32

Jungkook:

Nie spodziewałem się tak szybkich, ale i przyjemnych akcji. Kiedy Taehyung przewrócił mnie na plecy i znalazł się w końcu nade mną, poczułem jak wzrasta we mnie podniecenie. Widok pożądającego mnie ukochanego, który jest w końcu gotów zająć się moim ciałem, doprowadzając do kolejnej fali przyjemności, sprawił, że czułem się jak we śnie. Nie sądziłem, że mój chłopak potrafił być taki zdecydowany co do swoich działań, a teorię, którą zdobył zapewne od Jimin'a, idealnie wykorzystywał w praktyce, zmuszając mnie do cichych jęków, zaciskania dłoni, umieszczonych na jego biodrach i cichych szeptów, proszących o więcej. Naprawdę nie wiedziałem, że mój plan przywrócenia naszych dawnych relacji, skończy się w łóżku, do tego takim zbliżeniem.

Kiedy Taehyungie powrócił do moich ust, jego język zaczął wyczyniać cuda. Chłopak nigdy nie całował mnie w tak odważny sposób, przez co dziękowałem swoim pomysłom o tak seksownej stylizacji. Nie spodziewałem się również, że zacznie ocierać swoim kroczem o moje, jednak dopóki nie byłem całkowicie nagi, nie miałem się czego wstydzić, dlatego chętnie pojękiwałem w te cudowne usta, nie potrafiąc się powstrzymać przed odchyleniem głowy do tyłu i przeniesieniem rąk na jego plecy, aby móc wylądować jedną dłonią w jego włosach, a drugą przyciągać go do siebie jeszcze bliżej. Niestety, Taehyungie postanowił zaraz przejść do dalszych działań, odsuwając się nieco ode mnie i ściągając swoją koszulkę, dzięki czemu odsłonił więcej tej idealnej, miodowej skóry. Moje ręce szybko wylądowały na jego torsie, przejeżdżając po jego ciele i przyglądając się temu widokowi. Mój chłopak był naprawdę idealny i taki piękny, nawet tuż po przebudzeniu, bez makijażu i fikuśnych ubrań, których ja niestety potrzebowałem, aby w końcu znaleźć się w jego ramionach.

Będę się tak codziennie stroił, żebyś tylko mnie kochał.

Jego palce, wsuwające się w moje bokserki i krótkie pytanie, skutecznie pomogły mi powrócić myślami do naszego zbliżenia. Spojrzałem na niego niepewnie, przygryzając kącik mojej nabrzmiałej od pocałunków wargi i zastanawiając się nad odpowiedzią, której musiałem mu jak najszybciej udzielić.

Oglądałeś yaoi, wiesz, że to będzie przyjemne, nie masz się czego bać, Jeongguk.

Wtuliłem się w jego dłoń, posyłając mu w końcu niewielki uśmiech i przytakując lekko głową.

- Tak, mój przepiękny aniołku... chcę tego, chcę Ciebie – wyszeptałem mu, chwytając jego dłoń i całując jej wierzch. Nie wiem czy byłem na to w pełni gotowy, jednak Taehyungie mnie pożądał, a chciałem sprawić mu jak najwięcej przyjemności, nawet kosztem zawstydzenia i późniejszych wyrzutów sumienia.


Taehyung:

- Tylko proszę, nie wysuwaj tego ogona, bo to było trochę przerażające – poprosiłem, pochylając się i całując jego wargi delikatnie. Wolałem mu to powiedzieć od razu, nim znów miałby mnie zaskoczyć.

Zszedłem z jego nóg, by móc dobrać się do paska przy spodniach. Po pokonaniu wszystkich zapięć, zsunąłem je powoli wraz z bokserkami. Młodszy zaraz podkulił nogi, próbując się zasłonić przed moim wzrokiem, więc zawisłem ponownie nad nim, by go trochę uspokoić. Widziałem go już nago, w końcu kąpaliśmy się nieraz wspólnie. Ale i tak to perfekcyjne ciało robiło na mnie wrażenie za każdym razem.

- Nie wstydź się mnie, jesteś piękny – zapewniłem go, uważnie przyglądając się jego twarzy. Ucałowałem jeszcze jego usta, po czym zostawiłem na moment, by sięgnąć do swojej walizki. Nawet jeśli był to tylko sen, miałem nadzieję, że wszystko w mojej wyobraźni zostało na swoim miejscu i znajdę w niej zakupione produkty. Nie pomyliłem się, czekały tam na mnie gotowe do użycia. Odwróciłem się i spojrzałem na łóżko. Jungkook leżał na nim unosząc się na łokciach i patrzył na mnie. Zdawał się niepewny wszystkich moich działań. Może źle robiłem chcąc się z nim kochać? Czułem się w tym momencie, jakbym go do czegoś zmuszał.

Uśmiech momentalnie zszedł z moich ust. Położyłem lubrykant i prezerwatywy na łóżku, po czym usadowiłem się na jego kolanach okrakiem. Przytuliłem go do siebie, całując w czoło.

- Boisz się, prawda? – zapytałem cicho, patrząc w te błyszczące oczy. - Ja też się boję – wyznałem. - Bardzo, bardzo... Jesteś moim króliczkiem i nie chcę cię skrzywdzić. Nawet, jeśli to wszystko nie dzieje się naprawdę, a ty jesteś tylko moim snem, to nawet tutaj nie będę cię do niczego zmuszał. Zaraz się obudzę i przytulę do prawdziwego Jungkook'a. Dam mu buziaka i będę mógł się cieszyć, że jestem z nim. Wiesz, panie diabełku, bo ja bardzo kocham mojego Kookie'ego. Gdyby to wszystko potoczyło się inaczej i Jimin w końcu by zdobył jego serce... Chyba bym się zapłakał, gdybym za późno zrozumiał, że go kocham. Ale wszystko jest dobrze, bo jesteśmy razem. I wiesz, mam wyrzuty sumienia, bo ostatnio trochę go zaniedbałem, właśnie przez mojego przyjaciela. Ale chciałem to naprawić, gdy już się obudzę. Widzisz, nawet się przygotowałem. – Wskazałem na przyniesione przeze mnie produkty. – Ale... Ja myślę, że mój Jungkookie nie będzie tego chciał. Bo on też się boi. Ja... ja czytałem dużo i pytałem Jimin'a i wiem, że to boli, a nie chcę sprawiać nawet najmniejszego bólu mojemu ukochanemu. Myślisz, że można coś zrobić, by go w ogóle nie bolało? Bo... myślałem, czy nie zaproponować mu, by to on był na górze... Chciałbym się nim zaopiekować i dać mu dużo przyjemności, ale chyba nie zniosę widoku jego słodkiej buzi wykrzywionej w bólu... Ej, panie diabełku, a wiesz, że nawet pachniesz jak on? To chyba dlatego, że takiego Jungkook'a zawsze sobie wyobrażam. W sensie te zapachy i tak dalej. Ale wyglądasz troszkę inaczej. Ładnie, ale bez tego wszystkiego też jesteście śliczni. I te ubrania... Ach, naprawdę nie chcę, by ktoś widział takiego Jungkook'a! Będę wtedy taki zazdrosny! Nie obrazisz się, jeśli już cię zostawię? Bo chciałbym się obudzić. To, co z tobą robiłem to nie była zdrada, prawda? Bo jesteś tylko w mojej głowie i nadal jesteś Kookie'm. Ale chyba nici z poćwiczenia z tobą, bo naprawdę wolę to zrobić tylko z moim prawdziwym chłopakiem. Kiedyś. Może po ślubie? Bo ja chcę wyjść za niego, wiesz? Jeszcze nie wiem, jak mu się oświadczę i kiedy, ale zrobię to i pojedziemy tam, gdzie chłopaki mogą zostać małżeństwem. I będziemy mieć dom i psy i będziemy szczęśliwi do końca świata i się razem zestarzejemy i... I... I kocham mojego Jungkook'a.

