(18.) no matter how many times I try to get you out of my life (...)
"She stands above me in all her grace
I've been reaching for a spark in this fire in her heart
Does she love me?
Is it too late?"
13/07/2020
(18.) no matter how many times I try to get you out of my life, you always come back twice as hard.
NIE MIAŁ NAJMNIEJSZEJ OCHOTY NA ZOBACZENIE JEJ. Szalę goryczy przelał moment kiedy z pomocą swojego kruka udało mu się pozyskać wiadomości o starciu w Wiosce Zbrojmistrzów. Tak, oczywiście, że interesowało go życie młodszego brata, zwłaszcza gdy ten uparty kołek dołączył do szeregu. Może nie zawarł umowy, ale zastraszył kruka Genyi wystarczająco skutecznie by ten przekazywał mu informację na temat misji ciemnowłosego. Oczywiście dostał raport z ostatniego pojedynku i ku goryczy jasnowłosego dowiedział się on o kluczowym poświęceniu (h/c) włosej. Podobno ocaliła tego matołka przed nieuchronną śmiercią, sama kończąc z przebitym barkiem. Świadomość tego, że może być coś dłużny tej irytującej kobiecie doprowadzała go do szewskiej pasji.
A widok zagłębionej w modlitwie sylwetki nad grobem najbliższego przyjaciela nie pomagał jego nienawiści.
Jedna ręka była unieruchomiona w blado beżowym temblaku, druga składająca skromną gałązkę nieznanych mu kwiatów na kamiennym posągu. Dlaczego przyszła akurat tutaj? Jeśli chciała złożyć hołd wszystkim, którzy stracili życie w walce, powinna iść do zbiorowej mogiły – nie wybierać sobie losowego nagrobeku! Marszcząc brwi zaczął w niebezpiecznie szybkim tempie zbliżać się do pogrążonej w zadumie szermierz. Przykuwał uwagę do każdego szczegółu szukając wszystkich oznak mówiących o prawdziwych motywach stojących za jej obecnością w tym miejscu.
Lepiej, żeby ta mała wywłoka miała dobre wytłumaczenie...!
Zamrugał kilkukrotnie, gdy (e/c) ślepia z dużą dozą zdziwienia spotkały jego własne spojrzenie. Sanemi mógł wyglądać i zachowywać się jak niedouczony osiłek, który był wyłącznie machiną do zabijania, ale wbrew pozorom ten człowiek miał głowę na karku, potrafił zinterpretować wiele sytuacji i w ułamku sekundy odnaleźć optymalne wyjście. Z własnego doświadczenia wiedział, że oczy znienawidzonej kobiety nie powinny być tak przeszklone.
„Oi, co ty sobie wyobrażasz?! Kto pozwolił ci podchodzić do losowego grobu, huh!?" Nie był zbyt poruszony, kolejna nadwrażliwa dziewczynka, która pragnęła zemsty na demonach – zbyt przerysowany schemat w szeregach. Ze skrzywioną miną złapał za kołnierz czerwonego haori z trudem powstrzymując się od uniesienia niewdzięcznej (h/c) włosej w górę. „To, że Oyakata-sama dał ci ochronę nie znaczy, że ja zaakceptuję kogoś tak niskiego pokroju jak ty."
„Świetnie się składa, bo ja nie uznaję cię za Filara od pierwszego spotkania! Cóż za mutualizm!" Mógł zobaczyć jak brew dziewczyny dostawała tiku nerwowego, gdy była zmuszona do spojrzenia na jego twarz. „A teraz zabierz te obrzydliwe łapska i nie wtrącaj się do mojego życia, pozbawiony manier brutalu – dziękuję!"
Czuł buzującą w żyłach krew kiedy otrzymał od niej ten irytujący, wypełniony wyższością uśmiech. Chciał tego czy nie, cmentarz nie był odpowiednim miejscem żeby pokazać tej małolacie miejsce, do którego należy. Zaciskając żeby pochwycił szkarłatne okrycie w mocniejszych uścisku nim bez trudu odrzucił sylwetkę dziewczyny na bok będąc święcie przekonanym, że małe poobijanie odstraszy ją na dobre. Jednak gdy złapał za przyniesioną gałązkę przyozdobioną białymi kwiatami w celu złamania jej, przysiągł, że jest o krok od zamordowania tej małej jędzy.
„Co ty sobie wyobrażasz?! Masz pojęcie co robisz?! Filar czy nie, zachowujesz się jak cham!" Korzystając z obu rąk, nie tylko tej zdrowej, usilnie próbowała powstrzymać go przed zniszczeniem podarunku. Blado fioletowe tęczówki zaostrzyły swoje spojrzenie, gdy kątem oka dostrzegł dziwnie niepokojącą mimikę upartej dziewczyny.
„Dlaczego tu jesteś?" Po raz kolejny zadał nurtujące go od początku pytanie. Gdyby od razu na nie odpowiedziała, już dawno zostawiłby ją w spokoju, ale oczywiście musiała wyskoczyć ze swoim pyskowaniem.
Jej lewa ręka drżała pod wpływem bólu spowodowanego ciągłym uściskiem na nadgarstku jasnowłosego, widział to doskonale. Nie bała się krzywdy, mógł to wywnioskować po ostatniej wiadomości kruka – dlatego nie przejął się zbytnio jednoznacznie przygryzaną przez nią dolną wargą.
„Kim jesteś, żeby wymagać ode mnie takich rzeczy?" Wysyczała przez zęby odważnie spotykając gromiące tęczówki w pełnym nienawiści spojrzeniu. Dlaczego tak bardzo nią gardził?
„Nikt nie odwiedza jego grobu. Nawet rodzina. A ty – słaby nikt, tak na dobrą sprawę, próbuje zachować pozory i zbawić cały świat. Nie masz pojęcia kto to jest."
Zmarszczyła brwi dokładniej badając ekspresję natrętnego Filara. Z jakiegoś powodu potrafiła zrozumieć motywację za jego agresją, może dlatego, że po raz pierwszy była w stanie dostrzec odrobinę emocji w blado fioletowych ślepiach. Westchnęła ciężko, z lekkim trudem cofając swoją uszkodzoną rękę z powrotem do temblaka.
„W testamencie zażyczył sobie by jego rodzina nie mogła poznać miejsca pochówku." Odparła spokojnie, po raz kolejny skupiając wzrok na lekko zdziwionym jasnowłosym. Sam miał w rękach ostatnią wolę przyjaciela i faktycznie był tam zapis o zakazie powiadomienia najbliższych co do położenia grobu. Ale dlaczego (h/c) włosa o tym wiedziała? „Siostra Masachiki, Hana, jest bardzo chorobliwa i wiedział, że podróż tutaj może ją zabić. Jeśli nie z powodu choroby, to ze stresu i rozpaczy."
