak to wszystko nie miało znaczenia. Ani przyszłość, która mogła przynieść dosłownie cokolwiek, od burzy z piorunami po nieustające słońce. Ani przeszłość, która była trudna, zupełnie nie czarno-biała.

Yoongi miał ochotę rozpłakać się ze szczęścia, gdy zrozumiał, że to nie tylko chwilowy przebłysk odwagi Hoseoka. Czując coraz to śmielsze pocałunki, dotyk najpierw w okolicach swojej twarzy i szyi, później brzuchu i klatce, aż w końcu niżej na kroczu i udach, drżał, jakby był to jego pierwszy raz. Choć w pewnym sensie właśnie tak było. Do tej pory ich zbliżenia były... nieodpowiednie. Niemoralne. Złe. Yoongi chciał wymazać je z pamięci. Tak samo jak Hoseok.

- Zdjąć ci ubranie? - zapytał alfa, który chyba zadał to pytanie jedynie, by upewnić się, że zmierza to do czegoś więcej. Omega kiwnął głową, ale jednocześnie sam zabrał się za rozpinanie guzików.

Prze chwilę się zawahał. Jego brzuch nie był może ogromny, bo był dopiero w jakimś czwartym miesiącu, ale też nie był zupełnie płaski. Nasunęło mu się więc od razu pytanie, czy jest on atrakcyjny. Już dużo wcześniej przejmował się tym, czy Hoseok nie jest zawiedziony tym, że został przez niego wybrany. Po prostu nigdy nie czuł się pewnie w własnej skórze. Dlatego teraz policzki błyszczały czerwienią, a oczy nagromadzonymi łzami. Hoseok jednak szybko starł je, gdy te spłynęły po rozgrzanych policzkach.

- Nie chcesz? - zapytał, ale Yoongi od razu pokręcił nerwowo głową.

- Chcę. To... z emocji.

- Tych dobrych?

- Tak - szepnął, czując znów jak alfa delikatnie głaska go po buzi. Przesuwał kciukiem po policzkach, pod oczami, powoli muskał jego usta opuszkami. - I nie chcę żebyś przestawał.

Jeszcze chwilę im zajęło zanim obaj wylądowali w końcu nadzy. I zanim Hoseok poczuł się nieco swobodniej w pozycji dominującej. Już nie był w końcu do niczego przywiązany. Miał pełne pole manewru. Gdyby chciał, mógłby się teraz odegrać. Przez moment miał nawet taką myśl, ale szybko wyrzucił ją z głowy. Nie chciał zrobić Yoongiemu krzywdy. Nawet jeśli on wcześniej zrobił ją jemu. Umyślnie, czy nie, to już było nieważne.

Teraz jednak czuł się nieswojo, ale i w pewien nowy sposób dobrze. Omega pod nim tylko czekała na kolejny ruch i to on miał teraz władzę. Nie wiedział jeszcze jak wiele to znaczy, ale w końcu ciekawość i pożądanie przezwyciężyły strach.

Odkąd tylko zaczęli się trochę bardziej namiętnie całować Yoongi czuł, że jest już cały mokry. Bał się, że przesiąknie tym jego ubranie i pościel. Teraz cieszył się, bo dzięki temu był dużo bardziej rozluźniony, choć spięte pozostawały jego ramiona. Hoseok był nad nim i leżał tak, by nie przygnieść jego brzucha. Denerwował się, to było jasne. By trochę to ukryć, nieustannie się całowali. Właściwie nawet kiedy Hoseok w końcu naprowadził swoją męskość między pośladki omegi, ich usta były złączone.

Nie od razu było im dobrze, ale to bardziej przez stres niż względy fizyczne. Nie wiedzieli, czy w ogóle wypada im czerpać z tego przyjemność, choć obaj od początku czuli, jak niesamowicie inne od poprzednich jest to uczucie. Wystarczyło jednak, że alfa spróbował nieco szybciej, a Yoongi zwyczajnie pozwolił sobie na oddech od wyrzutów sumienia i wszystko nagle stało się prostsze. Byli już tylko oni.