Zakończyłem swój monolog znów się uśmiechając i pogłaskałem głowę chłopaka. Potrzebowałem tak otwarcie to wszystko powiedzieć, nawet tak sam do siebie. Przyglądałem się zaszokowanej twarzy diabelskiego maknae, czekając na jakąś jego reakcję.

Może mi powie, jak się obudzić?


Jungkook:

Słowa chłopaka nieco mnie zaskoczyły, jednak zaraz przypomniałem sobie o moim pseudonimie nadanym przez Armys, dlatego zaśmiałem się tylko, nie komentując tego jakkolwiek. Taehyungie zaraz kontynuował przerwane działanie, powoli zsuwając dolną część mojego dzisiejszego, trochę przesadzonego outfit'u, przez co automatycznie zacząłem się zakrywać przed jego wzrokiem, czując jak na moje policzki wstępuje jeszcze bardziej soczysty rumieniec. Dopiero zapewnienie chłopaka i jego pocałunek, nieco mnie uspokoiły.

Ale zaraz... jak my to zrobimy? W tych anime zazwyczaj używali naturalnych... lubrykantów? Tak to nazywał Jiminnie? A czy... Taehyungie też tak zrobi?

Odpowiedź na te pytania uzyskałem natychmiastowo. Szatyn zszedł z mojego ciała, udając się do swojej walizki, prawdopodobnie po ów produkt. Uniosłem się na łokciach, obserwując jego działania i czekając na następny ruch. Nadal nie byłem niczego pewien, jednak zaszliśmy już za daleko, abym teraz mógł się wycofać.

Przecież go kochasz... i po coś oglądałeś to yaoi, prawda? Gdybyś chciał to zrobić po ślubie, tak jak tłumaczyła Ci mama, nigdy nie wylądowałbyś w tym łóżku.

Chłopak zapewne zauważył moje wahania, bo zrezygnował na razie z kontynuowania tego zbliżenia, szybko do mnie wracając i przytulając do siebie. Chętnie schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi, obejmując go rękoma i wzdychając cicho. Naprawdę go pragnąłem, jednak nie byłem pewien czy tylko ciałem. Mój umysł potrzebował czułości i rozmowy i może jakiejś wspólnej zabawy w chowanego, albo ganianego, dlatego słysząc jego pytanie, przytaknąłem tylko, chcąc się wtulić nawet bardziej, niestety Taehyungie nie pozwolił mi zerwać kontaktu wzrokowego, mając najwyraźniej coś więcej do powiedzenia. Początek jego wypowiedzi sprawił, że jedna z moich brwi powędrowała ku górze, a z każdym kolejnym słowem moje oczy otwierały się coraz szerzej. Nie mogłem uwierzyć w to wyznanie. Chciałem odebrać to jako żart, jednak zawarł w tym zbyt wiele odpowiedzi na pytania zadane w moich myślach. Znów bawił się w to całe czytanie, chcąc zapewne ukarać mnie za tak nieczyste zagranie związane z tą całą „sesją". Wiedziałem, że teraz nie możemy niczego kontynuować, szczególnie po komplementach, które zawstydziły mnie jeszcze bardziej. Tym razem nie pozwoliłem mu powstrzymać mojej osoby przez wtuleniem się w jego szyję.

- Taehyungie... obiecywałeś zostawić mój umysł w spokoju... teraz znowu czuję się głupio – zacząłem szeptem, nadal będąc przyklejonym do jego ciała i nie mając zamiaru się stamtąd ruszyć. – Ja... też ostatnio o tym myślałem i nie sądziłem, że się przygotujesz... Wiem, że jestem młodszy i od zawsze ustalaliśmy, że będę na... na dole i... wierzę, że dasz sobie radę... A to o ślubie... to o ślubie to prawda? Chcesz kiedyś ze mną wyjechać i mieć ze mną dzieci? Jednego pieska nazwiemy Yong, a drugiego Goyangi i jeśli chcesz to możemy zaadoptować ich więcej, ale jak już się ustatkujemy i zacznę zarabiać na naszą rodzinę... jednak na razie masz się przestać wygłupiać i porozmawiać ze mną poważnie. Chcę żebyś był szczęśliwy i jeśli taka zamiana będzie dla Ciebie bardziej komfortowa, to jestem w stanie przyjąć rolę seme... ale Jiminnie hyung nie wyjaśniał mi co mam robić będąc na górze... oglądałem trochę... trochę anime, tylko oni nie używali tych lubrykantów, Taehyungie... wyjaśnisz mi to mniej więcej? Proszę?

Ani na moment nie oderwałem się od jego ciała. Nie chciałem, aby chłopak oglądał moją czerwoną twarz. Potrzebowałem tej krótkiej rozmowy, aby przemóc się i przejść do działania, co niestety nie było łatwe.


Taehyung:

Pozwoliłem diabełkowi wtulić się we mnie, ale to, co zaraz powiedział sprawiło, że czułem, jak cała krew odpływa z mojej twarzy. Siedziałem osłupiały z przerażenia słuchając słów młodszego i okrutna prawda docierała do mojej świadomości.

- To... to... to... ja... ja... - jąkałem się tak bardzo, że nie byłem w stanie nawet porządnie wypowiedzieć początku zdania.

Moje ciało przeszły dreszcze. Byłem tak święcie przekonany, że śnię, a wyglądało na to, że mogłem się mylić! Dopiero teraz pomyślałem, by się uszczypnąć. Zaraz złapałem palcami skórę na ręce i ścisnąłem. Prawie pisnąłem z bólu.

JA NIE ŚPIĘ!!!

Spróbowałem odsunąć się od chłopaka, jednak trzymał mnie tak kurczowo, że było to stanowczo niemożliwe. Poczułem, jak trzęsę się coraz bardziej.

- Jungkookie... - Nawet mój głos drżał tak, jak całe ciało. Nie zdziwiłbym się, gdyby mój głos przeskoczył kilka oktaw, ale na szczęście był zbyt niski, by to zrobić. - To... ja... nie... nie śpię? – Musiałem zadać mu to pytanie, ale w odpowiedzi otrzymałem tylko zaprzeczenie ruchem głowy.

Potrzebowałem pozbierać myśli. Właśnie powiedziałem młodszemu o moich planach, lękach, zdradziłem cenne myśli. W dodatku siedziałem mu na kolanach w samych bokserkach. A on bez nich!

