[20]

Moje 'korepetycje z fizyki' z Seokjinem powoli zaczęły stawać się schadzkami w moim pokoju, wraz z towarzystwem. Towarzystwo akurat tutaj znaczyło chipsy, pizzę, czekoladę, lody, frytki, cokolwiek innego co tuczyło w kosmos, ale idąc za zasadami dietetyki Seokjina: to co smaczne automatycznie traci wszystkie kalorie.

No i tak teraz padło na sushi, które właśnie wcinaliśmy, oglądając Matrix'a. Ale to nasze oglądanie wyglądało tak, że każdy siedział i gadał, co chwilę zaczynajac nowy temat i ogólnie robiliśmy wszystko oprócz patrzenia na film. Tak na przykład ostatnim razem dostałem popcornem po twarzy, a teraz surowa ryba spadła mi na kolano.

- Kurwa! - przekląłem, widzac moje ulubione spodnie w sosie sojowym.

- Słownictwo! - no mama była w domu.

Seokjin nawet wtedy jednak pozostał cicho, co było dość nietypowe, patrząc na to wszystko co przed chwilą przytoczyłem. Nasze spotkania zawsze były GŁOŚNE. To po pierwsze. Dlatego kiedy Kim zwyczajnie patrzył w telefon i coś tam klikał zaniepokoiłem się.

- Jin, co jest? Patrzysz się w ten ekran jak w wyrocznię. - szturchnąłem go w bark, wkładając california maki to ust.

- A nic w sumie... - wzruszył ramionami, uśmiechając się. - Piszę ze swoją dziewczyną.

W piernik. Ja już wiedziałem, że chodzi o Olivię i już widziałem kolejną falę awantur. Bo ostatnio między Seokjinem i Namjoonem był spokój. Znaczy nie że zaraz zakopali wojenny topór, ale bardziej nie mieli ze sobą styczności przez co nie dochodziło do kłótni, a jedynie czasem zdegustowanych spojrzeń, które sobie rzucali.

- Ty i Olivia jesteście razem?

- Może nie tak całkiem razem razem, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. - uśmiechnął się dumnie.

Westchnąłem tylko na pozór miło, nie chcąc jakoś szczególnie wchodzić w tem temat. Sprawy miłosne Seokjina i Namjoona były ich prywatnymi. Mimo to martwiłem się o to, jak to się wszystko dalej rozwinie. Bo z tego to naprawdę szykowała się jakaś drama, a w każdym razie na to się według moich wróżeń zbierało.

***

W zestawie, który wybrała mi Alex wyglądałem jak rasowy pantofel. Jakaś koszula w stonowane kolory, ale kurwa z wzorem kwiatów no ja pierdolę, jak się stoczyłem... Do tego na szczęście czarne już spodnie, ale takie podchodzące pod elegancję, czarny pasek z taką srebrną klamerką i lekkie buty, w odcieniu ciemnego brązu.

No nie powiem, bo to się ze sobą naprawdę komponowało i nawet współgrało dość okej, ale wyglądałem jakbym szedł na jakiś ślub, a nie imprezę w klubie.

Wysłałem jeszcze na snapie zdjęcie do Jimina, żeby zapytać jak bardzo dojebany jest ten kostium, a kiedy Park odpisał mi, że wyglądam świetnie i sam by się z chęcią tak ubrał, wiedziałem już, że jest gorzej niż mi się zdawało.

- Wyglądam jak gej. - powiedziałem sam do siebie, przeglądając się w lustrze kolejny raz.

Zapragnąłem to z siebie zdjąć i pójść jednak w NORMALNYCH ubraniach, ale dostałem wiadomość od Alex właśnie, że są już pod moim domem, jako że któryś tam znajomy znajomego miał większe auto i postanowił zgodzić się łaskawie być naszym kierowcą w drodze na imprezę. Później mieliśmy wracać z buta do jakiegoś innego członka naszej małej ekipy.

***

Trzymałem w dłoni ekstazę, wpatrując się w nią z takim przerażeniem jakiego nie czułem chyba nigdy. Alex właśnie, z ręką przełożoną przez moją, popijała swoją tabletkę wodą, którą mi zaraz po tym podała. I cholera, oznaczało to tyle, że teraz moja kolej na połknięcie dawki, na co nie tylko nie byłem gotowy, ale i w ogóle tego nie chciałem. Rozejrzałem się na szybko po wszystkich, cieszących się do mnie i patrzących tym wyczekującym wzrokiem.

