7

Jimin:

Cały dzień nie miałem czasu na choćby krótką rozmowę z Yoongi'm. Ciągle nas rozdzielano, kazano ćwiczyć. Tęskniłem za jego dotykiem. Chyba wybiorę się do niego, gdy będziemy już w hotelu.

Po występie, który wymęczył mnie, ale w pozytywnym sensie, marzyłem o położeniu się. Najlepiej u boku Yoongi'ego. Chłopcy wyszli szybciej do garderoby, ale mój mikrofon się zaplątał i musiałem chwilę czekać. Stwierdziłem, że skorzystam jeszcze z okazji i pójdę do łazienki. Z szerokim uśmiechem ruszyłem w tamtą stronę. Jednak mina mi zrzedła, gdy zobaczyłem w środku mojego przyjaciela i hyung'a. Złączonych w pocałunku.


Yoongi:

Przez cały następny dzień nie miałem okazji, by choć przez chwilę porozmawiać z Jimin'em. Tęskniłem za jego dotykiem i bliskością, potrzebowałem tego małego ciałka, chciałem się znów wtulić w te czerwone, miękkie włosy, jednak koncert mi na to nie pozwolił.

Jungkook trzymał się ode mnie z daleka, raczej zamknął się w sobie, co było mi na rękę. Zazwyczaj siedział w kącie sam, dlatego nie wzbudził niczyich podejrzeń, kiedy i dzisiaj w poczekalni włożył słuchawki do uchu, ignorując cały świat.

Może się w końcu nauczysz, żeby nie wpierdalać się w życie innych.

Wcale go nie żałowałem, nawet kiedy widziałem jak krzywi się przy zmianie stroju. Ten ból miał mu przypominać gdzie jest jego miejsce. Jako maknae powinien umieć się zamykać w odpowiednich momentach - a najlepiej nie istnieć, też byłoby dobrze – a skoro tego nie potrafił, to musiałem od czasu do czasu go utemperować. Namjoon miał za miękkie serce, a managerowie nie dawali sobie z nim rady, za to ja chętnie ich w tym wyręczałem.

Po koncercie zostałem zatrzymany przez Taehyung'a. Jedyne o czym teraz marzyłem to prysznic, łóżko i mój Jiminnie, a ten postanowił zaciągnąć mnie do łazienek, tylko nie wiem po jaką cholerę.

- Co ty robisz? Zostaw moją rękę... - Od razu próbowałem się wyrwać chłopakowi, jednak ten nie miał zamiaru mnie puszczać. Przynajmniej nie złapał mnie za dłoń, bo wtedy nie wiem co bym mu zrobił...

Kiedy znaleźliśmy się już w tej łazience, stanąłem pod umywalkami, krzyżując ręce na piersiach i patrząc na niego zrezygnowanym wzrokiem.

Czego on chciał? Chodzi pewnie o Jungkook'a... uderzy mnie? Nie sądzę, żeby miał na tyle odwagi...

Jednak zanim zdołałem o cokolwiek zapytać, szatyn zrobił coś, czego NIGDY, PRZENIGDY bym się po nim nie spodziewał...

Pocałował mnie! Taehyung, dzieciak którego jako jedynego starałem się tolerować, jednak nigdy zbytnio się nim nie interesując. Może i był przystojny, a ciało miał całkiem niezłe, jednak jego charakter już dawno mnie odstraszył, nigdy nie wytrzymałbym z takim człowiekiem.

Nie dałem mu zbytnio nacieszyć się tym pocałunkiem, zaraz kładąc mu ręce na klatce piersiowej i odpychając go od siebie dość mocno.

- Co ty odpierdalasz!? – wykrzyczałem, przecierając swoje usta i krzywiąc się. Dopiero teraz zauważyłem w drzwiach Jimin'a. Musiał wszystko widzieć... ale czy zrozumie?

- Jiminnie... - Od razu do niego podszedłem, wyciągając rękę w jego stronę. Powinien wiedzieć, że Taehyung nigdy się dla mnie nie liczył, a ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył.


