[5]
- Yoongi Min. - z uśmiechem wyciągnąłem rękę w kierunku dwukrotnie wyższego ode mnie chłopaka.
- Seokjin Kim. Ale my się już chyba znamy, prawda? - uśmiechnął się bardziej.
- Jesteśmy razem w klasie. - wzruszyłem ramionami, siadając przy stoliku. - I na pewno mieliśmy razem jakieś kursy. - nie wiem co prawda co rozszerza, ale na rzeczy takie jak angielski, czy wf można trafić z każdym w sumie.
- Hej chłopaki. - do całej naszej czwórki... przepraszam piątki, podeszła Olivia, tak jak zawsze, gdy tylko znajdowaliśmy się w kawiarni. - To co zawsze? - przyłożyła już długopis do notatnika, zerkając na nas i czekając na zgodę, żeby zapisać zamówienie.
- Ta. - odparłem, widząc, że nikt inny tego nie robi. - I coś dla Seokjina. - rzuciłem mu pytające spojrzenie.
- Ah, ja wezmę latte. Najlepiej jakieś karmelowe jak jest.
- Karmelowe latte raz. - odparła Olivia, po czym skinęła nam głową, potrząsając swoimi różowymi włosami.
Odprowadziłem ją wzrokiem do lady, obserwując każdy jej ruch. Miała na sobie śliczne kratkowane spodnie, szarą bluzkę, sięgającą jakiś tak do połowy długości między pępkiem a biodrami oraz czarne buty do 1/3 łydki. Zawsze ubierała się bardzo ładnie. I wyglądała przepięknie. Znaczy osobiście bym się z nią nie umówił, bo jakoś nigdy nie ciągnęło mnie na randki, ale muszę przyznać, było na co popatrzeć.
Wróciłem oczyma do mojej wesołej gromadki, zatrzymując oczy na Hoseoku, który wyglądał dość dziwnie. To znaczy jakby nie chciał tu być. Odwracał głowę od Taehyunga.
O nie...
- Jimin mówił, że jesteś świetny z fizyki, Yoongi. - spojrzałem na Seokjina, który się do mnie zwrócił. Sprawa Hosieka musiała poczekać. Nie mogliśmy przecież gadać o tym w takim miejscu i to jeszcze w 'tłumie'.
- Chyba można tak powiedzieć. - odparłem skromnie. Byłem dobry z fizyki. Nawet bardzo. Ale czy świetny? Schlebiał mi.
- Oh, to super! - rozpromienił się cały. - Wiesz Yoongi... może trochę to nietaktowne tak na pierwszym spotkaniu, ale nie zechciałbyś udzielać mi korepetycji?
Zacisnąłem brwi. Jeszcze nigdy nikt mnie nie prosił o coś takiego. To znaczy bywały sytuacje, gdzie tłumaczyłem coś komuś przed lekcją, albo na niej, ale nigdy tak, żeby umawiać się na korepetycje. Trochę zbił mnie tym z tropu, nie powiem. Ale co może być w tym trudnego? Zawsze mogę później powiedzieć, że jednak nie umiem go uczyć, chyba że on sam dojdzie do takiego wniosku. Poza tym przyjaźnił się z Jiminem, także na pewno nie był złym gościem.
- Jasne, Jin. Nie ma problemu. - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się.
- Super, to kwestię wynagrodzeni ustalimy później, bo tak przy innych to... - zaraz, czy on naprawdę zamierzał mi za to płacić.
- No co ty. Nie musisz mi nic w zamian dawać, nie wygłupiaj się. - machnąłem dłonią. Było dla mnie dużym komplementem samo to, że prosił mnie o pomoc. Co dopiero jeszcze mieć z tego jakieś korzyści materialne. Ale nie. Nie należałem do takich ludzi. - Zrobię to z przyjemnością.
- Ależ nalegam.
- Jeśli chcesz komuś płacić to znajdź kogoś innego. - złożyłem ręce, uśmiechając się pewnie.
- Dlaczego tak właściwie wcześniej się nie spiknęliśmy? - zaśmiał się, przez co i ja się zaśmiałem.
- Nadrobimy, spokojnie.
Właściwie uznałem ten temat za skończony, także nie drążyłem go niepotrzebnie. Pewnie później Seokjin do mnie napisze i jakoś się jeszcze zgadamy co do całego 'przedsięwzięcia'.
Nie dłuższy moment później stanęła przede mną, poprawka, przed nami piękna Olivia układając przed każdym kawę, zaczynając ode mnie.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się, na co skinęła mi głową wesoło.
Kątem oka spojrzałem na Hosieka. Miał spięte barki, a dłonie trzymał pod stołem. Ale Taehyung też nie wyglądał najlepiej. Jakby obaj się czymś stresowali. W tamtym momencie zacząłem wątpić w swoją pierwszą myśl, którą było to, że Tae odrzucił Hoseoka. Możliwe, że wcale tak nie było. Może zaczęli być razem i stąd teraz takie napięcie między nimi.
Bardziej zacząłem na to liczyć, aniżeli w to wierzyć.
Zacząłem sączyć kawę, starając się odgonić jakiekolwiek myśli.
Może wojna z Japonią?
***
Był kolejny piątek. Kolejna plastyka.
Siedziałem w ławce i czekałem tylko aż przyjdzie Jungkook. Nie to, żebym jakoś specjalnie tęsknił za jego obecnością. Po prostu nie było nawet do kogo ust otworzyć. Tak, zmieniłem zdanie, jednak siedzenie z Jeonem było lepsze niż samemu.
