hashibira inosuke ★ first love is always clumsy, especially with a boar-man.

"I wanna follow where she goes
I think about her and she knows it
I wanna let her take control
'Cause everytime that she gets close, yeah
She pulls me in enough to keep me guessing
And maybe I should stop and start confessing"

25/10/2020

KAŻDY WOKÓŁ MÓGŁ POWIEDZIEĆ, że coś było nie tak. Najbliżsi dostrzegli to w ciągu kilku godzin, ludzie z miasteczka po kilku dniach zaczęli szemrać między sobą różne scenariusze. Co było powodem tak zbiorowego poruszenia? Oczywiście nie kto inny niż (Y/N), jednak tym razem nie chodziło o ekstrawaganckie podejście tej osobistości do błahych spraw. Ponury nastrój krążący wokół zmarnowanej życiem kobiety udzielał się wszystkim wokół – trudno było zastąpić ten promyczek dumy, który zawsze nie tyle co napawał nadzieję, a bawił swą prezencją.

Z tego powodu, wszyscy wokół zaczęli dopytywać oraz spekulować co wywołało taki obrót o sto osiemdziesiąt stopni w zachowaniu (h/c) włosej.

Część sądziła, że chodzi o nieudany interes. Młoda panna na pewno nie raz potknęła, i jeszcze się potknie, w trakcie przeprowadzania różnorakich transakcji. Inni tworzyli teorie spiskowe o tym, że podobno związała się z jakimś podejrzanym gangiem bandytów, a teraz płaciła konsekwencje złych decyzji. Jeszcze inni sądzili, że może przeżywała wypalenie zawodowe albo usiłowała wrócić do tajemniczej pracy najemnika sprzed dwóch lat.

Aż dziwne, że nikt nie powiązał tych zmartwień z trywialną dość kwestią – sprawy sercowe.

Z jednej strony kobieta była zachwycona, że wszystkie najsłynniejsze plotkary z miasteczka nie zadręczały ją pytaniami o nieszczęśliwego wybranka. Aczkolwiek, nie wiedziała czy posiadanie opinii związanej z przestępcami przedsiębiorczyni wygląda lepiej niż odrzucona nastolatka. Kiedy będzie w stanie ogarnąć swoje myśli, musi wpaść na świetny plan odkręcenia wszystkich tych rumorów.

Tak, nie przywidzieliście się – (L/N) (Y/N) została odrzucona. Przynajmniej tak odbierała całe zajście.

Feralna korespondencja, zawierające wszystkie jej najgłębiej skrywane od lat uczucia, została wysłana ponad dwa tygodnie temu. I do tej pory nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Ani potwierdzenia, ani też bezpośredniego odrzucenia. Wysłany kruk oznajmił wyłącznie, że pewien przywdziany w maskę dzika jegomość pomyślnie odebrał wiadomość, jednak ptak obawiał się pozostać w jego towarzystwie na zbyt długo – nie raz groził mu upieczeniem nad ogniem. Tak więc, (e/c) oka czekała i czekała, i jeszcze raz czekała. Mijały godziny, dni, teraz już tygodnie, a odpowiedzi z jego strony jak nie było tak i nie ma. Frustracja nie opisywała nawet ułamka buzujących w dziewczynie uczuć. Była poniżona, zasmucona oraz otwarcie urażona.

A co najważniejsze, poczuła się oszukana.

Ten imbecyl nawet nie miał pojęcia jak jego proste, nie raz i tak przekręcane, słowa wpływały na uczucia (h/c) włosej. Nadal utrzymywała swoją tezę, zachowywał się jak pięciolatek. Ale ten pięciolatek posiadał dużo asów w rękawie, które wyciągał w najmniej spodziewanym momencie. Dla przykładu, zupełnie bez powodu był w stanie zwrócić uwagę na najdrobniejsze różnice w jej wyglądzie. Spięła włosy inną ozdobą niż zazwyczaj? Wypunktował to od razu. Przycięła końcówki włosów? Naśmiewał się kiedy wreszcie zacznie wyglądać jak człowiek. Odnowiła pigment na poświęconej Pani Shinobu połowie haori? Mamrotał pod nosem drobne pochwały, zastanawiając się na głos czy Filar Insektów jest w stanie zobaczyć wszystkie starania jakie (L/N) wkładała w kultywowanie pamięci o niej.

Ten chłopiec, zupełnie nieświadomie, stał się śmiercionośną bronią dla utalentowanej szwaczki.

Nawet jeśli mogła być odrobinę zbyt wrażliwa na czułe słówka, ten człowiek widział ją w najbardziej nagiej odsłonie! Doskonale pamiętała incydent w Yoshiwarze. Była wdzięczna za ratunek oraz to co zaszło zaraz po nim. Mimo tego, wstydziła się, że widział tak wiele jej ciała – nawet jeśli nigdy nie wracał do tego tematu, doskonale widziała jak zielone tęczówki spojrzały na nią z dziwnym do opisania uczuciem. Potem, jakby zupełnie nieświadomie wkradł się do jej serca. Czy to przez tak opiekuńcze zachowanie, czy też bezpośrednie staranie by ją pocieszyć – nie ważne co przelało tę szalę, istotne jest iż do tego doszło. Prośba tamtego wieczora była samolubna oraz badawcza. Chciała przekonać się na własnej skórze czy tak ciepłe mrowienie rozpływające się po jej ciele w towarzystwie dzikiego amanta jest prawdziwe.

Była naiwna sądząc, że mogłoby okazać się fałszywe.

Inosuke, będąc sobą, nie miał problemów z zaśnięciem. Mało tego, spał jak zabity! W pewnym momencie (h/c) włosa uderzyła go w głowę, a ten wciąż smacznie chrapał! Aczkolwiek, to nie było w stanie wpłynąć na bardziej istotny fragment wspomnienia, a zarazem ten bardziej zawstydzający dla dziewczyny. Twarzą w twarz z umięśnionym torsem ciemnowłosego, jego ramiona zamykające jej sylwetkę w uścisku nie do przerwania podczas, gdy jej własne dłonie ostrożnie naciskały na wyrzeźbione mięśnie klatki piersiowej młodzieńca. Tej nocy nie była w stanie zasnąć. Nie z powodu strachu.

Nie mogła zmrużyć oka, ponieważ była święcie przekonana, że serce stanęło jej w gardle.