Z nieukrywaną wyższością pozwolił by lekko onieśmielona jego posturą dziewczyna wysunęła pokiereszowaną gałązkę z stosunkowo dużej dłoni. Przystrojony w rozmaite blizny mężczyzna nie odrywał wzroku od każdego z jej ruchów, upewniając się, że nie ma złych zamiarów. Nie wiedział jak zareagować kiedy po raz kolejny delikatnie ułożyła skromny podarunek na kamiennym posągu.
„Jako jego była narzeczona mam obowiązek, żeby troszczyć się zarówno o nią jak i o niego. Nie wiem co łączyło cię z Masachiką, ale nie jesteś w stanie powstrzymać mnie przed przychodzeniem tutaj." Niespodziewana informacja zbiła go z tropu, przywołując odległe wspomnienia sprzed paru dobrych lat kiedy dopiero dołączył do szeregu. Ciemnowłosy wspominał coś o dziewczynie, którą zgodził się zaopiekować i ewentualnie poślubić – tylko jeśli ona będzie tego chciała. „Dziękuję, że pamiętałeś o nim, kiedy nie mogłam tu być."
Wiedział, że ta pochwała nie była wymuszona. Nie ważne jak bardzo próbował się do tego przekonać. Patrząc na zamglone spojrzenie wciąż przylepione do kamiennego nagrobka, nie był w stanie powstrzymać lekkich wyrzutów sumienia, nawet jeśli nigdy nie będzie w stanie się do nich przyznać. Więc to ona była tą dziewczyną? Przez tyle lat od śmierci Masachiki nadal o nim pamiętała?
„Dopilnuj, żebym nie musiał cię tu oglądać. Następnym razem nie będę tak wyrozumiały."
Nie był w stanie zmierzyć się wzrokiem z (h/c) włosą, nie w tym momencie. Zrozumiał, że przekroczył pewną granicę i uznał, że jedynym sposobem na oszczędzenie sobie wstydu przyznania się do błędu będzie usunięcie się z drogi. Na jego nieszczęście, wyglądało na to, że (e/c) oka miała coś jeszcze do powiedzenia, gdy złapała za rękaw białego okrycia.
„Używam Oddechu opierającego się na Sztuce Wiatru... Chcę, żebyś trenował mnie jako Tsuguko." Nagła prośba zbiła go z tropu. Jak śmiała proponować coś tak bezsensownego chwilę potem jak zwyzywała go od najgorszych? „Nie masz dziedzica Oddechu, wiem o tym. Żeby pokonać Muzan'a musimy mieć jak największe szansę – nie chodzi o to w jakiej relacji jesteśmy, pomyśl o tym dla czego walczymy. Mogę cię nienawidzić, jak widzę z wzajemnością, ale to nie zmienia nic. To Kibutsuji jest prawdziwym wrogiem!"
„Zejdź mi z oczu, wywłoko. Nie będę tracić czasu na trywialne gadki, tym bardziej na trenowanie kogoś tak beznadziejnego jak ty." Gwałtownym ruchem wyrwał ramię z delikatnego uścisku dziewczyny, dając jej jasno do zrozumienia jak wiele obrzydzenia wywołała w nim ta propozycja. „Ciągle nadajesz o tym jak to zostaniesz Filarem – jestem pod wrażeniem, że wreszcie rozumiesz jak wiele ci do tego brakuje. Nie waż się przychodzić do mnie bez powodu. Chcesz być silniejsza? Trenuj do cholery."
»»————- ★ ————-««
Dokończenie kuracji (L/N) nie zajęło więcej niż trzy dni. Miała więcej szczęścia niż Tanjirō, który musiał męczyć się z gipsem przez kolejny tydzień. Oboje byli pokiereszowani, ale wszystko było warte zobaczenia radosnej Nezuko, która swobodnie mogła spacerować w słońcu. Jednak taki cud miał swoje koszty – podobno demony nagle przestały się pojawiać, prawdziwa cisza przed burzą. Sytuacja zmusiła dowództwo do podjęcia nowej strategii, którą okazały się treningi Filarów. Z tego co wiedziała, tylko Shinobu oraz Giyū nie przeprowadzali tego rodzaju ćwiczeń. Nawet Rengoku i Tengen postanowili dołożyć swoje cegiełki do ostatecznego starcia!
„Naprawdę? Oyakata-sama kazał ci z nim porozmawiać?" Lekko skonfundowana (h/c) włosa pozwoliła sobie na zajęcie miejsca na łóżku obolałego chłopaka. Kruk ciemnowłosego pozwolił mu na podzielenie się informacją o przydzielonej misji, co jeszcze bardziej zadziwiło dziewczynę. „Teraz dopiero mnie zmartwiłeś... Może też się do niego wybiorę? W końcu temblak już zdjęty."
„Mhm! Tomioka-san lubi twoje towarzystwo, (Y/N)! Na pewno poprawisz mu humor zanim się z nim spotkam!" Zrezygnowany uśmiech wkradł się na lico dziewczyny, która nadal nie była w stanie uwierzyć w czyste jak źródlana woda intencje chłopaka. Instynktownie postanowiła zmierzwić trochę świeżo ułożoną czuprynę przyjaciela. Zawstydzony niespodziewanym aktem Kamado, mógł wyłącznie pozwolić by lekki rumieniec wpłynął na jego policzki. „(Y/N)...!"
„Powinieneś się cieszyć! Nie każdy dostaje ode mnie specjalne traktowanie – gardzisz gestem, nieoficjalnego, Filara Tkaniny!" Przewrócił oczami widząc jak w bardzo znajomy sposób pozwoliła sobie na uniesienie podbródka odrobinę wyżej niż zazwyczaj, nim wstała z miejsca. „Jestem pewna, że zanim stąd wyjdziesz będę już w połowie treningów Filarów, ale jakbyś jakim cudem zdołał dorównać moim niekwestionowanym talentom... Do zobaczenia, Tanjirō."
