Jeongguk - rok | Jimin - 2 lata

Jeongguk

Od mojego pierwszego partnera minęło kilka miesięcy. Pager już się nie odzywał, a moje serce ciągle wspominało blondwłosego chłopaka, z którym liczyłem na co najmniej roczny związek. Bo jeszcze nigdy, na studiach, w poprzednich szkołach, na praktykach, w pracy mamy lub taty, czy też w biurze, w którym obecnie pracowałem, nie spotkałem kogoś tak niezwykłego. Całe życie myślałem o uczuciach, które będą mi towarzyszyć przy przydzielonym mi przez System partnerze. I nawet jeżeli na początku obaj byliśmy zestresowani, nie wiedząc co powiedzieć i jak ze sobą rozmawiać, dość szybko odnaleźliśmy wspólny język. A każdy jego dotyk, jego bliskość, uśmiech, urocze przyzwyczajenia, które zdążyłem zauważyć przez te kilka godzin przydzielone nam przez System, tak bardzo zapadły mi w pamięć, że nawet po okresie, w którym powinienem zapomnieć o naszej znajomości, ciągle go wspominałem.

Rodzice spodziewali się tego, że mój pierwszy partner nie będzie „tym jedynym". Wszyscy dobrze o tym wiemy, jednak rzadko zdarza się, aby System połączył nas na zaledwie kilkanaście godzin. Nie przy pierwszym partnerze. Mama i tata byli ciekawi moich wrażeń, wypytując o wszelkie szczegóły z naszego spotkania z Jiminem. Tak samo jak ja, byli nieco zaskoczeni, że trafiłem na chłopaka, w dodatku starszego ode mnie. Ale po opisaniu im jego charakteru i wyglądu, zaczęli patrzeć na to tak samo jak ja, mówiąc że byłby w stanie zaopiekować się mną, a ja nim. W końcu nie byłem stworzony do zajmowania się domem, raczej będąc w stanie wspierać moją rodzinę finansowo. Przynajmniej taką przyszłość zaplanował mi System, od początku oznajmując moim rodzicom, że jeżeli będę się starał, zajmę kiedyś wysokie stanowisko w firmie, a przy odrobinie szczęścia, może nawet założę własną. Jednak na razie byłem na to za młody, a System uznał, że to najlepszy okres na rozpoczęcie szukania idealnego partnera.

Jakoś przestałem wyczekiwać kolejnego terminu wyznaczonego mi przez Suri. Wiedziałem, że moim następnym partnerem na pewno nie będzie Jimin, więc wolałem od tego odpocząć. Czułem, że na razie przy żadnym innym chłopaku lub dziewczynie nie zaznam tego samego ciepła, komfortu, spokoju i radości. Bo trzymając go w swoich ramionach, towarzyszyło mi dodatkowo uczucie, którego nie umiałem nazwać, i którego może nawet nie powinienem czuć przy pierwszym partnerze. Nie po tak krótkim czasie. I nie, kiedy byłem świadomy, że to nie jest ten jedyny.

Kontynuowałem swoje zajęte pracą i studiami życie, od czasu do czasu spotykając się ze znajomymi lub wybierając na piątkowe wypady ze współpracownikami do barów. Czasem przyprowadzali na takie wieczory swoich partnerów, z którymi byli dłużej lub krócej, a niekiedy nawet na stałe. I w takich momentach zastanawiałem się, jakby to było, gdybym miał przy sobie Jimina na dłuższy okres. Mógł przedstawić go znajomym i mieć zawsze blisko siebie. Na pewno wszyscy zakochaliby się w jego osobowości, uśmiechu i uroczym głosie. Tak samo mocno jak zauroczyłem się nimi ja.

Niestety, czas postanowił mi w końcu przypomnieć, że mój pierwszy partner nie był mi pisany i powinienem porzucić wspominanie go. Bo po tych kilku miesiącach od pierwszego przydzielenia, Suri w końcu się do mnie odezwała, podając kolejną dzielnicę, sektor, ulicę oraz numer domu. Nie było to: „10130901", dlatego udając się tam, nie byłem już tak podekscytowany, czy też zestresowany jak przy pierwszym razie. To nie był Jimin, a moje głupie serce tylko z nim chciało się teraz zobaczyć.

