[10]
- Heja Tae. - wykonałem gest głową, mający jeszcze bardziej nakreślić to, że właśnie się witałem.
Taehyung już zajął mi miejsce obok siebie, przez co mogłem z samego rana usiąść sobie i jeszcze odpoczywać po śnie. No ja wiem, że sen sam w sobie powinien być odpoczynkiem, ale dla mnie tak nie było i nie będę za to przepraszać.
- Cześć Yoongi. - uśmiechnął się, zabierając plecak z krzesła na swoje kolana.
I nagle, zauważyłem jak na tym samym przystanku wsiada kanar. Nie ten, co ostatnio, ale wciąż z jednej parafii jeśli chodzi o zajęcie, czy też 'pracę'.
- A jak tam twój mandat, Yoongi? - zaśmiał się, klepiąc mnie w ramię.
No nie wierzę.
- Wy to się serio z Jiminem zmówiliście, dzbany... - zacisnąłem brwi, przesiadając się. Nie byłem zły, ale nie miałem zamiaru od rana mieć złego nastroju.
Tak szczerze to niemalże wszystkie miejsca były wolne. I tak, tym razem miałem bilet.
***
- Giń szmato! - Namjoon wykrzyknął, zabijając moją postać w tekken'ie.
- Cham... - okej, bo ja dopiero co się rozkręcałem. Gdyby właśnie wtedy mnie nie załatwił na pewno sam leżałby i płakał nad swoją porażką.
- Już, już, Yoongi. - poklepał mnie po głowie jak dzieciaka. - Kiedyś ci się uda maluchu.
Dobra, może i Namjoon był ode mnie trochę wyższy, ale ten człowiek był najwyższą osobą na całym świecie. Bycie niższym od Namjoona to żaden wstyd, bo od niego każdy jest niższy. Nie byłem żadnym wyjątkiem.
I nie. Wcale nie mam kompleksów.
- Wiesz Namjoon, może i jeśli chodzi o wzrost to nie zostałem obdarowany. Ale te centymetry poszły gdzie indziej. - usiadłem dumnie, zakładając ręce na krzyż. Jako że Kim był wysoki to... no cóż, w spodniach nie miał za dużo do zaoferowania. Idąc moją logiką, oczywiście.
- Chyba w język. - zaśmiał się. - Wyszczekany jesteś, Yoongi. Ale za to cię lubię. Jesteś szczery i prawdziwy. - zrobiło mi się miło aż. Namjoon uśmiechnął się, wzruszając ramionami. - Serio, trudno teraz o prawdziwych przyjaciół.
Prawdziwi przyjaciele.
Nigdy nie myślałem tak o Namjoonie. Zawsze był dla mnie kumplem, z którym lubiłem spędzać czas. Ale prawdziwym przyjacielem wcześniej bym go nie nazwał. Tyle że im więcej zagłębiałem się w naszą relację, tym bardziej widziałem w niego kogoś więcej niż kolegę.
Prawdziwymi przyjaciółmi byli dla mnie Jimin, Taehyung i Hoseok. A w ostatnim czasie do tego zacnego grona zjebów dołączył także i Kim Seokjin, wdrożony przez Parka do naszej kawowej tradycji, jaką miała co druga para nastolatków. Jednak ja wciąż czułem, że nasze wyjścia do kawiarni są inne. Lepsze. Chyba chciałem napić się kawy z Namjoonem. Skoro Jimin znalazł nam nowego kompana, ja też mogę.
- Namjoon, a może chciałbyś poznać moją grupkę wzajemnej adoracji? - spojrzał na mnie trochę niezrozumiale, dlatego wyjaśniłem. - Park Jimin, Kim Taehyung, Jung Hoseok. Wiesz takie trzy głupki, ze mną na czele. Moglibyśmy pójść razem na kawę.
Namjoon westchnął, uśmiechając się, po czym spojrzał na mnie poważnie.