Jeden uśmiech potrafił rozpuścić całą gorycz rozstania. Nie ważne jak bardzo by tego chciał, nie jest w stanie przeskoczyć przymusowej rehabilitacji pod opieką Shinobu. Nieśmiało odmachując w kierunku wychodzącej dziewczyny, mógł przysiąc, że jego serce rozdarło się na pół, gdy do uszu ciemnowłosego dotarł dźwięk zamykających się drzwi. Po raz kolejny musieli się rozdzielić, powinien do tego przywyknąć! Niestety, za każdym razem gdy nie widział twarzy (h/c) włosej przez więcej niż dobę, nie mógł powstrzymać ogarniającego go smutku. Znał swoje uczucia, z resztą miał już wsparcie ze strony Kanroji, która przy każdej nadarzającej się okazji próbowała nakłonić go do wyznania swoich uczuć.
Ale czy to naprawdę odpowiedni moment?
Myśl o odrzuceniu nie pozwalała mu na spokojny sen. Wiedział, że relacja ukochanej z Rengoku nie należała do czysto profesjonalnych. Nie znał szczegółów, ale nie wyglądali też na zbyt bliskich, przynajmniej na razie. Z dziecięcą zazdrością obserwował jak każdego wieczora poświęcała odrobinę cennego czasu na spisanie krótkiej wiadomości zaadresowanej do płomiennowłosego wojownika. A teraz, kiedy spotkają się ponownie, ich relację mogą ulec gwałtownej zmianie. Tęsknota, ekscytacja a nawet euforia – te uczucia mogły popchnąć (h/c) włosą do zwrócenia się w kierunku rywala Kamado.
„Oi, oi, Tanjriō!" Żurawinowe ślepia zamrugały kilkukrotnie, kiedy do uszu ich właściciela dotarł znajomy głos. Instynktownie spojrzał w kierunku siedzącego na taborecie Kakushi, który na kolanach trzymał tacę ze smakołykami. „Kompletnie odpłynąłeś, na pewno jesteś zdrowy? Zjedz trochę, ożywi cię."
„Ah, dziękuję Gōto-kun! Zawsze się o mnie troszczysz, kiedy tutaj ląduje...! Muszę sprawiać dużo kłopotu, ale dziękuję za wszystko co dla mnie robisz!" Ciemnooki pomocnik zbył jego kajającą postawę machnięciem ręki nim wręczył pacjentowi talerz wypełniony po brzegi świeżo zrobionymi przez Aoi ohagi. „Aoi-san robi najlepsze słodycze na świecie, podziękuj jej ode mnie, gdy wrócisz do kuchni!"
„To prawda, nawet (Y/N) nie mogła się powstrzymać i zabrała jedno kiedy przechodziła obok." Oznajmił Kakushi z uwagą obserwując rosnące zaciekawienie ze strony żurawinowych tęczówek, które po chwili przyglądania się smakołykowi złagodniały nim ich właściciel pokusił się o kęs smakołyku. „Słodycze kiedyś wkopią ją do grobu – widziałem jak Filar Mgły zwabił ją do swojego dojo kilkoma daifukumochi! Ta dziewczyna nie ma hamulców!"
„Huh!? Ona co!? Tokitō-kun i (Y/N)?" Nadal trzymając w ustach przepyszny deser obrócił głowę w kierunku kręcącego głową Gōto. Sposób w jaki pokojowe tęczówki wojownika rozświetliły się jednoznacznie mówił o uczuciach chłopaka – był dla Kakushi'ego jak otwarta księga.
„Mhm! Hashira Mgły i Miłości obudzili się już po trzech dniach od walki w perfekcyjnym stanie, nawet Lady Kōcho była zdziwiona ich regeneracją. Tokitō-sama codziennie przychodził i życzył sobie spotkania z (L/N), wtedy byłeś jeszcze nieprzytomny, a (Y/N) nie mogła jeszcze wstawać z łóżka. Potem zaczął zastawiać 'pułapki', żeby przychodził do jego dojo." Wytłumaczył dokładniej obserwując jak z każdym kolejnym słowem twarz ciemnowłosego traci swój kolor. „Tanjirō, czy ty przypadkiem nie jesteś zakochany w (Y/N)?"
Wszystkie podejrzenia pomocnika potwierdziły się, kiedy blade lico przyjaciela zaświeciło się szkarłatem. Ciemnowłosy zadławił się słodkim smakołykiem przez kilka sekund nerwowo odkasłując nim po uspokojeniu, zwrócił się w stronę rozmówcy z przeszklonymi ślepiami.
„To tak oczywiste, Gōto-kun!? Myślałem, że ukrywam to trochę lepiej...! Najpierw Kanroji, teraz ty...!" Zrezygnowany chłopak złapał się za głowę, wzdychając ciężko, gdy zrozumiał jak oczywiste sygnały musiał dawać. Zastanawiał się jak wiele osób zdawało sobie sprawę z jego adoracji do (e/c) okiej towarzyszki.
„Jesteś zbyt łatwy do przejrzenia, dzieciaku. Zwłaszcza dla kogoś kto także adoruję Lady (L/N)!" Jeśli do tej pory Kamado nie był zagubiony w sytuacji, teraz musiał utknąć w mitycznym labiryncie. „Ale będąc tak szarą osobą jaką jestem, nigdy nie byłbym w stanie przykuć jej uwagi w ten sposób – pogodziłem się z tym i chętnie podziwiam ją z daleka. Jednak ktoś twojego pokroju ma dość spore szansę..."
„Nie mów tak Gōto...! (Y/N) na pewno nie myśli o tobie źle-„
„Posłuchaj co mówisz, próbujesz stworzyć sobie kolejnego rywala!" Zamaskowany pomocnik uderzył pacjenta w tył głowy skutecznie zamykając jego jadaczkę na krótki okres czasu. „Zdaję sobie z tego sprawę bardziej niż ktokolwiek inny! Obserwuję ją od dawna i wiem, że po prostu nie jestem jej przeznaczony – zasługuje na kogoś dzielnego kto będzie ją wspierać. Na kogoś takiego jak ty!"
Słysząc pokrzepiające wyznanie przyjacielskiego Kakushi nie mógł powstrzymać rosnącej w jego sercu radości. Nie spodziewał się, że tyle osób mogło trzymać za niego kciuki. Zawsze tłumił wszystkie z tych uczuć w sobie, nie oczekując niczyjego wsparcia czy pomocy, ale po usłyszeniu niezwykle motywujących słów zrozumiał jak bardzo ich potrzebował.