Niesamowite jak osobnik, który uważał górne odzienie za zbędne, potrafił pałać tak ogromną dawką ciepła. (Y/N) mogła przysiąc, że rozpuszczała się w jego ramionach. Nieświadomie zdawała sobie sprawę, że nie tylko temperatura wpływała na tak dramatyczne reakcje jej organizmu. Spoglądając na niezwykle urodziwą twarz z trudem przełykała fakt, że naprawdę może rywalizować z nią o miano najpiękniejszej. W oczach tkaczki, Hashibira odrobinę wyprzedzał ją w kwestiach urody. To stwierdzenie samo w sobie zmusiło ją do głębszej analizy własnych uczuć.

Uczuć, które posiadała tylko i wyłącznie w towarzystwie Inosuke.

Ciepłe mrowienie, piekące policzki czy też dziwna wola odwrócenia spojrzenia od przeszywających, zielonych ślepi. Ślepi, które tak często lądowały właśnie na niej. Jakby obserwował różnego rodzaju reakcje i wyciągał na ich podstawie wnioski. Jeśli wyglądała na szczęśliwą po zjedzeniu jakiegoś smakołyku, to następnego dnia żądał by takowy przyrządziła – oczywiście tylko po to, by mogli delektować się nim razem w kuchennym zaciszu z dala od reszty kolorowej gromadki. Takie drobne gesty, (Y/N) doceniała dogłębnie.

Dlatego myśl o odrzuceniu z jego strony była tak przytłaczająca.

Chciała słyszeć te dziecinne odzywki każdego dnia, ba – o każdej minucie. Jeszcze przez moment wrócić w objęcia ramion, które zapamiętała jako najbezpieczniejsze miejsce jakie kiedykolwiek było dane jej poznać. Spojrzeć wprost w hipnotyzujące, szmaragdowe tęczówki, lubując się w ich głębi oraz bogactwie odbijanych kolorów. Myśl o tym, że w tym momencie zakończyła ich relację ostatecznie, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia czy odpowiedzi, doprowadzała ją do małego załamania nerwowego. Nic nie było takie samo. Kolorowe materiały wydawały się zbyt nudne by stworzyć z nich coś nowego, wzorzaste kreacje z których słynęła stały się wyłącznie pospolitymi materiałami, które mogłyby stać się ścierkami do wycierania podłogi. Nie powiedziałaby tego na głos, ale po raz pierwszy żałowała pójścia za głosem swojego rozumu. Może gdyby odpowiedziała mu od razu, wyklarowała, że oboje czują do siebie to samo...

Może wtedy mogłaby bez skrępowania znajdować wsparcie w tych ramionach?

Budzić się codziennie by zobaczyć szeroki, zadziorny uśmiech na twarzy urodziwego młodzieńca. Słuchać koślawej wymowy skomplikowanych wyrazów zmieszanej z wiejskim akcentem, który do tej pory rozpuszczał jej serce. Skraść drobny pocałunek z ust ciemnowłosego w formie zemsty za tamten czuły gest w kąpieli. Czułostka tak niespodziewana, że na stałe wyryła się w pamięci (h/c) włosej jako nieśmiałe wyznanie miłości. Gdyby tylko na chwilę odciągnęła się od tworzenia charakterystycznego haori i uścisnęła go, wykrzykując wszystkie uczucia, których sama na tamten moment do końca nie rozumiała... Wtedy Hashibira Inosuke byłby jej ukochanym.

„(Y/N)...! Ziemia do, (Y/N)!" Skonfundowana dziewczyna zamrugała kilkukrotnie, wreszcie zauważając wymachującą przed jej twarzą dłoń ojca. Mężczyzna nie krępował się w okazywaniu swojego zmartwienia stanem jedynej córki – w sekrecie planując drobne nadużycie przy najbliższym spotkaniu Użytkownika Oddechu Bestii. „Kochanie, proszę przestań tak odpływać. Zwłaszcza przy posiłku!"

„Wybacz, Otōsan... O czym mówiłeś? Teraz już słucham uważnie." Drobny uśmiech wkradający się na rumiane lico kobiety, nie był w stanie ukryć tłumionych w niej zmartwień. Przynajmniej nie przed z lekka nadopiekuńczym rodzicem, który nie oddał ostatnich lat swojego życia na wychowanie tego błyszczącego słoneczka by teraz patrzeć jak powoli gaśnie z powodu zawodu miłosnego! „Czyżbyś znalazł nowego klienta? Mam nadzieję, najwyższa pora!"

„Moja złota, chyba nie sądzisz, że jestem tak naiwny?" (h/c) włosy westchnął ciężko, odkładając na drewniany stół miskę zupy miso, którą opróżnił już do połowy – w końcu to dziewczyna ją przygotowała. (e/c) ślepia spotkały się z bliźniaczo podobnymi oczami swojej potomkini w pełnym zmartwienia spojrzeniu. „Minęły ponad dwa tygodnie, nie sądzę by miało nadejść coś w czasie najbliższym. Jesteś moją córką, więc logicznym jest, że chcę dla ciebie jak najlepiej... I jeśli ten chłopiec nie jest w stanie zobaczyć tego jakim skarbem jesteś, może na niego nie zasługiwać!"

„Otōsan, nie sądzisz, że to bardzo subiektywna opinia?" Nikły śmiech opuszczający muśnięte czerwonym pigmentem usta, dawał mu tak samo subtelny promyk nadziei. (Y/N) była silna, prędzej czy później wyjdzie na prostą – mowa o wspaniałej Hashira Tkaniny! „Ale tak, jestem niepodważalnym, ósmym cudem świata – dziękuję za uznanie."

„Więc dowiem się co tak naprawdę leży ci na sercu, hm? Pewnego wieczora, przychodzisz do mnie do pokoju i informujesz mnie o tym, że właśnie wysłałaś wyznanie miłosne do jakiegoś chłopca!" (h/c) włosa parsknęła śmiechem po usłyszeniu ewidentnego oburzenia w głosie dorosłego mężczyzny naprzeciw. Nadal pamiętała ten charakterystyczny wyraz na jego twarzy, gdy postawiła go przed faktem dokonanym. „Musi być w tym coś więcej! Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że do tego dojdzie – darliście koty od pierwszego spotkania!"