Pomimo tego, ubrałem się równie elegancko jak na pierwsze spotkanie. A wsiadając do czekającego na mnie pojazdu, starałem się wykrzesać z siebie uśmiech, aby nie martwić machających mi przez okno rodziców. Przez całą drogę, układałem sobie możliwe scenariusze mojego spotkania z drugim partnerem. Może jeżeli znów dostanę z kimś tylko dwanaście godzin, tak jak wszyscy zdecydujemy się na seks, niewiele rozmawiając. Choć wiedziałem, że to druga strona musiałaby wyjść z taką inicjatywą, bo ja nie byłem na tyle śmiały.

Trochę nerwowo przeczesywałem swoje ułożone na bok włosy, obserwując okolicę. A gdy zacząłem docierać na miejsce, od razu natrafiłem wzrokiem na niskiego chłopaka, odwróconego do mnie tyłem.

Znów chłopak?

Wysiadłem powoli z pojazdu, biorąc głęboki oddech i zaraz słysząc, jak mój transport odjeżdża. A gdy zacząłem się zbliżać w stronę czekającego na mnie chłopaka, czułem że moje oczy powiększyły swój rozmiar dwukrotnie.

Niemożliwe!

– To... ty. Jimin hyung – zauważyłem, od razu czując jak na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Wystarczyło, abym ujrzał jego profil i już byłem pewien, że to on. Za długo się mu przypatrywałem, chcąc zapamiętać każdy jego szczegół i detal, aby teraz pomylić go z kimkolwiek innym.

Blondyn odwrócił się, początkowo nie wyglądając na zbyt szczęśliwego. Choć to dość szybko się zmieniło, kiedy chyba zrozumiał, że to ja. Bo znów mogłem ujrzeć ten śliczny uśmiech, tak jasny, szczery i oszałamiający.

– Jeongguk! To już tyle czasu! Nie wierzę, że znów nas dobrało! – powiedział na przywitanie, wyrywając się w moją stronę, choć nie będąc na tyle śmiałym, aby mnie przytulić, czy chociaż złapać za rękę. Zresztą, ja również nie wiedziałem jak się zachować. Nie, kiedy moje serce biło tak szybko z radości, a policzki zaczynały boleć od uśmiechu. – Wchodzimy? – zaproponował, kiedy trochę za długo wpatrywaliśmy się sobie w oczy, nie mogąc uwierzyć, że System znów nas połączył. Bo czy było to w ogóle możliwe? Po kilku miesiącach? Zresztą... kiedykolwiek?!

– Tak, chodźmy – odpowiedziałem w końcu, tak samo podekscytowany jak on, nie kwestionując już decyzji Systemu. Może po kilku połączeniach Jimina, komputer uznał, że powinien nam dać drugą szansę? A może to przez moją relację, którą zdałem rodzicom po tych dwunastu godzinach z pierwszym partnerem? W końcu Suri słyszy każde moje słowo, przesyłając kolejne dane do Systemu.

Obaj skierowaliśmy się pod drzwi tak samo wyglądającego domku, jak wszystkie sąsiednie. Nie mogliśmy przestać się uśmiechać, a kiedy dotarliśmy do czytnika, bez zastanowienia przyłożyliśmy nasze urządzenia do płytki, tylko po to, aby usłyszeć zarówno mój, jak i Jimina pager, mówiący:

– Nie przybyła jeszcze osoba, na którą czekasz, Jeongguk.

– Nie przybyła jeszcze osoba, na którą czekasz, Jimin.

Co? To nie...?

Moja ręka zastygła w miejscu, nadal trzymając rękę przy czytniku, gdy wzrok wpatrywał się w pager, nie dowierzając słowom Suri.

Jimin nie będzie moim kolejnym partnerem?

Nie mogłem ukryć smutku, który mnie ogarnął. Zresztą, blondyn również miał z tym problem, przygryzając lekko wargi i poprawiając wolną dłonią swój otulający jego drobne ciało sweter.

– Och... A więc... – powiedział w końcu cicho, przerywając tę trochę niezręczną ciszę, nie wiedząc, jak na to zareagować. – To nie na ciebie czekam...

