(1o.) every fire needs oxygen to survive, won't you be mine?

"She's never been one to hold back
If there's something on her mind you're gonna know that
And you're gonna wanna listen to everything she'll say
She's a bullet that's about to fire
She's the steady that'll keep you sane
If loves a fool then I'm a liar
I know she's the only way"

17/05/2020

POZOSTAWIENIE TAK WIELU PRZYJACIÓŁ W TYLE BYŁO WYMAGAJĄCE, ale nie niemożliwe. Zwłaszcza dla kogoś tak zdeterminowanego jak użytkowniczka Oddechu Tkaniny. Jak mogła pozostawić rehabilitującego się mężczyznę samemu sobie? Od pamiętnego starcia w pociągu minął prawie miesiąc, a stan Rengoku poprawił się na tyle by mógł wrócić do rodzinnego domu. Po otrzymaniu tej informacji nie zwlekała ani chwili, praktycznie kłaniając się przed Shinobu, aby ta wstawiała się za nią przed obliczem Oyakata-sama, gdy miał wyznaczyć osobę odpowiedzialną za opiekę nad przechodzącym na przedwczesną emeryturę mężczyzną. Po kilku dniach bezlitosnych próśb, zgodziła się – prologując akceptację ze strony Mistrza.

Była szczęśliwa, nawet jeśli okoliczności tego wyjazdu nie były najprzyjemniejsze.

Zerkając kątem oka na płomiennowłosego szermierza przenoszonego na plecach jednego z Kakushi, nie wiedziała jak powinna się zachować. Oczywiście, udało jej się uratować życie kogoś tak niesamowitego pomimo faktu, że nawet do tego potrzebowała jego pomocy. Kontuzje były niezwykle poważne, nie pozwalając mu na powrót na pole bitwy. Utracone oko, uszkodzone płuca oraz regenerująca się rana na brzuchu. Co mogła powiedzieć? Żadne, nawet najpiękniejsze, słowa nie były wstanie zrekompensować niechybnych faktów – Kyōjurō już nigdy nie może wrócić do Korpusu.

„Przez całą podróż wydajesz się strasznie cicha, liczyłem, że dane mi będzie usłyszeć o twoich przyszłych projektach, (Y/N)!" Ciepły głos ocucił zamyśloną dziewczynę, która obróciła głowę w kierunku jego właściciela. Ikoniczny uśmiech nie opuszczał twarz mężczyzny, który od teraz był zmuszony do noszenia przepaski na lewym oku. „Mam nadzieję, że się nie denerwujesz! Mój dom od dziś jest twym własnym!"

„Ja? Zdenerwowana? Co to za nieprawdopodobne założenie, Rengoku-sama. Dama nie powinna się narzucać, a ty zmusiłeś mnie do zatrzymania się w twoim domu! Przecież mogłabym nocować w pobliskiej Rezydencji Wisterii." Unosząc z lekka głowę, mimowolnie kąciki ust muśniętych czerwonym pigmentem podniosły się. Nie mogła być szczęśliwsza, gdy widziała tak szczerze pogodny nastrój idola. „Pamiętałeś o przesłaniu wiadomości przez swojego kurka? Na pewno nikt nie ma nic przeciwko mojemu przybyciu? Mam szczerą nadzieję, że nie stawiałeś żadnego domownika przed faktem dokonanym."

„Ha ha, roztropna jak zawsze! Cóż, musze cię poinformować, iż mój brat z radością wyczekuje twojego przybycia. Pragnie cię poznać od czasu kiedy zobaczył nowe ściegi u mojego haori!" Melodyjny śmiech wojownika powoli koił nerwy nastolatki. Obiektywnie patrząc, następne tygodnie spędzi w domu rodowym słynnego Filara Płomieni – kto nie byłby kłębkiem nerwów?

„Oczywiste, na kim nie zrobiłyby wrażenia? Hm, już zaczynam go lubić!"

Droga przez niezatłoczoną wioskę była niezwykle nostalgiczna. Urocze zabudowania, żwir skrzypiący pod nogami oraz rozmowy dochodzące z każdej posesji. Ci ludzie żyli niczym w sielance, część z nich na pewno nie zdawała sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa. Czuła ulgę widząc, że Rengoku pozostanie w tak spokojnym miejscu. Zasłużył na wszystko co najlepsze, a życie u boku najbliższych w tak ogromnej rezydencji było wręcz idealnym wyjściem. (e/c) oczy zamrugały kilkukrotnie przyglądając się rozległej posesji.

Jest co najmniej dwa razy większa od mojego domu!

Nie dała poznać po sobie onieśmielenia, pewna siebie podeszła do bramy by następnie kilkukrotnie w nią uderzyć. Nie minęło nawet trzydzieści sekund, nim po drugiej stronie ogrodzenia dało się słyszeć pośpieszne uderzanie podeszw o kamienną ścieżkę. Chwilę później, brama stanęła otworem, a w progu stała idealna kopia Filara Płomieni, jedynie w młodszej odsłonie. Tęczówki o znajomym kolorze od razu zamgliły się od napływających łez, gdy ich właściciel zaciskał uścisk na miotle w swoich rękach.

„A-aniki...! Wreszcie wróciłeś do domu!" Jego głos od razu zdradzał, że nie był w pełni dojrzałym mężczyzną. Moment, w którym podbiegł uścisnąć delikatnie swojego chwiejącego się brata utwierdził ją w tym założeniu. „Przy-przygotowałem wszystko tak jak kazałeś...! Na pewno wyzdrowiejesz!"