„Wiesz, to dość zawstydzające, żeby opowiadać własnemu ojcu o swoich zagwozdkach miłosnych. I nie, nie wyskakuj proszę z ulubionym: 'Ale kto inny zrozumie cię tak jak twój papa?'." Użytkownik Oddechu Wiatru wydawał się momentalnie zgasnąć, nim po dramatycznym szlochu wrócił do sączenia wywaru z opuszczonej na moment misy. „Inosuke wyznał mi uczucie od razu po starciu z Muzan'em. Prawdę mówiąc, wiedziała o tym od naszej misji w Dystrykcie Czerwonych Latarni... Tak naprawdę, to ja zbyt długo zwlekałam i nie mogę go teraz winić. Pewnie poszedł dalej, a fundując mu tego rodzaju zagranie tylko go rozwścieczyłam... Teraz, liczę tylko na to, że nie będzie chciał urwać ze mną kontaktu."

Serce mężczyzny ścisnęło się niemiłosiernie, gdy zobaczył jak (e/c) ślepia ukochanej córeczki mętnieją momentalnie. Sygnał, który mówił więcej niż tysiąc słów – (Y/N) głęboko adorowała tego młodzieńca. Była w tym oddana na tyle, by pogodzić się z poświęceniem relacji między nimi by ten uzyskał odrobinę szczęścia. Filar z najkrótszym okresem pracy w tej funkcji, wybrała spełnianie swoich ambicji zamiast oddanie się uczuciom. Teraz, płaciła cenę tego wyboru. I nie ważne jak bardzo chciał zabrać ten ciężar z barków swojej potomkini, nie był w stanie tego zrobić. Jedynie (h/c) włosa potrafiła pokonać ten nieprzyjemny stan. Co nie zmieniało faktu, że jej ojciec chciał pomóc w tym procesie jak najlepiej tylko potrafił.

„Wiesz, zmiana otoczenia na pewno zdziałała by cuda. Poza tym od dwóch lat nie miałaś, żadnych wakacji od pracy! Muszę zostać w mieście, mam dużo zamówień do skończenia..." Zainteresowana nagłą zmianą tematu szermierz, wyprostowała zgarbione z lekka plecy karcąc się za tak niedbałą postawę przy stole. „Babcia Hisa ostatnio narzeka na nudę od kiedy rozwiązali Korpus. Co powiesz na sprawienie jej wizyty? Ja zajmę się wszystkim tutaj, a ty odetchniesz innym powietrzem – podobno na północy człowiek od razu dostaje więcej energii! A moja mama na pewno ucieszy się z wizyty swojej ulubionej wnuczki."

„Zapomniałeś wspomnieć, że jedynej." Nie mogłaby zlekceważyć zmartwienia swojego ojca. Nawet jeśli sama nie była pewna co do wyjazdu, wiedziała, że w ten sposób ukoi nerwy (h/c) włosego. „Obaasan na pewno przyda się pomoc w praniu futonów, to już ta pora roku, hm."

»»————- ★ ————-««

Nie tego się spodziewała. Nie na to liczyła. Sama nie do końca wiedziała czy była z tego powodu zła czy może wręcz przeciwnie. Z trudem akceptowała zastany przed znajomą bramą z herbem Wisterii widok. Kochana babcia odziana w ciemno bordowe kimono wyglądała na wypełnioną wigorem oraz zdrowiem – coś z czego (L/N) cieszyła się dogłębnie. Mimo tego, nie wiedziała co powiedzieć po zobaczeniu towarzyszącej jej osobistości.

Jak gdyby nigdy nic, Hashibira Inosuke niosący skrzynki wypełnione różnego rodzaju produktami gawędził sobie z siwowłosą emerytką, która otwierała bramę.

Powinna się pokazać? Powiedzieć cokolwiek? Teraz ukrywała się za najbliższym rogiem, kontemplując na następnym posunięciem gdy starsza pani swawolnie szukała odpowiedniego klucza. Przybyła tu, żeby odciąć się od wszystkich myśli o tym feralnym jegomościu, a teraz nie będzie w stanie zrobić czegokolwiek bez jego ingerencji! Poważnie rozważała powrót do rodzinnego miasteczka. Strach przed odrzuceniem był zbyt duży by mogła stawić mu czoła w trakcie leczenia złamanego serca. Preferowała oszczędzić sobie tak nieprzyjemnej konfrontacji nim nie wyzbędzie się resztek uczuć w kierunku brutalnego osiłka – jeśli w ogóle będzie w stanie się ich pozbyć.

„Ah, musisz koniecznie poznać moją wnuczkę, Inosuke-dono! Jest taką bystrą, młodą damą." Komplementy babci od zawsze ocieplały serce (h/c) włosej, jednak teraz wybrała naprawdę niezręczny moment by mówić o zaletach swej potomkini przy człowieku, który zdawał się odrzucić jej awanse. „Chyba napisze do syna prośbę, żeby ją przysłał... Nie widziałam jej od dwóch miesięcy!"

„Huh? Wnuczka? Jak silna jest?" Kobieta westchnęła ciężko, słysząc tak klasyczne zapytanie opuszczające usta prostolinijnego młodzieńca. Choć nie mogła zaprzeczyć... Usłyszenie jego głosu po tak długim czasie rozłąki naprawdę pobudziło jej serce do bicia. „Dwa miesiące to nie tak dużo."

„Jeśli kogoś kochasz, jeden dzień jest niczym sto lat, kochanie."

(e/c) ślepia dokładnie obserwowały dziwną mimikę, która zagościła na twarzy ciemnowłosego. Normalnie, odpowiedziałby dziecinnym komentarzem uwzględniającym obrazę w postaci starczej demencji i innych tym podobnych. Jednak tym razem, zdawał się rozumieć znaczenie tych słów. Jego usta zacisnęły się w cienką linię, a szmaragdowe ślepia złagodniały. Mogła wręcz stwierdzić, że całe brutalne z pozoru lico nabrało zupełnie innego wyrazu. Wyrazu, przez który popełniła drobny błąd w postaci nabrania powietrza odrobinę zbyt głośno. Z przerażeniem zobaczyła jak ciemnowłosy wzdryga się na moment, nim gwałtownie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni bez problemu wykrywając jej osobę.

„Mój drogi... (Y/N), kochanie! Skąd się tu wzięłaś?" Wywołana przez członkinię swojej rodziny dziewczyna, została zmuszona do ujawnienia swojej prezencji. Powolnym krokiem zbliżyła się do dwójki stojących przy bramie bliskich z delikatnym uśmiechem skupiając wzrok na niziutkiej kobiecie. „Czy ty znowu urosłaś? Niewiarygodne! Chodźmy do środka, właśnie miałam robić obiad!"