- Jungkookie... - Wziąłem głębszy oddech, poważniejąc. - Ja naprawdę myślałem, że nadal śnię... Gdybym wiedział... Tak strasznie cię przepraszam...

Zebrało mi się na płacz z przerażenia. Uwolniłem rękę i otarłem oczy, by nie pozwolić łzom wypłynąć. Musiałem mu wszystko wyjaśnić. Zasługiwał na to.

- To co mówiłem... To wszystko prawda. Ja chcę być z tobą już na zawsze. I... i weźmiemy ślub jeśli się zgodzisz. A jeśli chodzi o... o... o... ss... Seks... - Ledwo wypowiedziałem to słowo, a rumieńce na moje policzki wróciły. - Nie będę cię do niczego zmuszał, przysięgam. Możemy zaczekać aż będziemy gotowi. Zagalopowałem się. Przepraszam.

Moja dłoń gładziła jego włosy, choć sam tak bardzo potrzebowałem teraz pocieszenia. Jednak musiałem być silny, dla niego.

- Puść mnie, Jungkookie. Ubierzesz się, włączymy jakiś film, potem pojedziemy na koncert, dobrze?

Czekałem na jakąś reakcję, ale przez moment czułem tylko mocniejszy ścisk. Młodszy nadal uważał, że czytam mu w myślach, ale odgadywanie ich nie było bardzo trudno. Chyba głównie dlatego, że nadawaliśmy na tych samych falach.

- Nie zrozum mnie źle, mój króliczku – dodałem zaraz, domyślając się, co mógł teraz poczuć. - Kocham cię całym moim serduchem i naprawdę pragnę bliskości z tobą. Ale widocznie nie jesteśmy na to gotowi. Jeśli tylko chcesz, to zgodzę się być... uke? Tak to się nazywa, prawda? Ale...

Nie zdążyłem dokończyć, bo młodszy oderwał się ode mnie. Wykorzystałem tę chwilę, by ująć jego twarz w dłonie i pocałować delikatnie drżące usta.

- Wszystko w porządku, Jungkookie? – zapytałem z troską, gładząc kciukami jego policzki.


Jungkook:

Widziałem jak mój Taehyungie odzyskuje chyba świadomość, dlatego przytuliłem go nawet mocniej, wysłuchując go do końca i szybko analizując wszystkie słowa. Nie wiedziałem czy wolę tamtego odważnego i zaborczego Kim'a, czy może mojego ukochanego, delikatnego aniołka, który dopiero teraz do mnie powrócił. Jednak nie chciałem kończyć naszego zbliżenia w ten sposób.

Ale ja nie jestem wystarczająco czuły... nie powinienem pełnić tej roli, przecież mogę trochę pocierpieć, to nie będzie problemem.

- Tae? Nie zamieniajmy się miejscami, jakoś wytrzymam, ból fizyczny to przecież nic takiego... po prostu nie zwracaj wtedy na mnie uwagi, bo o ile dobrze pamiętam, długo to nie potrwa – pocieszyłem go, przenosząc dłoń na jego włosy i głaszcząc je delikatnie. Wiedziałem, że oglądanie cierpienia mojego chłopaka byłoby bolesnym przeżyciem, jednak mógłbym to przeczekać, wiedząc, że zaraz sprawdziłbym mu ogromną przyjemność. Ale równie dobrze to ja mogę to wszystko znosić, oszczędzając mu tym samym bólu, dlatego nie było nawet mowy o zamianie.

- Kocham Cię, Taehyungie, zróbmy to w końcu – poprosiłem go po krótkiej chwili zastanowienia, przejeżdżając palcem po jego ramieniu i obserwując reakcję jego skóry na tak delikatny gest. Na koniec splotłem nasze dłonie, przyciągając je do swojej twarzy i całując każdą z nich. – Tęskniłem za Twoim dotykiem i bliskością, myślałem, że już mnie nie chcesz – wyznałem, zamykając na chwilę oczy, choć wiedziałem, że to nieprawda, w końcu powiedział mi przed chwilą, że planował podobne zbliżenie. – I... byłbyś o mnie zazdrosny? Naprawdę? – Zachichotałem, odzyskując już humor i jeszcze bardziej wtulając się w jego dłonie. – Chyba muszę częściej się wybierać na takie... umm... sesje – zażartowałem. – W sumie powinienem napisać do noony, że nie przyjdę, bo inaczej będzie zła. – Ciągnąłem to dalej, chcąc sięgnąć po swój telefon, zostawiony na sąsiedniej szafce. Cały czas zerkałem kątem oka na Taehyung'a, czekając na jego reakcje i może jakiś powrót tamtego zaborczego Kim'a, który był naprawdę podniecający. Wiedziałem, że powinienem się już skupić na dalszych działaniach, jednak jakaś część mnie wymagała takiego droczenia, chcąc sprowokować tego aniołka do śmielszych akcji.


Taehyung:

Wyznanie młodszego ukuło mnie w serce. Nie chciałem, by kiedykolwiek czuł się przeze mnie odtrącony. Po prostu znaleźliśmy się w ciężkiej sytuacji, w której przyjaciel potrzebował naszej pomocy, a to nie pozwoliło nam spędzać ze sobą tyle czasu, ile byśmy chcieli.

- Jak mógłbym przestać cię chcieć... Jungkookie, głupiutki króliczku. Przecież cię kocham.

Następne słowa obudziły tego porywczego mnie, przez co maknae wylądował na plecach, nie mogąc sięgnąć po telefon.

- Nie interesuje mnie żadna noona. Skoro już cię pokusiło na zakładanie tych spodni, to teraz odpowiesz za to, że chciałeś się tak pokazać komuś innemu.

Starałem się przywołać całą pewność siebie, którą miałem, sądząc, że nadal śnię. Stan, w jakim znajdował się Kookie zdecydowanie mi to ułatwiał. Ucałowałem jego wargi i spojrzałem mu głęboko w oczy.

- Jungkookie, ja zrobię wszystko, byś poczuł dzisiaj, jak mocno cię kocham – szepnąłem, schylając się ponownie do pocałunku. Powoli masowałem te słodkie usta, zaraz się z niego podnosząc. Zawahałem się na krótki moment, dopiero po chwili pozbywając swoich bokserek. Teraz obaj nie mieliśmy już niczego do ukrycia. Patrzyłem na Jungkook'a, przygryzając wargi niepewnie. Wyciągnąłem do niego ręce, które złapał i pomogłem mu się podnieść. Staliśmy twarzą w twarz, patrząc sobie w oczy. Ułożyłem dłonie na jego bokach i przyciągnąłem go jeszcze bliżej, tak, by nasze ciała się stykały. Moje wargi wylądowały na jego szyi, a dłonie przesunęły się na pośladki, masując je delikatnie. Gdyby nie to, że cała krew z mojego organizmu odpłynęła w dół, to pewnie bym się zarumienił robiąc to wszystko. Moje palce zaczęły muskać pierścień wokół wejścia chłopaka. Nie wsuwałem ich tam, wiedząc, że najpierw muszę je nawilżyć. Usadziłem więc maknae na skraju łóżka, samemu lądując między jego nogami. Zamrugałem, przyglądając się jego stojącej męskości.

