[36]

- Tak myślałem, żeby kuzynkę zaprosić. - nie wiem czy można to w sumie określić mianem tradycji, ale u Taehyunga zawsze jedliśmy pizzę. Tym razem nie było inaczej, bo kiedy Kim cały dzień ślęczał mi nad uchem, że chce obejrzeć Jojo, ale w sumie to nie ma z kim, a to się najlepiej z kimś komentuje to cóż, widocznie byłem w pierwszej linii do odstrzału. Toteż właśnie słuchałem jak Taehyung kolejne słowa zagryza pizzą, patrząc w tym samym czasie na ekran laptopa. - Starsza jest o 3 lata. Jak byłem młodszy to masturbowałem się myśląc o niej, bo, gościu, jej cycki to marzenie. Poza tym jest lesbijką, więc nie byłoby niezręcznie.

- Skoro tak mówisz to czemu nie. - wzruszyłem ramionami.

Sam nie za bardzo miałem z kim iść. Od kiedy podpadłem powszechnie lubianej Alex raczej żadna laska ze szkoły nie chciała w ogóle pokazywać się w moim towarzystwie, a co dopiero iść razem na bal. Znaczy to nie był zaraz niewiadomo jaki problem, bo nie przeszkadzała mi wizja bycia tam w pojedynkę, co w sumie byłoby wtedy najlepszym chyba rozwiązaniem. I jestem pewien, że bawiłbym się świetnie, nikomu nie przeszkadzając, ale nie mogłem zapomnieć przecież, że moi przyjaciele uwielbiali zapewniać mi rozrywkę. A szczególnie taki jeden...

***

- Że ja z tobą? - musiałem to sobie powtórzyć jeszcze raz, zaciskając dłonie na kubku z herbatą, kiedy zszokowany wyraz mojej twarzy zderzał się z tą stuprocentowo pewną miną Jimina.

- No a czemu nie? - Park wyglądał na zupełnie niewzruszonego swoją propozycją. On lubił bagatelizować rzeczy, ale moim zdaniem akurat to było dość... no nieprzyzwoite. Znaczy ja jestem tolerancyjny! Naprawdę! Ale samemu dziwnie by mi było tak... jeszcze biorąc pod uwagę, że to Jimin. - Ja nie mam nikogo, ty nie masz nikogo. To idealne rozwiązanie, żeby nie wyjść na samotnych przegrywów!

- Ja nie jestem gejem, Jimin. - parsknąłem, nie wiedząc nawet jak mu to przekazać.

Park tylko zaśmiał się niemal w głos, patrząc na mnie jak na kompletnego durnia, za którego jego 3 szare komórki pewnie mnie wtedy uznały.

- Yoongi, nie obraź się, ale nie jesteś w moim typie. Jesteś zbyt... mdły. - mdły? - Poza tym jesteś za niski. - I KTO TO MÓWI?! - Chodzi o to, żeby wiesz, skorzystać z łączącej nas przyjaźni i pójść tam razem, żeby sobie wiochy nie robić brakiem partnera.

- Co nie zmienia faktu, że nie jestem gejem, a takie pokazywanie się z chłopakiem na balu mogłoby wpłynąć na moją reputację. - reputacja sracja, tu nawet nie miałem na myśli jej. Po prostu przychodzenie z Jiminem jakoś tak było dla mnie dziwne. Ale tak, nie mogę nie stwierdzić, że wolałbym mieć pod ręką kogoś w sukience. I chyba myślałem za głośno...

Jimin nachylił się jedynie nad stolikiem, rozglądając pobieżnie wokoło, a kiedy widocznie uznał, że nikt na nas nie patrzy odezwał się.

- Ale wcale nie pokażesz się z chłopakiem. - wtedy zacisnąłem brwi, kiedy na twarzy Jimina pojawił się jakiś dziwny wyraz, który wyglądał jak trochę sprośny, a trochę tajemniczy. Wystraszyłem się delikatnie, ale tylko dlatego, że od tego głupka mogłem spodziewać się naprawdę wszystkiego. I nie wiem czy wolałem się dowiedzieć co też on kombinuje, czy nie, ale kiedy już się dowiedziałem to moja ateistyczna dupa miała się ochotę przeżegnać. - Wiesz jak to się mówi Yoongi: szybka zmiana płci.

Ja nie wiem, czy takie rzeczy powinny mnie jeszcze dziwić, szczególnie kiedy znałem Jimina od KAŻDEJ strony i to na KAŻDY możliwy sposób. Wciąż jednak potrafił zaskakiwać mnie na nowo nie tyle swoją głupotą, co pomysłowością. No cholera jasna, o co mu chodziło? 'Szybka zmiana płci'?

- Co? Nikt tak nie mówi. - skrzywiłem się, kiedy Jimin cały czas sączył tylko swojego shake'a jagodowego, jakby conajmniej mówił o pogodzie. - I w ogóle o co ci tym razem chodzi, Park?

Zanim jednak usłyszałem jakąkolwiek odpowiedź musiałem najpierw dostać w twarz, lekko, ale jednak, a wtedy sam przerwałem Jiminowi zdanie zanim w ogóle zaczął je mówić.