„Nie myl tego z groźbą, ale nie tylko ty możesz wzbudzić jej ciekawość." Po raz kolejny spojrzał w kierunku zamaskowanego towarzysza, który przybrał dość poważną minę. „Zenitsu co chwila się do niej przylepia, Inosuke bez ostrzeżenia włamuje się do jej pokoju w środku nocy, utrzymuje nieprzerwaną korespondencję z Filarem Płomieni, Filar Wody przychodzi tu co chwila by się przywitać, Filar Mgły wabi ją do swojego dojo – nawet zaczęła ostatnio odwiedzać Filara Wiatru! Uważam, że jeśli ktoś z tej gromadki powinien ją uszczęśliwić, to tylko ty, patrząc na to, że większość jest przerażającymi machinami do zabijania."
„Gōto-kun...! Dziękuję, że jesteś po mojej stronie!" Ciemnooki pomocnik po raz kolejny zbył podziękowanie wojownika zwykłym machnięciem ręki. Nie był przyzwyczajony do ckliwych interakcji, ale jak widać w relacji z Kamado będzie musiał się dostosować. „To faktycznie dużo osób... Nie wiem co powinienem zrobić z tym faktem. Może przyznać się do uczuć?"
„Na twoim miejscu poczekałbym z tym." Żurawinowe ślepia z zainteresowaniem skupiły się na rozmówcy, który przybrał wyjątkowo poważną postawę. „Teraz liczy się pokonanie Muzan'a! (Y/N) jest dumną kobietą, nawet jeśli odwzajemnia twoje uczucia to nie przyjmie ich przed uzyskaniem tytułu Filara. Myślę, że chciałaby byś skupił się na walce a nie na jej bezpieczeństwie – jak to masz często w zwyczaju. W końcu priorytetem jest pokonanie tego potwora."
„Masz rację... Ale co jeśli ktoś mnie uprzedzi?" Zapytał nieśmiało zaciskając pieści na śnieżnobiałej pościeli, pod którą leżał.
„O to się nie martw, Filar Płomieni już to zrobił." Kakushi był praktycznie pewny, że nigdy nie widział kogoś obracającego głowy z tak zatrważającą szybkością. Ciemne ślepia wojownika zatrzęsły się gwałtownie, a jego usta rozchyliły lekko jakby chciał coś powiedzieć, jednak głos stanął mu w gardle. „Świeżo po wyzdrowieniu, po misji z Pierwszym Księżycem, wydawała się bardzo zmartwiona. Kiedy dałem jej trochę mochi i zacząłem dopytywać, wreszcie się otworzyła. Najwyraźniej, Filar Płomieni się jej oświadczył i powiedział, że oczekuje na odpowiedź dopiero po finałowym starciu. Wtedy zrozumiałem, że skoro mi to powiedziała, na pewno nie jestem kimś w kim mogłaby się zakochać."
„O-oświadczył...? Stąd ta spinka...!" Najgorsze z przypuszczeń ciemnowłosego potwierdziły się. Ktoś wykonał ten ruch przed nim! „Powiedziała mi, że to prezent na pożegnanie..."
„Oficjalnie – tak, to prezent przy okazji rozstania. Ale wytłumaczyła mi, że za podarkiem krył się odrobinę szerszy przekaz. Wiesz, że (Y/N) nie jest głupia, prawda?" Nietypowe zapytanie ponownie skupiło uwagę Użytkownika Oddechu Słońca, który przytaknął na oczywiste stwierdzenia. „Więc, pomyśl. Dlaczego nie chciała powiedzieć ani tobie, ani reszcie tej gromadki?"
„Ona wie...!" Oznajmił gwałtownie, dochodząc do szybkiej realizacji na temat dziewczyny. Do tej pory był święcie przekonany, że nie zdawała sobie sprawy z ich uczuć, jednak teraz łącząc wszystkie kropki zrozumiał w jak wielkim błędzie był. „Nie powiedziała nam, bo zdawała sobie sprawę z naszych uczuć i nie chciała nikogo zranić...!"
„Bingo. To oznacza tylko jedno – wybierze kogoś dopiero po tej całej masakrze, jeśli przeżyje. Dlatego masz tylko jedną opcję, zrobić wszystko co w twojej mocy by padło na ciebie, Tanjirō!"
„Mhm! Nie zawiodę cię Gōto! Ani Kanroji! Nezuko też nie! Będę walczyć do samego końca!"
★★★★★
Wszystko dookoła wydawała się nadzwyczaj spokojne, kiedy (h/c) włosa pozwoliła sobie na zanurzenie nagich stóp w jeziorze. Siedząc na molo u boku milczącego Filara Wody, próbowała ułożyć w głowie plan rozmowy by w żaden sposób nie urazić ciemnowłosego. Zwłaszcza, że nie miała bladego pojęcia co dokładnie chodziło po głowie utalentowanego Hashiry.
„Jesteś dzisiaj strasznie cicha, coś cię martwi?" Spokojny głos wyrwał szermierz z zamyślenia. Zwracając się z delikatnym uśmiechem w kierunku towarzysza beztrosko mierzyła się z przeszywającym spojrzeniem błękitnych tęczówek.
„Ty mnie martwisz, Tomioka. A dokładniej to, że stracę okazję na trenowanie pod okiem Filara Wody – jak mam zostać Hashirą, kiedy nie pokonam każdego z was w pojedynku, hm?" Wybrała bardziej żartobliwe podejście mając nadzieję, że w ten sposób rozluźni widocznie zestresowanego mężczyznę. Ku niezadowoleniu (e/c) okiej, momentalnie przełamał kontakt wzrokowy by wbić spojrzenie w spokojną taflę wody.
„Nie jestem Filarem Wody, tracisz czas próbując nauczyć się ode mnie czegokolwiek. Kto jak kto, ale ty doskonale sobie poradzisz." Jego ton był aż zbyt spokojny. Nigdy nie wspominał niczego o sobie, zawsze w pełni skupiał się na opowieściach dziewczyny. Nie naciskała, wiedząc, że przeszłość nie jest czymś do czego wraca się często w ówczesnym czasie. „Zasługujesz na życie w świecie bez demonów, sama na to zapracowałaś."
Komplementował ją przy każdej okazji, nie stracił nawet jednej szansy na wskazanie któregoś z pozytywnych aspektów dziewczyny. Schlebiało jej to, nie miała zamiaru skrywać swojego zadowolenia każdą, w pełni zasłużoną oczywiście, pochwałą. Jednak sposób w jaki je wypowiadał, nie był tak ciepły jak powinien. Traktował ją jak kogoś bliskiego, przynajmniej na tyle by móc nawiązać z nim dłuższą rozmowę. A zarazem tworzył między nimi kilkunastometrowy dystans.