Taehyung:

Usta Yoongi'ego były przyjemne w dotyku. Spodziewałem się, że mnie odepchnie, choć miałem nadzieję, że się mylę. Mimo wszystko zrobiłem to, a moje serce zabiło szybciej, bo wcieliłem w życie plan realizacji mojego marzenia. Nie podejrzewałem jednak, że odepchnie mnie od siebie tak mocno, przez co zatoczyłem się i upadłem dość boleśnie na tyłek. Słysząc imię mojego rówieśnika odwróciłem głowę w stronę drzwi. Jimin stał z lekko rozchylonymi ustami i patrzył to na mnie, to na Sugę. Dlaczego... Chociaż...

W mojej głowie natychmiast zrodził się nowy plan. Fakt, że chłopak wszedł akurat teraz był dla mnie jak prezent od losu.

- Dlaczego nie jesteś z Jungkook'iem? - zapytałem głośno, a oczy Park'a natychmiast skierowały się w moją stronę.

Wstałem otrzepując spodnie i pewnie siebie patrzyłem na tył głowy Yoongi'ego.

- Hyung, Jimin cię okłamuje. On i Jungkookie są razem.


Jimin:

Nie potrafiłem nic zrobić. Stałem i patrzyłem na to, co się dzieje. Nie ruszyłem się nawet, gdy Suga go odepchnął i nakrzyczał na Tae. Było widać jak na dłoni, że ten pocałunek wyszedł z inicjatywy Kim'a. Ale on nie miał prawa tego zrobić.

Drgnąłem dopiero, gdy usłyszałem swoje imię z ust Yoongi'ego. Patrzyłem, jak do mnie podchodzi, co chwilę zezując na Tae. Chciałem poprosić, by zabrał mnie stąd, byśmy natychmiast uciekli z tego miejsca. I wtedy odezwał się V.

Na dźwięk jego słów zmroziło mnie. O czym on gadał? Przecież to kłamstwo! Jednak nie poprzestał na tym.

- Hyung, jesteś tylko jego zabawką. Chce cię wykorzystać, a za twoimi plecami śmieje się z Kookie'm z ciebie. Słyszałem ich.

Kręciłem przecząco głową, jakby to miało mnie uratować od tych wszystkich słów. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Ale nie pozwoliłem im wypłynąć. Obiecałem to sobie. Yoongi nie będzie już ich widział.

- Hyung, zostaw go. Ja cię kocham. Nie daj sobą manipulować.

- Przestań! - wrzasnąłem patrząc na mojego ponoć przyjaciela. - Przestań kłamać! Hyung, przysięgam ci, to nie prawda! Nic mnie nie łączy z Jungkook'iem!

Patrzyłem błagalnie na twarz mojego blondyna. Któremu z nas uwierzy? Yoongi, błagam...  


Yoongi:

Słowa Taehyung'a niezbyt do mnie docierały, w tym momencie liczył się tylko Park. Nie chciałem, żeby źle zinterpretował tę sytuację, w końcu dopiero od niedawna jesteśmy razem.

- Zamknij się, Kim – warknąłem na niego, nie wierząc w ani jedno zdanie, które wypłynęło z jego ust. Wierzyłem Jimin'owi, tylko jemu od zawsze ufałem, nawet w sprawach Jungkook'a... chociaż... nigdy nie powiedział mi, że wyzbył się wszystkich uczuć do niego.

Może i Taehyung miał rację?

Myśl, która pojawiła się w mojej głowie zaczęła wszystko składać w jedną całość.

Zabawka... Wykorzystywanie... Wyśmiewanie... To nie było przecież podobne do Jimin'a, to nie ma sensu.

- Nie wierzę Ci – powiedziałem, patrząc na czerwonowłosego, jednak po chwili przenosząc wzrok na Kim'a. Zbliżyłem się nieco do niego, piorunując go spojrzeniem. – Nigdy więcej nie waż się mnie dotknąć... tolerowałem Cię, ale nie był to dobry pomysł, powinienem traktować Cię tak, jak Jungkook'a, bo nic dla mnie nie znaczysz. – Wiedziałem, że owe słowa mogły go zranić, nawet bardzo... szybko chciałem je cofnąć, jednak kiedy przypomniałem sobie błaganie wymalowane na twarzy Jimin'a, zrobiłem krok do tyłu, rezygnując z tego pomysłu.

Odwróciłem się w końcu do Park'a, posyłając mu smutny uśmiech i podchodząc do niego. Na jego czole złożyłem delikatny pocałunek, obejmując go i głaszcząc po ramieniu.

