[2]

- Potem pożyczyłem mu nawet długopis. - Jimin smęcił nad swoim shake'iem truskawkowym. - Uśmiechnął się do mnie tak ślicznie. Jejku jaki on ma piękny uśmiech! Nie mogłem oddychać normalnie.

- Idę po kolejne ciastko. - stwierdził Hoseok, który ani przez moment nie skupiał się na tym, co mówi Park. Też bym tak chciał się umieć wyłączyć. - Chcesz coś Tae?

- Nie, dzięki. - Taehyung masował sobie czoło.

- Ej, a może ja coś chcę? - trochę się poczułem niemiło.

Hosiek zapytał tylko Kima, co było dość niekulturalne. W sensie... nie musiał od razu fundować, ale gdyby zapytał to nic by się nie stało. Tym bardziej, że nie kazałbym mu czegoś sobie kupować, ale mogłem dać mu hajs, żeby nim zapłacił.

- Ah racja. Chcecie coś?

- Jungkooka. - rozmarzył się Jimin, zabierając mi szansę na odpowiedź.

- Jimin, kocham cię... - Tae położył mu dłoń na przedramieniu. - ...ale jeśli jeszcze raz usłyszę cokolwiek o Jungkooku, to cię zamorduję tymi rękoma.

Też miałem już tego dość. Tym bardziej, że Taehyung był na Jungkooka cięty, i z wzajemnością.

Właściwie to jest to dość ciekawy i na pewno ważny wątek, więc go przytoczę. Kiedyś przyjaźnili się we dwójkę. Ale jak to często bywa, poszło im o jakąś dziewczynę. Ostro się wtedy pokłócili. Bo Tae ponoć był w niej zakochany, a Jungkook niby o tym nie wiedział i zaczął się z nią umawiać. To było jak mieli po 14 lat. Ale od tamtej pory po prostu już się nie przyjaźnią. A na korytarzach omijają się szerokim łukiem.

Warto by jeszcze wyjaśnić dlaczego Jimin zakochał się w Jungkooku. I chętnie bym to zrobił. Ale sam nie wiem. Znaczy niby wiem, ale za każdym razem jak się go pytam...

- Oh! Bo Jungkook to najcudowniejsza osoba na świecie! Jest wspaniały! Po prostu ideał! Uważam go za najlepszego człowieka jaki chodzi po tej ziemi! Jego głos usypia ptaki do snu, a jego wygląd zabiera chwałę wszystkim kwiatom! Jest uosobieniem Apolla i jednocześnie Afrodyty, a także każdą muzą na tym świecie!  Słońce chowa się przy jego blasku, a niebo przy jego szlachetności i szczerości! Jest perfekcyjny w każdym aspekcie!

...no. Tak mniej więcej odpowiada.

- Mniejsza. - zacząłem, machając na Jimina ręką. - Tae zapisujesz się ze mną do projektu z historii? - cóż, nie powiem, trzeba korzystać ze znajomosci. Nigdy nie miałem mózgu humana. Taehyung odwrotnie.

- Nie mogę. Zapisałem się już z Hoseokiem. - wskazał na niego ruchem głowy.

I mój misterny plan poszedł w pizdu. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

- Jimin, zapisujesz się ze mną do projektu z historii?

Jimin był moim najlepszym przyjacielem odkąd pamiętam. Właściwie to na początku rzucaliśmy się piaskiem po oczach na placu zabaw. Ale raz Jimin przyniósł tamagotchi i zaczęliśmy razem grać. Potem, kiedy w podstawówce nikt nie chciał się z nim zadawać, ja przygarnąłem go pod swoje skrzydło i zaprzyjaźniliśmy się we dwóch. Jimin i ja to takie całkowite przeciwieństwa. Ale mówią, że przeciwieństwa się przyciągają.

- Też odpadam. - siorbnął shake'a. - Jestem już w parze z Jinem.

- Z kim? - zacisnąłem brwi.

- Z Jinem. Jesteś z nim w klasie. - huh. Możliwe. Jimin zacisnął brwi, pewnie widząc moje zmieszanie. - Nie wiesz z kim jesteś w klasie? - parsknął jakby mnie oceniał.