„Otōsan uznał, że przydadzą mi się małe wakacje! A gdzie będzie mi lepiej niż u kochanej babci? Wybacz, że pojawiam się bez zapowiedzi." Odziana w wzorzaste haori szwaczka bez problemu wybrała z pęku kluczy ten pasujący do zamka i otworzyła wrota przed zaaferowaną emerytką. Nie mogła zaprzeczyć, że widok tak ucieszonej obaasan rozpromieniał także jej własny dzień. „Pomogę, hm? Pomyślałam, że skoro tu jestem to mogę też pomóc z resztą obowiązków. Jest wystarczająco ciepło, żeby wyczyścić posłania, prawda?"

„Nonsens, nonsens! Nie jestem aż tak stara by nie poradzić sobie z kilkoma futonami, złotko! Oh, właśnie! Poznaj proszę tego miłego młodzieńca, często mnie odwiedza – Hashibira Inosuke!" Przełykając resztki strachu obróciła się w kierunku wyjątkowo milczącego ciemnowłosego na życzenie swojej babci. Mimo tego nie pozwoliła sobie na spotkanie jego spojrzenia. Nie była gotowa na litość jaką by w nich ujrzała, upokorzenie na początku wyjazdu nie mieściło się w głowie dumnej szermierz. „Zawsze nosi dla mnie zakupy, to naprawdę silny chłopiec!"

„Zdaje sobie sprawę, obaasan...! Znam Hashibirę z Korpusu, byliśmy razem na wielu misjach wiesz?" (e/c) ślepia nie były w stanie dostrzec naprawdę nieprzyjemnego grymasu na twarzy towarzyszącego ich właścicielce młodzieńca, który nie gustował w byciu nazywanym po nazwisku. Nie przez nią. „Nie sugeruję nic złego, wyglądasz na czterdzieści zim, babciu! A do tego kimono mojego autorstwa odejmuje ci jeszcze dziesięć lat! Powinnam stworzyć ci jakieś urocze haori na wierzch?"

Inosuke nie do końca rozumiał co się wydarzyło. (h/c) włosa bez rzucenia na niego wzrokiem wzięła od niego połowę skrzynek wypełnionych zakupami nim ruszyła w pośpiechu za starszą kobietą. Pozostał tam zupełnie sam ze skrzynką rzodkwi Daikon oraz mętlikiem w głowie. Gdy dotarło do niego czego właśnie był biernym świadkiem, gwałtownie obrócił głowę w stronę odchodzącej (e/c) okiej. Obserwując wzorzaste haori znikające za drzwiami domostwa czuł się jak skomlący szczeniak.

Nie był przygotowany na zobaczenie jej. Nic dziwnego, że po prostu zamarł w miejscu.

Hisa miała rację. Każdy dzień był dla niego niczym sto, nawet dwieście lat. Chciał ją zobaczyć, usłyszeć oraz dotknąć – stał się na tyle zachłanny, że pragnął każdej z tych rzeczy. Ale w życiu nie przypuszczałby, że spotka ją tu i teraz. I widząc tą twarz, te (e/c) ślepia oraz muśnięte czerwoną farbą usta... Dostał drobnego zawału. Bicie jego serce dudniło mu w uszach, gardło stało się suche a dłonie drżały niemiłosiernie. Wszystko przez to, że pojawiła się na horyzoncie. Czy nie miała pojęcia jak długo walczył ze sobą by nie przylgnąć do jej boku i nigdy już go nie opuścić? Momentalnie zrujnowała jego plany, teraz pragnął wparować do domostwa i zamknąć ją w szczelnym uścisku, z którego nie będzie w stanie się uwolnić.

Nie będzie mogła już nigdy więcej go zostawić.

Z trudem pogodził się z tym, że ich drogi się rozeszły. Nie chciał spotkać jej twarzą w twarz po raz kolejny. Nie przed tym jak zadeklaruje się co do swoich intencji. Dlaczego? Był święcie przekonany, że nie przeżyłby fizycznie tego odrzucenia. Gdyby tylko ją spotkał... Nie pozwoliłby jej odejść, nie ważne jak wiele zmiennych kazałoby mu przestać. A przynajmniej tak uważał. Teraz, gdy popatrzyła na niego z tą druzgocącą obojętnością, nie wiedział co ze sobą zrobić. Czy to oznacza, że nie chciała wziąć odpowiedzialności za te przeklęte uczucia, które wywołała?

Czy to oznaczało, że (Y/N) kocha kogoś innego?

Myśl o takim przebiegu wydarzeń, ścisnęła serce brutalnego z pozoru wojownika w niezwykle bolesny sposób. Przyjemne mrowienie ogarniające jego ciało w momencie gdy ją zobaczył, zamieniły się w kłujące szpileczki powstrzymujące go przed jakimkolwiek ruchem. Bał się, że czegokolwiek nie zrobi, skończy krzywdząc (L/N). Słowem albo gestem, forma nie była ważna. Nie wybaczyłby sobie jakiegokolwiek udziału w jej bólu. Szczerze mówiąc, czuł się okropnie widząc jak radosna zdawała się być kiedy nie widzieli się od tak wielu lat. Jedynie droga pocztowa pozwalała im na jakikolwiek kontakt... A co jeśli to też zaniknie?

Mimo tego, coś nie dawało mu spokoju – skoro była taka radosna, dlaczego jej oczy nie błyszczały tak jak kiedyś?

Od zawsze był dziecinny. Nie raz egoistyczny. Z początku nie miał najmniejszego zamiaru zmieniać nic związanego z samym sobą, oczekiwał, że to świat zmieni się dla niego. Ta naiwność dożyła momentu, w którym (h/c) włosa wkroczyła w progi jego życia. Chciał tego czy też nie, na dobre rozgościła się w jego sercu wypełniające je różnego rodzaju błahostkami. Dobrym jedzeniem, ciepłym dotykiem czy też wyrozumiałą czułością – wszystko to zgubiło biednego Hashibirę.

Musiał dowiedzieć się co mogło się stać.

Teraz, postanowił odstawić na bok wszystkie ze swoich pobudek. Odrzucił w niepamięć nieprzyjemne uczucia związane z rosnącym w powietrzu napięciem. Wszystko po to by po raz kolejny, nawet jeśli ostatni, zobaczyć ten błysk, który wydawał się zbawienny w niektórych sytuacjach. Nie miał innego wyboru, zobowiązał się do dbania o tę kobietę, nie ważne co stanęłoby na jego drodze. Nigdy więcej nie pozwoli jej na płacz w samotności. Będzie respektować każdą z jej decyzji.