Tak błoga scena, była miodem dla (e/c) oczu kobiety, które były zmęczone widokiem ciągłej agonii oraz rozkładających się ciał. Więź między rodzeństwem musiała być niezwykle silna. Była wdzięczna, że Bóg postanowił dać im szansę na dłuższe życie w swoim towarzystwie. Jedna z dużych dłoni starszego z bliźniaczo podobnych braci, delikatnie zmierzwił czuprynę szlochającego podopiecznego nim owinął ramiona wokół mniejszej sylwetki młodzieńca.

„Czyżbym widział łzy? Oh, Senjurō, nie powinieneś rozpaczać przy uroczej damie! Zwłaszcza, że teraz będzie u nas gościć!" Radosny głos wojownika zupełnie negował zmartwienie członka rodziny, który pociągając nosem usiłował wytrzeć wypływające z pięknych ślepi łzy. „Poznaj, (L/N) (Y/N) – będziesz musiał jej pomagać, dobrze?"

Chłopiec, nie mógł mieć więcej niż trzynaście lat. Jego płomienne włosy związane w uroczy kucyk idealnie komponowały się z łagodnym spojrzeniem, kontrastująco onieśmielających tęczówek. Ubrany w zwyczajną białą yukatę oraz czarne spodnie hakama wydawał się zupełnym przeciwieństwem ekstrawaganckiego brata. Spoglądając prosto na nią, gwałtownie upadł na kolana kłaniając się przed stopami zmieszanej (h/c) włosej.

„Zrobię wszystko co w mojej mocy by podziękować za uratowanie Kyōjurō! Proszę daj mi tylko znać, a spełnię każde twoje życzenie, (L/N)-sama!"

Po opanowaniu swojego skonfundowania, zaśmiała się pod nosem. Zmartwiony tą reakcją młodzieniec spojrzał w górę by spotkać się z kucającą przed nim dziewczyną, której twarz znajdowała się tylko kilka centymetrów dalej od jego własnej. Zawstydzony taką bliskością chłopak, zarumienił się z lekka, zwłaszcza gdy dłoń nowopoznanej heroski zmierzwiła płomienną czuprynę na jego głowie.

„Już mi się podobasz. Po pierwsze, pomóż mi ułożyć twojego brata do łóżka, potem wymyślę inne wyzwanie, hm?"

Czym zasłużył sobie na troskę tak cudownej kobiety? Nie miał pojęcia. Przez ostatni miesiąc codziennie odwiedzała jego szpitalny pokój, z tego co mówiła Shinobu – nawet kiedy nie był przytomny. Pomagała mu odzyskać siły, podawała posiłki, a nawet samodzielnie dbała o przyjmowane przez niego leki. W swojej chwilowej słabości nie mógł zrobić zbyt wiele by się odwdzięczyć.

Ah, picie z tobą codziennej herbaty to prawdziwa łaska od Boga!

Nie mógł uwierzyć, że od dziś będzie widywał ją codziennie u swojego boku. Jest tyle historii, które chciałby jej opowiedzieć. Sekretów, które pragnął zdradzić. Oraz uczuć, których wyrażenie do tej pory sprawiało mu niemałe problemy. Dopiero niedawno zdał sobie sprawę, że w niedługim czasie skończy szesnaście wiosen, czyli stanie się dojrzałą, w realiach ich czasów, kobietą.

Poznanie jej jeszcze bliżej w tym okresie będzie dla niego czystą przyjemnością.

Oczywiście nie planował pozostawić takiej przysługi nieodwzajemnionej. Od kilkunastu dni planował swoją zapłatę za uprzejmą prezencję posiadaczki czerwonego nichirin. Cóż, pierwszym strzałem była biżuteria lub innego rodzaju błyskotki. Jednak po dłuższym namyśle zrozumiał iż w tym momencie nie potrzebowała dodatkowych ozdób. Nie dość, że sama zapierała dech swoją aparycją do tego na pewno bardziej doceniłaby profesjonalną pomoc w posługiwaniu się ostrzem.

Zdradzę ci wszystkie znane mi techniki jeśli to sprawi, że zostaniesz w moim towarzystwie trochę dłużej, (Y/N)!

»»————- ★ ————-««

Pokój był wyjątkowo zadbany, duże rozsuwane drzwi prowadzące wprost do ogrodu oraz uroczy futon z wzorem kwiatów kwitnącej wiśni utwierdził ją w tym przekonaniu. Drobna toaletka w rogu pomieszczenia od razu posłużyła jej na miejsce odwieszenia swojego czerwonego haori by zamienić przydatny w podróżny mundur na blado, beżową yukatę. Przebierająca się za parawanem kobieta z trudem zerkała na ohydną bliznę, oszpecająca prawa dłoń. Oczywiście była niezmiernie wdzięczna Nezuko za ten dar, jednak po wielu przemyśleniach zrozumiała bezsensowność swoich działań tamtego dnia. Zamyśloną dziewczynę ocuciło dopiero delikatne pukanie do drzwi.

„(L/N)-sama?" Od razu rozpoznała nieśmiały głos, młodszego chłopca. Nie powinna traktować go jak dziecko, w końcu odbiega od niej wiekiem o niecałe trzy lata, jednak jego urocze uosobienie sprawiało, iż nie mogła patrzeć na niego inaczej niż na pięciolatka.