Aktyw chyba tego nie robi, prawda? A co mi tam. Tae buntownik brzmi całkiem fajnie.

Polizałem członek chłopaka i na moment wziąłem samą główkę między wargi, przypominając sobie, jakie to było nieziemskie uczucie, gdy chłopak bawił się ze mną w ten sposób kilka dni temu.

- Jungkookie, zaczniemy już, dobrze? – zapytałem cicho, unosząc głowę, by móc na niego spojrzeć.

Widząc aprobatę w postaci skinięcia głową, sięgnąłem po tubkę rozgrzewającego lubrykantu. Musiałem sobie przypomnieć, co mi mówił Jimin na temat tego produktu. Miał zapewnić jak najmniejszy ból mojemu króliczkowi. Ufałem, że tak rzeczywiście będzie. Rozlałem dość sporą ilość żelu na palce i nasmarowałem trzy z nich uważnie.

- Jungkookie, teraz będzie troszkę boleć. Bardzo cię za to przepraszam.

Zrobiłem coś nieoczekiwanego i złożyłem szybkiego buziaka na kawałku skóry między jego przyrodzeniem a wejściem. Uniosłem się, by przesunąć go trochę dalej na łóżku i ustawiłem się między jego nogami. Zacząłem go zapewniać, jak bardzo go kocham i przepraszałem w kółko, widząc delikatne rysy, wykrzywiane przez ból, po wtargnięciu mojego palca do jego dziurki. Gdy wprowadziłem go do końca, przybliżyłem się, by ucałować jego usta. Kontynuując ten pocałunek, zacząłem powoli poruszać palcem, starając się nie myśleć o tym, jaki ból mu zadaję.


Jungkook:

Nie sądziłem, że tamten stanowczy i zaborczy Tae jeszcze do mnie powróci, jednak tuż po krótkiej chwili i moich prowokujących go akcjach, osiągnąłem swój cel, znowu czując te cudowne usta, pieszczące moje. Po jego wyznaniu i ściągnięciu pozostałych ubrań, w postaci bokserek, zawiesiłem na chwilę swój wzrok na jego męskości. Znów miałem ochotę sprawić mu przyjemność ustami, jednak wiedziałem, że teraz przyszła kolej na zabawę innego typu.

Poddawałem się każdym działaniom, wstając z nim posłusznie i zaraz będąc przyciągniętym do jego ciała. Westchnąłem cicho, kiedy usta chłopaka wylądowały na mojej szyi. Uwielbiałem to uczucie, mocno mnie pobudzało, dlatego zapragnąłem go nawet bardziej.

- Taehyungie – wyszeptałem, kiedy ręka chłopaka zaczęła wędrować w niezbadane okolice. Trochę się bałem i miałem ochotę go powstrzymać, jednak było już za późno. Teraz po prostu musiałem poddać się tym działaniom i starać się czerpać z tego jak najwięcej przyjemności.

Kiedy wylądowałem na skraju łóżka, przyglądałem się uważnie poczynaniom szatyna. Myślałem, że zaraz zawiśnie nad moim ciałem i w końcu przejdzie do tej nieprzyjemnej części, o której opowiadał mi trochę Jimin, on jednak wpatrywał się w moją męskość, rozważając coś w tej swojej pięknej główce. Zanim zdążyłem zapytać o co chodzi, chłopak postanowił pobawić się nieco inaczej, zapewne z czystej ciekawości. Przez te kilka sekund zasypałem go falą krótkich jęków, mając ochotę prosić o więcej, jednak wiedziałem, że na takie przyjemności mamy czas, dlatego chętnie przystałem na przejście do tego rozciągania.

Starałem się rozluźnić, pamiętając instrukcje Jimin'a, których teraz potrzebowałem najbardziej. Jednak dyskomfort temu towarzyszący, zmusił mnie do mocnego przygryzienia wargi i zaciskania dłoni na materiale pode mną. Dopiero zapewnienia Taehyung'a nieco mnie uspokoiły i byłem w stanie rozluźnić wszystkie mięśnie. Skupiłem się tylko na jego oczach, a kiedy do swoich działań włączył również usta, umieszczając je na moich i zaczynając całować, objąłem go jedną ręką, bawiąc się miękkimi włosami i mając ochotę prosić o więcej. Było mi naprawdę przyjemnie, szczególnie kiedy uniosłem jedną nogę, oplatając go nią i odchylając do tyłu głowę. Nie wiedziałem czy to przez zmianę pozycji, czy przez sprawne palce mojego chłopaka, ale byłem już raczej gotowy.

- Tae... Tae... kochaj mnie – wymruczałem, znów przenosząc spojrzenie na jego oczy i składając pojedynczy pocałunek na jego ustach. – Unieś moje nogi, będzie nam lepiej... tak przynajmniej widziałem – poinstruowałem go, przypominając sobie ostatnie anime, w którym główny bohater uprawiał seks ze swoim uke właśnie w podobny sposób. Musiałem posiłkować się takimi wspomnieniami, nie posiadając własnego doświadczenia w tych sprawach.


Taehyung:

Dwa kolejne moje palce zniknęły we wnętrzu Jungkook'a, starając się jak najlepiej przygotować go do naszego stosunku. Byłem przerażony tym co robię. Wiedziałem, że go to boli. Musiało, Jimin mówił wyraźnie, że tak będzie. Zaskoczyło mnie, gdy chłopak oplótł nogą mój pas i uciekł ustami przez odchylenie głowy. Już miałem przestać, wystraszony, że coś zrobiłem nie tak, gdy Jungkookie odezwał się i uspokoił moje trochę zszarpane nerwy. Nie miałem problemu by go posłuchać, wszelkie wskazówki były teraz dla mnie na wagę złota.

Cofnąłem powoli palce z jego dziurki, przez co skrzywił się lekko. Sięgnąłem po zostawione na pościeli prezerwatywy. Moje ręce trochę drżały, więc wykonanie tak prostej czynności, jak otwarcie opakowania zajęło stanowczo za dużo czasu.

- Jungkookie, proszę, pomóż mi... - poprosiłem cicho, zażenowany nie będąc w stanie opanować drżenia na tyle, by założyć zabezpieczenia na moją erekcję. Młodszy zaraz podniósł się i wziął ode mnie gumkę, widocznie zawstydzony, tak samo jak ja. Patrzyłem, jak jego zgrabne palce pomagają mi.

Może naprawdę nie powinienem być na górze w naszym związku...

Gdy maknae skończył złapałem jego dłonie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Przysunąłem się jeszcze bliżej niego i złączyłem nasze usta, kładąc dłonie na jego policzkach. Uwielbiałem go tak dotykać. Tak, jakbym upewniał się w ten sposób, że należymy do siebie.

