[23]

Znacie tą niezręczną ciszę, kiedy stoicie przed nauczycielem i czekacie, aż uruchomi komputer? Znaczy to jeszcze nie jest takie złe, o ile umie to zrobić. Ale kiedy trafi się historyk w wieku średnim, który prędzej odczyta tysiącletni papirus, niż zaloguje się na swoje konto to bywa tylko gorzej.

- Co to było za hasło... - podrapał się po głowie, zaczynając przeglądać szafki z tempem mojego biegania na wfie. Przypomnę tylko, że ostatni raz ćwiczyłem w podstawówce.

- To może my po prostu zostawimy tą prezentację i przyjdziemy później? - Jungkook na szczęście zaproponował jakieś wyjście z tej żałosnej sytuacji, dzięki czemu moje nerwy delikatnie się uspokoiły, a ja sam przestałem irytować się tak bardzo. Naprawdę należę do raczej stoickich osób, ale staliśmy tam od połowy lekcji, a właśnie kończyła się przerwa.

- Ymm... dobrze, dobrze, Jeon. - machnął ręką, mimo wszystko wciąż penetrując szafki w poszukiwaniu bliżej nieokreślonego mi obiektu, którego byt określiłem sobie jednak jako karteczkę z hasłem, jaka wciąż mu przepadała. Formalnie nikt nie wie gdzie, ale tak w sekrecie mogę zdradzić, że podwędzanie mu tego papierka było ulubioną rozrywką drugoklasistów. - Oraz...

- Min. - przerwałem mu od razu, zanim w ogóle zdążył coś dodać, bo pewnie byłoby to coś w stylu 'yyyyyyyyyy', jako że nigdy nie pamiętaj mojego nazwiska. Mimo że uczył mnie już czwarty rok, ale nie czepiajmy się szczegółów.

- Wiem przecież. Jesteś Min Yoongi. - spojrzał na mnie miło. I wow, nie wiedziałem, że on potrafił uśmiechać się do kogoś innego niż do swoich rozszerzeniowców. - Teraz jesteś kimś.

Zacisnąłem brwi, nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Ale po chwili skojarzyłem moje obecne położenie w szkolnej hierachii. Bycie w szkolnej elitce podobało mi się coraz bardziej. Cholera no, zyskałem szacunek od nauczyciela, który jeszcze w połowie pierwszej klasy powiedział do mnie: 'Derick, z ciebie to będzie margines społeczny'. I tak, nazwał mnie 'Derick'.

Wyszliśmy z sali, ja nawet nie mając zamiaru żegnać się z Jungkookiem, bo i po co. Oddaliśmy prezentację, teraz wystarczyło ją jeszcze przedstawić, czyli przeczytać gotowy już tekst w dniu projektów i, cytując Jimina, 'elo'. Ale widocznie nasz książę miał inne plany co do naszej 'relacji'.

- Yoongi. - niby tylko moje imię, ale powiedział je w taki sposób, że zatrzymałem się i lekko zląkłem. - Pogadamy? - odwróciłem się do niego z miną typu 'excuse me bitch?' [no każdy wie co mam na myśli] i parsknąłem jeszcze na dodatek.

- Z całym szacunkiem, Jungkook, ale raczej nie mamy o czym. - i już miałem zwyczajnie odejść sobie, żeby po prostu być gdzieś indziej, ale usłyszałem jeszcze tylko wyraźny chód, zmierzający w moim kierunku, żeby ostatecznie poczuć dłoń Jeona na swoim barku.

- Proszę. - znów spojrzałem na niego. I wiecie, jest tak czasem, że robi nam się kogoś szkoda, co nie? Mi się na pewno nie zrobiło, ale mimo to na twarzy Jungkooka widziałem, że dla niego to nie jest jakaś tam pierwsza lepsza drobnostka. On się przejmował i to wyraźnie. I nawet kiedy nie chciałem mieć z nim kontaktu, to jakoś tak w tamtej chwili uznałem, że nawet po takim czymś poświęcenie mu jednej rozmowy mnie nie zabije.

Wzruszyłem ramionami, wzdychając przy tym z niezadowoleniem, bo mimo wszystko czułem, że to trochę poroniony pomysł, gdyż naprawdę nie wiedziałem o czym może chcieć gadać, jako że w moim mniemaniu brakło nam tematów.

- No dobra. - stwierdziłem jedynie, nie do końca wiedząc co mogę jeszcze dodać. Przez moment przeszło mi nawet przez myśl, że moja 'sława' mogła skłonić go do chęci poprawy naszych stosunków, ale już po chwili skarciłem się za to, orientując się, że przecież to właśnie dzięki Jungkookowi zaczęła się dla mnie cała ta przygoda z gwiazdami szkoły. Poza tym wiele Jeonowi można zarzucić, ale parcia na szkło to on się mieć nie wydawał nigdy. Nie jego wina, że jest przystojny.

I tak, wciąż jestem hetero.

***

Ostatecznie z Jungkookiem umówiliśmy się w takiej hipsterskiej norze, która była też kawiarnią, cukiernią i restauracją w jednym. Ale dopiero na weekend, dlatego też miałem mnóstwo czasu, żeby stresować się tym spotkaniem. Znaczy może nie stresować, ale ciągle myślałem o tym, co takiego przyjdzie być naszym tematem. I serio, jeśli to o czym właśnie każdy myśli [czyli sprawa z Jiminem of course] to tym bardziej nie mam pojęcia co chciał mi powiedzieć.