- A TO ZA CO?!

- Po nazwisku to po pysku. - dodał wesoło, śmiejąc się jeszcze pod nosem, ale kiedy zobaczył, że patrzę na niego z wolą mordu wtedy odchrząknął i nachylił się do mnie. - A co do balu... pamiętasz jak w podstawówce wygrałem konkurs piękności dla dziewczynek, kiedy córka mojej cioci zachorowała, a nie chcieli żeby przepadła im kaucja za uczestnictwo?

Faktycznie była taka sytuacja. Jakoś pod koniec drugiej klasy, kiedy Liv Park, śliczna azjatycka dziewczynka, kuzynka Jimina, która teraz zresztą znana jest u nas z tego, że co roku zdobywa pierwsze miejsce na różnych konkursach piękności, dostała ospy wietrznej. Okropne czerwone pypcie na całym ciele z automatu odbierały jej szanse na jakiekolwiek uczestnictwo w czymś takim jak to. Ale od czego jest Jimin i jego nieskazitelna uroda.

- No tak, dali ci wtedy tą różową sukieneczkę, buty na tym obcasiku i nawet tą perukę za pięćset dolców. - ta, siostra ojca Jimina serio ma bzika na punkcie tych wszystkich zawodów, w jakich udział bierze jej córka. No ale cóż, takie hobby, poza tym nie mnie je oceniać. Z tym że Park nie bez powodu się na to powołał i teraz mogłem się tylko domyślać co też ten jego mikroskopijny mózg wykombinował tym razem. - Ale Jimin proszę, nie mów mi, że...

- Skoro Jungkook woli dziewczyny, to dlaczego by nie pokazać mu tej najpiękniejszej? - poruszył sugestywnie brwiami. I wtedy już wiedziałem, że on serio mówił o tym, o czym pomyślałem.

- Naprawdę chcesz iść na bal grudniowy przebrany za dziewczynę? - westchnąłem, nie wiedząc już zupełnie co powiedzieć. Bo akurat Jimin należał do tych osób, które są uparte jak osioł, krnąbrne jak jakiś źrebak i głupie jak but kiedy tylko przychodzi taka potrzeba. Wiedziałem, że cokolwiek bym nie powiedział, on nie odpuści.

- Liv ma pełno starych kiecek i peruk! Na pewno mi coś pożyczy, bo mamy dobry kontakt! Właściwie to wstępnie już się jej zapytałem i nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyła, że będzie mogła mi coś wybrać, ciocia też pomoże, nawet makijaż mi zrobią i w ogóle!

I tu już nawet nie chodziło o to, że Jungkook jest gejem i w dodatku zabujanym w Jiminie tak samo, jak Jimin w nim. Okej, podarujmy sobie ten wątek na chwilę. Bo dajmy na to, że tak by nie było. To była przesada, żeby Jimin tak bardzo przejmował się Jeonem i tym co on sądzi, co mówi, co mu się podoba i tak dalej. Miał dać sobie z nim spokój, a tego nie robił. I jak zwykle mogłem jedynie mu coś poradzić, chociaż i tak wiedziałem, że on zrobi po swojemu.

- Według mnie, Jimin, przesadzasz. - tyle tylko powiedziałem, zapijając słowa herbatą malinową z imbirem.

- Będę najpiękniejszą dziewczyną na balu! Nie, nie na balu... na całym świecie! - tym zakończył tą rozmowę.

***

Jakiś czas później, a konkretnie to na następny dzień, a najkonkretniej - w sobotę, dostałem wiadomość od Jimina o treści: SZYBKO.

Tak, ja zrozumiałem dokładnie to samo co wy, czyli nic. Oczywiście napisałem do niego kilka pytań, chcąc dowiedzieć się o co mu chodziło, ale nie odpisał na żadne, a nawet nie odebrał telefonu. Dlatego napisałem do Jihyeon, ale ona jedynie odczytała, a od mamy Jimina dowiedziałem się tylko tyle, że razem z mężem są dzisiaj na randce, więc też mi za bardzo nie pomogli.

Stąd też, jak na dobrego przyjaciela przystało, wyłączyłem Netflixa, ubrałem buty i kurtkę i wybyłem z domu, żeby jakiś czas później znaleźć się pod blokiem Jimina. Drogę do jego mieszkania mógłbym na ślepo przejść i to jeszcze ze swojego pokoju, dlatego cały czas próbując się do niego dodzwonić wszedłem na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi.

Otworzyła mi Jihyeon, na początku uśmiechając się miło, ale, co było dziwne, gdy tylko mnie zobaczyła jej uśmiech zniknął, a jej mina przypominała teraz bardziej niepokój.

- O... hej Yoongi. - westchnęła, opierając się o drzwi i patrząc na mnie dość poważnie jak na nią.

- No hejka, Jihyeon. - ja tymczasem w stosunku do niej zachowywałem się tak samo jak zazwyczaj, dlatego uśmiechałem się po prostu. - Przyszedłem do Jimina, bo wysłał mi dość tajemniczą wiadomość. - zaśmiałem się.