I jeśli będzie mu dane... Zrobi wszystko by uszczęśliwić (Y/N).

Dlatego bez większego zawahania ruszył do środka znajomego domostwa, układając w głowie pewne nowe fakty.

★★★★★

(h/c) włosa westchnęła ciężko, wyczesując swoje mokre loki w przeznaczonym dla niej pokoju. Cały dzisiejszy dzień był co najmniej niezręczny. Nie sądziła, że będzie miała tak niespotykaną okazję do wykorzystania swoich umiejętności z szeregu. Oczywiście mowa tu o szybkiej analizie sytuacji i wykreowaniu najsprawniejszej drogi ucieczki od problemu. Problemu, którym stał się Hashibira Inosuke – a dokładniej sposób w jaki co chwila próbował rozpocząć z nią dyskusję. Słysząc niezaprzeczalnie łagodny ton głosu, wiedziała, że cokolwiek miał do powiedzenia nie mogło należeć do przyjemnych. Wizja odrzucenia do tej pory nie potrafiła zapisać się w sercu dziewczyny. Związany z tym ból, upokorzenie oraz, nieuniknione na ten moment, zerwanie więzi dogłębnie ją przerażały.

Choć tym co najbardziej szargało nerwy kobiety był fakt tego jak beztrosko znosił ich rozłąkę.

Może dlatego nie mogła spojrzeć wprost na niego, uciekając się wyłącznie do szybkich wymówek i opuszczania pomieszczenia, gdy ciemnowłosy tylko wstępował w jego progi. Czy naprawdę ani razu nie zatęsknił za jej prezencją podczas tak długiego czasu rozłąki? Czyżby to było powodem przez który nigdy nie postanowił jej odwiedzić? Być może miał w głowie zupełnie inną wizję życia, minęło więcej niż wystarczająco dużo czasu na zmienienie kierunku swojej drogi. (Y/N) nie mogła pogodzić się z faktem, że przestała być priorytetem dla ukochanego mężczyzny.

Jeśli nie może poczekać, nie jest wart twoich względów.

Nawet jeśli chciała tak uważać, nawet w jej wyjątkowo zawyżonej skali, to brzmiało niczym czysta głupota. Ludzie mieli prawo zmieniać zarówno siebie jak i własne pragnienia. Tkaczka w stu procentach znała oraz szczyciła się posiadaną przez siebie wartością. W lustrze widziała odbicie pewnej, pięknej oraz silnej kobiety, która kultywowała pamięć o wyznawanych od lat ideałach. Jednak w swej narcystycznej naturze była także świadoma, że nie ważne jak bardzo by tego chciała, nigdy nie stanie się ideałem dla każdego żyjącego człowieka.

Prostolinijny zielonooki nie mógł być wyjątkiem w tej regule.

Z tego co usłyszała na ostatnim spotkaniu z Kanao, bardzo często odwiedzał Motyli Dwór – a dokładniej ukochaną Aoi. Inteligentna, urocza oraz pracowita. To tylko ułamek epitetów jakimi mogła opisać ciemnowłosą pielęgniarkę, która zajęła się kontynuowaniem prowadzonych przez Shinobu badań. I po raz pierwszy w życiu, (Y/N) była zazdrosna o inną kobietę w tak nieprzyjemny sposób. Nie potrafiła zmusić się do myślenia o niej źle, przecież Kanzaki stała się dla niej siostrą, o której mówiła z dumą oraz za którą będzie walczyć jeśli zajdzie takowa potrzeba!

Skoro sama tak łatwo zauroczyła się w posiadającej dwa kucyki damie, Inosuke też nie musiałby długo się do niej przekonywać.

Zielone, gorzkie uczucie rozlało się po całym ciele zmęczonej dziewczyny. Instynktownie zacisnęła uścisk na drewnianym grzebieniu, gdy rozmyślała nad różnymi scenariuszami wyglądu ich spotkań. Nie winiła żadnego z nich za te uczucia, jeśli już była jedyną winowajczynią takiego obrotu wydarzeń. Teraz, mogła wyłącznie stawić czoła temu co czekało za rogiem. Pracować nad sobą ciężej niż kiedykolwiek, by móc bez ukrytego żalu życzyć im szczęścia.

Bo tak działa miłość, prawda?

Emocje nie występują pojedynczo, często gromadzą się w pary a nawet grupki intensywnych przeżyć. Mimo tego jak żywiołowe potrafiły być, zdrowy rozsądek powinien wygrać nad ich pasją, prawda...? Święcie przekonana, że tym myśleniem utraciła szansę na przekazanie swoich prawdziwych uczuć, postanowiła brnąć w nie dalej. Uparcie tak jak zawsze. Chciała zobaczyć ciemnowłosego w najbardziej radosnej odsłonie. Podziwiać jak się uśmiecha, jak nieświadomie oczarowuje każdego wokół oraz jak ciepłe wspomnienia pozostawia każdym ze swych czynów. (Y/N) marzyła o beztroskim czerpaniu uciechy z tych drobnych gestów, nawet jeśli to nie do niej będą one skierowane.

„Złotko, czy mogę zabrać ci moment?" Słysząc drżący głos staruszki za drzwiami, gwałtownie ocknęła się z nieprzyjemnego zamyślenia. Odkładając na bok towarzyszący jej od wielu lat grzebień, wstała z miejsca by otworzyć członkini swojej rodziny. „Ah, mam nadzieję, że kąpiel cię zrelaksowała. Wyglądasz na okropnie zdenerwowaną!"

„To pierwszy dłuższy wyjazd od kiedy otworzyłam sklep, obaasan. Oczywiście, że będę się stresować – nie wiem czy otōsan jest w stanie utrzymać w ryzach swój zarost podczas mojej nieobecności, co dopiero mały biznes!" Siwowłosa kobieta zaśmiała się rozkosznie nim zajęła miejsce na posłaniu dziewczyny. Wnuczka zaraz po zamknięciu drzwi, także dołączyła do wylegiwania się na puchatej pościeli. „Wydaje mi się, czy twoja twarz nabrała kolorytu, babciu? Naprawdę promieniejesz!"