Ale u nas to wcale nie było takie łatwe. Każdą lekcję miałem z innymi ludźmi. Więc trudno się połapać kto tak naprawdę jest w twojej klasie. To z cudem graniczy.

- A ty wiesz? - zgasiłem go. Byłem pewien, że tak zapominalska osoba jak Park nigdy nie zapamięta czegoś takiego.

- Nie z Jungkookiem. - stwierdził naprędce, udając sprytnego.

- Jimin plis. - wtrącił Tae, patrząc na Parka z beznadziejnym wyrazem twarzy.

- Dobra, dobra. - uniósł ręce w geście 'co złego to nie ja', po czym westchnął. - No Kim Seokjin. - wrócił do rozmowy ze mną. - Moim zdaniem gej, ale ponoć nim nie jest. Ładny, ale nie w moim guście.

Napiłem się trochę kawy. No tak. Przecież, że go znam. Właściwie to w naszej szkole jest kilka osób, które zna KAŻDY. Jest to Jeon Jungkook, Jessica Adams, Chase German [przyjaciel Jungkooka], Tiffany Rose i jej przyjaciółki, cała drużyna cheerleaderek, co łącznie daje 9 dziewczyn, James Olivers, Kim Namjoon, Adam Abrahams oraz Kim Seokjin i jego najlepsza przyjaciółka Zoey Lazlow. Nie są zaraz jakąś jedną ekipą. Broń Boże! Większość to by się tam pozabijała, gdyby mieli spędzić ze sobą więcej niż 5 minut.

Szczególnie nienawidzili się wspomniany Seokjin i Namjoon. Nie jestem pewien jak to się zaczęło, ale krążą ploty, że niby cheerleaderki nie przyjęły Jina do drużyny, bo Namjoon, jako vice kapitan nie chciał, żeby koszykarzy dopingował jakiś facet w leginsach. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka z tego była drama. Wszyscy o tym gadali, ale tak na dobrą sprawę to ani Seokjin, ani Namjoon tego nie potwierdzili. Więc jak dla mnie - na dzień dzisiejszy niewiadomo.

- Czyli będę robić projekt sam... - znów napiłem się kawy.

***

- Hej Hosiek. - przez brak obecności Jimina zmuszony byłem od razu iść do sali. Zazwyczaj stał przy mojej szafce, bo jego mama podwoziła go do szkoły w drodze do pracy, przez co był na miejscu już o 7:30. Przez to zawsze narzekał na to, jak bardzo był niewyspany.

Hoseok wyglądał tak, jakbym go przyłapał na jakiejś kradzieży, czy coś. A tymczasem wszystko co robił to zaglądał do klasy, w której miałem mieć zaraz angielski.

- Jejku! Yoongi! - odskoczył, jakby ducha zobaczył. - Wystraszyłeś mnie! - złapał się za pikawę.

- Co kombinujesz? - uśmiechnąłem się, nie rozumiejąc go, przy czym uniosłem jedną brew. Jednak nic nie odpowiadał, dlatego nachyliłem się do sali, licząc na to, że znajdę jakąś odpowiedź. Szczerze mówiąc nie wiem na co liczyłem, ale dostrzegłem Megan Alisson, która może nie jest jakąś laską, ale na pewno można powiedzieć, że jest dość ładna. I to chyba najmilsza dziewczyna na świecie. - Megan? - wróciłem do Hoseoka, wskazując kciukiem do klasy. - Lubisz Megan?

Jung przez chwilę jakby próbował wykrzesać z siebie jakieś słowa. Ale rozejrzał się na boki, westchnął tylko nie do końca zadowolony, po czym złapał mnie za przedramię i zaczął gdzieś ciągnąć.

Ostatecznie, dostając po drodze deszcz zdziwionych spojrzeń, znaleźliśmy się w męskiej toalecie, a potem w jednej z kabin. Hoseok przycisnął mnie do ściany, a sam wyglądał tak, jakbym to ja jego przypierał.

- Bojalubiędyudbns. - tyle z jego mamrotu zrozumiałem. Odsunął się i zaczął patrzeć w dół, unosząc barki.

- Czekaj... Co? - założyłem ręce na krzyż, zgłębiając go dokładnie wzrokiem.

Widziałem jak zaciska dłonie w pięść.

- Bo ja lubię Taehyunga! - wykrzyknął niemalże.