„Senjurō, śmiało." Odparła nonszalancko, zawiązując ostatnie kokardki wokół swojej talii. Cichy szum otwierających się drzwi, sprawił, że spojrzała w kierunku siedzącego na kolanach młodzieńca. Narzucając na ramiona znane wszystkim okrycie, usiadła niedaleko chłopca. „W czym mogę pomóc?"

„Przed chwilą aniki wrócił do pokoju, jest naprzeciwko twojego. W razie potrzeby, znajdziesz mnie zaraz w pokoju po lewej, zaraz za rogiem." Wytłumaczył, wciąż nie mając odwagi spojrzeć w oczy przyjaznej, ale przesadnie dumnej kobiety. „Pomyślałem, że byłabyś w stanie powiedzieć mi co powinienem przygotować na kolację. Czy mam stosować się do specjalnych zaleceń?"

To było tak urocze. Zdeterminowana mina, praktycznie odzwierciedlała jego starszego brata. Byli do siebie przywiązani, każdy mógł to zauważyć. Zwłaszcza, kiedy młody Rengoku postanowił trzy razy, tak dla pewności, wyczyścić wszystkie podłogi oraz meble. Była zdziwiona, że pomimo swojego rodowodu nie dzierżył jeszcze miecza, jednak miała maniery – pytanie o co takiego byłoby niezwykle niegrzeczne.

„Hm... Shinobu-sama mówiła żeby unikał ciężkostrawnych potraw, przynajmniej póki rana kompletnie się nie zabliźni." Oznajmiła po chwili namysłu, nim wstała z miejsca powolnym krokiem kierując się wzdłuż korytarza.

„(L/N)-sama...?"

Nigdy wcześniej nie miał kontaktu z kobietą tak bliską jego wieku. Całe życie spędził w domostwie, troszcząc się o wspinającego się po szczeblach kariery brata oraz powoli upadającego ojca. Obu kochał ponad życie, dlatego nie potrafił być zły za nic co zrobili. Jeden narażał swoje życie, by uratować innych, wcale nie myśląc o wyczekujących jego powrotu bliskich. Za to drugi, zapijał smutki stając się surowym, oschłym oraz zrzędliwym mężczyzną w średnim wieku. Dlatego był onieśmielony prezencją ślicznej dziewczyny, która z tego co wyczytał w liście, uratowała życie ukochanego aniki.

„Myślisz, że pozwolę ci na robienie wszystkiego samemu? Wystarczy, że posprzątałeś. Teraz (Y/N) przejmuje pałeczkę! Jeśli Oyakata-sama dowiedziałby się, że tylko się tu obijałam wysłałby mnie na trening z Tengen'em – nienawidzę go z całego serca!"

Po cichu podniósł się z miejsca, nieśmiało podążając za chaotycznie gestykulującą kobietą. Postawiła sobie za punkt honoru opowiedzenie mu każdej historii jak tylko przyszła jej na myśl – nie, żeby narzekał. Prawdę mówiąc, większość z nich była naprawdę zabawna. Do tego egzaltowane szczegóły, dodawały opowieściom dużo potencjału humorystycznego. Zwłaszcza gdy opowiadała je taka megalomanka jak (Y/N).

Nic dziwnego, że udało ci się przemówić do Kyōjurō. Uwielbia słuchać ludzi z pewną siebie aurą.

Krojąc marchewki wsłuchiwał się w każde słowo od czasu do czasu wtrącając własne trzy grosze. Pierworodny rodziny Rengoku wzbudzał wokół siebie nie małe zainteresowanie, dlatego on sam nigdy nie musiał czuć się zmuszony do błyszczenia w centrum uwagi. W zupełności wystarczały mu cotygodniowe wiadomości od starszego brata, których z niecierpliwością wyczekiwał.

Zwłaszcza kiedy pojawiały się wzmianki o tajemniczej (h/c) włosej.

Po raz pierwszy widział, że to Kyōjurō jest kimś zainteresowany, a nie na odwrót. Na początku wspomniał tylko o pobycie w Rezydencji Wisterii i poznaniu nowych przyjaciół, w tym uwielbiającej tkaniny dziewczyny. Z czasem jej opisy były coraz bardziej szczegółowe, stając się rozwinięciem całej wiadomości. Był zmieszany tak nagłą zmianą charakteru pisma brata, jednak zrozumiał, że w podczas rozmów twarzą w twarz przedstawiał ją z tym samym zapałem oraz ciekawością co w listach. Mimo swojego młodego wieku, nie był głupi. Jednak w ciszy postanowił poczekać na rozwój wydarzeń, kiedy wreszcie zawitała w ich progach.

„I wtedy rzuciłam swoje ostrze do Tanjirō, ale zanim zdążyła cofnąć rękę, nić demona prawie ją odcięła! Trzymała się tylko na pojedynczym ścięgnie!" Oznajmiła rozemocjonowana (h/c) włosa podnosząc do góry przygotowany chwilę wcześniej kawałek wieprzowiny, ucinając go na pół w powietrzu – swego rodzaju odtworzenie wydarzeń z opowieści. „Gdyby nie sztuka krwi Nezuko, długo nie mogłabym dzierżyć klingi. Nauka od początku lewą ręką zajęłaby miesiące!"

„Brzmi jak bardzo odważna decyzja!" Odparł, przytakując kilkukrotnie w uznaniu do dziewczyny, nim ta spojrzała na niego z rozbawionym uśmiechem.

„Oczywiście, że nie! Była bardzo głupia!" Nonszalancko wzruszyła ramionami wrzucając do pobliskiego garnka kolejną porcję pokrojonego w kostkę mięsa. „Okaleczyłam siebie i osłabiłam Nezuko – bardzo nieodpowiedzialne."