„Nie musisz mówić oczywistości, to wiedzą wszyscy wokół. Ale nie ważne jak bardzo nie chcę się z tym pogodzić – zawdzięczam je tobie." Niebieskooki zamrugał kilkukrotnie kiedy towarzyszka przysunęła się do niego na tyle blisko, że mógł poczuć ocierające się o niego ramię dziewczyny. „Kto dostarczył mnie do Shinobu po spotkaniu z Pierwszym? Jeszcze wcześniej uratował przed pewną śmiercią na górze Natagumo? Zrobił to utalentowany, oczywiście nie tak samo jak ja, Hashira – Tomioka Giyū."
„To rzeczy, które zrobiłby każdy na moim miejscu. Nie czynią ze mnie kogoś wartego uwagi." Krótko uciął pozytywne słowa młodszej szermierz, nie wierząc w ich przyjazny wydźwięk.
„Tengen miał rację, jesteś tępy!" Mimika ciemnowłosego gwałtownie zmieniła się z poważnego grymasu do zdezorientowanego rozczarowania. Po raz kolejny spotkał spojrzenie błyszczących, (e/c) tęczówek, które otwarcie gromiły jego postawę. „Właśnie obraziłeś każdego, kto kiedykolwiek się o ciebie troszczył. Mówisz o tym jakby ich czyny nie były niczego warte! Jestem pewna, że było i jest mnóstwo ludzi, który uważają cię za kogoś godnego starań – ba, nawet ja jestem wśród tych osób! Najlepsza z najlepszych!"
Bolesna przeszłość nigdy nie była czymś o czym mówił otwarcie. Trzymał ten ból w sobie od samego początku, każdej nocy obwiniając się za śmierć tylu ważnych dla niego osób. Tsutako oddała życie by mógł uciec przed demonem, Sabito z kolei zginął jako jedyny w Selekcji Wstępnej ze względu na swój niepohamowany altruizm i pragnienie ocalenia wszystkich uczestników – jak miał porównywać się do kogoś jego pokroju? Czy powinien zaznać szczęścia jakiego nie mogła siostra? Był posłuszny każdemu życzeniu Oyakaty-sama, tylko z tego względu nie odmówił mianowaniu na pozycje Hashiry. Nigdy nie mógł równać się z ludźmi, którzy sami osiągnęli ten tytuł. Jak miał spojrzeć im w oczy dzierżąc za sobą takie oszustwo?
„Chcę być osobą, która powie wszystkim Filarom, że jesteś lubiany, Tomioka-san. Dlatego poczekaj na mnie, tylko trochę, wtedy na pewno ich przekonam!"
Latami walczył ze spowijającą go ciemnością, w końcu poddając się wszystkim negatywnym uczuciom przez, które nie mógł wyjść z łóżka. Patrząc na pewnie uśmiechniętą dziewczynę nie potrafił uwierzyć, że pokazywała mu jak proste jest rozwiązanie. Bał się po raz kolejny uzyskać kogoś bliskiego, w końcu ludzkie życie jest zbyt kruche i utrata go w walce była najbardziej prawdopodobnym zdarzeniem.
Ale (Y/N) zawsze wracała.
Nie ważne jak trudna okazywała się misja, łutem szczęścia za każdym razem wracała do Motylego Dworu. To było naprawdę dziwne. Wreszcie mieć kogoś czekającego na jego przybycie. Kogo kto z własnej woli chcę z nim rozmawiać. Żadne ślepia nie patrzyły na niego z tak wielką nadzieją jak te należące do dziewczyny. Słowa opuszczające jej muśnięte czerwienią usta nigdy nie były krzywdzące, zawsze koiły poszargane nerwy wojownika. Z resztą tylko ona potrafiła tak troskliwie zająć się najważniejszym dla niego haori.
Nie, tylko ona potrafiła tak opiekuńczo zająć się samym Giyū.
Pomimo swojego dojrzalszego wieku, nadal czuł się jak dziecko prowadzone za rączkę. Pokazywała mu rzeczy jakich do tej pory nie zaznał. Była pierwszą osobą, która zaproponowała mu jakiekolwiek wspólne wyjście! Nigdy nie zapomni pierwszej wizyty w restauracji niedaleko jego rezydencji. Sposób w jaki niczym małe dziecko plątała warkoczyki z jego ciemnych loków podczas wielogodzinnych rozmów był nie do zastąpienia. Sama (Y/N) była zbyt unikalna w swojej osobie.
„Ja... Przemyślę to." Odburknął nieśmiało, próbując uspokoić nawiedzające go myśli. Głębokie, niebieskie ślepia rozszerzyły się w szoku, kiedy drobna dłoń ostrożnie objęła jego własną.
„Lepiej żebyś doszedł do dobrej konkluzji! Przeżyje spotkanie z Muzan'em choćby po to by wytknąć ci tę sytuację przed obliczem Oyakata-sama, zapamiętaj te słowa!"
Dlaczego musiała to robić? Czemu nie wolała przebywać u boku kogoś innego? Bardziej potężnego, ciekawszego, kogoś kto mógłby dać jej wszystko na co zasługiwała. Więc, czemu siedziała u boku człowieka, który nie był w stanie uznać własnej wartości? Powinna poznać kogoś kto da jej każdy materiał jaki sobie wymarzy, kto będzie zasypywał ją komplementami na każdym kroku oraz kto otoczy te drobną sylwetkę zasłużonym uczuciem.
Czy był zbyt egoistyczny chcąc stać się kimś takim?
Pracowałby do upadłego byleby zobaczyć skrawek jej uśmiechu. Upewniłby się, że ma wszystko czego zapragnie jej nieposkromiona fantazja. Ochroni te stosunkowo mniejsza ramę przed jakimkolwiek zagrożeniem. Czy mógłby pozwolić sobie na odrobinę szczęścia? Odpracowałby każdą sekundę u boku (h/c) włosej jeśli byłaby taka potrzeba. Stoczy bitwę z stekami demonów tylko po to by choć raz jeszcze ujrzeć błyszczące (e/c) ślepia skupione wyłącznie na nim. Człowiek miał słabości, popełniał błędy, które mógł odkupić wyłącznie kolejnymi czynami.
A (Y/N) stała się moją słabością.
Próbował, naprawdę starała się, odsunąć towarzyszkę od wszystkiego co z nim związane. Ale to ona wyciągała dłoń w jego kierunku i czuł się zobowiązany do przyjęcia jej, nie ważne jak sceptyczny był. Każdy wieczór spędzony na przyjemnej rozmowie oraz beztroskich błahostkach naprawiał cały miesiąc nieprzespanych nocy. Była lekarstwem, które musiał chronić za wszelką cenę. Nie wiedział czy oddanie się temu błogiemu uczuciu było błędem – w tamtym momencie, nie przywiązywał do tego uwagi.