- Wiem, ufam Ci – zapewniłem go, patrząc mu w oczy. – Jego słowa się nie liczą – dodałem ściszonym głosem, przytulając go po chwili i wzdychając. W końcu miałem go w swoich ramionach, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.


Jimin:

Gdy Yoongi powiedział "nie wierzę ci" patrząc mi w oczy myślałem, że upadnę. Miałem ochotę krzyczeć z rozpaczy. Jednak on się odwrócił. To nie były słowa skierowane do mnie. Uwierzył mi. Mnie, nie Tae. Odczułem tak wielką ulgę, jakby moje serce nagle zostało uwolnione z uścisku wielkich dłoni, które chciały je zabić. Jego usta na moim czole i uścisk tylko dodatkowo mnie uspokoiły.

- Yoongi-hyung... - szepnąłem wtulając się w niego. - Chodźmy stąd, proszę.

Musieliśmy jak najszybciej stąd wyjść. Potem jeszcze tylko przebrać się, pojechać do hotelu i zapomnieć o tym wtulając się w ciało starszego. A nie, przepraszam. Przecież dzielę pokój z V. Czyli możemy co najwyżej się pozabijać. Bo to miałem ochotę teraz zrobić. Pierwsza fala szoku minęła, a na jej miejscu pojawiła się wściekłość. Jak on mógł! Nigdy nie wspomniał, że Suga mu się podoba! A teraz nagle robi taki numer! Przecież gdybym wiedział, to... No właśnie Jimin. To co? Nie zbliżyłbyś się do Yoongi'ego i nadal był wpatrzony w maknae. Dotarło do mnie, że w tym układzie nie będzie sprawiedliwości. Ktoś będzie cierpiał. Pytanie kto i przez kogo.

Nie zdążyliśmy się ruszyć, bo za moimi plecami stanął Namjoon, którego poznałem po głosie. Opieprzył nas za odwlekanie momentu powrotu do hotelu najwidoczniej w ogóle nie orientując się w napiętej atmosferze panującej w tej chwili w pomieszczeniu. Odsunąłem się niechętnie od Sugi i ruszyliśmy za liderem. Stylistki od razu się nami zajęły pomagając pozbyć się makijażu i ubrań z występu.

W samochodzie panowała kompletna cisza. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale ja czułem mordercze spojrzenie, którym obdarowywał mnie Taehyung wciśnięty między okno, a Jungkook'a. Co jeszcze się dzisiaj zdąży wydarzyć?


Yoongi:

Ten dzieciak naprawdę mnie nie interesował. Nie wiem skąd mu przyszło do głowy, że oddam ten pocałunek, że wpadnę mu może w ramiona i jeszcze wyznam miłość? Przesada. Miałem już dosyć tego dnia.

Kiedy wracaliśmy do hotelu, zająłem się mordowaniem wzrokiem siedzącego nieopodal Taehyung'a. Zresztą, nawet nie wiem co on we mnie widział. Jimin'em od zawsze się opiekowałem, pomagałem mu, byłem względnie miły i tylko na niego zwracałem większą uwagę, kiedy najmłodszego Kim'a traktowałem jak kolegę z zespołu, nikogo więcej. Czy wysyłałem mu jakieś sygnały? Objąłem? Powiedziałem coś dwuznacznego? Chyba muszę z nim poważnie porozmawiać, nie zostawię go w ten sposób, w końcu jakiś powód do tej miłości posiadał, ewentualnie stwierdził, że jeśli odbije mnie Jimin'owi, to tamten wróci do Jungkook'a i jego „Jikook" będzie nareszcie razem? Cholera wie.

- Porozmawiam jeszcze z Taehyung'iem, dobrze? Idź do mojego pokoju jak dotrzemy na miejsce – poprosiłem szeptem, siedzącego obok mnie, Park'a. Miałem nadzieję, że nie będzie mi robił o to wyrzutów. Nie mogłem tak tego zostawić, muszę choć raz zachować się jak ich „hyung".