- Od kiedy 'zerwaliśmy' nic nie jest już takie jak kiedyś... - Hoseok mieszał widelcem w spaghetti, które zostawiła nam moja mama.

Z tatą wyszli do kina na nocny maraton romansów, stąd też miałem właściwie wolny dom, aż do jakiejś 2giej w nocy. Nie byłbym sobą, gdybym nie wykorzystał tego jakoś. I dlatego właśnie miałem przed oczyma Junga.

- A czego się spodziewałeś? Że Taehyung ot tak zapomni jak wyglądasz nago? - okej może i było to dość prostolinijne, ale chyba takie właśnie rzeczy najlepiej trafiają do ludzi. - No gościu, uprawialiście seks. Seks zmienia wszystko. - odezwał się znawca.

- Odezwał się znawca. - Hoseok wyszeptał niewyraźnie, znowu molestując makaron.

- Cholera, Hoseok, od początku ci mówiłem, jak bardzo to głupi pomysł, żeby wchodzić w coś takiego z przyjacielem. Szczególnie, kiedy go kochasz. - wciąż wydawało mi się tak nieprawdopodobne jak tylko możliwe. A jednak, myślałem, że takie rzeczy to tylko w serialach. Teraz wychodzi na to, że takie rzeczy tylko w serialach i moim pełnym nonsensów życiu. - Pogadaj z nim o tym.

- Nie mów tego tak, jakby to było oczywiste.

- A nie jest? - zacisnąłem brwi, sam aż przerywając spożywanie własnego jedzenia. - Wiesz, wydaje mi się, że rozmowa to akurat jedyna rzecz, której między wami zabrakło.

Ile razy trzeba ludziom przypominać, że w rozwiązywaniu jakichkolwiek problemów to nic innego jak rozmowa właśnie jest kluczowym elementem... Okej wybaczcie, nie chcę robić z siebie wyroczni, ani nic, ale cholera jasna, niech mnie kule biją, ale ręczę za to prawym płucem [czyli tym większym], że od zamiany kilku słów jeszcze nikt nie umarł. O ile nie mówimy tu o sytuacjach niebezpiecznych, typu porachunki mafii. Ale ani Taehyung, ani Hoseok w mafii nie byli, co trochę można uznać za niefajne, bo w sumie to spoko byłoby mieć kumpli gangsterów.

Ale do rzeczy.

Nikt mi nie powie, że słowa 'kocham cię' nie byłyby lepszym rozwiązaniem niż seks bez emocji między dwójką przyjaciół. I chyba to od tego właśnie zaczął się sypać nasz kwartet. Okej sam też miałem w tym swój udział, wiem wiem, sławy się zachciało. Ale to nie tak, okej. Elita szkolna to nie były puste głupki, tak jak myślałem wcześniej. Ci ludzie serio byli w porządku. I wychodzi chyba na to, że jedyną osobą, która nie była w tym wszystkim w porządku, pozostawałem ja.

- Teraz to już i tak trochę za późno. - wzruszył ramionami.

- No ta, najłatwiej się ot tak wyjebać na wszystko, co nie? - nie muszę mówić, że od razu pożałowałem tych słów, ale i na to też było już za późno.

Niestety ludzie mają to do siebie, że nie potrafią cofać ani słów, ani uczynków. Mają za to niezwykły talent do ich pamiętania.

Hoseok parsknął, zaciskając brwi i patrząc na mnie jak na agresora.

- Ale ty masz tupet, wiesz? Sam zachowujesz się jak król dupków, a prawisz innym morały.

- Hoseok... - zacząłem, nie wiedząc do końca jak kontynuować wypowiedź, którą zresztą przerwał znowu Jung.

- Mózg ci się chyba wyprał od tego siedzenia z nowymi przyjaciółmi. Przypomnieć ci jak jeszcze w czerwcu ich nazywałeś? - dobrze pamiętałem. - 'Atencjusze'. Teraz sam jesteś pieprzonym atencjuszem, Yoongi. I wiesz co, jakoś straciłem ochotę na spędzanie razem czasu. - wstał od stołu.

Poczułem jak przechodzą mnie nieprzyjemne ciarki i ogólnie robi mi się tak niemiło. Serio poczułem się obnażony z mojej godności, której chyba w ostatnim czasie miałem resztki, patrząc na to jak mi to ładnie przyjaciel podsumował. I najgorsze było to, że mogłem winić jedynie siebie.

- No Hoseok!

- Nie. Zaproś sobie swoich koleżków na tym samym poziomie co ty i liż im dupy, tak jak to robisz na codzień. - podniósł plecak spod drzwi od mojego pokoju. - 'Yoongi to...', 'Yoongi tamto...', 'Yoongi, kurwa sramto!'. - podszedł do wyjściowych tym razem drzwi, łapiąc już za klamkę. - Mogę ci tu teraz tak stać i wyrzucać co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś, ale wolę ci powiedzieć coś z dobrego serca stary. Weź ty się ogarnij, żebyś nie obudził, jak jeden z nich każe ci zrobić mu laskę. Bo jesteś na dobrej drodze do tego, żeby się zgodzić.

Zatkało mnie. Nie miałem w sumie żadnej odpowiedzi co do tego, bo w pierwszym momencie złapał mnie szok jak jeszcze nigdy. Wow. Hoseok był serio ostatnią osobą, od której się takiego czegoś spodziewałem. Milczałem tak, aż nie zamknął za sobą drzwi. Ale później też było w sumie cicho.

***

I było tak cicho i jakoś bez większych akcji, aż do soboty, w której miałem 'randkę' z Jeonem.

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top