- Ouh... okeja. - wzruszyła ramionami, uśmiechając się lekko. W sensie wymuszała to i dobrze to widziałem, ale nie rozumiałem tylko dlaczego.

- Pisałem też do ciebie, ale nie odpisałaś. - wtrąciłem jeszcze, kiedy w dalszym ciągu nie wpuszczała mnie do środka.

- Tak... wybacz Yoongi... po prostu... - nie dokończyła już zdania, zwyczajnie otwierając mi drzwi i w tym samym momencie wbiegając do swojego pokoju, w którym zamknęła się na klucz.

I tyle? Zmartwiłem się o nią, nie powiem. Ona się tak nie zachowywała, a już na pewno nie w stosunku do mnie. Serio wydawało mi się, że jesteśmy blisko i że wszystko idzie... no w tym kierunku. A tu takie coś? Trochę mnie to zraniło, ale mimo wszystko cały czas to o niej wtedy myślałem i o powodzie jej zachowania, którego się zupełnie nie domyślałem.

Chciałem nawet zapukać i zapytać się jej, czy wszystko w porządku, ale wtedy z pokoju Jimina wyłoniła się jego twarz, patrząca na mnie jak pedofil na czterolatka.

- Pssst! Yoongi! Tu jestem! - wyszeptał jakbym wcale nie patrzył się wprost na niego. - Zapniesz mi gorset?

Zacisnąłem brwi, chociaż może nie powinienem, bo nawet nie wiem, czy nie należało się tego spodziewać.

- Eh... a mam jakiś wybór? - zapytałem w sumie retorycznie, po czym ruszyłem w jego kierunku.

Pokój Parka wyglądał jak modowe pobojowisko. Wszędzie leżały jakieś ubrania, buty i inne tego typu rzeczy, a po środku tego wszystkiego stał półnagi Jimin, wypychający właśnie stanik jakimiś żelowymi wkładkami.

Szybko odnalazłem wzrokiem gorset [tak, wiem co to jest], po czym wziąłem go i założyłem na talię Jimina, zaczynając zapinać. I już kiedy uznałem, że wystarczy, bo i tak biedak ledwie w tym oddycha usłyszałem to jedno pewne słowo, nieznoszące sprzeciwu.

- Mocniej.

Tak jak chciał - zacisnąłem sznureczki mocniej, słysząc tylko stłumiony pisk bólu Parka.

- Mocniej. - dopowiedział mimo to. Weteran jebany się znalazł.

Pociągnąłem kolejny raz, kiedy z oczy Jimina poleciały łzy.

- Mocniej.

- Zaraz cię tym uduszę, Jimin. Uspokój się już. - wtrąciłem, widząc jak jego skóra serio robi się sina w okolicach tego gorsetu.

- YOONGI ZACIŚNIJ TO JAK MĘŻCZYZNA, DO CHUJA PANA! - wykrzyknął, patrząc na mnie tak agresywnie jak jeszcze nigdy chyba.

Pociągnąłem sznureczki do końca, tak że gorset jakby zamknął się na Jiminie, kompletnie już blokując mu oddech. Dopiero wtedy Park uśmiechnął się, prostując i patrząc na siebie do lustra dumnie.

- Talia osy. - wycedził ledwie. - Dobra zdejmij to, zdejmij! - chwilę później zaczął panikować, poruszając maniakalnie rękoma, a ja widziałem dokładnie jak jego mózg błaga o tlen.

Sam też zacząłem panikować, sztywnymi dłońmi rozplątując to gówno tak szybko jak tylko umiałem. Dopiero wtedy, kiedy cały ten gorset upadł na ziemię Jimin odetchnął z ulgą i uśmiechnął się wesoło.

- W sumie nie było aż tak źle. Bal trwa tylko kilka godzin, wytrzymam. - machnął dłonią, kiedy ja właśnie przeżywałem zawał, bo prawie straciłem przyjaciela. A on myślał, żeby to jeszcze na siebie zakładać?! W sumie to też nie powinno mnie dziwić.

Nie wiedziałem co na to powiedzieć, więc postanowiłem odpuścić cały temat, ignorując głupotę i nieodpowiedzialność Jimina.

Bardziej interesowało mnie zachowanie Jihyeon. Eh... same problemy z tym rodzeństwem Parków.

- A co z Jihyeon? Jakaś taka przygaszona była.

- Gówniara? - Jimin podrapał się po głowie, łapiąc za butelkę wody, kiedy cały czas uspokajał oddech. - Nie, wszystko z nią w porządku, jeszcze jakieś 15 minut temu śmiała się w głos jak oglądała coś na YouTube'ie. Czemu?

- Może mi się wydawało. - wzruszyłem ramionami, wpatrując się w podłogę.

Mimo że tak naprawdę dobrze wiedziałem, że widziałem poprawnie. Z Jihyeon zdecydowanie było coś nie tak i teraz potwierdziły się moje obawy, że to miało związek ze mną. Tylko dlaczego tak właściwie?

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top