„Huh...?"

„Popatrz na to z innej perspektywy, Senjurō. Gdybym zatrzymała przy sobie nichirin, mogłabym uchronić nas przed następnym atakiem, a w efekcie przydać się bardziej. Jestem pewna, że nawet bez mojej pomocy, Tanjirō by sobie poradził... Nie ważne jak piecze mnie język kiedy to mówię – jest niesamowicie silny. I mam wrażanie, że z każdym dniem coraz bardziej nas wyprzedza... Nie mam kiedy go dogonić." Zaśmiała się delikatnie, przystępując do krojenie chrupkich zielonych warzyw, które miały stanowić dopełnienie dzisiejszej kolacji. „Nawet twój brat wie, że nie jestem na tyle silna by walczyć w pojedynkach, gdzie Kamado poradziłby sobie bez przeszkód."

„Oczywiście, że nie!"

Nagłe podniesienie głosu przez nieśmiałego do tej pory chłopca, zbiło ją z tropu. Spoglądając na miniaturową kopię Filara Płomieni, mogła zobaczyć jak pomimo nagłego przypływu wstydu, jego jasne ślepia odważnie mierzą się z jej własnymi.

„Za każdym razem, gdy aniki o tobie opowiadał, był pod wrażeniem tego jak pomimo przechwałek jesteś w stanie wybronić swojej pewności siebie. Nasze działania nie zawsze są najlepsze, ale jeśli to pomogło w sytuacji, w której byłaś – w końcu wszyscy wróciliście cali i zdrowi – to nie było to głupie. Z resztą z tego co wiem, twój przyjaciel też nie poradził sobie w walce, inny Filar musiał mu pomóc..." Chłopiec nieśmiało poprawił podwinięty kołnierz od włożonej w spodnie yukaty, nim ponownie zerkną na zaciekawioną nagłym słowotokiem dziewczynę. „Kiedy uratowałaś Kyōjurō, tylko ty mogłaś to zrobić. Byłaś na tyle szybka i silna by zminimalizować jego obrażenia, zrobiłaś coś czego nie mógł nikt inny. Dlatego... Pro-proszę, nie mów o sobie źle. Chciałbym, żebyś opowiadała mi o sobie tak jak mojemu bratu, był tym naprawdę zachwycony..."

(e/c) tęczówki po chwili zdziwienia, złagodniały. Naprawdę są rodziną, jeśli uderzające podobieństwo było dla kogoś niewystarczające. Poprawiając podwinięte rękawy od czerwonego haori, z dumą uniosła głowę nim ponownie spotkała się ze spojrzeniem młodego młodzieńca.

„Hm? Nawet ty dostrzegasz mój niezwykły talent? Wiedziałam, że nie mogę umknąć żadnemu oku!" Zadufana w sobie, po raz kolejny, szermierz powróciła do energicznego krojenia włoszczyzny na drewnianej desce. „Ten ruch to moja specjalność! Przechodzi płynnie przez wszystkie tkanki, nawet kości. A do tego opiera się na wielokrotnym przecięciu, czyli poszatkowałam mu wszystkie mięśnie!"

„Mówisz tak lekko o takich okropnościach przy obiedzie, (L/N)-sama..."

„Ha ha! Po dobrej historii wzrasta apetyt, a moje są tylko takie – przecież oczywiste. I zacznij mówić do mnie (Y/N), jestem tylko trzy lata starsza. Choć nie ukrywam, schlebia mi twoje uwielbienie - w pełni zasłużone z resztą. Kto nie czciłby tak pięknej kobiety jak ja?!" Donośny głos rozbrzmiewał w izbie budynku, gdzie znajdowało się palenisko z grzejącym się nad nim posiłkiem. „Musisz nauczyć mnie twojej techniki zmywania podłóg, nie widziałam ani jednej smugi po twoim czyszczeniu. Chyba powoli zapominam jak to robić, tak być nie może!"

„Miałem dużo czasu, więc wymyśliłem specjalną mieszankę, która zapobiega smugom... Nadaję się wyłącznie do tego."

Słysząc pochmurny ton głosu młodzieńca, gwałtownie obróciła głowę w jego kierunku. W zamyśleniu skupił się na przemywaniu ziarenek ryżu w specjalnymi sicie, odwracając wręcz wzrok. Sam wmawiał jej istotę doceniania własnej wartości, a teraz pogrążał się w kompleksach. O nie, nie na warcie (L/N).

„Dlaczego niby, hm? Nie wmawiaj sobie rzeczy, które nie są prawdziwe." Zmieszany z lekka chłopiec, spojrzał na nią kątem oka, zastanawiając się co miała na myśli. „Moja przyjaciółka, Aoi, przeszła przez Selekcję Wstępną i jest oficjalnym Zabójcą Demonów. Ale tak naprawdę, nie widzi się na polu bitwy. Za to potrafi zrobić najlepsze na świecie daifukumochi i nie ważne ile razy próbowałam je zrobić, nigdy nie były tak dobre jak jej! Każdy ma coś w czym jest dobry oraz coś co nie jest jego specjalnością, nie ma czego się wstydzić. Masz swoją rolę, którą powinieneś wykonywać – nie czuj się upokorzony, tylko z dumną pokaż, że jesteś z tego zadowolony!"