„Jeśli się zgodzę, musisz obiecać mi, że nie ważne co się stanie – przeżyjesz." Słowa ciemnowłosego zbiły ją z tropu, widział to na pierwszy rzut oka.
Konfundację dziewczyny dopełnił także fakt, że pasywny do tej pory mężczyzna ośmielił się na objęcie obu jej dłoni. Były takie malutkie, zastanawiał się jakim cudem mogły dzierżyć miecz a tym samym być tak potężne. Absolutnie adorował ledwo widoczny róż wpływający na policzki towarzyszki. Duma nie był jego mocną stroną, jednak po wywołaniu tak obiecującej reakcji nie potrafił powstrzymać narastającego zadowolenia.
„A wtedy obiecuję wyjawić ci wszystko czego nie mam odwagi w tej chwili."
„Lepiej, żebyś jej dotrzymał."
Zaśmiała się, nie w geście pogardy czy zniechęcenia. W najczystszej formie radości jaką było mu dane doświadczyć. Niebieskie ślepia złagodniały widząc tak uradowaną twarz. Nigdy nie będzie w stanie popatrzeć w nienawistny sposób na (e/c) oczy, które rozjaśniały każdy jego dzień. (h/c) loki idealnie obramowujące obiektywnie śliczną twarz. Lekko szpiczasty nos, który nie raz unosił się wysoko w powietrzu w sposób, który adorował pod każdym względem. Korzystając z chwili śmiałości, jaką udało mu się wykrzesać, pozwolił sobie na przyłożenie własnego czoła do odpowiednika towarzyszki.
„Mhm." Wymruczał cicho, przyglądając się z bliższej odległości tak zapierającemu dech w piersiach widokowi. Słowa nigdy nie były mocną stroną Filara Wody, dlatego pozwolił by to jego oczy wyrażały każdy komplement jaki nie mógł opuścić ust.
Giyū chciał być szczęśliwy, po raz pierwszy miał w sobie promyk nadziei na to, że zasłużył na coś więcej od życia. Jednak wiedział, że może to zrobić tylko i wyłącznie z (Y/N) u jego boku. Pełnej życia, niewiarygodnie wręcz urodziwej i nieustraszonej kobiety, której postanowił powierzyć swoje poturbowane przez los serce. Z nadzieją wyczekiwał momentu, gdy ona powierzy mu własne by mógł strzec go jak najcenniejszego skarbu na tej ziemi. Tylko po to by móc na ułamek sekundy rozweselić tę niewiarygodnie specjalną kobietę.
Wybacz mi moją samolubność Tsutako, chciałbym założyć rodzinę nim zrobiłaś to ty. Myślę, że teraz mam dla kogo żyć, neesan.
Dwie pary ślepi rozszerzyły się w lekkim zdumieniu kiedy ich właściciele poczuli pojedyncze kropelki uderzające w ich sylwetki. Spoglądając do góry, ciemnowłosy zmarszczył brwi widząc zachmurzone niebo, które zwiastowało nieuniknioną ulewę. Nie mylił się, kiedy kilka sekund później soczyste krople deszczu uderzały z niesamowitym natężeniem o drewniane podłoże mola. Nie wiele myśląc wstał z miejsca, pomagając swojej towarzyszce w podniesieniu się na własne nogi. (e/c) tęczówki zamrugały kilkukrotnie kiedy bez wahania zdjął słynne haori by chwilę potem owinąć je wokół sylwetki dziewczyny, pilnując by chroniło jej głowę.
„Mój dom jest niedaleko, możesz się tam zatrzymać." Odparł nonszalancko nim po upewnieniu się, że okrycie nie spadnie z (h/c) włosej czupryny zaczął w pośpiechu kierować się w stronę domostwa.
„Dziękuję za gościnę!" Bezmyślnie wręcz chwyciła za kołnierz narzuconego na siebie odzienia pilnując by w czasie dość intensywnej przebieżki nie spadło z jej sylwetki, gdy podążała za ciemnowłosym Filarem.
★★★★★
Błękitne ślepia ze znudzeniem przyglądały się zachmurzonemu niebu, które nie miało najmniejszego zamiaru rozświetlić się w najbliższym czasie. Słońce już dawno ustąpiło miejsca księżycowi, dlatego Hashira Wody podjął niekwestionowalną decyzję o przenocowaniu towarzyszki. Noc nie należała do najprzyjemniejszych pór na podróżowanie, zwłaszcza, że miała przed sobą dość daleką ścieżkę prowadzącą do dojo Rengoku na pierwszy etap szkolenia. Fechtunek to jej mocna strona, ciemnowłosy był święcie przekonany, że szybko ukończy wszystkie kroki treningu Filarów.
„Dziękuję za użyczenie łazienki, ciepła kąpiel to coś czego potrzebowałam!" Swawolnie wręcz, obrócił głowę w kierunku melodyjnego głosu należącego do ubranej w jasną yukatę (h/c) włosej. „Zmokłeś o wiele bardziej niż ja, Tomioka. Sam powinieneś się wykąpać, ja zrobię nam trochę herbaty, hm?"
Przytaknął na propozycją dziewczyny, szczerze uradowany towarzystwem drugiego człowieka w samotnej rezydencji. Sposób w jaki wilgotne (h/c) loki błyszczały pod wpływem ciepłego światła lampionu zmusił go do wlepienia spojrzenia w sylwetkę szermierz. Po raz kolejny miał szczęście zobaczenia kobiety w bardziej codziennym odzieniu, choć nigdy nie byłby w stanie powiedzieć, że mundur w jakikolwiek sposób ujmuje jej urody. Pierwszy raz było mu dane zobaczyć usta dziewczyny, które nie były przyozdobione czerwonym pigmentem. Wydawały się z lekka bardziej ubarwione niż u zwykłego człowieka, zapewne z powodu długotrwałego noszenia mocnej farby.
„Pośpiesz się, woda nie będzie ciepła całą noc!" Karcące słowa towarzyszki wyrwały go z krótkotrwałego zamyślenia. Rozumiejąc polecenia, po raz kolejny przytakną i skierował się w kierunku łazienki.
Starał się być jak najszybszy, wolał poświęcić swój cenny czas na rozmowę z przyjaznym gościem niż na wylegiwanie się w gorącej wodzie. Dotrzymał swoich wstępnych przemyśleń i chwilę potem opuszczał pomieszczenie w stroju do snu. Do nozdrzy ciemnowłosego docierał zapach świeżo parzonych liści zielonej herbaty. Zmarszczył lekko brwi słysząc trzepotanie nieznajomych skrzydeł, zbyt wiele razy otrzymał misje od własnego kruka by nie zacząć rozpoznawać jego dźwięków.