- Yoongi, dla ciebie to ja i na koniec świata pójdę. - oświadczył, po czym się zaśmiał jak taki trochę cep. Nie wiem, Namjoon ma dziwny śmiech.
- Kici kici miau, będę ciebie brał. - miałem dość moich homo kumpli i mi się udzielało.
***
- Jimin. Jimin. Jimin. Jimin. Jimin. Jimin.
- Kurwa, skończysz? - Park zajechał mi zeszytem w potylicę i spojrzał w moim kierunku jak na gwałciciela.
Mogłem przestać go naumyślnie irytować, oczywiście. Ale dlaczego miałbym to robić? Jimin irytował mnie cały czas i bynajmniej nie robił tego przypadkiem. Nie chciałem być gorszy.
- Jimin.
- Ugh! - Jimin wzruszył ramionami, zaciskając zęby. - Nienawidzę cię!
- Tak duże pokłady złości w tak małych ciałach. - odwróciłem się do tyłu, zderzając twarz z kimś na kogo miałem się wydrzec, ale orientując się, że osobą ów był Jin, straciłem zapał.
- Hej Jinnie. - Park przytulił się do niego, unosząc przy tym nogę.
Od razu się rozpogodził i zapomniał o tym, że go wkurzyłem. Aż łezka mi popłynęła, bo cała moja praca poszła na marne. Eh...
- Dzisiaj kawusia, moi drodzy. - klepnął zarówno mnie, jak i Parka w ramię, popychając nas jakby wzdłuż korytarza, samemu też dołączając do nas krokiem.
Wtedy właśnie olśniło mnie i przypomniałem sobie to o czym zapomniałem. Bo pamiętałem, że o czymś zapomniałem, ale o czym to już za cholerę nie miałem pojęcia. No ale tak... Namjoon.
Że też proponując mu spotkanie wyleciało mi z głowy, że przecież teraz trzymamy się z Seokjinem. A Namjoon i Seokjin to raczej... nie, to BARDZO złe połączenie.
- Yoongi? Co tak zbladłeś? - spojrzałem w bok, widząc jak obaj, Jin i Jimin, patrzą się na mnie z niepokojem. - Dobrze się czujesz? - Kim położył mi jedną rękę na czole, podczas gdy drugą złapał swoje. - Gorączki nie masz.
- Jest okej, to tylko... - rozejrzałem się na szybko wokół, próbując znaleźć jakiekolwiek wyjaśnienie mojego nagłego spadku formy, że tak to ujmę. I jak zwykle w takich momentach nic nie przychodziło mi do głowy. Znaczy przyszło coś... - ...hemoroidy. - ta.
- O Boże, Yoongi... - Jimin odskoczył prawie że. - Masz hemoroidy? - spiorunował mnie przerażonym wzrokiem.
I co miałem zrobić? Mogłem tylko dalej w to brnąć.
- Tak. To okropna dolegliwość. - przymrużyłem oczy. - I chyba znowu atakują także... pójdę już.
Uciekłem szybko jak spłoszone dziecko. Ale to nie tak, że zachowałem się jak pizda i postanowiłem odwrócić się od problemu, zamiast z nim zmierzyć. Dlatego wyciągnąłem telefon i napisałem do Jimina.
JA:
kod czerwony
Wiedziałem, że tego nie zrozumie, ale i tak to napisałem, bo brzmiało fajnie.
DŻIMIN:
i w czym ja mam ci niby pomóc?
nie znam się na hemoroidach ziom
No tak, te hemoroidy... właśnie zdałem sobie sprawę, że teraz będą mnie postrzegać jako gościa z hemoroidami.
Ale czy jakoś mnie to przejęło? Raczej nie.
JA:
dzisiaj na kawie będzie rozlew krwi
DŻIMIN:
??
