[30]

Do Taehyunga dotarłem jakieś pół godziny później, jako że przegapiłem jeden przystanek i musiałem zapierdzielać niemały kawałek z buta, bo nawet mimo gorących próśb kierowanych w stronę kierowcy, żeby się zatrzymał, jedyne co od niego usłyszałem to 'siadaj na dupie synek'.

Drzwi otworzył mi jego tata, ubrany w ten swój brązowy sweter co zawsze, uderzając mnie swoim nad wyraz przyjaznym, a przy tym zamglonym uśmiechem. Wpuścił mnie do środka, rzucając jeszcze kilka swoich dennych żartów, którymi nie rozśmieszył mnie ani trochę, ale z grzeczności zaśmiałem się, czując że nie umiałbym tego nie zrobić. Ojciec Taehyunga był typem szkolnego nerda, który nękany w latach młodości cudem znalazł sobie dziewczynę nadającą się na modelkę. Tak, mimo że nie lubię starszych kobiet to muszę przyznać, że mama Taehyunga trzymała się nieźle nawet ze swoim nie tak zaraz młodym wiekiem. Wyglądała po prostu niesamowicie, nierzadko lepiej niż większość dziewczyn w naszym wieku. Ale co się dziwić w sumie. Dziwność Kima stanowczo obniżała jego pozycję w szkolnej hierarchii, ale ten chłopak, gdyby tylko się postarał mógłby mieć każdą. I mówię to ja, heteroseksualny król sarkazmu Min Yoongi, proszę państwa.

Z jego mamą też się przywitałem, jako że akurat majstrowała coś w kuchni, ale widziałem ją tylko przez moment, bo zaraz po tym pobiegłem do pokoju Taehyunga, który właśnie szamał któryś z kolei kawałek pizzy, naciskając w międzyczasie klawisze na laptopie.

- Hawajska. - powiedział, nawet nie odrywając oczu od urządzenia. - Zamknij drzwi i siadaj, znalazłem takie fajne anime o lesbijkach. - zagryzł słowa pizzą. - MAMO GDZIE TO PICIE?! - wydarł się, przez co musiałem przymknąć oczy.

- Już, Taehyungie! - jego mama ze swoim kochanym głosem weszła do pokoju, wnosząc tackę z jakąś oranżadą, czy czymś innym, kładąc ją zaraz na biurku chłopaka i uśmiechając się do nas promiennie. - Bądźcie grzeczni chłopcy. - dodała, wychodząc za drzwi.

- Dzięki, mamuś, kocham cię. - i tak w sumie jakoś usiadłem na tym łóżku obok, ale zanim zrobiłem cokolwiek postanowiłem tak tylko trwać i patrzeć na niego, nie wiedząc za bardzo jak zacząć temat, bo nie znałem w ogóle żadnej przyczyny tego, jak ostatnio się zachowywał, gdybym chociaż mógł się w jakiś sposób domyślić, coś by mnie pchało w danym kierunku, jeśli chodzi o pomysł, ale nie, ja nie miałem nic. Dlatego jedyne co moglem zrobić to wpatrywać się w niego dość niezręcznie, ale i przy tym pewnie.

Taehyung widocznie zauważył, że mu się przyglądam, ale w pierwszej chwili nieudolnie starał się to ukryć, dalej wpisując dany ciąg liter w wyszukiwarkę. Nie dokończył jednak, bo westchnął przeciągle, pociągając brwi, po czym spojrzał na mnie rozbieganym wzrokiem.

- Jesteś jakimś medium, czy co? - zaśmiał się smutno. Ale nie wyczułem w tym ani krzty ironii, czy sarkazmu. Tae widocznie zmizerniał, zaczynając myśl, bo uciekał oczyma tak, jak się tylko dało. - Zawsze wiesz, że coś się dzieje.

- Nie jestem medium. Jestem twoim przyjacielem. Drobna różnica, ale jednak. - ja też się zaśmiałem, z tym że zrobiłem to w miłym geście. - To? Chciałbyś mi powiedzieć o tym 'czymś'?