„Oh, dziękuję! Komplement z twoich ust nie może być wyolbrzymieniem! No cóż, ostatnimi czasy faktycznie doskwierała mi samotność, ale nie na długo! Hashibira-dono to naprawdę kolorowa osobowość, uwielbiam kiedy mnie odwiedza." Przymkniętym ślepiom staruszki nie umknęło nagłe spięcie ze strony (e/c) okiej. Bądź co bądź, Hisa była matką identycznego wręcz charakteru. Nawet jeśli z wiekiem jej syn wydawał się bardziej opanowany oraz utemperowany, widziała jak wiele nerwów tłumił w sobie, gdy coś nie szło po jego myśli. A (Y/N), kropka w kropkę, odzwierciedlała swojego ojca. „Kochanie, czy coś ci doskwiera? Nie kłam, prędzej czy później poznam prawdę."

Słysząc zmartwienie w z pozoru karcącej wypowiedzi emerytki, westchnęła ciężko powracając do wyczesywania (h/c) loków. Nie chciała w żaden sposób wpływać na opinię siwowłosej o Inosuke. Zasłużył na taką pochwałę, prawdę mówiąc był wart o wiele większych komplementów! Obawiała się, że wyjawienie szczegółów feralnego incydentu między nimi skruszy tak radosne relację między dwójką. Zamilkła, dając niemy znak o swojej niechęci powrotu do tematu. Aczkolwiek, nie bez powodu ta sama krew płynęła w ich żyłach – staruszka była uparta jak osioł.

„Chodzi o Inosuke, prawda? Dlatego tak otwarcie go unikasz?" Tkaczka zamrugała kilkukrotnie, nim w swoim zdezorientowaniu pozwoliła sobie na delikatny rumieniec okrywający jej lico. Tak drobny znak potwierdził założenia starszej kobiety. „Złotko... Ten chłopiec wygląda jakby był na skraju płaczu, kiedy nie chcesz na niego spojrzeć. Coś się między wami wydarzyło?"

„Poszło raczej o to do czego nie doszło, obaasan..." Popchnięta do działania przez alarmującą informację o zachowaniu ciemnowłosego, postanowiła wyżalić się emerytce. W końcu, kto zrozumie ją lepiej niż dzieląca jej krew kobieta? „Trzy tygodnie temu wysłałam mu list, w którym... Nie owijając w bawełnę, wyznałam mu uczucia. Do tej pory nie dostałam żadnej odpowiedzi, szczerze mówiąc to świadczy tylko o jednym... Kompletnie nie spodziewałam się spotkania go tutaj. Nie jestem jeszcze przygotowana na konfrontację, babciu."

„(Y/N), czy kochasz tego chłopca?" Pytanie zbiło utalentowaną szermierz z tropu, przyprawiając o nie małe zawstydzenia tak dosadnym przedstawieniem uczuć do ciemnowłosego. „Jeśli tak, robisz wszystko co możesz by zdobyć jego przychylność! Kiedy wyrobiłaś sobie ten brzydki nawyk poddawania się przy małych niedogodnościach? Tylko otwarcie przekazując swoje intencje jesteś w stanie pokazać mu co tak naprawdę leży ci na sercu – teraz, tylko komplikujesz sytuację. A skoro o przeciwnościach mowa..."

(e/c) ślepia rozszerzyły się w zdziwieniu kiedy siwowłosa wyciągnęła z pod kołnierza dziwnie znajomą kopertę z przełamaną pieczęcią. Ostrożnie odłożyła korespondencje na posłanie, nim spojrzała wprost na skonfundowaną całym wydarzeniem wnuczkę.

„Hashibira-dono wciąż szkoli się w czytaniu i pisaniu, nie był w stanie zrozumieć całego listu, więc przyszedł prosząc bym odczytała go dla niego. Z początku, sama przeskanowałam jego treść... I uznałam, że powinien przeczytać go samodzielnie, bez mojej pomocy. Od tamtej pory przebywa tutaj i stopniowo pomagam mu w nauce."

Czy ulga powinna być tak błoga? Nigdy wcześniej nie doświadczyła odrzucenia tak dużego balastu jak po wysłuchaniu tłumaczeń ukochanej babci. Jak mogła podważać prostolinijność Inosuke? Gdyby poznał zawartość tego listu, na pewno już dawno wparowałby do jej domu – niezależnie od tego jakiej odpowiedzi chciał udzielić. Teraz towarzyszyła jej wyłącznie niepewność, nie była połączona z rozgoryczeniem czy smutkiem.

Może tylko z odrobinką słodkiej ciekawości oraz niewinnej nadziei na radosny przebieg wydarzeń.

Czyli nic nie było stracone. Nie był rozżalony, po prostu głupi! Realizacja uderzyła w nią na tyle mocno, że pozwoliła sobie na rozczulający śmiech. Hisa od zawsze wiedziała jak wpoić jej odrobinę animuszu – szermierz była święcie przekonana, że to po niej odziedziczyła specyficzny temperament.

„Wierzę, że teraz powinnaś odczytać mu ten list osobiście, (Y/N). Nie sądziłam, że stać cię na tak słodkie słówka, kochanie!" Odziana we wzorzaste haori kobieta czuła wpływającą na czubki uszu czerwień, gdy gwałtownym ruchem pochwyciła lekko poturbowany kawałek papieru. „Oh, nie bądź taka! Młoda miłość powinna kwitnąć w najlepsze, może zdołam zachować parę sekretów przed twoim ojcem."

„Obaasan!"

★★★★★

Naprawdę nie rozumiał tej wiedźmy. Kiedyś bez powodu znalazła wymówkę by zawstydzić go przed wszystkimi swoimi czułymi gestami. A teraz? Zachowywała się jak obrażone dziecko! Nie ważne jak wiele razy próbował z nią porozmawiać i wydusić z niej powód tak dziwnego zachowania, ona zawsze znalazła drogę ucieczki. Ucinając krótko jego zdania, wychodziła z pomieszczenia wykrzykując coś o zostawionym na ogniu bulionie czy zbierających się deszczowych chmurach. W pewnym momencie chciał złapać ją siłą i zmusić do gadania.

Ale stracił wiarę, że jest w stanie dobrowolnie ją skrzywdzić.

Jedno spojrzenie w (e/c) ślepia roztapiało mu serce. Tak dziwny bodziec połączony z usłyszeniem melodii utęsknionego głosu sprawiał, że tracił mowę oraz czucie w kończynach. A kiedy nieświadomie przejechała dłonią po jego własnej, do tej pory był w stanie wskazać dokładne miejsce zderzenia. Dlaczego? Ponieważ wciąż miał wrażenie, że emituje ono ciepło przyprawiające go o niemałą gorączkę. Przebywanie w tym samym domu co ona wystarczyło by znajoma, mięciutka kołderka owinęła się wokół brutalnego szermierza, nie pozwalając mu na wyjście z tej sytuacji o zdrowych zmysłach.