„Nareszcie!" Zaciekawiony entuzjastycznym zawołaniem dziewczyny pozwolił sobie na zajrzenie do wnętrza znajomej kuchni by zobaczyć, swojego gościa stojącego przy oknie, na którego ramie przesiadywał przenośnik jej wiadomości. „Oh, Tomioka? Szybko się uwinąłeś!"
„Dostałaś nową misję?" Zapytał lekko zdziwiony nagłą prezencją kruka. Czyżby demony znowu zaczęły się pojawiać?
„Nie, nie. To wiadomość od Shinazugawy!" Odparła aż zbyt zadowolona, przynajmniej w mniemaniu ciemnowłosego Filara w progu. Dopiero teraz dostrzegł drobny skrawek papieru, który nie mógł mieć na sobie więcej niż trzech zdań treści. „Zgodził się przyjąć mnie jako swoją Tsuguko!"
„Jak go przekonałaś...?" Był szczerze zdezorientowany, nigdy wcześniej nie widział kogokolwiek, innego niż Oyakata-sama, zdolnego do przekonaniu upartego jasnowłosego. „Nie sądziłem, że to możliwe."
„Na początku też byłam sceptyczna – z góry mnie odrzucił! Ale uwierz mi, to ja jestem osobą, która ma przewagę." Oznajmiła dumnie, składając drobny skrawek papieru by po chwili włożyć go do kieszeni beżowego odzienia. „Od kiedy wyszłam z łóżka, codziennie przychodziłam pod jego dojo i próbowałam namówić do przyjęcia mnie. Na początku wyrzucał mnie za próg, potem próbował zmusić innych szermierzy, żeby nie pozwolili mi wejść. Przechytrzenie ich było aż zbyt łatwe, swoją drogą. Potem miałam małą rozmowę z jego młodszym bratem i zdradził mi jego największą słabość – ohagi."
„Ohagi...? Shinazugawa lubi ohagi?" Zapytał zamyślony Giyū, mają skrytą nadzieję, że skoro (h/c) włosa z ich pomocą zdołała przełamać opór jasnowłosego – może i jemu uda się coś zdziałać w kierunku poprawy ich relacji.
„Powiedziałabym, że ubóstwia je ponad wszystko. Dlatego kiedy pojawiłam się w progu z talerzem wypełnionym słodyczami Aoi, nie mógł odmówić rozmowy. Przygotowywałam się do niej przez wiele dni i wypunktowałam każdy powód, który mógł skłonić go do przyjęcia mnie. Myślę, że umiejętność robienia ohagi była w tym kluczowa..." Westchnęła ciężko przypominając sobie zaciekawione spojrzenie blado fioletowych tęczówek gdy wspomniała o swoich kulinarnych popisach. „Ale nawet po tym wszystkim znowu mnie wyrzucił! Wyobrażasz sobie? Jednak teraz napisał, żebym jak najszybciej dostała się na etap jego treningu i wtedy zaczniemy pracę!"
„Nie jest przypadkiem przedostatnim Filarem w kolejce?" Dodał dość zadziwiony takim obrotem sytuacji Tomioka. Może nie ingerował w przeprowadzanie treningów, ale miał pojęcie co do ich organizacji.
„Mhm! Powiedział, że jeśli w ciągu miesiąca się tam nie pojawię, oferta będzie nieaktualna! Dlatego jutro z samego rana uciekam do Rengoku! Potem szybko pozbędę się Tengen'a, Kanroji na pewno też nie będzie taka okrutna, Tokitō może mieć dobry refleks, ale to ja uczyłam się od Pani Shinobu! Co prawda Filar Węży, może stanowić największy problem... Nie miałam z nim do czynienia, ale to nie zmienia faktu, że na pewno zdam śpiewająco – mówimy o mnie!"
Słuchanie tak entuzjastycznej postawy (h/c) włosej sprawiła, że spojrzenie błękitnych tęczówek złagodniało. Zawsze adorował tę niepohamowaną aspirację, którą pokazywała na każdym kroku. Mówiła sporo o swoich zaletach, jednak zawsze była w stanie udowodnić, że każda z dość dziennych przechwałek nie wypłynęła z jej ust bez powodu.
„W takim razie powinnaś się położyć, z samego rana zapewne wyruszasz do Rengoku." Z ciekawością obserwował jak wydęła jeden policzek w akcie dziecinnej irytacji. Powiedział coś nie tak?
„Tomioka, nie jestem dzieckiem! Jest zbyt wcześnie." Odparła nonszalancko chwytając za tacę z dwoma kubkami, nim po wyminięciu ciemnowłosego w progu, skierowała się do salonu. „Ośmielasz się sądzić, że potrzebuje aż tyle odpoczynku? Dopiero wyszłam z łóżka szpitalnego – musze się obudzić!"
Mógł przewidzieć, że sytuacja obierze taki obrót. Każdą poradę potrafiła przekształcić w wyzwania, nie ważne jak szczere były intencje drugiej osoby. Nie myląc jego spostrzeżeń z niezadowoleniem oczywiście. Skoro oznajmiła takie postanowienie, będzie miał szasnę na przebywanie w jej towarzystwie odrobinę dłużej niż zakładał. Teraz było to wręcz zbawienne, biorąc pod uwagę fakt, że zapewne nie ujrzy jej aż do skończenia treningu Filarów. Przytakując na słowa towarzyszki ruszył za nią chwilę potem zajmując miejsce obok (h/c) włosej przy stole.
„Nie widziałam w kuchni prawie żadnego jedzenia, tylko krakersy ryżowe! Naprawdę nie bywasz tu często, hm? Może jak wpadnę następnym razem od razu zrobię zakupy? Jedzenie w restauracjach jest szybsze, ale kiedy spróbujesz mojej kuchni nie będziesz chciał żadnej innej! Inosuke już popełnił ten błąd." Świadomość tego, że chciała jeszcze kiedyś odwiedzić te progi napawała go niesłychanym entuzjazmem. Starał się nie pozostawać w zamkniętym domostwie zbyt długo, wbrew temu co może się wydawać. Był aspołeczny, ale preferował łono natury nad czterema ścianami. „Może chciałbyś odwiedzić mój dom, hm? Twój przydzielony teren obejmuje moją wioskę! Otōsan na pewno ucieszy się z wizyty Filara."