Opuściłem obie ręce, chowając je powoli w kieszeniach spodni, bo inaczej nie wiedziałbym, co z nimi zrobić. Zresztą, bałem się, że będę skłonny złamać zasady Systemu i przytulę go, aby przestał się smucić. Miałem go w końcu na wyciągnięcie ręki i gdybym nie musiał słuchać tego, co zostało mi zaplanowane, zabrałbym go ze sobą jak najdalej stąd.

– Myślałem, że... – zacząłem, szybko gryząc się w język i zerkając na domek obok, który zapewne należał do mnie i następnej osoby, którą przydzielił mi System. Osoby, której na pewno nie będę pragnął złapać za rękę i przytulić tak bardzo, jak chciałem to zrobić z Jiminem. – W takim razie powodzenia ze swoim partnerem lub partnerką, hyung – dodałem ostrożnie, widząc w jego oczach, jak bardzo jest rozczarowany takim scenariuszem. Chyba równie mocno jak ja.

Powoli ruszyłem do sąsiedniego domku, nie mogąc się jednak powstrzymać, aby co kilka kroków nie odwrócić, zerkając na opatulającego się swoim sweterkiem Jimina.

Dlaczego nie możemy być razem? Dlaczego System nie pozwala mi z tobą być?

Moje myśli galopowały od jednego powodu do drugiego, kiedy już dotarłem pod swój domek. Nie raz słyszałem od znajomych o przypadkach, w których dobrany im partner denerwował ich choćby głupim nawykiem odstawiania szklanki na stolik nocny, mówienia z pełnymi ustami, zafascynowania psami, czy też ubraniami. Może nie zdążyłem poznać Jimina na tyle, aby dowiedzieć się, że nienawidzi czegoś, co ja kocham? Ale... skąd System o tym wiedział? Może byłbym w stanie to zaakceptować. Bo na tle jego zalet, ta jedna „wada" byłaby dla mnie niczym?

Nie chciałem poznać swojego nowego partnera, nie odrywając spojrzenia od blondyna, który również na mnie zerkał. Musiałem oglądać, jak w końcu podjeżdża kolejny samochód, z którego wysiada wysoki blondyn, z okularami na nosie i szarą marynarką opinającą się na jego smukłej sylwetce. Facet był przystojny i na pewno starszy ode mnie, czy Jimina. Wyglądał, jakby już posiadał własną firmę, mnóstwo samochodów i willę. Może kogoś takiego potrzebował Jimin? Kogoś, kto zapewni mu stabilną przyszłość i da wszystko, czego tylko zapragnie? A przynajmniej tak uważał System?

Przyglądałem się, jak po krótkim przywitaniu obaj znikają w sąsiednim domku, zostawiając mnie samego z lekko bolącym sercem. Choć nie minęło kilka chwil, gdy ujrzałem w końcu kolejny samochód. Od razu się podniosłem, widząc jak wysiada z niego dość niezadowolony szatyn. Był ładny. A nawet śliczny. Ubrany w białą koszulę i beżowy płaszcz. Choć roztaczał wokół siebie taką aurę, że nie wiedziałem, czego się spodziewać.

Pomimo mojego zawodu – spotkaniem Jimina i dowiedzeniem się, że to nie on jest moim kolejnym partnerem, z lekkim uśmiechem ruszyłem w stronę kierującego się już tutaj chłopaka. Wyciągnąłem do niego rękę jeszcze zanim stanęliśmy naprzeciwko siebie, a moje oczy zaczęły się przyglądać jego ładnej buzi.

– Mój nowy partner? – zapytałem, przybierając życzliwy ton, który o dziwo spotkał się tylko z chłodnym spojrzeniem szatyna i lekko zirytowanym westchnięciem.

Nie powinienem go o to pytać? Zrobiłem coś nie tak?

Byłem lekko zdezorientowany, nadal trzymając wyciągniętą dłoń i patrząc, jak jego oczy przyglądają się całej mojej osobie.

– Najwyraźniej. Choć widzę, że System nie jest zbyt ogarnięty dobierając mnie z kimś takim... – stwierdził po objechaniu mnie wzrokiem, po czym wyminął mnie, kierując się do naszego domku.

Czyli to przez mój wygląd?

Trochę niepewnie spojrzałem na swój dzisiejszy strój, który nieraz zakładałem do biura. Mama mówiła, że wyglądam w nim przystojnie, a czarny podkreśla moją urodę. Ale... chyba nie dla mojego nowego partnera?