- Kocham cię, Jungkookie – zapewniłem kolejny raz, powoli znów go kładąc. Zerknąłem na moment za siebie, bo przyszedł mi do głowy pomysł. Sięgnąłem po jedną z poduszek dekoracyjnych, z którymi spaliśmy dla większej wygody i włożyłem ją pod dół jego pleców, by leżał troszkę wyżej. Ponownie chwyciłem za tubkę lubrykantu i rozprowadziłem go na moim członku. Zaraz złapałem mojego króliczka pod kolanami i uniosłem jego nogi do góry, jeszcze bardziej ułatwiając sobie w ten sposób dostęp do jego wejścia. Pogładziłem go po udach uspokajająco. Nim w końcu przeszedłem do działania znów zasypałem go komplementami i zapewnieniami o uczuciach. Dopiero wtedy powoli wsunąłem się w niego. Aż się na moment zapowietrzyłem z powodu tego niesamowitego uczucia, które zapewniło mi to działanie. Miałem wrażenie, że mógłbym dojść od samego takiego trwania w nim. Ale przecież nie chodziło o moje zadowolenie, lecz o króliczka. Dlatego zacząłem powoli się poruszać. Przeszła mi przez myśl kolejna rada przyjaciela: ,,Znajdź jego prostatę. Wtedy odleci." Kolejne ruchy starałem się wymierzać pod różnymi kątami, tak, jak mi tłumaczył. I wiedziałem, że mi się udało, gdy nagle usłyszałem przeciągły jęk. Wiedząc już co robić, troszkę przyspieszyłem, by dać mu teraz jak najwięcej przyjemności.


Jungkook:

Kiedy wszystkie działania przerodziły się w przyjemność, Taehyung przeszedł do zakładania prezerwatywy. Niestety nie szło mu to najlepiej. Wiedziałem, że muszę mu jakoś pomóc, dlatego zacząłem go uspokajać, głaszcząc po ramieniu, a kiedy usłyszałem jego prośbę, bez zastanowienia chwyciłem za tę prezerwatywę i przypominając sobie teorię, którą wyniosłem ze szkoły. Czułem jak do mojej twarzy napływa krew, przez wpatrującego się we mnie Taehyung'a, jednak próbowałem to zignorować za wszelką cenę, dmuchając już w lateks, by nie pomylić stron. Szybko znalazłem odpowiednią, zakładając go nieco nieudolnie na penisa Tae i posyłając mu niewielki uśmiech. Wiedziałem, że gdybym znalazł się na jego miejscu nie potrafiłbym być taki opanowany, szczególnie gdyby znajdował się pode mną, taki uroczo zarumieniony, z tymi rozchylonymi usteczkami i lekkim przerażeniem w oczach.

- Też Cię kocham, Taehyungie. Jesteś moim cudownym słoneczkiem... i nie bój się, dajesz sobie wspaniale radę – zapewniłem go, znów głaszcząc po ramieniu i składając jeszcze krótki pocałunek na jego ustach. Chłopak zaraz przeszedł do dalszego działania, kiedy ja zacisnąłem wolną rękę na prześcieradle pode mną, samemu obawiając się bólu, który może za chwilę nastąpić. Tae wpadł jeszcze na całkiem sprytny pomysł umieszczenia poduszki pod moimi plecami, za co chciałem go pochwalić, jednak nie miałem ku temu okazji. Obiecałem sobie uczynić to już po wszystkim. Na razie skupiłem się na rozluźnieniu. Nie chciałem go martwić, dlatego kiedy wszedł we mnie, puściłem w końcu prześcieradło, pozwalając mu zagłębić się bardziej. Nie było to przyjemne, jednak robiłem wszystko, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku i nie krzywić się, kiedy uczucie dyskomfortu przerodziło się w uczucie rozrywania. Miałem ochotę poprosić go, aby przestał i dał mi spokój, jednak wiedziałem, że muszę to jakoś przetrwać.

Skup się na nim, to jemu ma być przyjemnie.

Przeniosłem wzrok ze swojej ręki, umieszczonej na białym materiale, na twarz chłopak, wyrażającej skupienie i błogą przyjemność. Zapragnąłem go przytulić, albo pocałować, jednak w tym samym momencie, chłopak w końcu trafił w miejsce, o którym mówił Jiminnie. Westchnąłem, przymykając oczy i zaciskając z powrotem dłoń na prześcieradle. Teraz było cudownie, nie mogłem się powstrzymać przed cichymi jękami i wyginaniem swojego ciała, aby otrzymać jak najwięcej tej cudownej przyjemności od mojego Tae.

- Ah, proszę, przyspiesz... Taehyungie... ah. - Zdołałem wyszeptać, pomiędzy odgłosami wywołanymi przez odczuwaną rozkosz. Naprawdę pragnąłem tego więcej i więcej, tak jak opisywał to Park. Jednak brakowało mi bliskości i dotyku, dlatego całkiem sprawnie zmieniłem nam pozycję, przyciągając go do siebie i obejmując nogami.

- Pocałuj mnie, Tae – powiedziałem, umieszczając dłonie na jego ramionach i lekko się na nich zaciskając, jednak nie na tyle, aby uszkodzić mu delikatną skórę.


Taehyung:

Czułem się tak niesamowicie, że przez chwilę straciłem kontakt ze światem. Dopiero ręce młodszego na moich ramionach przywróciły mnie do rzeczywistości. Skupiłem się znów na nim trochę zły na siebie, że pozwoliłem sobie na taki błąd. Natychmiast wpiłem się w jego wargi, całując go tak zachłannie, jak jeszcze nigdy. Nasze języki splatały się ze sobą, moje dłonie obejmowały ciało maknae, badając każdą nierówność na jego plecach, a biodra poruszały się szybko, chcąc jak najlepiej spełnić swoje zadanie jako kochanka. Myślałem, że to wszystko będzie bardzo powolne, a kochać będziemy się kilka godzin. Jednak nie byłem w stanie tego przedłużać. Uczucia, które mną targały były lepsze niż nasze wszystkie wcześniejsze zabawy razem wzięte. Nie zmieniało to faktu, że każda chwila z moim Jungkookie'm była cenna i ważna, ale ta była jakby wisienką na torcie.

Uchyliłem przymknięte, w czasie pocałunku, powieki i patrzyłem na tę słodką twarzyczkę króliczka, wykrzywioną w grymasie ekstazy. Moja dłoń powędrowała z pleców na męskość młodszego znajdującą się między naszymi ciałami i zacisnęła się na niej, poruszając w górę i w dół. Kolejną symfonię dźwięków zagłuszyły moje usta, które złączyły się z tymi Jungkook'a. To wszystko było już dla mnie za wiele. Poczułem, jak całe napięcie znika z mojego podbrzusza w postaci lepkiej cieczy prosto w prezerwatywę. Jednocześnie sperma pojawiła się też na moich palcach i brzuchu młodszego. Zamarłem i jęknąłem cicho prosto w usta Jungkook'a, nadal nie przerywając pocałunku. Dopiero po chwili oderwałem się od niego i oddychając ciężko, niczym po przebiegnięciu maratonu, patrzyłem w te jego piękne oczy. Chciałem go objąć, ale przypomniałem sobie o brudnej dłoni. Zaraz wpadł mi do głowy kolejny dziwny pomysł. Uniosłem palce do ust i nie tracąc kontaktu wzrokowego z moim chłopakiem, zlizałem jego nasienie. Smakowało dziwnie. Nie źle, nie dobrze, po prostu dziwnie. Uśmiechnąłem się do młodszego kończąc czyszczenie palców i ucałowałem jego nosek.