Trochę mnie to zszokowało. Okej. To mnie bardzo zszokowało. Dlatego nic nie odpowiadałem.

Niby jak tak teraz na to spojrzeć to mogłem się domyślić. Hoseok już od jakiegoś czasu poświęcał Taehyungowi więcej uwagi niż reszcie. Ale nie wpadłbym na... to.

- Yoongi, ja nie chcę być jak Jimin. - zbliżył do siebie brwi, zaciskając zęby.

- Hoseok spokojnie... nikt nigdy nie będzie tak zjebany jak Jimin. - poklepałem go po ramieniu.

- Przecież nie o tym mówię! Po prostu... - zagryzł usta, jakby zastanawiał się nad tym co chce powiedzieć. - ...nie chcę tak jak on całe lata wzdychać do chłopaka, który i tak nigdy ze mną nie będzie.

No tak... Mimo iż Hoseok powiedział to tak, jak było naprawdę, dobrze, że Jimin tego nie słyszał. Właściwie to każdy wiedział, że Jungkook nie zwróci na niego uwagi. Dlatego w tamtym właśnie momencie zrozumiałem porównanie Junga. Też nie chciałbym przeżywać czegoś takiego.

Jimin wydawał się być szczęśliwy, mówiąc o Jungkooku. Ale tak naprawdę był bardzo inteligentny, zbyt inteligentny, żeby być wtedy szczęśliwy. Wiem, że za każdym razem cierpiał. Za każdym razem kiedy mijał go z Jess, za każdym razem kiedy nie mówili sobie 'hej'. Park po prostu zakochał się w złej osobie. I w tamtym momencie, patrząc na Hoseoka, wiedziałem, że jeśli jakoś mu nie pomogę, to, bez urazy dla Jimina, ale skończy jak on.

- Więc powiedz mu o tym. - miałem tu oczywiście w zamyśle Taehyunga.

- Jak? - Hosiek zarzucił ramionami.

Jak to jak?

- Normalnie? - jaka może być filozofia powiedzenia komuś, że go lubisz? Ja rozumiem, że to może nie wydawać się być łatwe, ale chyba lepsze to, niż wiecznie żyć marzeniami i fantazjami o tej drugiej osobie.

Na dłuższą metę naprawdę łatwiej powiedzieć 'lubię cię'.

- Łatwo ci tak mówić. - westchnął, opierając się o ściankę. - To nie ty czujesz coś do najlepszego kumpla. - zaczął masować czoło.

- Hosiek... Hoseok... - i co ja mu miałem odpowiedzieć? No miał rację. Nie miałem żadnego pojęcia o tym jak to jest. Nie mogłem mu chyba mówić co ma robić. Ale sam się mnie zapytał o radę. Więc mu jej jedynie udzielałem. - Nie chcesz skończyć jak Jimin, a postępujesz dokładnie tak, jak on. - uwaga, to będzie dość brutalne. - Skoro i tak nie zamierzasz zastosować się do moich rad, to niepotrzebnie w ogóle ze mną rozmawiasz. Jeśli zamierzasz po prostu kontynuować przyglądanie mu się z ukrycia, to idź lepiej się zapytaj Jimina jak to jest widzieć osobę, którą kochasz z kimś innym. Przyda ci się na przyszłość.

Jung nie odpowiadał. Moje słowa go zamurowały.

Poczułem się okropnie. Sam nie wierzyłem, że powiedziałem coś tak okrutnego. Jeszcze do Hosieka. Przełknąłem ślinę.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Ale w pewnym momencie po prostu pchnąłem drzwi od kabiny i wybiegłem z ubikacji. Dalej w szoku, że potraktowałem mojego przyjaciela tam straszną prawdą. Powinienem był powiedzieć mu to inaczej.

- Coś się stało? - zapytał Tae, kiedy usiadłem obok niego tak szybko, jak gonił mnie jakiś smok, a on był rycerzem, czy czymś takim.

- N-nie. - odparłem tak sztucznie jak się tylko dało. Raczej nie byłem dobrym kłamcą pod wpływem momentu. - A co się miało stać?

Kim machnął tylko ręką, po czym wrócił do rysowania jakiejś mangi w zeszycie.

Cdn.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top