Gorące oddechy mieszały się ze sobą, tak samo jak jęknięcia, sapnięcia, mruknięcia i westchnięcia. Yoongi nigdy w życiu nie przypuszczałby, że jego głęboki głos może brzmieć w ten sposób. I był cholernie szczęśliwy, że głos Hoseoka brzmi tak pięknie, zwłaszcza, gdy przeplata się z tym jego.

Biodra alfy poruszały się coraz szybciej, więc pchnięcia były głębsze i intensywne. Yoongi czuł, jak jego mięśnie są zupełnie luźne, przez co Hoseok mógł zagłębić się w nim cały. I to powodowało, że omega miał ochotę jedynie wywrócić oczy i zapomnieć o otaczającym świecie. Ledwo udawało mu się nie drapać i trzymać usta w miarę zamknięte, a nie otwarte na oścież, choć i na to w końcu go nie było stać. Emocje zawładnęły nim, gdy zdawało mu się, że nie wytrzyma tempa. Był jednym wielkim bałaganem i miał wrażenie, że wszystkie najczulsze miejsca w jego ciele zostały nagle na raz zaatakowane.

Ten seks nie miał prawa trwać w nieskończoność. Właściwie to był dość krótki, ale za to dla nich obu intensywny. Nie zwracali uwagi na panujący bałagan, na brud na pościeli, na ślinę, na łzy, na spermę, na wszystkie inne wydzieliny... Bo kiedy moment kulminacyjny nastąpił, obaj mieli ochotę tylko na jeszcze jeden pocałunek. Na opatulenie się ramionami tego drugiego i na czułe słówko na dobranoc.

Hoseok bardzo chciał wtedy przypieczętować ten wieczór wyznaniem, na które trudno mu się było zdobyć, ale Yoongi okazał się po prostu szybszy. I choć czuł, że może to jeszcze nie to, może ten czas, który upłynął to za mało, ale wierzył całym sercem w to, że choć teraz nie jest co do tego zupełnie przekonany, to jego słowa za jakiś czas po prostu będą szczere.

- Kocham cię - szepnął omega, kiedy już był naprawdę blisko zaśnięcia.

- Ja ciebie też.  



KONIEC



| Tradycyjnie na koniec; dziękuję wszystkim, którzy postanowili dać szansę temu ficzkowi. Mam nadzieję, że Wam się podobał, dostarczył emocji i umilił wieczory/poranki/jakąkolwiek porę dnia. Miałam dużą frajdę podczas pisania, choć ostrzeżenia sugerowały, że temat nie jest łatwy. 

Oczywiście będzie mi miło, jak dacie znać, co myślicie. 

Nie będę ukrywać, że jest to jedno z moich ostatnich ff. Nie licząc dalej publikowanego your history to prawdopodobnie (proszę brać dużą poprawkę na to słowo) pojawi się jeszcze tylko shot i później taejin lub odwrotnie. Taejin jest już w trakcie przygotowania, ale przyznam, że idzie opornie. Nie żebym straciła zapał. Po prostu nie mam czasu. 

Duże zmiany na moim horyzoncie. Dlatego po prostu ten i tak ograniczony czas na pisanie jeszcze bardziej topnieje. Wiadomo - dorosłe życie. 

Podsumowując; eyes on fire będę dobrze wspominać i mam nadzieję, że Wy też. 

Dziękuję za każde, nawet najmniejsze wsparcie, które dostałam. Nieważne, czy to gwiazdkę, komentarz, czy wiadomość prywatną. Naprawdę doceniam, że dajecie mi też coś od siebie.

Zapraszam na Twitterka (link bezpośredni jest w opisie mojego profilu na Wattpadzie, ale znajdziecie mnie po prostu jako ohnotuagain lub ohnotuagain1). Tam są zawsze najświeższe i najszybsze informacje. Są ankiety odnośnie ficzków. 

Do zobaczenia!

~ohnotuagain |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top