Poprawiłem tylko swoją koszulę, upewniając się, że chociaż wyglądam schludnie, po czym szybko ruszyłem za szatynem. Przyłożyliśmy obaj pagery do czytnika, a ja wykorzystałem ten moment do zadania mu kolejnego pytania:

– Jak masz na imię?

– Taehyung. I radzę ci nie przekręcać i nie zdrabniać mojego imienia, nienawidzę tego. A ty?

– Jeongguk – przedstawiłem się, znów ryzykując i wyciągając rękę w jego stronę. – Miło cię poznać, Taehyung.

Chłopak tym razem postanowił uścisnąć lekko moją dłoń. Choć tak naprawdę ledwo ją dotknął, a już się z tym wycofał, znów niechętnie przyglądając mojej osobie.

– Mam nadzieję, że chociaż w łóżku jesteś dobry.

W łóżku?

Zaskoczył mnie takim stwierdzeniem, bo co miałem mu na to odpowiedzieć? Że mam zerowe doświadczenie? Że będzie moim pierwszym? Na pewno jeszcze bardziej bym go do siebie zniechęcił, dlatego milczałem.

Taehyung przekroczył w tym czasie próg naszego domku, oglądając jego wnętrze, którym sam niezbyt byłem zainteresowany. Bardziej wolałem się skupić na tym, jak mam się przy nim zachowywać, aby nie skreślał mnie tak szybko. Nawet jeśli mielibyśmy spędzić tylko kilka godzin razem.

– W końcu coś bardziej w moim guście – skomentował to wnętrze, odwracając się nagle w moją stronę i zarzucając mi ręce na szyję. Nie spodziewałem się takiego ataku, ani jego bliskości, dlatego przyglądałem mu się zaskoczony, nie wiedząc jak na to zareagować. –Zanieś mnie do sypialni.

– Zanieść cię do sypialni? – powtórzyłem jego słowa, wpatrując się w to nieco obojętne spojrzenie.

Chłopak szybko zacisnął zęby, mrużąc powoli oczy. Nie spodziewałem się, że zdenerwuję go czymś tak błahym. Nie wiedziałem, jak z nim postępować, więc chyba miałem prawo do pytań i kwestionowania jego propozycji... czy tam rozkazów?

– Głuchy jesteś? Co za bezsensowne dopasowanie. Sprawdźmy, ile godzin mam z tobą wytrzymać – oburzył się, odsłaniając nadgarstek, aby dostać się do swojego pagera. Spojrzał na mnie wyczekująco, dlatego zaraz zrobiłem to samo i obaj wybraliśmy odpowiednią opcję na małym ekraniku, która zaskoczyła zarówno jego, jak i mnie.

– Rok? – zapytałem sam siebie, wpatrując się w widniejącą na pagerze cyfrę. Taehyung również nie odrywał od niego wzroku, dodatkowo zaczynając maniakalnie klikać w ekran swojego urządzenia.

– To musi być cholerny błąd! Co za męka! Aaaa! – wykrzyczał, a ja potrafiłem mu się tylko przyglądać zdezorientowany, bo jeszcze nigdy nie natrafiłem na tak nietypową osobę.

Patrzyłem, jak chłopak szybkim krokiem udaje się do jednego z pomieszczeń, zostawiając mnie samego w progu. I dopiero kiedy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, trochę się z tego wszystkiego otrząsnąłem, powoli zamykając drzwi wejściowe i zaczynając zdejmować buty.

– Rok... – powiedziałem znów do siebie, nie będąc o to zły. W końcu... to na pewno miało jakiś cel?

Dałem sobie chwilę, myśląc o tym jak powinienem zachowywać się przy tym chłopaku. I czego ode mnie oczekuje. Ale skoro nie byłem dla niego atrakcyjny, a każde moje słowo go drażniło, chyba musiałem o to dopytać, bo nie miałem żadnych pomysłów.

Ruszyłem w końcu za nim, podchodząc pod odpowiednie drzwi i pukając w nie delikatnie, bo nawet jeżeli była to nasza wspólna sypialnia, raczej czułem się tutaj jak obcy, który właśnie miał mu w czymś przeszkodzić.