Jungkook:

Tae zniknął gdzieś tuż po występie. Liczyłem, że razem wrócimy do garderoby, jednak się zawiodłem. Czułem się naprawdę samotny i potrzebowałem go w tej chwili. Dodatkowo miejsce, w które dostałem od Yoongi'ego niemiłosiernie mnie bolało. Chciałem skołować jakiś lód, jednak nie miałem na to czasu. Rano, skóra na moim brzuchu, przybrała fioletową barwę, dlatego pokryłem ją dużą warstwą podkładu i pudru. Stylistyki niczego się nie domyśliły, skutecznie to zamaskowałem, chociaż czasami zdarzało mi się skrzywić, kiedy dotknęły mnie w tamtym miejscu.

Nie zwracałem uwagi ani na Jimin'a, ani na Yoongi'ego, nie chciałem im więcej przeszkadzać, chciałem się już ukryć w ramionach Taehyung'a. Big Hit był zwykłym przypadkiem, nie chciałem ich na niczym przyłapać, naprawdę cieszyłem się, że Jimin w końcu dał mi spokój i gdyby Tae nie pociągnął mnie wtedy za język, wszystko byłoby w porządku. Teraz byłem wrogiem numer jeden, zapewne nie tylko dla Sugi, ale i Park'a.

- Hyung... gdzie zniknąłeś po występie? Szukałem Cię... - wyszeptałem do widocznie zdenerwowanego Tae, kiedy wracaliśmy już wynajętym vanem do hotelu.

Ten koncert był piękny i gdyby nie mój brzuch, mógłbym odhaczyć kolejne spełnione marzenie: „Występ na hali mieszczącej więcej niż 10 tysięcy osób". Jednak nie byłem do końca szczęśliwy, musiałem się kontrolować i nie krzywić, szczególnie podczas „Tomorrow".


Jimin:

Słysząc prośbę Yoongi'ego skinąłem głową ledwie zauważalnie. Nie miałem zamiaru się mu sprzeciwiać z jednej prostej przyczyny - przekonałem się dzisiaj, jak wielkim zaufaniem mnie darzy. Więc jak mógłbym zwątpić w niego? Chociaż nie podobała mi się perspektywa ich rozmowy na osobności, to co miałem do gadania? Nadal tkwiłem w stanie zawieszenia nie potrafiąc zdefiniować, w jakich relacjach jestem obecnie z blondynem. On zresztą też nie mówił nic na ten temat, a głupio było po prostu zapytać. Miałem tylko nadzieję, że szybko wróci do pokoju.

Dopiero na miejscu zorientowałem się, że pokój Sugi nie jest tylko jego. Jin patrzył na mnie zaskoczony, gdy zatrzymałem się razem z nim przy drzwiach, ale nic nie powiedział. Pamiętałem, że przecież nie tak dawno temu przyłapał nas w dwuznacznej sytuacji. Biorąc pod uwagę nasze ostatnie zżycie, wydaje mi się, że domyślał się prawdy. Jednak nasza zespołowa mama nie dopytywała się mnie o nic i po prostu zostawiła w spokoju zajmując się swoim telefonem. Usiadłem na łóżku Yoongi'ego i choć bardzo mnie kusiło, by położyć się wygodnie, siedziałem i czekałem zmartwiony.


Taehyung:

Atmosfera w vanie była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Starałem się odkryć w sobie nadnaturalne zdolności, by siłą woli urwać Jimin'owi łeb, który wylepiałby przez okno. Niestety wkurzonym spojrzeniem zaszczycał mnie Yoongi. Było mi przykro z tego powodu. W tamtym momencie naprawdę myślałem, że mi uwierzy. Przecież Park tyle czasu latał za Kookie'm, skąd nagle ta ich wielka zażyłość? To wszystko stanowczo nie trzymało się kupy. Albo było coś, o czym nie wiedziałem, albo mój rówieśnik naprawdę dobrze kłamał. Miałem nadzieję, że opcja druga jest prawdziwa, bo to otworzyłoby mi furtkę do Sugi, jednak potrzebowałem dowodów.

Pytanie Jungkook'a wyrwało mnie z tworzenia planów zabójstwa czerwonowłosego. Spojrzałem na niego i odszepnąłem:

- Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że próbowałem spełnić moje marzenie.

W hotelu skierowałem się niemal biegiem do mojego i Park'a pokoju. Ciekawe, czy przyjdzie. Pewnie pójdzie spać z Yoongi'm. Rzuciłem się na łóżko wkurzony i smutny. Dlaczego to wszytko musi być takie trudne?