- Nie bądź pizda, Yoongi. - szturchnął mnie jeden z towarzyszy, śmiejąc się przy tym.

Właśnie Yoongi, nie bądź pizda. Zagryzłem usta, po czym otworzyłem je, wziąłem tabletkę i połknąłem.

Później doszedł alkohol, dużo tańca, fajki i pustka, przerywana jakimiś tam pojedynczymi obrazami. Obudziłem się nagi w łóżku z nagą Alex i jakimś gościem, który Alleluja był ubrany, bo chyba bym się zabił jakbym się przespał z gościem. Wciągnąłem na siebie ciuchy, zerzygałem się ze dwa razy, po czym nie budząc nikogo wyszedłem, orientując się, że nie mam pojęcia gdzie jestem. Ale od czego jest snap-mapa?

***

W poniedziałek spotkałem się w autobusie z Taehyungiem. Miał całe podkrążone oczy i nieumyte włosy co oznaczało jedno - znalazł jakiś nowy serial/anime. Bo oczywiście niewyspani byliśmy obaj, ja to nawet po tych ekstazach tak niebywale dziwnie się czułem, że wyszedłem z domu w kapciach. Na szczęście zanim w ogóle opuściłem klatkę schodową ogarnąłem, że coś za miękko się idzie, bo moje stopy uderzają w bardziej chmurki, aniżeli podeszwy trampek, o czym przekonałem się do końca, spojrzawszy w dół. Także wróciłem się na prędkości, zmieniłem obuwie i pognałem na przystanek, oddalony od mojego domu o rzut beretem.

Usiadłem obok, witając się z nim pierwsze co, po czym chciałem zainicjować jakiś temat, ale Tae położył mi głowę na ramieniu i kilka razy przytaknął na moje słowa, po czym chyba przysnął. I przysięgam, spojrzenia staruszek w naszym kierunku były bezcenne, szczególnie tej takiej jedna, która wyglądała jakby miała zaraz wyciągnąć jakieś tabletki na astmę, ewentualnie zadzwonić po znajomego biskupa. Zaśmiałem się tylko i oparłem swoją głowę o tę jego, a kiedy dojechaliśmy już na miejsce wysiadki szturchnąłem go w bok z całej pety, przez co odpłacił mi się klapsem w tyłek, gdy już wstałem. Wtedy jedna z szanownych pań chyba dostała zadyszki, czy innego udaru.

***

Weszliśmy do szkoły, gadając o jakichś totalnych pierdołach, czyli jak zwykle. Ale każdy wie jak to jest, bo takie pogaduchy o niczym są człowiekowi na serio potrzebne. Wiecie, psycholodzy to nawet twierdzą, że to obniża poziom kortyzolu co nie tyle przeciwdziała depresji, ale i zmniejsza ryzyko zachorowań na nowotwory. Ta, też nic z tego nie rozumiem, ale tak jest.

Chciałem razem z Tae podejść do mojej szafki, a potem udać się już do sali od anglika, ale czyjaś pięść uderzyła mnie w ramię, przez co odwróciłem się w stronę osoby całego zajścia. I był to Daniel, jeden z uczestników naszej ostatniej libacji.

- Siemasz Yoongi, cho na dach, co? Siedzimy tam z ekipą każdego ranka. - skinął głową, wskazując jeszcze kciukiem na schody.

Na początku w mojej głowie pojawiło się zdanie typu 'nie dzięki', nawiazując oczywiście do tego, że jestem właśnie z przyjacielem. Ale im dłużej podczas tej krótkiej chwili wierciłem w myślach treść jego zaproszenia naszła mnie refleksja o tym, że nie powinienem chyba odmawiać, biorąc pod uwagę to, że byliśmy razem na tej imprezie. I w sumie zabawa była chyba okej, mimo że niewiele jakoś pamiętam, to te momenty, które jednak gdzieś tam mi utkwiły w głowie wydawały się być w porządku. Tym bardziej, że z moimi chłopakami widziałem się na każdej przerwie, więc chyba takie posiedzenie raz dziennie nie było jakimś problemem.

- Jasne. - wzruszyłem ramionami, po czym klepnąłem w ramię Taehyunga. - Stary, widzimy się na angielskim, okej?

- Dobra. - Tae zaśmiał się. - Idziesz do swojej dziewczyny?

Zacisnąłem brwi nie do końca zadowolony, słysząc to drugie zdanie.

- Alex to nie moja dziewczyna.

Ale co innego powiedziały jej usta, które przylgnęły do moich, kiedy tylko mnie zobaczyły. Ajajaj... się porobiło...

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top