– Mogę wejść, Taehyung? – zapytałem, na tyle głośno, aby moje słowa na pewno dotarły do chłopaka. Jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Ani po minucie, ani po kilku minutach stania i delikatnego pukania. – Wejdę, dobrze? – dodałem w końcu ostrożnie, uchylając drzwi i zaglądając do środka. Szatyn leżał na łóżku, chowając twarz w poduszce, a mi od razu zrobiło się głupio, że wprawiłem go w taki nastrój, dlatego natychmiast postanowiłem to naprawić. – Może spróbujemy się poznać? Skoro mamy być ze sobą rok... na pewno jakoś się dogadamy.

Chłopak jeszcze chwilę mnie ignorował, choć w końcu chyba się przełamał, podnosząc powoli i siadając na tym łóżku. Wytarł ze swoich policzków kilka łez, których naprawdę się tam nie spodziewałem, i dopiero po tym cokolwiek mi odpowiedział.

– I tak nie mamy wyjścia.

Tak, nie mamy...

Zająłem przy nim powoli miejsce, zastanawiając się, czy może tak samo jak wiele moich znajomych i współpracowników przeżył mnóstwo związków, będąc już zmęczony tą gonitwą za swoim idealnym partnerem. A skoro był moim drugim, postanowiłem dać mu to, czego oczekiwał od związku.

– Co najbardziej lubisz w drugiej osobie? – zapytałem, nie patrząc na niego, a gdzieś na lekko zgiętą pod wpływem naszego ciężaru pościel.

– Spełnianie moich poleceń.

– Rozumiem – przytaknąłem mu, nie wiedząc jak inaczej na to zareagować, bo spodziewałem się trochę innej odpowiedzi. – I tego ode mnie oczekujesz?

– Tak.

No dobrze.

Pokiwałem głową, starając się to przyjąć do wiadomości, jeszcze do końca nie wiedząc czy będę w stanie tak żyć aż przez rok.

– Postaram się cię uszczęśliwiać, Taehyung – obiecałem, widząc kątem oka, jak szatyn również pokiwał lekko głową.

– Zrób jeść. Ja pójdę się umyć – polecił, wstając od razu i kierując się do pomieszczenia przyłączonego do sypialni, które na pewno było łazienką. – Nie lubię mięsa – dodał jeszcze na szybko, znikając już za drzwiami i zostawiając mnie z wielkim znakiem zapytania nad głową, bo co ja mogłem ugotować, aby go zadowolić? Wszystkie dania, które podpatrzyłem u mamy, zawierały mięso, więc nie miałem pojęcia za co się zabrać.

Z pomocą oczywiście przyszedł mi Internet, w którym znalazłem jakiś prosty przepis na wegetariańskie danie. I czekała mnie z tym naprawdę ciężka przeprawa, jednak udało mi się dotrwać do końca i osiągnąć swój cel, tworząc coś w miarę zjadliwego. Chłopak, tak jak się tego spodziewałem, nie był zbyt zadowolony z moich umiejętności kucharskich, narzekając przez cały posiłek. A kiedy już zjedliśmy, zaczął się domagać zabrania go do sypialni i zaspokojenia jego kolejnego pragnienia. Starałem się po sobie nie pokazać, że niezbyt się na tym znam, tak jak przy gotowaniu, udając doświadczonego. Pytałem go specjalnie przy każdym geście i ruchu, czy mu to odpowiada, czy powinienem coś zmienić, aby dowiedzieć się czy robię to dobrze. A gdy zdołałem go już w pełni zadowolić, poczekałem aż zaśnie, po czym zacząłem wpatrywać się w sufit, obawiając się, że przez cały ten zakręcony dzień, nie zdołam zasnąć. I niestety właśnie tak się stało. Kręciłem się trochę z boku na bok, zerkając ciągle na zegarek. A kiedy po godzinie, a później po dwóch, nadal nie potrafiłem zasnąć, wstałem, zostawiając Taehyunga samego i udając się do kuchni. Chciałem się tylko napić i uspokoić jakoś myśli, ale wystarczyło, że wypiłem kilka łyków wody, a skuszony krótką ucieczką od wszystkich dzisiejszych wydarzeń i skupieniu się na czymś innym, wyszedłem na werandę, siadając powoli na jednym ze schodków.