„Twój ojciec...? Nie jestem przekonany czy powinienem go spotkać..." (e/c) ślepia z dość wyraźną konsternacją przyglądały się nieobecnym, błękitnym odpowiednikom towarzysza obok. „Poznanie mnie na pewno nie wpłynie pozytywnie na jego opinię."
„Tomioka. Spójrz na mnie, teraz." Przełykając resztki niepewności, powoli obrócił głowę w kierunku przeszywających ślepia dziewczyny. Jej mimika mówiła wszystko. „Myślisz tak nisko o mojej rodzinie?"
Głębokie ślepia rozszerzyły się w lekkim zaskoczeniu. Jakim cudem doszła do takiej konkluzji? Czy nie wyraził się wystarczająco jasno? Nie chodziło mu o podejście Pana (L/N), mówił o samym sobie. Strach przed byciem znienawidzonym przez tak ważną osobę jak rodzic posiadaczki czerwonego ostrza był zbyt wielki. Widocznie spanikowany wnioskiem towarzyszki, kilkukrotnie pokręcił głową nie znajdując w sobie odwagi by powiedzieć cokolwiek jeszcze.
„Więc dlaczego uważasz, że z góry cię skreśli? Z goryczą przechodzi mi to przez gardło, ale otōsan jest bardziej otwartym ode mnie człowiekiem... Nigdy nie rozumiałam jak w tak krótkim czasie potrafił przekonać zupełnie obcych ludzi do zwierzenia mu się." Obserwując dokładniej twarz rozmówczyni odczytywał na niej wiele różnych ekspresji, do których sam nie był zdolny. Wśród rozmaitych wyrazów, nostalgia definitywnie dominowała. „Sceptycy mówią, że jestem zbyt porywcza – co oczywiście mija się z prawdą. Ale jeśli jest w tym choćby tycia drobina racji... Chcę, żebyś z nim porozmawiał. Wyobraź sobie mnie, w wersji dorosłego mężczyzny w średnim wieku! Nie, może jednak nie... Mniejsza, po prostu myślę, że może ci pomóc – naprawdę lubi towarzystwo. I rozgaduje się o wiele bardziej niż ja! To musi być swego rodzaju osiągnięcie samo w sobie."
Myślał, że się przywidział. Był pewny, że to wyłącznie fatamorgana. Jednak po chwili musiał pogodzić się z niepodważalnym faktem, (Y/N) się o niego troszczyła. W większym stopniu niż przypuszczał. Uważał, że naprawa ukochanego haori już była niezwykle altruistycznym gestem z jej strony. Nigdy w życiu nie spodziewał się, że poza stanem fizycznym podejmie także walkę o jego zdrowie mentalne.
„Potraktuj to jako przysługę za wszystkie usługi szewskie. Otōsan potrzebuje kogoś do rozmowy, a skoro nikt z Korpusu nie ma misji, to szermierze nie przychodzą do Rezydencji Wisterii. To jedyna opłata jakiej wymagam."
To było co najmniej dziwne. Może lepszym określeniem byłoby zaskakujące. Nie potrafił dostrzec w tym spojrzeniu ani odrobiny samolubności, nie ważne jak poważnie się jej doszukiwał. To była tylko i wyłączeni czysta chęć pomocy. Troszczyła się na tyle by nie mówić otwarcie o swych podejrzeniach co do jego stanu. Wbrew temu, zaproponowała własną pomoc, dając mu otwarte pole do decyzji o tym czy sam zechcę ją przyjąć. Bez uszczypliwych komentarzy, odgórnych założeń czy złotych środków.
Tylko Bóg wiedział jak bardzo wdzięczny był za obecność (L/N) w jego życiu.
Do tej pory zastanawiał się czym dokładnie zasłużył sobie na ten dar. Nie zrobił nic niezwykłego, przynajmniej wedle własnej opinii. Jakim cudem udało mu się nie tylko przykuć uwagę tak niecodziennej osoby, ale także zbliżyć się do niej na tyle by była w stanie poświęcić swój cenny czas na poprawienie jego nastroju? Nie miał pojęcia, ale nigdy nie ośmieliłby się na to narzekać. Jeśli już, mógł tylko i wyłącznie wzmożyć swoje modlitwy o więcej czasu u boku (h/c) włosej.
„Długi powinno się płacić od razu, choć tyle mogę zrobić."
„Wreszcie mówisz z rozsądkiem."
Nie był w stanie wycenić wszystkiego co byłby w stanie zrobić by jeszcze, choćby przez jeden raz, usłyszeć cichy, wyważony śmiech opuszczający jej usta. W ułamku sekundy potrafiła sprawić, że nieznajome do tej pory mrowienie rozpływała się po całym ciele ciemnowłosego. Z początku, był przerażony. Aczkolwiek teraz, patrzył na to uczucie bardziej przychylnym okiem. Wszystkie reakcje własnego ciała umożliwiały mu lepszą analizę całej sytuacji. Nie ważne jak bardzo próbowałby się tego wypierać, nie było już odwrotu.
Jego serce biło tylko i wyłącznie dla niej.
Dla tego uśmiechu, dla błyszczących ślepi i dla lekko szpiczastego nosa. Każdy z jej względów onieśmielał nieustraszonego Hashirę coraz bardziej im dłużej było mu dane na nie spoglądać. Przyznanie się do tego zakazanego uczucia zajęło mu dużo czasu, jednak teraz nie chciał tracić ani jednej chwili. Nigdy nie wiedział czy zostanie zmuszony do oddania swojego życia, nie chciała nawet rozważać możliwości śmierci (h/c) włosej. Niestety, ich zawód był nieubłagany w swojej prostocie – zabij demona nim on zabije ciebie. Był święcie przekonany, że nim Muzan zdąży pomyśleć o położeniu na niej choćby jednego palca, odetnie mu całą rękę.
Jeśli kiedykolwiek będę na tyle godny, by móc stanąć u twego boku – obiecuję, nie zawaham się. Czas nie jest po naszej stronie, ale zrobię wszystko by potrwał choćby sekundę dłużej.
ARA, ARA-
Kończą mi się pomysły co do tego, co powinnam pisać w notkach, więc może zostawię je puste jeśli nie mam nic konkretnego do powiedzenia, this bitch is stupid.
»»Taishio Secret««
Idąc za radą (Y/N), Tomioka przynajmniej raz w tygodniu odwiedzał Pana (L/N). (h/c) włosy mężczyzna wydawał się być ukontentowany towarzystwem Filara.
memes-
i'mma jump, for real-
@yurugina
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top