Chciał po prostu ją uściskać, czy to tak wiele?

Chłodne, nocne powietrze nie przeszkadzało przyzwyczajonemu do skrajnych warunków wojownikowi. Przesiadując na werandzie usiłował odsunąć swoje myśli od (h/c) włosej podczas szlifowania charakterystycznie uszczerbionych nichirn. Nie ważne jak bardzo się starał czy jak intensywnie dopracowywał ukochane ostrza, wciąż wkradała się do jego myśli. A kiedy już się tam dostała... Skutki były nieodwracalne. Wszystko inne traciło jakiekolwiek znaczenie. Skupiał się wyłącznie na tym jak wiele euforii wywołało w nim zobaczenie jej po tak wielu latach.

Szczerze mówiąc, żałował, że nie spotkali się wcześniej.

Oczywiście, każdy wymieniony z nią list trzymał przy sobie. Ubolewał nad tym jak niewiele ich było, często obwiniając się za brak odpowiedniej umiejętności by odpowiadać na nie częściej. Ostatni z listów wywołał w nim niemałe zaciekawienie. Był okropnie długi, ubarwiony w niesamowicie trudne słowa oraz mógł przysiąc, że pismo autorki tekstu także było w pewien sposób wystawne. Nic nie potrafiło opisać frustracji ogarniającej Użytkownika Oddechu Bestii, gdy staruszka odmówiła odczytania korespondencji na głos. Do tego miała tupet by zabrać ja ze sobą by zmusić go do nauki! Co za uparta wiedźma! Nic dziwnego, że są rodziną!

Był świadomy, że najprawdopodobniej przez to został wpisany na czarną listę (Y/N).

Ale nie miał najmniejszego zamiaru na niej pozostawać! Nie kiedy była tuż obok. Przez ostatnie dni usilnie próbował pojąć wszystkie irytujące znaki oraz sposób ich zapisywania – mógł przysiąc, że starcie z Muzan'em było o wiele łatwiejsze niż te przeklęte symbole! Choć musiał przyznać, powoli zapamiętywał coraz więcej wyrażeń. Narcystycznie stwierdził, że w ciągu najbliższego tygodnia będzie w stanie odczytać treść tego przeklętego listu! Wtedy pokaże (e/c) okiej, że nie miała powodu by być na niego zła!

„Inosuke?"

Szmaragdowe ślepia rozszerzyły się w szoku, gdy usłyszał kilka sylab wypływających z pomiędzy znajomych ust. Nie zwlekał ani chwili, obrócił głowę w kierunku rozmówczyni tylko po to by po raz kolejny zatrzymać się w bezruchu. (h/c) loki wciąż były wilgotne po wieczornej kąpieli, przykuwające oko okrycie wyglądało na narzucone w pośpiechu a (e/c) oczy wyrażały coś, czego do tej pory nie potrafił zidentyfikować. Jednak bodźcami alarmującymi ciemnowłosego był intensywny rumieniec na policzkach zdeterminowanej dziewczyny oraz znajoma koperta w jej dłoniach.

„Huh...?" Wymamrotał bezmyślnie, odkładając na bok szlifowane przed chwila miecze. Coś w zawstydzonej z lekka ekspresji towarzyszki mówiło mu, że cokolwiek miało się wydarzyć... Jego własne serce nie będzie w stanie zwolnić dotychczasowego bicia, będzie wyłącznie przyśpieszać. „Starsza Wiedźma oddała go tobie, ale nie mi...!?"

„Inosuke." Słysząc nagłą powagę w głosie Użytkowniczki Oddechu Tkaniny, natychmiastowo zamilkł odrzucając na bok wszystkie drobnostki. Teraz liczyło się wyłącznie to, że tam była i rozmawiała z nim z własnej woli. „Obróć się do mnie plecami. Szybko."

„Huh!?" Po raz kolejny był skonfundowany. Co teraz strzeliło jej do głowy? Nie mogła na niego patrzeć czy co?! „Najpierw udajesz, że mnie nie widzisz, a teraz-„

„Jeśli chcesz wiedzieć co jest w tym liście, po prostu to zrób, Inosuke!"

Sposób w jaki przycisnęła skrawek papieru do swojej klatki piersiowej oraz jak ogromny rumieniec opanował jej lico, sprawił, że on sam nie mógł powstrzymać czerwieni wpływającej na jego policzki. Cokolwiek było w tym liście... Na pewno będzie czymś dobrym. Czymś na co czekał od dawna. Dlatego pozwolił sobie na odrobinę dziecięcej ciekawości zmieszanej z aż zbyt znajomym ciepłym mrowieniem, gdy posłusznie obrócił się plecami do zasiadającej obok kobiety. Przez chwilę słyszał wyłącznie szelest papieru oraz dziwnie nieregularny oddech kobiety – stawał się niecierpliwy!

Jednak gdy został już obdarowany tym błogim dźwiękiem, mógł przysiąc, że dostaje zawału.

Każde słowo opuszczające usta kobiety było pełne ciepła, czułości oraz niewiarygodnie otwartego wyznania, na które czekał od tak wielu miesięcy. Melodyjny głos nie raz zawieszał się, kilkukrotnie także załamywał – idealne pokazanie jak realne były opisane w tekście uczucia. Czyli to czekało na niego przez te ostatnie tygodnie? Z każdą kolejna sylabą uśmiech na jego twarzy poszerzał się, a serce podskakiwało w rytm głosu dziewczyny. Przez cały ten czas myślał, że wciąż musi walczyć o względy tej przeklętej kobiety. A ona jak zwykle utrudniła mu całą sytuację!

Wygrał tę bitwę już dawno temu, jeśli wierzyć zapiskom w korespondencji.

Nigdy nie potrafiłby użyć tak skomplikowanych słów, gdyby to on miał wyznać jej to uczucie jako pierwszy. Choć nie traktował tego jako wadę. Coś podpowiadało mu, że nie ważne jak prostolinijnych zdań użył... I tak odpowiedziałaby na nie z tym samym rodzajem adoracji jak do tej pory. Wyrozumiałością, ciepłem oraz czułością, którą potrafiła dać mu wyłącznie ona.

„... Pozdrawiam, (Y/N)."