Jasne ślepia zamrugały kilkukrotnie. To brzmiało tak znajomo. Podobne słowa słyszał cały czas z ust własnego brata. Negował je, w końcu przecież był jego rodziną, oczywiście, że dostawał swego rodzaju specjalne traktowanie. Jednak po usłyszeniu tego z ust tak ambitnej osoby jak ona, do tego nawet jeśli nie mówiła szczerze, była na tyle przekonująca, że drobny rumieniec mimowolnie wkradł się na pulchne policzki chłopca.

Tak miło było wreszcie poczuć się wystarczającym, choćby na ulotny moment w zaparowanej kuchni.

Nie miał już żadnych wątpliwości, dlaczego tak bardzo wkupiła się w łaski Kyōjurō. Szczera, utalentowana, silna i pomocna. Pod grubą warstwą megalomanii oraz wyidealizowania siebie, tak naprawdę posiadała wiele pozytywnych cech. Nie wspominając już o niezwykłej urodzie, którą obdarował ją Bóg.

Już wiem jak Kyōjurō się w tobie zakochał, (Y/N). Mam nadzieję, że niedługo będę mógł mówić do ciebie oneesan!

»»————- ★ ————-««

Nie ważnie jak bardzo młody płomiennowłosy próbował ją powstrzymać, właśnie zmierzała w kierunku wschodniego skrzydła rezydencji trzymając w dłoniach tacę z przygotowanym posiłkiem oraz herbatą. Tuż za nią podążał rozemocjonowany Senjurō, próbując odciągnąć ją od niedorzecznego w jego opinii pomysłu.

„Proszę cię, powinnam formalnie przywitać się z panem tego domu! Nie mogę tu zostać jeśli choćby nie podam herbaty waszemu ojcu. Gdzie byłby moje maniery?" Bagatelizowała liczne ostrzeżenia ze strony młodszego towarzysza, dumnie zadzierając nos. „Tylko moment rozmowy i już wracam, w końcu muszę przemyć rany twojego brata."

„Otōsan nie lubi kiedy ktoś przeszkadza mu wieczorami, nie wiem czy to dobry pomysł. Jest naprawdę łatwy do zirytowania-„

„Nonsens, nonsens! Nie mogę zaniedbać swoje powinności, mówiłeś, ze podejmuje dobre decyzję racja?" Widząc zrezygnowanie towarzysza, uśmiechnęła się szeroko ze świadomością zwycięstwa. „Na pewno nie będzie tak źle, pozwól mi się tym zająć."

Kulturalnie zapukała w rozsuwane drzwi spodziewając się odpowiedzi z drugiej strony. Jednak minęła minuta, nawet dwie, a nikt nie postanowił być na tyle życzliwy by choćby odrzucić propozycję wejścia. Odkasłując cicho, chwyciła za krawędź drewnianego rusztowania przesuwając je w prawo. Tym samym efektywnie odsłaniając przed sobą nowe pomieszczenie.

Może nie ma go w pokoju? Czyżby był w ogrodzie?

Ogromne pomieszczenie rozświetlała tylko pojedyncza świeca, ułożona bardzo blisko granatowego futonu w centrum pokoju. Po chwili przyzwyczajenia do ciemności była w stanie odróżnić w mroku sylwetkę mężczyzny. Zgarbiony, co chwila popijający coś z glinianej wazy zupełnie nie zrażony wtargnięciem do komnaty, wylegiwał się na werandzie. Po przykrytych beżowym kimono ramionach spływały bardzo znajome płomienne loki, choć nie mogła jeszcze ujrzeć twarzy mężczyzny wiedziała iż na pewno jest bardzo podobny do swych synów.

„(Y/N)-sama, ja powinienem to zrobić... Otōsan bywa bardzo nerwowy..." Cichy szept chłopca wyrwał ją z zamyślenia. Wyglądał na niezwykle zmartwionego całą sytuacją, ale to przecież nic co mogłoby przerosnąć kogoś takiego jak ona!

Niezrażona przestrogami młodszego kolegi, przyłożyła palec wskazujący do muśniętych farbą ust prosząc go o zachowanie milczenia. Jedynym dźwiękiem towarzyszącym jej krokom było ciche szczękanie uderzających o siebie naczyń. Przystanęła dopiero kiedy znalazła się w bezpiecznej odległości za rozłożonym na macie mężczyzną.

Czy czuję alkohol...?

Zmarszczyła brwi widząc kilka pustych waz w pobliżu legowiska Pana tego domostwa. Pijane osoby miały bardzo charakterystyczny, drażniący zapach. Dlatego od razu mogła stwierdzić, iż na jednym łyku się nie skończyło. Czyżby dlatego Senjurō chciał odciągnąć ją od tego pomysłu? By nie zobaczyła go w takim stanie?

„Witam, nazywam się (L/N) (Y/N). Zostałam przysłana z Korpusu, żeby zająć się Pańskim synem. Dziękuję za przyjęcie mnie!" Ukłoniła się delikatnie, po chwili podnosząc głowę.

Jeszcze nigdy nie widziała tęczówek o tej barwie patrzącej na kogoś z tak czystą nienawiścią oraz rozżaleniem. Jasnowłosy obrócił głowę w jej kierunku, dając otwarcie do zrozumienia jak niesamowitą łaską była wola spojrzenia na nią. Nie bała się, była po prostu zaskoczona tak chłodnym przyjęciem gospodarza. Odrzucając na bok opróżnioną wazę bez wahania roztrzaskał naczynie o kamienną posadzkę w ogrodzie, sprawiając, że najmłodszy syn, który zajął miejsce niedaleko (h/c) włosej, wzdrygnął się.