Moje oczy szybko skupiły się tylko na gwiazdach, w których blasku starałem się na chwilę zatracić, odbiegając całkowicie myślami od tego miejsca, zaczynając rozmyślać o swoim przeznaczeniu. I w tym samym momencie, jak gdyby gwiazdy doskonale wiedziały, czego pragnie moje serce, zauważyłem zbliżającego się do mnie Jimina. Chłopak miał lekko potargane włosy, a swoimi drobnymi dłońmi trzymał mocno otulający go koc, sięgający aż do jego stóp, na których nie miał zwykłych butów, a kapcie.

Trochę się na niego zapatrzyłem, nawet zapominając o przywitaniu, bo nie potrafiłem jeszcze przyswoić tego, że będzie on moim sąsiadem... na jakiś czas. On. Mój pierwszy i jedyny partner, do którego poczułem coś wyjątkowego?

– Też nie możesz spać? – zapytał delikatnym szeptem, posyłając mi swój ładny i subtelny uśmiech, na którym skupiłem swój wzrok na tyle, aby zacząć pleść głupoty.

– Akurat myślałem o aniołach... Znaczy się... Tak, jakoś nie potrafię usnąć – przyznałem szybko, już czując, jak zaczyna mi się robić gorąco przez początkowe słowa.

Musiałem to powiedzieć? Musiałem?

Starałem się mimo wszystko nie pokazywać, jak bardzo mi głupio. Zamiast tego odsunąłem się trochę, robiąc blondynowi miejsce obok siebie. Oczywiście jak zwykle dbając o to, aby nie być zbyt blisko z kimkolwiek, z kim nie połączył mnie System, nawet z Jiminem. Dlatego dopilnowałem tego, aby dzieliło nas trochę mniej niż pół metra.

Nie patrzyłem na razie w jego stronę, oglądając, jak po zdjęciu koca ze swoich ramion, okrywa nim nasze nogi, co musiałem przyznać, że było naprawdę miłym gestem. Choć gdyby nie był tylko moim sąsiadem, a nadal partnerem, na pewno zaraz otuliłbym go swoimi ramionami, dbając o to, aby ta chłodna noc nie zapewniała mu dyskomfortu.

– Trochę czasu minęło. Miałeś... dobrych partnerów? – zapytał, kiedy już ułożył ten ciepły kawałek materiału na naszych nogach, a nasze oczy znów skupiły się na okolicy przed nami.

– Taehyung jest dopiero moim drugim... ciężko mi to jeszcze ocenić, choć myślałem, że trochę inaczej będzie to wyglądało – wyznałem spokojnie, wzdychając i tylko przy nim nie obawiając się takich słów. – A ty? Byłeś... szczęśliwy? Jesteś szczęśliwy?

– Bywało lepiej i gorzej. Teraz... mam partnera na dwa lata. Jest... miły... chyba... chyba będzie dobrze... a ty?

Nie wiem dlaczego, ale słysząc ten okres czasu, poczułem się rozczarowany. Nam nie dano nawet kilku dni, a teraz miałem przez rok oglądać, jak osoba, za której dotykiem i ciepłem tęskniłem, będzie szczęśliwa u boku innego mężczyzny.

– Taehyung... nie wiem, czy sobie życzy, abym z nim spał. Chyba... nie takiego partnera oczekiwał – wyszeptałem, przejeżdżając ręką po czole, bo nie miałem pojęcia, czy zdołam go zadowolić, nie tracąc przy tym głowy.

– Na pewno musi się przyzwyczaić. I wątpię, by nie chciał z tobą spać. Może już od dawna kogoś szuka i ma powoli dość? Zresztą... ja też po ostatnich miesiącach nie jestem zbyt zadowolony... – stwierdził, wzdychając i potwierdzając niektóre moje teorie dotyczące Taehyunga.

– Ciągłe przyzwyczajanie się do nowych partnerów trochę męczy, prawda?

– Tak. Może teraz przez dwa lata będzie lepiej...

– Na pewno przez rok będziemy sąsiadami... mam nadzieję, że często będę widywał twój uśmiech, Jiminnie. – W końcu odważyłem się przenieść na niego wzrok, zauważając że on też to zrobił, dlatego obaj popełniliśmy ten sam błąd i zaczęliśmy wpatrywać się w swoje oczy. A te dwie, najjaśniejsze gwiazdy, spośród wszystkich, które widniały na dzisiejszym nocnym niebie, po prostu sprawiły, że się w nich zagubiłem. Całkowicie.