Kim wyprostował się, wzdychając, przy czym przymrużył oczy, splatając ze sobą dłonie i zaczynając bawić się nimi, żeby jakkolwiek, nawet lekko odgonić stres, który moim zdaniem niepotrzebnie wtedy czułem. Byłem tam dla niego i on to wiedział.

- Yoongi... wplątałem się w niezłe gówno. - nie wiem czemu, ale pierwsze co mi wtedy wpadło do głowy to narkotyki, przez co rozszerzyłem oczy jak nie wiem, już w głowie szukając dla niego terapii odwykowej. - Znaczy nie, spokojnie! - dodał, zauważając moją reakcję. - To nic niebezpiecznego, ani nielegalnego, luz. - mentalnie odetchnąłem z ulgą, powracając wyrazem twarzy do normalnego w miarę stanu. - Głupio mi nawet o tym mówić... - Kim widocznie bił się z myślami, podczas tej krótkiej, dość niespójnej wypowiedzi, ale tak samo jak to było w przypadku Jungkooka: nie pospieszałem go. Po prostu czekałem, aż sam zacznie. I tak się stało. - Zacznijmy od tego, że nie jestem gejem, jeśli już w ogóle to bi, chociaż też nie do końca. Zdecydowanie wolę laski, Yoongi, ale... Hoseok jest... ugh, kurwa, ja i Hoseok spotykaliśmy się na seks.

W tym momencie przerwał, przykładając dłoń do twarzy i przecierając ją lekko, po czym westchnął, chcąc kontynuować, ale wtedy spojrzał na mnie, zagryzając usta. Byłem spokojny i z łatwością przyjmowałem to, co mówił, bo zwyczajnie byłem z tym tematem zapoznany.

- Powiedział ci... - westchnął, kręcąc głową. - ...to nic. Zresztą... to nie o to chodzi. - złapał rękoma swoje kostki, zwinięte teraz w siadzie tureckim. - Skończyliśmy to. A właściwie to on to skończył. I tak, jak na początku było mi trochę szkoda, bo naprawdę było mi z nim dobrze, tak później zorientowałem się, że tęsknię za czymś więcej, niż jego ciałem. - zatrzymał się w tym momencie, trwając w ciszy trochę dłużej, żeby zaraz po tym powrócić z kolejną porcją informacji. - Nie wiem, czy chcesz o tym słuchać, ale byłem pod nim, nad nim i wszystko było świetne. Yoongi... uczucie... jak ktoś ci wsadza coś w tyłek... to takie paskudne uczucie, jest naprawdę... to okropne. Ale tak bardzo... kurwa mać... - pochylił się, nie patrząc mi w oczy. - Chciałem go naprawdę bardzo... Z tym że skłamałbym ci mówiąc, że za każdym razem chciałem się z nim bzykać. Nie no seks jest fajny, to fakt, ale były takie momenty, w których tego nie chciałem. Kiedy wolałem zamiast robić to wszystko, zwyczajnie położyć się z nim do łóżka i przytulać. - zaśmiał się. - I to co usłyszysz jest obrzydliwe w jakimś stopniu, ale poduszka na której śpię... nie zmieniłem na niej poszewki od kiedy się rozstaliśmy, kołdrę tak, bo była w spermie. Znaczy poduszka możliwe, że też jest w jakimś stopniu, ale pachnie nim tak bardzo. Kurwa, nazwij mnie chorym, niewyżytym mangozjebem, ale walenie sobie do tej poduszki jest lepsze niż porno. - zaśmialiśmy się obaj, ale nieznacznie. Tae znowu zacisnął palce między brawami, oddychając spokojnie.

Nic już nie dopowiadał, dlatego poczułem, jak w dialogu przychodzi moja kolej. Sam westchnąłem, poważniejąc, a przy tym kręcąc głową na niego. Moi kumple byli najukochańszymi debilami na świecie. Z naciskiem na 'debilami'.

- Dlaczego wy wszyscy tak okropnie stronicie od rozmowy... Hoseok...