„Korpusu? Dla mnie wyglądasz jak dziwka z Dzielnicy Czerwonych Latarni. Jak masz się nim zajęć, hm? Na pewno spodoba mu się 'specjalna' terapia!" Chwiejnie podnosząc się do pozycji siedzącej, przyłożył dłoń do niezadbanego zarostu na twarzy. „Patrząc na to jak mało dokonał, dziwię się, że dostał taką odprawę – kobieta do zaspokojenia potrzeb, bardzo hojne wynagrodzenie dla nieudacznika."

„Przepraszam?" Zamrugała kilkukrotnie, starając się nie utracić własnej równowagi emocjonalnej. „To chyba jakieś nieporozumienie."

Znała dwa typy ludzi gwałtownie reagujących na promile we krwi. Pierwszy, do którego można zaliczyć jej własnego ojca, czyli osoby, które stawały się bardzo senne oraz potulne po zbyt wielu kieliszkach. Drugi z nich, jak widać cechujący ojca Filara Płomieni, charakteryzował się niezwykle dosadnymi słowami oraz agresją.

„Co za maniery, czyżby prostytutki miały specjalne szkolenia? Ich mogłaś przechytrzyć, ale doskonale znam takie jak ty. Chcesz wkupić się w łaski Kyōjurō, aby wziął cię za żonę, a potem uciec z majątkiem do swojego kochanka – zbyt oczywiste." Ochrypły głos mężczyzny, kilkukrotnie załamywał się pokazując jego oczywisty stan upojenia. „Ale wiesz co? Rób z nim co chcesz, teraz i tak już do niczego się nie nadaje. Mówiłem mu, że Korpus go zabije. Miałem rację! Co może teraz tak okaleczony? Sprowadzać sobie do domu panienki jak widać! Tak wzorzaste ubranie, obrzydza mnie sam twój widok. A ta szminka? Jak wielu mężczyzn miało ją na swoich torsach?"

Chciała być wyrozumiała, alkohol przecież przyćmiewał zmysły, niszczył wątrobę oraz szare komórki – przynajmniej z tego co mówiła Shinobu. Ale po usłyszeniu takich obelg nie tyle co czuła się poniżona oraz zlekceważona, co rozsierdzona słowami skierowanymi w jego własnego potomka. Jak mógł mówić takie okropności o cudownym mężczyźnie, który był bliski śmierci w honorowej walce?

„Kim jestem, nie ma znaczenia. Za to ja widzę przed sobą zdrowego, dorosłego mężczyznę, który nie ma tyle odwagi by stanąć w boju. Do tego upokarza własnych synów. Dodatkowo, ma czelność obrażać kilkukrotnie młodszą damę, która jest wyłącznie osobą postronną. Kim jesteś by oceniać mój wygląd, przewrażliwiony alkoholiku?" Zapłakane ślepia młodszego chłopca kursowały między niewzruszoną szermierz, a czerwieniącym się ze złości ojcem. To nie mogło skończyć się dobrze, ale zaniepokojenie starszego brata, gdy jest w takim stanie nie przysłużyłoby się jego zdrowiu. „Jak ojciec może poniżać własne dzieci, które są tak cudownymi ludźmi? Co powiedziałaby na to ich matka?"

Uderzyła w punkt, na który żaden z obecnych w pomieszczeniu nie był przygotowany. Sytuacja była bardzo delikatna, Senjurō wiedział o tym doskonale. Chciał jak najszybciej wyprowadzić ją z pomieszczenia nim dorosły mężczyzna wpadnie w furię, jednak widząc stoicki spokój (e/c) oki nie miał szans na wpojenie w nią odrobiny sensu.

„Jak śmiesz mówić do mnie tym tonem?! Nie masz ŻADNEGO pojęcia o naszej rodzinie. Nie masz prawa krytykować moich działań." Rozgoryczony niewzruszoną miną kobiety Shinjurō, powstał z miejsca chwytając za kołnierz beżowej yukaty, skutecznie unosząc delikatną sylwetkę dziewczyny. „Jesteś nikim, żeby patrzeć na mnie z tą ohydną wyższością."

„Prawdę mówiąc, czuję się lepsza i w rzeczywistości jestem. Tak samo jak twoi synowie, których uwielbiasz torturować by samemu przykryć fakt tego jak źle sobie radzisz. Myśl, że jestem głupia, proszę bardzo. Nikt nie musiał mi nic mówić, po wejściu tutaj i usłyszeniu twoich rażących słów wiem dlaczego Senjurō nie potrafi w siebie uwierzyć, a Kyōjurō nie wahał się przy oddaniu swojego życia." Z każdym jej słowem, pięść mężczyzny zaciskała się na materiale, który po chwili zaczął powolnie się rwać.

„Otōsan, wystarczy...! Zabiorę ją do pokoju...!" Bezsilny chłopiec, próbował powstrzymać działania swojego ojca. Ku jego nieszczęściu jasnowłosy wydawał się być głuchy na wszelkie błagania.