JA:
Namjoon vs Seokjin
DŻIMIN:
co ty pieprzysz posralo cie?
zmieniamy lokal w takim razie jak Namjoon tam będzie proste
I masz babo placek. Jimin to jednak debil i za nic nie zrozumiał przekazu. I teraz muszę mu tłumaczyć... oj nie będzie zadowolony.
JA:
tyle że to ja zaprosiłem Nama żeby do nas dołączył (*゚▽゚*)
DŻIMIN:
chcesz zobaczyć śmierć? bo właśnie tak się sprowadza śmierć
Okej znacie Jimina. To taka stuprocentowa drama queen i przesadza ZAWSZE. Nie ma bata, żeby było aż tak źle. Bądź co bądź chłopacy są dorośli prawie i wiedzą jak się zachować. Na pewno zważając na to, że jesteśmy w miejscu publicznym...
***
- Co ten pizdokleszcz tu robi? - Jin spojrzał po nas wszystkich, a na końcu ocenił Namjoona wzrokiem.
- Mów za siebie, downie głupi. - Namjoon założył ręce na krzyż i wzruszył ramionami. - Korzystając z okazji, Jin jakiej płci jesteś? Bo to jest normalnie enigma dzisiejszych czasów. - zaśmiał się.
- Gratuluję kurwa. - Jimin spojrzał na mnie z mordem.
Ja posłałem mu tylko spojrzenie mówiące 'morda cepie' i klasnąłem w dłonie, chcąc naprawić tą gównianą [żeby nie kłamać] sytuację.
- Ej, chłopaki? A może tak usiądziemy razem i napijemy się kawy, bo takie kłótnie tylko...
- Yoongi, nic nie wspomniałeś, że będzie tu pan elegancik od dupy strony. - Namjoon odchylił się lekko, patrząc w moim kierunku, ale jednocześnie wracając wrednym wzrokiem do Jina co jakiś czas.
- Haha, ja przynajmniej mam poczucie stylu, a nie latam w tych okropnych szmatach za piłką. - Seokjin nie pozostał mu dłużny, śmiejąc się równie co jego poprzednik chamsko. - Przez ciebie fajność naszego towarzystwa spadła o jakieś -1000. Możesz być z siebie dumny.
- Zaprosił mnie tu mój przyjaciel. Gdybym wiedział, że też będziesz wziąłbym maskę gazową, żeby nie oddychać tym samym powietrzem co ty. - okej to się zaczynało robić niebezpieczne.
- Ta, wiesz co, chuj ci w dupę Namjoon. - grubo.
- Życzyłbym ci tego samego, ale tobie by się podobało. - a przy tym to aż Hoseok zagwizdał.
- Chłopcy! - tym razem to Jimin klasnął w dłonie i wstał z miejsca, spoglądając po nich miło. Po czym przez chwilę popatrzył na mnie, a jego wzrok mówił 'a nie mówiłem?' i jeszcze raz wrócił uwagą do ów wspomnianych. - Takie kłótnie są bez sensu. Wszyscy tutaj jesteśmy wartościowymi ludźmi i nie przystają nam takie zachowania. Znajdujemy się w kawiarni i nie ma co się na siebie wydzierać, czy obrażać wzajemnie. W zamian proponuję poznać się lepiej i choćby spróbować polubić. - znowu się uśmiechnął tak, jak to on potrafi. - Co wy na to?
- Jasne Jimin. - Jin stanął bliżej niego, obejmując go ramieniem. - Dla moich przyjaciół wszystko. - parsknął do Namjoona.
- To może ja się przedstawię. - Namjoon zaraz po obrzydzonym spojrzeniu ku Seokjinowi, uderzył go ramieniem, przechodząc do stolika. - Kim Namjoon. - podał rękę najpierw Taehyungowi.
Potem Jiminowi, a na końcu Hoseokowi. Mnie już znał. No... Jina stety niestety też. No a po chwili usiedli obaj, za wszelką cenę uciekając od swoich oczu. I cóż. No było niezręcznie.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top