Jungkook:

Taehyung nie chciał mi nic zdradzić, a jego odpowiedź brzmiała jak zagadka. Postanowiłem już o nic nie pytać, jeśli będzie chciał, to sam mi wszystko powie. Co prawda miałem ochotę go poprosić o wspólną zabawę, albo chociaż spędzenie czasu, jednak widząc jego humor i nastawienie, szybko z tego zrezygnowałem. Znów byłem zmuszony do spędzenia samotnego wieczoru. W takich sytuacjach chodziłem poćwiczyć, bądź starałem się coś napisać, jednak tutaj, w hotelu, nie miałem ani weny, ani miejsca do ćwiczeń, dlatego tuż po powrocie poszedłem do siebie, zauważając ówcześnie nietypową akcje. Jimin nie udał się do swojego pokoju, a do pokoju Yoongi'ego i Seokjin'a, natomiast Yoongi poszedł za Taehyung'iem.

Po co i dlaczego?

Zdziwiłem się, drapiąc po głowie i zaraz będąc popchniętym przez lidera, aby wejść już do środka. Przeprosiłem go za zastawienie drogi, otwierając już drzwi i zaraz rzucając się na swoje łóżko. Ciekawość nie pozwoli mi tego tak zostawić, a że Namjoon miał pierwszeństwo do łazienki, mogłem na spokojnie wystosować SMS-a do V:

„Co się dzieje, powiedz mi, ja ci wszystko mówię!"


Yoongi:

Widziałem to niezadowolenie na twarzy Jimin'a spowodowane moją prośbą zawartą w pytaniu. Jednak cieszyłem się, że niczego mi nie zabronił. Dobrze znaliśmy V, jeśli z nim nie porozmawiam, może się załamać, a dwóch emo dzieciaków w zespole nie zniosę.

Kiedy dotarliśmy do hotelu, powoli udałem się za Taehyung'iem do jego i Park'a, pokoju. Nie pukałem, wchodząc po cichu, żeby zobaczyć w jakim będzie stanie. Wiedziałem, że zareagowałem zbyt ostro. Zarówno moje słowa w łazience, jak i spojrzenie, którym obdarzyłem go w vanie, mogły spowodować nieszczęście. Mimo wszystko to jeszcze dziecko, głupie i bezmyślne, a jeśli mówił prawdę odnośnie swoich uczuć, to dodatkowo nieszczęśliwie zauroczone.

Kiedy wszedłem do tego pokoju, Taehyung leżał na łóżku. Postanowiłem najpierw zająć któreś z miejsc i dopiero zabrać głos. Wybrałem łóżko Jimin'a, patrząc na Taehyung'a zmartwiony.

- Powiesz mi co się stało? Dlaczego to powiedziałeś i czy to prawda? – zacząłem spokojnie, nie chcąc go wystraszyć. Miałem tylko nadzieję, że nie zrobi już niczego dziwnego, w postaci kolejnego ataku swoimi ustami.


Taehyung:

Mój telefon zawibrował, ale nim zdążyłem choćby pomyśleć, by po niego sięgnąć usłyszałem otwieranie się drzwi. Sądziłem, że to Jimin, a nie miałem zamiaru nawet na niego patrzeć. Inaczej mógłbym próbować udusić go poduszką. Jednak zdziwiłem się, gdy usłyszałem ten przyjemny dla ucha głos Sugi. Podniosłem głowę i spojrzałem na niego z żałosną miną.

- Co mam ci powiedzieć, hyung? - zapytałem siadając. Skrzyżowałem nogi, biorąc do ręki poduszkę i przytulając się do niej. - Nie wierzysz, że mogę być w tobie zakochany?

Rzuciłem to pytanie bez nadziei na odpowiedź. Podniosłem oczy i spojrzałem na zupełnie spokojnego chłopaka.

- Hyung, kocham cię. Nie mogę patrzeć na to, że jesteś z Jimin'em. Ja...

Podniosłem się z miejsca odrzucając poduszkę i stanąłem naprzeciwko Yoongi'ego. Drżącymi rękami złapałem za dół mojej koszulki i podciągnąłem ją zdejmując, a następnie odrzucając na bok. Patrzyłem mu prosto w oczy. Byłem przerażony i zdeterminowany. A to niebezpieczne połączenie.

- Ja ci to udowodnię, hyung. Proszę, kochaj się ze mną.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top