„I szczerze? Gdyby mój ojciec po śmierci mamy stoczył się do takiego poziomu... Alkoholizm, terroryzowanie własnych dzieci oraz ta obrzydliwa obojętność. Pozbawiłby nasz ród honoru i odebrał godność matce-„

Przerażone tęczówki chłopca zatrzęsły się, zbyt zamglone od łez by zobaczyć drastyczny widok przed sobą. Jedyny dźwięk, który dotarł do jego uszu to niezwykle brutalne plaśniecie oraz gwałtowny, głuchy upadek ciała na podłogę. Z drżącymi rękami skierował się w stronę leżącej na podłodze dziewczyny. Kołnierz od odzienia był zupełnie oderwany odsłaniając trochę zbyt wiele skóry dekoltu. Jednak to wściekle czerwony odcisk dłoni na policzku jego właścicielki zmartwił go najbardziej. Mimowolnie z (e/c) oczu wypłynęły pojedyncze łezki, gdy powolnie podnosiła się z drewnianej posadzki, na którą została brutalnie rzucona.

„Dbanie o swoje ciało to jedyne co jesteś jej winny. Nie masz prawa gardzić tak cudownymi owocami własnego małżeństwa... Nie ważne jak bardzo razi to twoje ego." Bolało jak cholera, nie była pewna czy przypadkiem nie przestawił odrobinę jej żuchwy. Jednak w tym momencie, nie martwiła się konsekwencjami. „A nazywanie mnie dziwką obraża honor mojej matki, nie mogę ci tego wybaczyć. Wyświadcz sobie przysługę i pomyśl."

„(Y/N)...! Twój nos krwawi!" Przerażony nagłym wypływem krwi chłopiec przyłożył materiałową chusteczkę by zatamować niespodziewany krwotok. Złote tęczówki z czerwonymi obwódkami z bólem obserwowały powolny obrzęk na policzku przyjaciółki, jeśli szybko nie przyłożą do tego lodu może zsinieć! „Musimy już iść, błagam cię...!"

(e/c) tęczówki spotkały się z gromiącym spojrzeniem byłego Filara, który nie wypowiedział ani jednego słowa więcej. Słysząc zrozpaczony ton młodzieńca, przytaknęła, pozwalając sobie na odrobinę oparcia z jego strony przy wymaszerowywaniu z pokoju. Kierująca się w stronę kuchni para, mogła usłyszeć dźwięk agresywnie rozbijanych waz dochodzący z kącika Pana domu.

»»————- ★ ————-««

Syknęła cicho, gdy poczuła lodowaty okład przy zaczerwienionym policzku. Na szczęście nie było to poważne, pozostawi tylko trochę śladu przez przyszłe dni. Próbowała uspokoić szlochającego przed nią chłopca, który nieustannie przepraszał za swoją bezsilność w tej sytuacji.

„Senjurō to nie twoja wina, uspokój się... Zaraz zrobisz sobie krzywdę!" Zaśmiała się pod nosem przytrzymując drżącą dłoń jasnowłosego na swoim policzku. „Sama się w to wplątałam, nie możesz przejmować winy za mnie."

„Podniósł na ciebie rękę...! Nie powinienem do tego dopuścić... Jesteś ranna, a do tego wypowiedział tak wiele obelg... Wybacz mi (Y/N), porozmawiam z Kyōjurō-„

„Nie, nie, nie." Przerwała mu, melodyjnie nucąc każde ze swoich sprzeciwień. „Musisz mi obiecać, że zatrzymamy to w małej tajemnicy przed twoim bratem dobrze? Nie może się dowiedzieć, że nie minął nawet jeden dzień a ja już narozrabiałam!"

„Ale przecież to nie przez ciebie..." Wymamrotał skonfundowany decyzją (h/c) włosej stróż majestatycznego domostwa.

„Nie zrozum mnie źle... Uważam, że wasz ojciec to kompletny gbur oraz brutal, ale nie chcę abym to ja była zmienną, która wpłynie na wasze relacje z nim. Póki się nie zmieni, nie będę w stanie spojrzeć na niego bez pogardy czy lekceważenia... Poniosło mnie, ponieważ poważnie obraził moją dumę. Alkohol robi z człowiekiem różne okropieństwa, ale nawet wtedy, nie powinno się wybaczać tak poważnych działań." Wytłumaczyła szczerze, nie ukrywając swojego zniesmaczenia tak nieprzewidywalną sytuacją. „Po prostu myślę, że może jeszcze coś do niego dotrze... W końcu był Filarem, racja? Nie chcę z góry psuć mu nowego startu, zwłaszcza, że jego pierworodny wreszcie wrócił do domu. Nikt oprócz niego nie będzie w stanie tego zrobić!"

„Mówisz o nim z takim zachwytem... Nie mogę cię winić, aniki jest wyjątkowy." Wyszeptał wciąż zmartwiony sytuacją, jednak odrobinę uspokojony pomocnik.

„Mhm! Od kiedy staną w moich progach głęboko go adorowałam! Oczywiście nigdy nie będzie tak niesamowity jak ja... Ale ma w sobie coś z lepszych, hm." Zaśmiała się pod nosem przejmując zadanie młodszego towarzysza w przytrzymywaniu okładu w miejscu uderzenia. „Prawdę mówiąc, może powinieneś do niego zajrzeć? Lepiej, żeby mnie teraz nie widział, a trzeba zobaczyć czy bandaże nadal się nadają."

Płomiennowłosy, po chwili namyślenia, przytaknął wstając z miejsca po upewnieniu się, że zranionej pacjentce nie brakuje niczego. Po ostatnim spojrzeniu za siebie został pożegnany przez uśmiechniętą (h/c) włosą, więc z ulgą otworzył drzwi do wnętrza domu przekraczając próg korytarza.

„Ky-„ Nim mógł wydać praktycznie jakikolwiek dźwięk, dłoń starszego brata przykrywała jego usta, skutecznie ucinając mu wypowiedzenie słów. Przykładając wskazujący palec do ust skutecznie uciszył młodszego brata, powoli odkrywając jego usta. „Co tu robisz...? Powinieneś leżeć..."