- Jesteś najcudowniejszym prezentem z nieba, jaki mi się trafił, Jungkookie – szepnąłem, obejmując go w końcu. Bardzo chciałem go znowu pocałować, ale po tej akcji mógł się trochę brzydzić, więc po prostu siedziałem gładząc jego plecy i patrzyłem mu w oczy. Nie było opcji, by ktoś na całym świecie był w tej chwili szczęśliwszy ode mnie.


Jungkook:

Kiedy chłopak spełnił moje prośby, dołączając do tego swój dotyk, przepełniony uczuciem i pożądaniem, nie mogłem już powstrzymywać głośnych jęków, które wydobywały się z moich ust, gdy tylko twarz Taehyung'a oderwała się na chwilę od mojej. Zapomniałem na razie o całym otoczeniu, liczyło się tylko to cudowne uczucie, które zapewnił mi mój ukochany. Nie żałowałem swojej decyzji o roli uke, bo Kim jako władczy seme jak najbardziej mi odpowiadał, szczególnie podczas takiego zbliżenia. Może na co dzień wolałem kiedy był uroczy i słodki, fundując mi aegyo na każdym kroku, jednak w łóżku chciałem oglądać go tylko w takim stanie.

Nie musiałem prosić o przyspieszenie, chłopak sam odnalazł odpowiednie tempo, które powoli doprowadzało nas do spełnienia. A kiedy jedna z jego dłoni wylądowała na mojej męskości, nie mogłem trzymać dłużej rąk na jego ramionach, przenosząc je z powrotem na prześcieradło, które od razu zaczęło cierpieć katusze, będąc zgniatane i ściskane. Musiałem dać jakiś upust tym emocjom, a wiedziałem, że zadrapań na ciele Taehyung'a nijak nie wytłumaczymy przed stylistkami, dlatego oszczędzałem tę piękną skórę, wyżywając się na przypadkowym materiale i nie mogąc powstrzymać przed lekkim wyginaniem w łuk swojego ciała.

- O mamusiu – wyjęczałem, zaczynając odczuwać wszystko bardzo intensywnie, odkąd ręka Tae wylądowała na moim penisie. Gdyby nie jego usta, które zagłuszyły nieco moje jęki, zapewne cały hotel zostałby postawiony na nogi. Po raz pierwszy żałowałem tak mocno wyćwiczonych strun głosowych, które nie pozwalały mi w takich momentach przeżywać wszystkiego we względnej ciszy, szczególnie kiedy chłopak doprowadził nas do orgazmu, a z moich ust wydobył się ostatni, nieco głośniejszy jęk, przypominający bardziej krzyk. Byłem w tej chwili w niebie, z moim cudownym aniołem i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałem. Co prawda byłem cholernie zmęczony i najchętniej wtuliłbym się w ciało mojego Tae, a tuż po tym poszedł z nim spać, jednak pragnąłem jeszcze powiedzieć mu kilka komplementów.

Już otwierałem usta, aby wyszeptać mu słowa, które krążyły mi po głowie od dobrych kilkunastu sekund, kiedy zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewał.

- Taehyungie, nie... - Próbowałem go powstrzymać, łapiąc go za rękę, jednak chłopak dokończył tę czynność, patrząc przy tym w moje szeroko otwarte oczy.

Skrzywiłem się, przyglądając temu niechętnie i tuż po tym, w końcu zabierając mu tę dłoń, by wytrzeć ją o prześcieradło.

- W Twoich ustach może być tylko jedzenie, picie i mój język, nic więcej... nie rób tego już nigdy, dobrze? – poprosiłem, składając na jego wargach pojedynczy pocałunek. Nie brzydziłem się swojej spermy, dlatego po krótkiej chwili wpatrywania w jego oczy i posyłania mu niewielkiego uśmiechu, powróciłem do jego ust, tym razem starając się przedłużyć tę pieszczotę.

- Dziękuję – wyszeptałem, kiedy zabrakło nam już tchu i oderwaliśmy się od siebie. – Jesteś wspaniałym kochankiem i chłopakiem i moim najukochańszym aniołkiem. Kocham Cię i nie chcę Cię nigdy stracić, Taehyungie – dodałem, wtulając się już w jego ciało i wzdychając cicho przez tak przyjemne uczucie, które towarzyszyło mi podczas takich zbliżeń. Wiedziałem, że nie potrzeba mi wiele, abym zaraz usnął, dlatego po przekręceniu się na bok i mocniejszym przylgnięciu do ciała Kim'a, zamknąłem w końcu oczy, powoli odpływając z niewielkim uśmiechem na ustach.

Teraz już zawsze będziemy razem.



Jimin:

Już dawno nie byłem tak szczęśliwy po skończonym koncercie. Nawet nie czułem wielkiego zmęczenia. Jakoś wszystko wydawało mi się lepsze, weselsze po tym, jak Yoongi i ja wróciliśmy do siebie. Zacząłem doceniać każdą chwilę, nie tylko tę spędzoną z nim, ale tak ogólnie. Powrócił cały mój optymizm, który trochę przygasł przez ciężką pracę w zespole. Znów czułem się niczym wesołe dziecko, którym byłem przed debiutem. Choć przez te trzy lata dobry humor mnie prawie nie opuszczał, to musiałem trochę dorosnąć mimo wszystko. A teraz potrafiłem pogodzić Park'a Jimin'a z Jimin'em z BTS, co dawało mi nowe, ciekawsze połączenie.

Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze w łazience. Yoongi wyszedł już spod prysznica i udał się do pokoju. Znaczy, to bardziej ja go pogoniłem, bo miałem jeszcze dwójeczkę do zrobienia. Zatrzymałem się jeszcze na moment, widząc swoje odbicie i ta chwila przeciągnęła się już do trzech minut. Patrzyłem na zmęczone, ale szczęśliwe oczy, trochę wychudzone ciało, czerwone włosy, które zdążyłem wysuszyć za pomocą suszarki, bo nie lubiłem spać na mokrej poduszce. I chyba pierwszy raz przyszła do mnie myśl, że nie chciałbym już niczego w sobie zmieniać.

W końcu wyrwałem się z tego stanu i wyszedłem z łazienki. Suga siedział na łóżku. Podniósł wyżej poduszkę, o którą opierał się plecami i słuchał muzyki ze słuchawkami w uszach. Podszedłem do niego szybko, wdrapując się na materac.

- Tylko się nie wystrasz, hyung – ostrzegłem go, po czym złapałem za jego złączone nogi i rozchyliłem je na boki szybko zajmując miejsce między nimi i oparłem się o tors chłopaka, szczęśliwy. Czasem jest tak, że nie trzeba nam niczego więcej niż samej obecności osoby, którą kochamy. Nie musimy z nią nawet rozmawiać, chcemy po prostu trzymać się jak najbliżej niej. I tak ja się w tej chwili czułem. Po prostu potrzebowałem go blisko siebie.