Właściwie to sam się dziwiłem. Gość okazał się być naprawdę w porządku. Tak mega w porządku. Nie spodziewałem się tego po kimś takim. Jego ojciec jest właścicielem jakieś wpływowej partii politycznej, a jego matka to chyba chirurg plastyczny. W każdym razie mieli więcej kasy niż rodzina Kimów, mając tutaj oczywiście Seokjina na myśli.
Wydawało mi się, że Jungkook będzie bardziej egoistyczny i rozpieszczony. A tu? Naprawdę byłem w ogromnym szoku. Sprawiał wrażenie takiego, jakby wszystko mógł oddać innym. Był miły, uśmiechnięty i przy tym wydawał się być niesamowicie szczery. Rozmowy z nim odprężały psychikę, a sama jego obecność sprawiała przyjemność. Chyba zaczynałem rozumieć dlaczego Jimin się w nim zabujał.
- Do później. - usłyszałem jego głos, gdzieś od strony drzwi. Odwróciłem głowę w tamtym kierunku, natykając się na Jungkooka właśnie i Jess, jego dziewczynę. Pocałowała go jeszcze w policzek, po czym odeszła.
- Pa Kookie. - pomachała mu na odchodnym.
Słodko razem wyglądali. Nawet bardzo. Ale nie wiem, czy to w porządku tak mówić. Bądź co bądź Jimin nie byłby tego zdania co ja. Chociaż tak właściwie moja opinia mogła się różnić od tego Parka. Tym bardziej, że naprawdę uważałem, iż powinien w końcu sobie odpuścić.
Szybko odwróciłem wzrok, kiedy zaczął podchodzić.
- Heja, Yoongi. - uśmiechnął się do mnie, po czym usiadł obok.
- Siemka. - pisałem coś teraz w notatniku. Jakieś kompletny bezsens, żeby tylko nie było, że na niego patrzę. A co mi siedziało w głowie od jakiegoś czasu? No ta cholerna historia. Także zapisałem sobie 'PROJEKT Z HOSTORII:'. Ten dwukropek był tam istotny, bo nic po nim nie było. - Co tam?
- Ah, piątek mamy. Także jest dość spoko. - wzruszył ramionami.
- No tak. - zacząłem stukać końcem ołówka o kartkę, nie wiedząc co po tym DWUKROPKU pisać.
- Co tam piszesz? - nachylił się nade mną.
- Próbuje znaleźć jakiś koncept na projekt z historii. - zacisnąłem usta w wąską linię, prezentując tym jak bardzo mi to nie idzie. No ale czego się można spodziewać po takim ścisłowcu jak ja...
- Też jeszcze nic nie macie? - parsknął takim trochę zbitym z tropu śmiechem.
- Też jeszcze nic nie MAM. - położyłem nacisk na ostatnie słowo. - Moja para to moja depresja.
Jungkook zaśmiał się tylko. Zrozumiale co prawda. Uwaga szok, tak właściwie to nie mam depresji. Ale postanowiłem iść za trendem i z niej zażartować. W końcu to taka śmieszna choroba, hah.
- No co ty? Ja też nie mam pary. - zacisnąłem brwi, po czym spojrzałem na niego.
Jungkook nie miał pary? Jeon Jungkook nie miał pary? No coś tu się ewidentnie nie zgadzało, albo z moim narządem słuchu, albo jego mowy.
- TY nie masz pary? - uniosłem brwi chyba najwyżej jak to możliwe.
- No tak... jakoś tak wyszło. - nie mam pojęcia jak to możliwie, że 'jakoś tak wyszło'. Jungkook. Książę szkoły, za którym laski ustawiają się sznurem. 'Jakoś tak wyszło', że nie miał pary? Jakoś mi się nie chciało wierzyć.
- A prawdziwy powód? - zacisnąłem brwi, unosząc jedną.
Jungkook westchnął tylko, parskając śmiechem.
- Okej, masz mnie. - uniósł ręce do góry. - A więc... Miałeś kiedyś tak, że chciałeś odpocząć od ludzi w swoim otoczeniu? - zacisnął usta w wąską linię. Chyba rozumiałem do czego zmierza. - To nie tak, że ich nie lubię, czy coś. Po prostu czasem każdy potrzebuje odpoczynku, a wytłumaczenie 'nie mogę z wami wyjść, bo robię projekt' jest chyba okej. W każdym razie rozumieją.
- To nie wredne?
- Nie wiem... nie chcę być wredny. Bądź co bądź moi znajomi są super. - westchnął znowu. Tyle że tym razem o wiele głębiej. - Ale wiesz Yoongi... czasem naprawdę mnie to wszystko przerasta. - dodał z uśmiechem.
A ja przełknąłem ślinę, zdając sobie sprawę, ze nawet książę Jungkook ma jakieś problemy.
Nie wiem czemu, ale w tamtym momencie, oblegany non stop przez tłumy ludzi Jeon stał się samotny.
- Czyli... pewnie nie zgodzisz się zrobić tego projektu ze mną? - rzuciłem bez jakiegokolwiek namysłu. Widziałem, że był smutny.
- A chciałbyś? - wtedy widziałem jak się rozpromienił. Może nie wyglądało to tak, że zaczął skakać z radości, ale na jego ustach pojawił się szczery uśmiech, a w oczach zabłysnęło coś, co mi się spodobało.
- No... lepsze to niż męczyć się samemu. - zaśmiałem się.
- Dzięki, Yoongi. - wzruszył ramionami. - Wiedziałem, że jesteś w porządku.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top