„Oh, Senjurō, naprawdę myślisz, że w takim hałasie pozostałbym beztrosko w łóżku?" Zwykle donośny oraz radosny głos pierworodnego syna klanu Rengoku był wyjątkowo cichy oraz stonowany, praktycznie niesłyszalny.

„Aniki... Próbowałem ją powstrzymać, ale nie potrafiłem... To moja wina, pozwoliłem, żeby otōsan zrobił jej krzywdę..." Pociągnął nosem, czując kolejne łzy napływające do kącików jasnych ślepi.

„Nikt nie mógł tego zmienić, bracie. To musiało się stać, żałuję jedynie, że musiało paść na (Y/N)." Westchnął cicho, lekko rozsuwając drzwi prowadzące do izby w której pozostała (h/c) włosa. „Popatrz, przyjrzyj się dokładnie."

Zaskoczony nagłym zwróceniem uwagi chłopak, spojrzał na lekko skuloną sylwetkę dziewczyny. Z początku nie dostrzegł nic nadzwyczajnego, jednak po bliższym spojrzeniu doszedł do bolesnej realizacji. (e/c) ślepia wylewały wiele łez, kiedy ich właścicielka przykrywała swoje usta drżącymi dłońmi, starając się zagłuszyć gwałtowne szlochanie. Całe ciało (h/c) włosej trzęsło się, co kilka sekund próbując powrócić do wyprostowanej pozycji, tylko po to by chwile potem skulić się ponownie, kontynuując wstrząsający drobną sylwetą płacz.

„Obiecaj mi, że nigdy nie pozwolisz, żeby jakakolwiek kobieta, zwłaszcza bliska twemu sercu, musiała ukrywać swoje łzy zamiast wyżalić się tobie. Ja właśnie zawiodłem w tej roli..." Słowa jego brata skruszyły wszystko co do tej pory sądził. Od kiedy nie potrafił sobie z czymś poradzić? „Walczyła z demonami, widziała tak wiele śmierci oraz ciał. Ale mimo tego wciąż jest człowiekiem, nie ważnej jak twardym. Są rzeczy, które wywołują tak niepohamowany strach, że nie potrafisz powstrzymać swojego płaczu... Ale najgorszy jest fakt, że boisz się pokazać komukolwiek tej strony."

„Ja nie miałem pojęcia... Przecież była taka spokojna... Jak przerażona musiała być?" Stłumiony szept jasnowłosego młodzieńca wyrażał wiele zmieszanych ze sobą emocji, których nie potrafił określić. „Czy możemy coś zrobić...?"

„Na ten moment, nie – nie ważne jak bardzo ubolewam na tym faktem. Tak dumna osoba nigdy nie przyjmie pomocy, myśląc że pochodzi z litości. Zmierzanie się z tak wielką presją musi kosztować więcej niż te ramiona potrafią udźwigać, jednak nigdy nie będzie chciała odłożyć tego balastu – po prostu stanie się na tyle silna, by samodzielnie go nosić." Wytłumaczył dokładniej delikatną sytuację, w której się znajdowali. Każda ze skrajności skończyłaby się niedobrze, dlatego musieli manipulować w szarym polu – zgadzać się z pomysłami (h/c) włosej.

„Aniki... Czy ty jesteś zakochany w (Y/N)-sama?"

Tak dosadnie zadane pytanie sprawiło, że policzki przedwcześnie emerytowanego Filara zarumieniły się z lekka. Co go zdradziło? Czyżby podziwiał jej piękno o kilka chwil za długo? A może wypowiedział o jeden komplement za dużo? Nie wiedział kiedy, ale w zupełności dał się pochłonąć temu ciepłemu uczuciu, gdy miał zaszczyt bytowania w pobliżu aspirującej wojowniczki. Każdy gest, słowo, a nawet spojrzenie sprawiało, że jego świat stawał do góry nogami. Teraz, przyłapany na gorącym uczynku, nie mógł skłamać.

Nie wypełniłem swej powinności jako walczący o względy (Y/N) kochanek. Cóż za brak płomiennej pasji z mojej strony! Muszę powrócić do działania!

Był zmartwiony słysząc zamieszanie dochodzące z pokoju jego ojca. Niestety, nim zrozumiał do czego doszło, było już o wiele za późno. Nigdy nie będzie w stanie wybaczyć samemu sobie, że pozwolił na poniżenie wybranki jego serca. W końcu obiecał ją chronić, jak mógł dopuścić się takiego zaniedbania?

„Nie ma sensu zaprzeczać, pytanie jest zbyt łatwe. Rozpaliła me serce od pierwszego wejrzenia! Teraz sam staram się przekazać jej choćby ułamek żaru mych uczuć. Nie poddam się bez walki!"

ARA, ARA-

Listen, ja po prostu nie umiem się oprzeć, tak? Ścieżka Rengoku musi być skończona, ten człowiek zasługuje na wszystko co najlepsze! Więc siedząc do drugiej rano przy sklejaniu nowych editów postanowiłam zrobić mini maraton! DRUGI RAZ Z RZĘDU - fuckin' kill me already i have no boundaries. 

Do not tease me, i will cry.

 Dlatego dodam jeszcze jeden rozdział - 1/2

Przepraszam tutaj memów nie będzie, w następnym chapterze zasypie was tym shit'em, i promise!

Mam nadzieję, że się podobało!

@yurugina  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top