- Zerwał ze mną. Znaczy... nie można tego nazwać zerwaniem, bo to nie był nawet związek. Po prostu, raczej nie ma o czym rozmawiać. Było miło, ale się skończyło, jak to się mówi. - zacisnął usta w wąską linię, patrząc gdzieś w przestrzeń za mną.

- Taehyung... - przymrużyłem oczy, nie będąc do końca pewnym co mu powiedzieć. Nie mogłem zdradzić przed nim uczuć Junga, ale i przy tym nie mogłem ot tak pozostawić tego tematu bez żadnej ingerencji. Nie umiałem patrzeć jak obaj powoli niszczą samych siebie tym brakiem konfrontacji z tematem. Bo powiedzieć, że to co się działo z Hoseokiem było nieprzyjemne jest naprawdę sporym niedopowiedzeniem, ale patrząc na Taehyunga... obraz rozsypki, że tak to ujmę. - ...uwierz mi, naprawdę powinniście pogadać.

Spojrzałem pewnym wzrokiem w jego zdezorientowane oczy. Zaraz po tym Taehyung zmienił temat, więc nie naciskałem, ale skrycie liczyłem na to, że zrozumiał mój przekaz.

***

- A ten? - Alex wybrała kolejny krawat, pokazując go nie mnie, a ekspedientce, która z podobnym zawzięciem przeglądała męskie zwisy.

- W sensie pod kolor sukienki? - kobieta zastanowiła się, wpatrując uważnie w zdjęcie kreacji Alex, wyświetlonej na ekranie jej telefonu. - Hmm, z tym że nie będzie się zgrywało z garniturem. Nie łączyłabym granatowego z łososiowym. - powiedziała nad wyraz poważnie. - Może jakiś we wzorki różowe? Z elementami innych kolorów, żeby to jakoś upłynnić? - sięgnęła po kolejny pasek, prezentując go przed moją dziewczyną, która w tamtej chwili zachłysnęła się powietrzem.

- Tak! Idealny! - rozweseliła się cała, odwracając przy tym do mnie, aby ukazać materiał moim oczom. - Co myślisz, misiu?

Obserwowałem jak pstrokaty krawat przewija się między jej palcami, rażąc mnie swoją 'odwagą'. No cóż, nie był brzydki, ale na pewno nie był w moim stylu, bo czułem, że prędzej poszedłbym na ten bal w koszulce polo i bermudach, niż w tym co trzymała Alex.

- Wiesz...

- Piękny, co nie? - rozchyliłem usta, próbując powiedzieć chociaż 'nie', ale zanim mi się udało, rolę faceta w naszym związku znowu przejęła ona. - Bierzemy.

Ja już widzę ten bal...

***

- Chyba zostanę gejem. - westchnąłem, oparty już trzecią minutę o swoje ręce, przy czym wpatrywałem się w naleśniki pod nosem.

- Ale najpierw zjedz śniadanie, to najważniejszy posiłek dnia. - mama pogłaskała mnie po głowie, pakując swoje pojemniczki z papu do torby.

Poczułem się zignorowany.

- Dzięki, mamo. - parsknąłem, podnosząc się.

- Yoongi, no ale co mamy ci powiedzieć, jak chcesz być gejem, to bądź. - dopowiedział tata, przegryzając słowa tostami, ale mówiąc przy tym z całkowitą powagą. - Takie czasy. Syn jest gejem, córka lesbijką, to nieważne. Bo i tak wszyscy jesteśmy równo pieprzeni przez tych cholernych pseudo demokratów.

- Yoonsung, wyrażaj się...

- Przepraszam kochanie, ale po prostu szlak mnie trafia, kiedy patrzę co oni robią z tym krajem. - pokręcił głową na całe te opisywane przez siebie zajście. - Nie o taką Amerykę walczyli nasi przodkowie.