- Czego słuchasz? – zapytałem, ale zamiast odpowiedzi dostałem słuchawkę włożoną do ucha i jego telefon w dłoń. Uśmiechnąłem się, słysząc jedną z naszych piosenek. Leciał akurat mój fragment. Zaśpiewałem cicho razem z nagraniem, przymykając oczy i rozluźniając mięśnie. Na moment pogrążyłem się znowu w przemyśleniach. Zastanawiałem się, co przyniesie nam przyszłość i przez co jeszcze będziemy musieli przejść. Z tych przemyśleń wyrwał mnie nagły jęk. I kolejny. Ale to nie był głos Yoongi'ego. On był... MÓJ! Zaraz słuchawka zniknęła z mojego ucha, a telefon został wyrwany z dłoni. Podniosłem się zaskoczony i odwróciłem, by spojrzeć na hyung'a.

Skąd on...? Zaraz...

- Hyung, czy to nie jest to nagranie ze studia, gdy nagrywaliśmy ,,Butterfly"?! – zawołałem, rozchylając usta.

Yoongi:

Moment, w którym wróciłem do Jimin'a mogłem zaliczyć do jednego z tych najszczęśliwszych. Zacząłem podchodzić do wszystkiego ze stoickim spokojem, pamiętając o wszelkich obietnicach danych czerwonowłosemu. Nie miałem zamiaru uderzyć Jungkook'a nigdy więcej, nawet gdybym otrzymał takie polecenie od któregoś z managerów. Po rozmowach z Seokjin'em, zrozumiałem, że przemocą niczego nie zdziałam, szczególnie jeśli chodzi o maknae. Teraz skupiłem się jedynie na Park'u. Od kilku dni nie opuszczałem go na krok – tak jak mu obiecałem, dawałem mu miłość i poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli nie należałem do najsilniejszych fizycznie, to swoim umysłem potrafiłem zdziałać cuda.

Wszystkie nagrania, koncerty i wywiady nigdy nie szły nam tak dobrze. Co prawda Jungkook i Taehyung czasami przesadzali i musieliśmy ich kontrolować, jednak wszystko inne było perfekcyjne. Nawet zmęczenie nie było ostatnio aż tak uciążliwe, odkąd po każdym większym wysiłku mogłem przytulić do siebie Jimin'a, pocałować go i zapewnić o swoich uczuciach. Widziałem, że jest przy mnie szczęśliwy, dlatego niczego więcej nie potrzebowałem.

Dziś czekała nas ostatnia noc w Japonii, którą chciałem z nim spędzić nie tylko na seksie, ale również rozmowie. Od kilku dni zbierałem się z tym całym podsumowaniem, którym chciałem się z nim podzielić. Myśli nie dawały mi spokoju, nasuwając coraz to nowsze zapewnienia, a jako człowiek inteligentny czułem potrzebę wyznania ich najbliższej mi osobie, którą oczywiście był Jiminnie.

Po opuszczeniu łazienki, zająłem miejsce na naszym łóżku, podkładając sobie poduszkę pod plecy, ponieważ wezgłowie nie było wyposażone w takowe.

- Gdzie te pięć gwiazdek? – Westchnąłem, narzekając nieco na warunki, w których spędzaliśmy ostatnie dni. Wiedziałem, że zanim Jiminnie wróci, zadręczę się tymi myślami, dlatego aby je nieco uciszyć, włączyłem sobie muzykę, siadając i przymykając oczy. Starałem się skupić na jednej z moich genialnych piosenek, których słuchałem jako jedynych. Nie miałem nigdy czasu i ochoty, by śledzić najnowsze zespoły i siedzieć w tym wszystkim tak bardzo jak na przykład Jungkook, czy Taehyung.

Owe kontemplacje przerwały ręce Jimin'a na moich nogach, rozsuwające je po chwili. Chłopak zajął miejsce przede mną, opierając plecy o moje ciało i wywołując uśmiech na mojej twarzy.

- Czego mógłbym słuchać? – zapytałem retorycznie, wkładając mu słuchawkę do ucha i podając od razu swój telefon. - Włącz co chcesz, ja znam tylko nasze utwory – wyznałem, obejmując go i całując w tył głowy. Trochę obawiałem się tej bliskości, nie będąc w stanie skupić na niczym innym niż ciele mojego seksownego, czerwonowłosego chłopaka. Niestety, Jiminnie nie posłuchał mojej prośby, pozwalając przełączyć się piosence i włączyć nagraniu, które przegrałem sobie ze studia.

Telefon szybko zniknął z jego ręki, a słuchawka z ucha. Nie miałem zamiaru dzielić się z nim takimi zdobyczami, szczególnie w obecnym momencie.

- Będziemy mieli kolejny skit – zażartowałem, posyłając mu uśmiech i odkładając ten telefon na miejsce obok. - A tak na poważnie... Chciałem zatrzymać to na pamiątkę i może użyć niektórych dźwięków do „House of Cards"... Tak, to całkiem dobry pomysł. A jeśli mi podpadniesz, wstawię urywek na Fancafé. – Znów zażartowałem, wiedząc, że nigdy bym tego nie uczynił, jednak chciałem się z nim podroczyć.


Jimin:

Przekrzywiłem głowę, patrząc w oczy mojego ukochanego hyung'a. Zaśmiałem się cicho słysząc jego wytłumaczenie.

- Hyung, myślę, że za dużo ARMYs by na zawał zeszło, gdybyś to wstawił. Poza tym... - Zbliżyłem się do chłopaka tak, że moje usta muskały jego ucho przy kolejnych słowach. - Chcę tak jęczeć tylko dla ciebie.

Złożyłem jeszcze delikatny pocałunek na jego wargach. Wszystko wydawało się w tej chwili w porządku. Wręcz zaryzykowałbym stwierdzenia, że było idealnie.

Ułożyłem się ponownie między nogami starszego i przymknąłem oczy. Tyle rzeczy się działo. Tak wiele zmieniło się w moim życiu, odkąd jesteśmy razem. Sięgnąłem po dłoń Min'a i splotłem nasze palce, przyglądając się im. Pasowały do siebie. Jakbyśmy zostali stworzeni właśnie po to, by być razem.

- Wiesz hyung... - zacząłem, chcąc mu coś powiedzieć, tak prosto z serca. - Jesteś troszkę głupi. Ale tak tylko troszkę. Bo mogłeś mi już dawno przyłożyć czymś ciężkim w głowę, bym się zorientował o twoich uczuciach. Zobacz, ile czasu straciliśmy, a mogliśmy już tyle razy się zabawić... - stwierdziłem żartobliwie, po czym uśmiechnąłem się, obserwując panoramę miasta za oknem. - Jestem z tobą tak bardzo szczęśliwy, hyung. Kocham cię.