Dlaczego tak się przy tobie czuję?

– Może... będziemy robić sąsiedzkie wspólne kolacje? Będziemy mogli się często widywać. Nawet jeśli tylko raz w tygodniu – zaproponował trochę niepewnie, przez co zaraz sobie przypomniałem o ciągle podsłuchującej nas Suri, która zapamiętywała każde nasze słowo, wysyłając je do bazy danych.

– Myślisz... że nam na to pozwolą? Byliśmy swoimi pierwszymi – przypomniałem mu, zerkając w stronę pagera na ręce. Choć zaraz zorientowałem się, że zostawiłem go na szafce nocnej, zapewne tak jak Jiminnie, bo na jego ręce nic nie widniało.

– A czy... muszą o tym wiedzieć? – zauważył szeptem, na co natychmiast zerknąłem niepewnie na bok, spodziewając się jakiegoś drona, który by nas podglądał, lub innego podsłuchującego urządzenia.

– Na pewno w końcu to zobaczą. O ile już tego nie widzą.

Starszy westchnął tylko na moje obawy.

– Porozmawiam o tym z Namjoonem. Powiem mu, że... bardzo cię polubiłem i że czuję się przy tobie komfortowo, a nie mam innych przyjaciół. Co zresztą jest prawdą... – wyznał, na co już miałem zareagować, nawet będąc skłonny pogłaskać go po plecach, ale nie zdążyłem tego zrobić, bo zauważyłem, jak w naszą stronę zmierza wysoki blondyn, którego wcześniej widziałem.

– Dlaczego nie śpisz, Jiminnie? Wracaj do łóżka – zwrócił się do swojego partnera, choć jego lekko zaspany wzrok oczywiście zaraz natrafił na mnie, sprawiając że podniosłem się do góry dość sztywno, podając mu rękę i lekko się kłaniając.

– Jeongguk, sąsiad – przedstawiłem się, nawet nie wiedząc, co innego mógłbym mu zdradzić. A co najważniejsze – co mogę mu zdradzić. Dlatego pozwoliłem tę decyzję podjąć Jiminowi.

– Namjoon. Jeongguk... my... – Zmieszany chłopak również podniósł się ze schodka, biorąc dodatkowo głęboki oddech, przez co wiedziałem, że był tym tak samo zestresowany, jak ja. – To jest Jeongguk. System dopasował mnie z nim za pierwszym razem. Nie mogłem spać i wyszedłem się trochę przewietrzyć. Jeongguk też tu przyszedł. Prawda, że to zaskakujące, iż teraz jesteśmy sąsiadami? – zapytał, przytulając się do mężczyzny, który zaraz go objął, zaczynając pocierać jego ramię.

– Twój pierwszy partner? Tak blisko? Niebywałe... – stwierdził, przyglądając się mojej osobie, przez co nie wiedziałem co zrobić ze swoim spojrzeniem.

– Prawda? Znaliśmy się zaledwie dwanaście godzin. Ale późno już, wracajmy do łóżka – poprosił swojego partnera, wybierając w ten sposób najbezpieczniejszą z możliwych opcji. Bo moje serce nie było chyba w stanie oglądać tego, jak blisko są ze sobą. Szczególny gdy jego nowy partner wyglądał na kogoś, kto zdoła się nim zaopiekować. – Miłej nocy, Jeongguk.

– Dobranoc – pożegnałem się, machając im trochę niepewnie, gdy zaczęli się już kierowac do swojego domku. Nie potrafiłem jeszcze wrócić do siebie, patrząc, jak znikają powoli za drzwiami wejściowymi, natrafiając przy tym na spojrzenie Jimina. Może mi się wydawało, bo tak bardzo tego pragnąłem, ale chłopak wyglądał, jakby wcale nie chciał wracać z Namjoonem do środka, woląc zostać tu ze mną. Ale szybko odrzuciłem od siebie takie myśli, wiedząc że to nie ze mną dostał dwa lata, a właśnie z nim. System miał ku temu jakiś powód i chyba powinniśmy to zaakceptować. Mogłem się przecież cieszyć po prostu jego widokiem, gdy przez następny rok będę go przypadkowo widywał, lub odwiedzał z Taehyungiem na wspólnych kolacjach i obiadach. O ile dojdą one do skutku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top