- Twoi przodkowie walczyli z samurajami, skarbie. - zaśmiała się mama, zasiadając do stołu, zaraz po tym jak zapakowała swoje jedzenie do pracy. - Synku, jeśli czujesz, że wolisz chłopców, to przecież część twojego życia, my jesteśmy tu od tego, żeby cię wspierać. - złapała herbatę do rąk, żeby podmuchać ją delikatnie. - Tato też tak uważa.

- Zgadza się. - potwierdził sam tato, uśmiechając się do mnie.

- Kiedy ja... nie jestem gejem, po prostu Alex...

- Dalej jesteście razem? - znowu głos zabrał tato, widocznie zaskoczony tym faktem. Tak, rozmawiałem już o niej z rodzicami i mówiłem im jak to wszystko wygląda. Bo nie czułem się dobrze w tym związku i to chyba wie każdy.

- Też mnie to dziwi, jak mam być szczery. - westchnąłem.

- Jeśli męczy cię ta relacja to chyba powinieneś się zastanowić, czy warto to ciągnąć, Yoongi. Nie możesz zmuszać się do trwania w związku, w którym czujesz się niekomfortowo. - posiadanie mamy psycholożki bywa czymś naprawdę spoko. Gadanie z nią o wielu rzeczach okazuje się bardzo pomocne, szczególnie, kiedy dotykają mnie problemy, z jakimi sam sobie nie radzę. Może i sytuacja z Alex była czymś oczywistym i może nawet zerwanie było niezbędne, jednak wciąż czułem się dziwnie z tym wszystkim, jakby bojąc się każdego następnego kroku.

- Pogadać z Alex, pogadać z Jiminem... to za trudne... - oparłem się na rękach o stół, wpatrując w parującą zawartość talerza.

- A co nie tak z Jiminem? - no tak, nie wspominałem starszym o tym całym zamieszaniu, bo więcej by z tego było niż potrzeba, poza tym jakoś tak starałem się radzić sobie sam z takimi problemami, które nierzadko mnie przez tą ślepą samodzielność przytłaczały, muszę przyznać.

- Sprawy się dzieją... - westchnąłem, nie mając najmniejszego nawet zamiaru przytaczać całokształtu sytuacji. Jakoś średnio widziałem to wszystko jako rozmowę z rodzicami, bo po pierwsze nie byłoby to fair w stosunku do Jimina, a po drugie, głupio by mi było tłumaczyć im takie rzeczy. - Jimin się na mnie obraził, nie wiem nawet o co, ale jest naprawdę mocno wkurzony.

- Nie domyślasz się o co może chodzić? - wtrącił tato, przejmując się widocznie tematem. Ale mama tak samo. Oboje wiedzieli, jak mocna więź nas łączyła, przez co na pewno ich to zmartwiło.

- Jimin jest... zakochany. W takim chłopaku i ja się z nim znam. Ostatnio była między nimi głupia sytuacja, ale ja nie miałem z tym nic wspólnego. - wzruszyłem ramionami. - Nie mam pojęcia, nic innego mi nie przychodzi do głowy.

- Kurczaki, to faktycznie słabo. - tato pokiwał głową. - Ale lubisz Jimina, prawda?

Pytanie.

- To mój najlepszy przyjaciel, znamy się całe życie w końcu.

- I zapewne chciałbyś, żeby wszystko było dobrze. - przytaknąłem niemo, chociaż równie dobrze mogłem zupełnie nic nie robić, bo odpowiedź była aż nadto oczywista. - W takim razie tylko on ci może powiedzieć co się stało.

- No ja to wiem, ale stresuje mnie ta rozmowa. - i nie mogę nie wspomnieć o tym, że trochę też przerażała mnie jej wizja. Nie chciałem się dowiedzieć czegoś, co byłoby bardzo nieprzyjemne. Jimin to dla mnie brat z innej krwi, nie chciałem go tracić.

- Bez pracy nie ma kołaczy, Yoongi. Stres jest czymś normalnym, tak samo jak umiejętność radzenia sobie z nim. A ja wiem, że mam silnego syna, który umie poradzić sobie z nerwami i iść do przodu. - mama uśmiechnęła się pełna troski.

Nie wiem, czy można mieć lepszych rodziców.

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top