Nie usłyszał pozwolenia na obrócenie się. Ale po raz pierwszy postanowił zignorować polecenie dziewczyny. Obrócił się pragnąc doświadczenia tego bajecznego widoku i wcale się nie zawiódł. Błyszczące (e/c) ślepia patrzyły prosto na niego, gdy ich właścicielka grzbietem jednej dłoni zakrywała w zawstydzeniu pozbawione czerwonego pigmentu usta. Druga z kończy zaciskała się na kartce papieru, której treść wreszcie została wyklarowana.

„Inosuke...!?" Zamrugała kilkukrotnie, gdy momentalnie znajdował się tuż obok. Bez żadnego oddzielającego ich dystansu, otwarcie owinął swoje ramiona wokół tali dziewczyny, gdy jego czoło przylegało do jej własnego w dziwnie słodkim geście. „Co ty wyprawiasz..."

„Masz tupet, żeby mówić do mnie w ten sposób po całej szopce jaką dziś odstawiłaś, (Y/N)." Kolejna fala zawstydzenia zalała biedną tkaczkę, gdy tylko usłyszała własne imię wypływające z pomiędzy tych upragnionych od dawna warg. „Zmusiłaś mnie do czekania tyle lat, a kiedy wreszcie cię spotkałem zachowujesz się jak bachor... Masz szczęście, że cię lubię."

Hashibira Inosuke nigdy nie należał do osób wypowiadających wiele sentencji. Wolał przedstawiać swoje uczucia oraz pragnienia w formie czynów, nie kilku sylab. Dlatego bez skrępowania, pozwolił sobie na ujęcie ust (h/c) włosej w pocałunku, o którym marzył od kiedy tylko zaczął podejrzewać prawdziwą naturę swoich uczuć. Ku rozkoszy ciemnowłosego, okazały się o wiele lepsze niż w jego najśmielszych marzeniach. Wreszcie się doczekał. Kiedy nieśmiało odwzajemniła czuły gest, mógł przysiąc, że ponownie rozpływa się w miejscu.

„Od teraz, oficjalnie jestem twoim wybrankiem twojego serca, tak?"

»»————- ★ ————-««

Szczęśliwe zakończenie, w definicji pewnego odzianego w maskę dzika młodzieńca, nigdy nie zawierało nikogo innego poza nim samym. W końcu któż inny mógłby dać mu tyle radości co Wielki Inosuke we własnej osobie? Był naiwny sądząc, że pewna zadufana w sobie szwaczka nie podejmie wyzwania wyznaczonego przez lata samotności spędzonej w leśnej gęstwinie. Wkradła się tam zupełnie niespodziewanie, wywołując niemałe zamieszanie na każdym kroku. Mimo tego, nie zamieniłby tych wspomnień na nic innego.

Nie zamieniłby trzymającej go za rękę (Y/N) za żadne skarby tego świata.

Widząc ją codziennie rano, popołudniu czy wieczorem. Nie raz pozwalał sobie na bezkarne obserwowanie jak spokojna wydawała się podczas snu. Zupełny kontrast z jej nadpobudliwością w czasie reszty dnia. Teraz mógł pozwolić sobie na o wiele więcej, w końcu stała się jego ukochaną. Dlatego bezkarnie podkradał się do skupionej na pracy tkaczki w czuły sposób odciągając ją od ważnego zajęcia różnymi gestami. Czy to przez niespodziewane uściski lub rozpraszające w swej naturze pocałunki. Pewnym było, że (h/c) włosa nie miała teraz chwili spokoju.

„Inosuke, muszę to skończyć...! Czy mógłbyś dać mi chwilę?" Mimo karcących słów, rumieniec na twarzy (e/c) okiej dawał mu otwarte pozwolenie na kontunuowanie składania delikatnych buziaków na odsłoniętej skórze kobiety. „Hej, poczekaj aż wrócimy do domu, hm?"

„Powinnaś się przyzwyczaić, przecież robię to codziennie." Wymamrotał pod nosem zupełnie nie przejmując się groźbami bez pokrycia ze strony zawstydzonej ukochanej. Chciał wykorzystać każdy moment jaki mógł przed tym dziwnym świętem jakie mieli obchodzić – przed ślubem. Chyba jakoś tak. „Nadal nie rozumiem dlaczego twój ojciec nie pozwala nam spać w jednym pokoju... I tak przecież znajdę wejście do ciebie, po co utrudniać sprawę!"

„Nadal jesteś głupi, wiesz o tym?" (h/c) włosa parsknęła śmiechem po usłyszeniu szczerego niezadowolenia w głosie narzekającego na restrykcyjne zasady wojownika. Widząc grymas malujący się na wyjątkowo urodziwej twarzy, ostrożne przyłożyła usta do żuchwy ciemnowłosego pozostawiając po sobie szkarłatny ślad. „Lepiej, żeby tego nie usłyszał, hm?"

„Huh? Przecież to logiczne, że jeśli jesteśmy pod tym samym dachem nie zawaham się do ciebie dostać – staruszek powinien mieć jakieś pojęcie!"

„Pod tym samym dachem, powiadasz Inosuke?" Dwójka kochanków w zaskoczeniu spojrzała na stojącego w progu mężczyznę, który wyglądał na co najmniej rozsierdzonego po zobaczeniu ich w tak intymnej pozycji. Jego kochana córeczka siedziała na kolanach swojego wybranka, gdy ten nawet nie starał trzymać rąk przy sobie. Szale goryczy przelał znak na żuchwie wojownika. „W takim razie będziesz spał na dworze! A ja dopilnuję, żeby (Y/N) była z dala od jakiegokolwiek wejścia!"

„HUH?!"

(e/c) oka westchnęła ciężko po zobaczeniu niezwykle zaciętej bitwy spojrzeń miedzy dwójką najważniejszych w jej życiu mężczyzn. Oczywiście nieme starcie, wkrótce przerodziło się w długą sprzeczkę, która dość mocno zirytowała odzianą we wzorzaste haori kobietę. Nie zwlekała więc z udzieleniem dwójce pozbawionych rozsądku wojownikom odrobiny kazania o szacunku do miejsca jej pracy i nie odstraszaniu jej klientów – taka rozmowa musiała odbywać się co najmniej raz w miesiącu, obaj byli nie do wytrzymania! Ale cóż mogła na to poradzić, sama nawarzyła tego piwa, więc sama musiała je wypić. I coś mówiło jej, że nie pożałuje podjętej decyzji.

I tak, Inosuke do czasu ich ślubu został zmuszony do spania w ogrodzie. Co nie znaczy, że nie znalazł własnej drogi dojścia do ukochanej.

***** ***

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top