Podniosłem się, by móc ponownie spojrzeć na Yoongi'ego. Położyłem dłonie na jego kark i przysunąłem się do niego, by znów złączyć z nim wargi. Tym razem nie skończyło się na muśnięciu. Rozchyliłem usta, zapraszając jego język do zabawy. Kochałem te momenty. Te pocałunki znaczyły dla mnie więcej niż zbliżenia. To w nich Yoongi zawsze zawierał wszystkie swoje obietnice. Każde otarcie mówiło o miłości, wspólnej przyszłości i wiecznym szczęściu. To było obecnie moje największe marzenie – być z Yoongi'm do końca życia. I choć życzenie wydawało się banalne, wiedziałem, że na naszej drodze pojawi się wiele zakrętów, utrudnień i objazdów. Ufałem jednak, że przetrwamy to razem. Bo ten blondwłosy chłopak jest moim największym szczęściem. Dla niego byłem gotów zostawić całe moje dotychczasowe życie i ułożyć je na nowo. Oczywiście pod warunkiem, że będzie ono u jego boku.

Cofnąłem się, opierając czoło o to Min'a, by przez moment patrzeć mu w oczy. Wesołe iskry tańczące w jego spojrzeniu, sprawiały, że czułem przyjemne ciepło w sercu.

- Hyung, obiecaj mi, że już zawsze będziemy razem – szepnąłem swoją ułomną prośbę, która chodziła po mojej głowie już od jakiegoś czasu. – Obiecaj, że już na zawsze zostanę twoim Jimin'em.

To jedno zapewnienie miało mi wystarczyć, by ukoić wątpliwości, pokonać wszystkie lęki i stawić czoła temu, co nas miało jeszcze spotkać. W tym momencie nie liczył się świat i jego kłopoty, które dla nas szykował. Jedyną ważną sprawą była nasza miłość.


Yoongi:

Wyznanie Jimin'a, wywołało na mojej twarzy zadowolony uśmiech i miłe uczucie w podbrzuszu. A wyobrażenie, które pojawiło się w mojej głowie spowodował niedosyt tym jednym, delikatnym pocałunkiem. Już chciałem odwrócić go z powrotem, by na dłużej złączyć nasze usta, kiedy Jiminnie ponownie zabrał głos. Nie zamierzałem mu przerywać, wiedząc, że jego słowa będą miały na celu rozbawienie mojej osoby, czy też utwierdzenie w uczuciach, do którego najwyraźniej się zbierał.

Zaśmiałem się, słysząc to nietypowe wyznanie i czekając aż chłopak je dokończy, by również zabrać głos.

- To nie było takie proste. Kochałeś Jungkook'a i tylko przy nim wydawałeś się szczęśliwy. Nie chciałem Ci tego wszystkiego zabierać, psując przy tym naszą przyjaźń. Wolałem się Tobą opiekować, wszelkie uczucia zachowując dla siebie. Byłbym nawet skłonny trzymać to w tajemnicy do końca naszej kariery, gdybyś tylko nie zainicjował tamtej rozmowy w studio – wyjaśniłem mu swój punkt widzenia, uśmiechając, jak tylko znów odwrócił się w moją stronę. – Też Cię bardzo kocham – dodałem po chwili, czując już te miękkie usta na swoich. Chętnie oddałem ów pocałunek, czekając na niego od dobrych kilku godzin. Objąłem czerwonowłosego, głaszcząc jedną z dłoni, jego odsłoniętą skórę na karku. Po głowie nadal chodziły mi liczne wyznania, którymi musiałem się podzielić z moim ukochanym, dlatego nie przeradzałem tej pieszczoty w jakąkolwiek grę wstępną, o której zresztą marzyłem od rana.

- Mój ukochany Jiminnie... - zacząłem, jak tylko oderwaliśmy się od siebie i wysłuchałem słów chłopaka, opierając nasze czoła i przymykając oczy, by rozkoszować się tym momentem. – Martwiłem się latami, pilnując abyś nie doznał żadnej kontuzji, nie miał za dużo zajęć w grafiku i mógł wystarczająco odpocząć. Nie należało to do łatwych zadań, zwłaszcza kiedy należałeś do części tych najbardziej upartych dzieciaków. Jednak czego Yoongi nie zrobi dla swojego Jimin'a. Nieraz męczyłem Sejin'a, zazwyczaj psychicznie, aby dał Ci trochę wolnego, nawet jeśli miałeś go spędzić z Taehyung'iem, czy też Jungkook'iem, to uśmiech widniejący na Twojej twarzy przez następne kilka dni, był warty wszelkich trudów. I tak, to prawda, chciałem od zawsze zaciągnąć Cię do łóżka, ale dopóki się z Tobą nie związałem, nie znałem prawdziwego pojęcia „uprawiania seksu z miłości". Jednak szybko wylądowałeś na liście: „kochać ponad życie, a nie zaliczyć" i już na zawsze na niej pozostaniesz... Pamiętasz naszą rozmowę na temat dokuczania? W końcu zrozumiałem dlaczego to robiłem. Kiedy widziałem Cię z Jeon'em, uświadamiałem sobie, że nigdy nie będziesz mój i nigdy mnie nie pokochasz, dlatego nieraz starałem się udawać przy Tobie człowieka nieposiadającego żadnych uczuć, obojętnego, niemiłego i zimnego, za co chciałem Cię teraz przeprosić. Powinienem umieć pogodzić się z Twoimi wyborami i mimo wszystko Cię kochać, nawet kiedy czasami bywasz nierozsądny i beztroski. To ja z naszej dwójki powinienem martwić się o takie rzeczy, być cały czas przy Twoim boku i nie pozwalać Ci cierpieć... Pamiętasz co powiedziałem podczas naszej pierwszej, poważnej rozmowy w studio? Zrobię dla Ciebie wszystko, Jiminnie. I od tego dnia, aż do naszej śmierci, obiecuję, że już zawsze pozostaniesz moim Jimin'em, a ja Twoim Yoongi'm... Yoongi'm, który kocha każdą niedoskonałość swojego Jimin'a, każdą, nawet najmniejszą wadę, akceptuje wszystkie jego decyzje i stara się w nich wspierać, bo jest on najważniejszą częścią życia Yoongi'ego, który nie poradziłby sobie bez tego czerwonowłosego chłopaka u boku...

Owe wyznanie zakończyłem kolejnym pocałunkiem, przyciągając go jeszcze bliżej siebie i chcąc ponownie przelać na niego całą swoją miłość.

Właśnie od tamtego wyznania w studio, aż do końca naszych dni będę śmiało mógł się uznawać za najszczęśliwszego człowieka na ziemi, posiadając kogoś takiego u boku jak Park Jimin.



KONIEC  






____________________________

Tak. To już jest koniec EF. Niestety. Moje serce krwawi, będę tęsknić za tym projektem, choć skończony był tak naprawdę już na początku maja. Jimin chyba nie może się pogodzić z tym, że już nie jest główną postacią w moim życiu, bo nawiedza mnie we snach i gania z nożem... Serio...

Razem z @Avangeee dziękujemy wszystkim, którzy przebrnęli przez tę serię. Jesteśmy bardzo wdzięczne za każdy komentarz i gwiazdkę <3 Mamy nadzieję, że podobało Wam się tak samo, jak nam. Teraz zapraszamy na Affliction publikowane u Avangeee, które również razem tworzymy oraz na inne nasze prace :)

A jeśli wszystko dobrze pójdzie i Avangeee nie straci do mnie cierpliwości, to może doczekamy się jeszcze jakichś wspólnych projektów ;)

Do zobaczenia~!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top